5.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

O siódmej zadzwonił jego budzik, lecz on nie spał od godziny przebudzenia w nocy. Nie potrwafił zasnąć po ponownym zobaczeniu całego wypadku. Czasem chciał zresetować cały swój mózg i nie pamiętać tego wszystkiego. Około godziny piątej postanowił poczytać, więc włożył słuchawki razem z okularami i zagłębił się w lekturze, aż do godziny w której zadzwonił budzik. Potem wstał i zaczął się szykować na pierwszy dzień lekcji. Wyjął z szafki czarne spodnie cargo, zielony sweter, ciemnoszarą koszulkę oraz miodowe trampki. Do tego jeszcze łańcuszek i kolczyk. Sprawdził plan i spakował wszystkie potrzebne rzeczy na dzisiejszy dzień. Kiedy zobaczył, że reszta jeszcze śpi postanowił ich obudzić.

-Hej wstawajcie!- zawołał z łazienki, lecz nie usłyszał odzewu- Wstawajcie!- krzyknął tym razem głośniej. Po chwili usłyszał jęki i skrzypienie łóżek.

- Co?- mruknął sennie Ron.

- Która godzina? - zapytał Dean.

- Siódma dwadzieścia- powiedział, tym razem trochę ciszej, Harry.

-CO?!- zawołał rudowłosy. Harry zadrżał. Nie lubił kiedy ktoś krzyczał.- Dean miałeś nas obudzić!

-Telefon mi się rozładował!- odkrzyknął chłopak pospiesznie ścieląc łóżko.

Podczas tych krzyków obudził się Neville, ale jeszcze tylko jedna osoba tutaj spała. Seamus zdawał się jakby się słyszeć tych wszystkich wrzasków i krzątaniny. Chłopak spał sobie w najlepsze, podczas gdy inni prawie zabijali się o to, kto wejdzie pierwszy do łazienki. Harry przyglądał się temu wszystkiemu z poczuciem winy. Przecież mógł interweniować wcześniej. W końcu postanowił obudzić jeszcze śpiącego blondyna. Podszedł do piętrowego łóżka, wszedł na drabinkę i lekko szturchnął chłopaka w nogę, lecz blondyn mruknął coś niezrozumiale. Potter spróbował jeszcze raz, ale i tym razem nie podziałało. Chłopak podjął ostateczną próbę wybudzenia przyjaciela, tylko tym razem mocniej. Znowu bezskutecznie. Ron widząc nędzne starania nowego, postanowił mu pomóc i użyć bardziej drastycznych środków na swoim przyjacielu. Chłopak wszedł do łazienki i zabrał leżący tam kubek, który następnie wypełnił lodowatą wodą. Wyszedł z łazienki i podszedł do łóżka Seamusa, mówiąc jeszcze, aby (jak on to określił) Harry usunął się z pola rażenia i wylał jego zawartość na niczego nieświadomego blondyna. Ten jak opatrzony wyrwał się z łóżka plącząc się w międzyczasie w kołdrę, przez co z hukiem runął na ziemię.

-Aaaał- jęknął i nieudolnie próbował wyplątać się z pościeli.

-Wstawaj, za pięć minut wychodzimy na śniadanie- rzucił Ron i poszedł się przebrać. Seamus westchnął i doczołgał się do plecaka do którego zaczął wrzucać jakieś książki.

Po dziesięciu minutach wszyscy byli już gotowi do wyjścia. Seamus miał na sobie szarą bluzę i czarne, luźne jeansy oraz czarne trampki. Neville ubrany był w szary sweter i granatowe jeansy, za to Dean beżowe materiałowe spodnie i czarny golf, a na nogach miał czarno-białe trampki.

Szli przez niekończące się korytarze, póki nie zeszli na drugie piętro w lewy korytarz prowadzący na stołówkę. Kiedy weszli, wszyscy zwrócili oczy na nich. Stanęli jak wryci, jednak Seamus jak gdyby nigdy nic szedł dalej, aż do jednego z pięciu długich stołów i usiadł przy nim. Reszta chłopców podążyła jego śladem i zaraz wszyscy siedzieli przy jednym stole. Stołówka jak większość pomieszczeń w szkole była biała z pięcioma długimi stołami z ciemnego drewna. Na suficie wisiały piękne żyrandole, a na ścianach wisiało mnóstwo obrazów. Przy pierwszych czterech stołach siedzieli uczniowie, za to przy stole piątym siedzieli nauczyciele. Harry wylądował przy stole z klasą numer dwa. Dyskretnie przeczesał stół obeznając się mniej więcej z kim będzie chodził na zajęcia, nie zauważył jednak żadnych znajomych lub ciekawych twarzy, póki do jadalni nie wszedł szarooki blondyn. Ubrany był w czarne garniturowe spodnie, marynarkę, czarną koszulę i równie czarne oksfordki. Włosy miał platynowe z grzywką. Były uczesane, w przeciwieństwie do tych Harry'ego. Chłopak szedł dumnie z wysoko uniesionym podbródkiem patrząc przed siebie swoimi lodowatymi oczami, od których Potter nie mógł oderwać wzroku. Serce zabiło mu szybciej kiedy nieznajomy przysiadł się do jego stołu, a co za tym szło, jest z nim w klasie. Wtedy blondyn spojrzał na Harry'ego, który spłonął rumieńcem i odwrócił wzrok. Zdążył jeszcze zobaczyć błysk w oku nieznajomego, zanim nalał sobie kawy do kubka.

- Nic nie jesz?- usłyszał głos Rona po swojej prawej stronie.

- Nie jestem głodny- powiedział zgodnie z prawdą i napił się gorącego napoju.

Po skończonym śniadaniu znów udali się do pokoju. W ciągu drogi Harry cały czas myślał o blondynie. Z pokoju zabrali książki i wszystkie potrzebne rzeczy i udali się na pierwsze zajęcia jakimi był język francuski. Chłopak w poprzedniej szkole miał lekcje z tego języka i był w nich całkiem dobry. W końcu jak chciał pojechać do Paryża bez znajomości ich języka?

Kiedy szli przez korytarz ktoś na nich wpadł. Był to ten sam blondyn co na śniadaniu. Teraz Harry mógł się mu przyjrzeć z bliska. Chłopak o mlecznobiałej skórze z niewidocznymi gołym okiem delikatnymi piegami i zimnymi oczami przeczesał już nie tak idealnie ułożone platynowe włosy i przyjrzał się towarzystwu, na które wpadł. Westchnął, ale jego spojrzenie spoczęło na zarumienionym Harrym. Chłopak uśmiechnął się kącikiem ust, a Potter znów odwrócił wzrok wbijając go w podłogę.

- Malfoy- syknął Ron.

- W końcu się nauczyłeś, Weasley. Gratulacje- odpowiedział blondyn.

- Odpierdol się. Matka nie nauczyła cię jak chodzić?- zapytał z jadem rudowłosy.

- Lepiej zajmij się swoją, Weasley- odpowiedział spokojnie.

- Zamknij ryj, Malfoy- znowu odezwał się Ron.

- Nie chce wam przeszkadzać chłopaki, ale za pięć minut zaczynamy lekcje więc radziłbym się ruszyć- odezwał się Dean kiedy blondyn miał już coś powiedzieć. Wtedy grupka przyjaciół oddaliła się od młodego chłopaka.

-Hej, tak w zasadzie to kto to był?- zapytał Harry kiedy byli już wystarczająco daleko aby chłopak ich nie usłyszał.

-Taki dupek. Zatruwa nam życie już od pierwszej klasy, ale teraz jakimś cudem się zmienił - odpowiedział Ron.

-Aha- powiedział cicho Harry.

- Co mamy pierwsze?- zapytał Ron przeczesując włosy ręką.

- Francuski- odpowiedział Neville.

- Przynajmniej nie chemię- westchnął rudowłosy i otworzył drzwi sali.

- Aż tak źle?- zapytał Harry.

- Jest gorzej niż źle. Facet uparł się na nas i przez cały czas gnębi Neville'a- westchnął Ron, a Longbottom spuścił głowę.

- Nie przejmuj się Nev- Seamus poklepał go po ramieniu- Nawet Deanowi z nią dobrze nie idzie, a on jest dobry we wszystkim- dodał blondyn, a Thomas zmierzył go spojrzeniem. Seamus uśmiechnął się tylko i dał mu szybkiego całusa. Harry patrzył się na to przez chwilę. Nie to, że był przeciwny takim związkom, bo przecież sam niegdyś w jednym był. Po krótkim namyśle jednak stwierdził, że mają się ku sobie.

- Jesteśmy razem. Od czterech miesięcy- odpowiedział Dean na niezadane pytanie. Harry pokiwał głową i uśmiechnął się lekko na znak, że nie ma nic przeciwko i nie jest uprzedzony.

Harry spojrzał na dwuosobowe ławki i dotarło do niego, że nie ma z kim siedzieć. Odwrócił się do Rona z pytaniem czy może będzie mógł się przysiąść, ale zobaczył, że chłopak siedzi z jakąś wysoką dziewczyną z brązowymi włosami i orzechowymi oczami. I wtedy dotarło do niego, że wszyscy jego współlokatorzy mają swoje miejsca i pary. Została tylko jedna wolna ławka w trzecim rzędzie po lewej stronie klasy. Chłopak niechętnie ruszył zająć wolne miejsce. Po paru minutach dowiedział się z kim będzie siedział do końca tego roku. Okazało się, że jest to ten sam chłopak, z którym zderzył się dziś na korytarzu. Potter spojrzał na niego i znowu spłonął rumieńcem. Chcąc ukryć ,,problem", wyciągnął z plecaka podręcznik od francuskiego sprytnie się nim zasłaniając, a blondyn znów się uśmiechnął. ,,Nie,nie,nie,nie".

- Ty jesteś ten nowy?- bardziej stwierdził niż zapytał blondyn. Harry spojrzał na niego.

-Taak- odpowiedział nie odkładając podręcznika.

- Jak się nazywasz?- zapytał. Potter wyjrzał zza podręcznika i popatrzył na niego chwile.

- Harry, Harry Potter- rzucił. Minęło parę chwil zanim blondyn znów się odezwał:

- Draco, Draco Malfoy.

Harry pokiwał głową na znak, że rozumie, jednak to nie wystarczało blondynowi. Dwoma palcami delikatnie złapał za podręcznik Harrego i wysunął go z jego rąk. Chcąc nie chcąc Potter spojrzał z niezrozumieniem na chłopaka, który prawie leżał na ławce i patrzył na niego z małym uśmiechem na ustach i błyskiem w oczach. Harry w głębi serca poczuł, że jego oczy są śliczne. Speszył się na swoje myśli i poróżowiał jeszcze bardziej. Niezręcznie odwrócił wzrok. Kątem oka znów spojrzał na Malfoy'a. To go zgubiło. Nie mógł oderwać wzroku od tych zimnych, ale i za razem głębokich i pięknych oczu. Od tych tlenionych, blond włosów opadających mu lekko na oczy. Od tego czarnego krawatu luźno zawiązanego na jego mlecznobiałej szyi oraz na tym srebrnym kolczyku w jego lewym uchu w kształcie węża. Oczy gada były wypełnione małymi szmaragdami, a ozdoba była bardzo dopracowana, począwszy od łusek, skończywszy na zakręconym języku. Nie potrafił opanować się od gapienia na jego różane usta i ledwo widoczne piegi. Chłopach chłonął obraz przed sobą, póki nie zobaczył ręki ozdobioną wieloma pierścieniami i pomalowanymi na czarno paznokciami, machającą mu przed nosem. Harry skarcił się w myślach za bezczelne wypatrywanie się w blondyna. Potter potrząsnął głową i wrócił na Ziemię.

-Hej, Potter, żyjesz?- usłyszał głos Malfoya.
-Coo?- zapytał nieprzytomnie brunet rumieniąc się nieznacznie. Szarooki uśmiechnął się pod nosem i powtórzył pytanie:
- Pytałem, czy masz może pożyczyć długopis- wytłumaczył opierając policzek na prawej ręce, którą oparł na ławce.
- Ach um tak.... przepraszam- zmieszał się i sięgnął do piórnika po długopis. -Trzymaj.
- Dziękuję- powiedział chłopak zabierając pisadło delikatnie przy tym muskając palcami dłoń Harry'ego, którego przeszły lekkie ciarki. Pod wpływem dotyku blondyna ręka Harry'ego zaczęła palić. Chłopak nie spodziewał się tego przyjemnego, lecz piekącego uczucia. Najwidoczniej Draco poczuł to samo, bo zarumienił się lekko, nie przerywając jednak kontaktu wzrokowego z drobnym uśmiechem. Po paru sekundach patrzenia na siebie drzwi klasy otworzyły się ukazując nauczyciela języka francuskiego. Mężczyzna był ubrany w brązowa marynarkę, garniturowe spodnie (również brązowe), pod marynarką miał na sobie beżową koszulę. Do tego kasztanowe pantofle, kasztanowa torba i niebieskie skarpetki w banany. Profesor miał zielone oczy i jasne włosy oraz wąs i parodniowy zarost. Razem z nim do klasy wkradł się ostry zapach tytoniu i słodkiej czekolady. Mężczyzna miał liczne blizny na twarzy. Harry doliczył się ich aż siedem. Nauczyciel odłożył teczkę na stół i stanął twarzą do reszty klasy. Uśmiechnął się i powiedział:
-Dzień dobry. Chciałbym wam dzisiaj przedstawić nowego ucznia, który będzie od dnia dzisiejszego chodził z wami do klasy. Nie musisz wstawać Harry- powiedział szybko zwracając się do Harry'ego, który już odsuwał krzesło żeby się podnieść. Potter lekko pokiwał głową i z powrotem usiadł na siedzenie, czerwieniejąc się.- Więc. Powitajcie Harry'ego Pottera. Mam nadzieję że przyjmiecie go bez mniejszych i większych problemów. Dobrze. Możemy już przejść do tematu...- rzucił profesor stając przodem do tablicy pisząc na niej zawijastym pismem. Reszta klasy pospiesznie zapisała temat i do końca lekcji wszyscy zawzięcie bazgrali w swoich zeszytach z przerwami na pogaduchy, jedzenie i (w przypadku Harry'ego) ukradkowe zerkanie się na swoich partnerów z ławki. Potter miał nadzieję, że blondyn nie zauważy jego bezczelnego gapienia się na niego, lecz w tym wypadku się pomylił. Malfoy doskonale zdawał sobie sprawę, że chłopak go obserwował, lecz nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie. Bardzo mu to schlebiało. I kiedy w końcu spojrzał na bruneta, ten szybko odwrócił wzrok na podręcznik.

,,Dobra koniec z tym. On cię NIE interesuje" pomyślał Potter i jak zaplanował tak zrobił, aż do lekcji chemii gdzie był z nim w parze.

,,Ironia losu" pomyślał przewracając oczami. Wtedy nie mógł się powstrzymać i chęć gapienia się na blondyna wygrała. Draco znów się do niego ukradkowo uśmiechał, a Harry znowu zmuszony był ukrywać się za podręcznikiem z powodu bordowych plam na jego policzkach.

Nie wiedział dlaczego Draco na niego tak działał. Oczywiście co jakiś czas zerkał w stronę Malfoya. W końcu pomyślał, że chyba jest jakiś chory. Zapewne. Ciągłe rumieńce i przyspieszone tętno przy kontakcie fizycznym z chłopakiem na to wskazywało. Chociaż istniała jeszcze opcja której Harry się bał. Mógł się jeszcze zakochać, albo przynajmniej zauroczyć. Ale to nie może tak być. Przecież nawet jeśli by tak było to Draco przecież jest hetero. Chyba. W każdym razie nie mógł. Nie. Miłość nie jest dla niego. Kiedyś już kogoś pokochał i skończyło się to próbą samobójczą. Może lepiej się nie mieszać, bo za bardzo boli jak ktoś odchodzi. Bał się odrzucenia, z którym mierzył się przez całe życie. Najpierw w szkole nie układało mu się najlepiej, potem jak inni dowiedzieli się o jego problemach z samookaleczaniem było jeszcze gorzej. Zaczęło się gnębienie i wyzywanie od ,,dziwaków" czy ,,chorych psychicznie szaleńców". Kiedy przechodził korytarzem krzyczeli do niego z jakiego psychiatryka zwiał. W końcu na koniec siódmej klasy Harry poznał prawdziwych przyjaciół, choć nie mają już teraz kontaktu to Lucas i Mike bardzo mu pomagali. Był im za to wdzięczny. Potem wszystko się uspokoiło. W szkole średniej nikt nie wiedział kim jest, ale potem poznał Cedrica. Był z nim w związku przez krótki czas, ale Diggory nie był nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany związkiem z Harrym. Cedrik nie interesował się Harrym. Potem powiedział słowa po których Harry się złamał. Kiedy już myślał że nie może być gorzej dowiedział się, że to był tylko zakład. Wtedy jego samookaleczanie przybrało na sile. Nie potrafił sobie poradzić z odrzuceniem i poczuciem, że nie jest nikomu potrzebny i że zawsze przeszkadza. Wszystkim we wszystkim. Następnie doszło do pierwszej próby samobójczej. W końcu po paru miesiącach Harry wrócił do zdrowia przy pomocy leków, który przez pewniem moment brał oraz pomocy psychiatrów, ale znowu nie trwało to długo. W październiku zginął jego ojciec chrzestny. To był cios prosto w serce. Black był dla niego najlepszym przyjacielem. Był dla niego jak brat, którego nigdy nie miał. Pomagał mu w ciężkich chwilach i to jemu pierwszemu Harry wyznał mu, że jest biseksualny. Ufał mu jak nikomu innemu. W dużej mierze Syriusz pomógł mu z samookaleczeniem. Był to dla niego bardzo ciężki rok i jeszcze zmiana szkoły..... chociaż może to nie będzie takie złe?

Z rozmyślań wybