~~* Scena Amnezji *~~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Kuro leżał na dywanie grając w konsolę za to Raimei z zadowoleniem pałaszowała chipsy oglądając telewizję oparta o jego brzuch. Wampir, co jakiś czas sięgał ręką do paczuszki by wyskrobać parę na raz zanim dziewczyna wszystko zje.

— Dlaczego ja to postawiłem tak wysoko?! — Osaka spojrzała na ich Pana, który niczym akrobata próbował sięgnąć na wysoką szafkę chcąc ściągnąć wielką skrzynkę. Z tego, co pamięta ostatnio robili zakupy i tam się znajdowały wszystkie środki czystości tego domu. Brązowowłosy stawał na palcach mając nadzieję, że dosięgnie czemu zaczął się przyglądać także Sleepy Ash.

Zabawne. Ma w pokoju dwa Servampy, a żaden nawet nie ruszy dupy by mu pomóc to ściągnąć. Poradzi sobie sam! Stanął bardziej na palcach jeszcze się wyciągając łapiąc opuszkami ciężką skrzynie, która posłusznie zaczynała się posuwać w jego stronę. Niebieskowłosa pamiętając jak sama kiedyś oberwała od kartonu podniosła się z męskiego Lenistwa idąc już w stronę Mahiru. W pewnej chwili nastolatek zachwiał się na krześle mając już skrzynię przy końcu szafki i wraz z nią runął w dół. Z powodu huku Kuro poderwał się z ziemi widząc jak jego dziewczyna przeskoczyła przez kanapę i w tym momencie do niego dotarło, że ich Pan rozrabia.

— Mahiru wszystko w porządku?! — Ściągnęła z niego skrzynkę przerzucając przy okazji wszystką chemię jaka porozwalała się po podłodze, a przez ten czas Sleepy Ash zdążył się pojawić obok niej także klękając przy nastolatku. To wszystko musiało ważyć dobre kilogramy będzie cud jak to go nie zabiło.

Brązowowłosy poderwał się do siadu trzymając za głowę i jęcząc obolały przez co żeńskie Lenistwo odetchnęło z ulgą. Żyje.. ma rozbity łeb, ale żyje.

— Mahiru..? — Chłopak słysząc kolejny raz kobiecy głos otworzył oczy spotykając się z dwoma obcymi mu twarzami i wrzasnął przerażony cofając się pod lodówkę ściskając przy okazji płyn do mycia szyb. Bez zbędnych ceregieli wycelował nim w stronę dwójki Servampów, które patrzyły na niego jak na idiotę. Zaraz... ona powiedziała do niego po imieniu?

— Kim... kim wy do cholery jesteście...? — Oczy obu Lenistw otworzyły się szeroko słysząc niepewny przerażony głos nastolatka i popatrzyły po sobie. Czyżby ten Domestos tak go strzelił w łeb, że zrobił mu restart mózgu?

— Ten dzień nie może być bardziej upierdliwy...

~~*~~

Servampy siedziały przy stole patrząc niepewnie na swojego Pana, który wyglądał jakby zobaczył ducha. Kuro doskonale kojarzył to spojrzenie z początku ich znajomości i nie miał ochoty przechodzić tego kolejny raz. Chociaż dobrze, że nie oberwał miotłą, bo to już brał jako znak rozpoznawczy Shirot'ów i chyba jedynym powodem z jakiego nie był tym sposobem gonionym to Osaka, która z ich troje zachowała najwięcej zdrowego rozsądku.

— Więc... jesteście wampirami, a ja.. waszym Panem, tak? — Brązowowłosy trzymał przy głowie wielki żelowy mrożony okład chcąc jak najszybciej pozbyć się guza.

— Dokładnie tak — Niebieskowłosa pokiwała ochoczo głową patrząc, co jakiś czas na swojego leniwego chłopaka, który prawie usypiał na siedząco. No cholera! Powinien jej pomóc, a nie przysypia.

— Taki głupot dawno nie słyszałem.. nie ma czegoś takiego jak wampiry.. — No to będzie trudniej niż myśleli. Kuro spojrzał na dziewczynę, która nagle podniosła się z siedzenia zirytowana by wskoczyć na stół i zamienić się w małego białego kotka. Mahiru wrzasnął chcąc odskoczyć od stołu i poleciał z krzesłem do tyłu na ścianę.

— Wcześniej szybciej uwierzyłeś jak ci mówiłem — Niebieskowłosy widząc jak ich Pan rąbnął plecami o ścianę odchylił się bardziej na krześle starając się nie zaśmiać. To nawet wyglądało zabawnie.

Shirota przełknął nerwowo ślinę. W jego domu naprawdę przewalają się krwiożercy, co gorsza on ich wcale nie pamięta i teraz nie wie czy oni mówią prawdę. A jeśli oni chcą go zeżreć? Zadrżał na samą myśl jak ta dwójka robi sobie z niego szwedzki stół. Obserwował jak kot wraca do swojej ludzkiej postaci poprawiając kaptur, który wyglądał niczym kocie uszy i dziewczyna stanęła obok drugiego wampira. Wyglądają identycznie... prawie..

— Jest.. jesteście bliźniakami? — Zapadła cisza w pomieszczeniu i oba Servamp'y uderzyły się otwartymi dłoniami w czoło. Chyba coś powiedział nie tak.

— Nie... jesteśmy parą... — Oczy nastolatka otworzyły się szeroko. To nie dość, że trzyma w domu dwójkę krwiopijców zamieniającą się w koty. Wyglądają tak samo to jeszcze są parą? On się na to wszystko zgodził?!

— Chyba powinniśmy zadzwonić po któregoś z chłopców — Raimei widząc jak Mahiru, co chwilę zmienia kolory z białej jak kreda na czerwoną niczym truskawka przyłożyła rękę do policzka — chociaż nie wiem czy to coś da.

— No nie wiem czy mieszanie w to jeszcze kogoś coś pomoże.. — Męskie Lenistwo pokręciło głową zrezygnowane. Jak przyprowadzą kolejne osoby zrobi się tutaj harmider i to dopiero będzie upierdliwe. Wystarczy przerażony Shirota przed nimi, który pewnie jest już jedną nogą w grobie. Usłyszeli dzwonek do drzwi i oboje popatrzyli na siebie. Mieli mieć dzisiaj gości? W sumie brązowowłosy latał i sprzątał, więc mogło być to możliwe. Tylko kogo licho niesie? Raczej nastolatka nie zapytają skoro jak na razie to on nawet nie wie pewnie jaki rozmiar gaci nosi.

Niebieskowłosa mruknęła by wampir został z chłopakiem, a ona ruszyła do drzwi po drodze wymyślając tysiące rzeczy, co robić. Jeśli się okaże, że to wujek Mahiru są zgubieni całkowicie. Chłopak nie jest świadom tego, że ich ukrywał przed innymi. Wyjrzała przez dziurkę by w razie co wrócić po brązowowłosego, ale cały obraz był czarny. Zupełnie jakby ktoś zasłonił lupko ręką. Świetnie! Otworzyła mebel z zamka powoli uchylając i skrzywiła się lekko nie widząc nikogo przed drzwiami oprócz obrzydliwej pogody. Lało jakby ktoś nie przerwanie miał przechylone wiadro.

— Cześć Rai! — Podskoczyła słysząc zadowolony głos i po chwili przed jej twarzą wyrósł Sakuya otrzepując przy okazji parasolkę — Mahiru jest już gotowy na wyjście?

Nie dając jej nawet się odezwać wszedł do środka kładąc mokrą parasolkę i ściągając buty ruszając szybko w stronę salonu w którym zostawiła nastolatka z niebieskowłosym. Zamknęła drzwi dobiegając do Watanukiego, bo wampir właściwie doszedł już do pomieszczenia.

— Mahiru.. się trochę źle...

— Sakuya? — Zdziwione Servampy popatrzyły na podnoszącego się już z krzesła chłopaka, który zaczął szybko podchodzić do zielonowłosego — znasz ich?

— No.... No tak. To przecież twoje Servamp'y — Watanuki rozejrzał się niepewnie patrząc na oba Lenistwa szukając w nich ratunku — jak miałbym ich nie znać skoro mieszkają z tobą dobre dwa lata?

— Dwa lata?!

— Spadła na Mahiru skrzynka z chemią i trzepnęła go w głowę — Co kurwa? Spojrzał znowu nerwowo na przyjaciela widząc jego wielkiego siniaka na czole, który pewnie za jakiś czas będzie niczym róg i nawet jednorożce będą mogły mu zazdrościć. — nie pamięta nas, ale skoro ciebie pamięta to chyba nie jest aż tak źle..

— Źle? Skoro on was nie pamięta to jest tragicznie! Nie pamięta, że jestem wampirem!

— Że kim jesteś?!

Shirota jak i Sakuya zaczęli się przekrzykiwać, a Raimei z Kuro zdążyli tylko wyłapać takie słowa jak „Kłamca", „Dlaczego mi nie zaufałeś". „Przestań się wreszcie zgrywać i robić ze mnie idiotę Sakuya" czyli typowe symptomy charakterku ich Pana. Niebieskowłosy stanął między kłócącą się dwójką chłopców.

— Dobra spokojnie, bo zaraz któreś z was zacznie rzucać talerzami — Muszą jak najszybciej znaleźć sposób na przywrócenie pamięci brązowowłosemu inaczej takich sytuacji będzie więcej. A jak się jeszcze spotka z Aliceinem to już w ogóle będzie wojna.

— Wychodzi, że ja was wszystkich nie znam! Jak mam być spokojny?!

— Najlepiej będzie może zrobić coś co ci o nas przypomni.

Żeńskie Lenistwo rozglądała się po pomieszczeniu mając nadzieję, że znajdzie coś przez co sobie o nich przypomni cokolwiek. Niestety co mu podkładali pod nos powodowało jeszcze większe zdezorientowanie nastolatka i po dwóch godzinach żadne z nich nie miało już pomysłu, co począć z chłopakiem. Zrezygnowany zielonowłosy widząc godzinę pożegnał się z nimi wychodząc za to Mahiru niczym zbity pies zamknął się w swoim pokoju zostawiając oba wampiry w salonie.

— Może jutro spróbujmy zadzwonić po Misono? Taki wstrząs mu może pomoże..

— Albo zaszkodzi — Kuro złapał za swoją zupę, która zdążył sobie zalać i usiadł na kanapie obok swojej dziewczyny — poczekajmy może sam sobie przypomni.

*Time Skip*

Mahiru wracał ze szkoły wyraźnie poddenerwowany. Od paru dni próbuje sobie cokolwiek przypomnieć i im bardziej się starał tym większej migreny dostaje. W szkole wcale nie jest lepiej i każdy go pyta o oba koty, które ze sobą nosił. Jakoś bał się ich brać po momencie, kiedy się dowiedział iż żywią się krwią. A jeśli rzucą się na jakąś grupę jego znajomych? Niby wcześniej z tego co wie nic się nie wydarzyło, ale teraz musi ich poznawać od nowa. Może powinien się poradzić tego całego fioletowowłosego rozdartego nastolatka, którego Sakuya nazywał Misono?

Otworzył drzwi widząc pogaszone światła w domu, a w całym korytarzu roznosiła się melodia jakiegoś programu w telewizji. Złapał się za głowę mając wrażenie jakby, kiedyś to już przeżywał. Odłożył torbę zamykając po cichu drzwi kierując się w stronę salonu. Raimei i Kuro miało dzisiaj nie być, bo mieli coś do załatwienia w agencji, a że on wyszedł wcześniej to sobie odrobinę odpocznie sam.. w domu? Zatrzymał się na chwilę zdając sobie z czegoś sprawę. Wampirów miało nie być w domu — to dlaczego gra telewizja? Włamywacz? Złapał za miotłę leżącą przy schowku i powoli zakradł się do pomieszczenia by zobaczyć siedzący cień przed telewizorem.

— KIM DO CHOLERY JESTEŚ I CO ROBISZ W MOIM DOMU?! — Zdziwiony Sleepy Ash odwrócił głowę dalej trzymając w dłoni zupę i widząc pędzącego nastolatka w jego stronę wrzasnął wywalając się o stolik stojący obok przez co zupa wylała się na podłogę oraz kawałek dywanu.

— Kuro, co się stało?! — Osaka wypadła z łazienki trzymając w dłoni dalej swoją koszulkę i twarz Shiroty zrobiła się czerwona, bo dziewczyna stała właściwie w samym staniku.

— RAIMEI ILE RAZY MAM POWTARZAĆ BYŚ SIĘ UBIERAŁA CHOLERY! KURO ZNOWU ZAPLAMIŁEŚ PODŁOGĘ I DYWAN TĄ SWOJĄ ZUPĄ! — Oba Servamp'y pomrugały parę razy tak samo zdziwione jak ich Pan. Zaraz... Popatrzył do tyłu na dalej leżącego niebieskowłosego wampira w zupie. Czy właśnie.. PRZYPOMNIAŁ SOBIE!

— Ja.. przypomniałem sobie.. — Usta Osaki rozszerzyły się szeroko widząc jak ich Pan wrócił do swojego starego stanu — RAI UBIERZ SIĘ! KURO ZBIERAJ TE ZWŁOKI Z PODŁOGI I IDZ PO MOPA, BO JAK TO ZACHNIE ZOSTANĄ TŁUSTE PLAMY!

Jak zawsze wkurwiało ich oboje jego wrzaski tak dzisiaj były niczym symfonia dla uszu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro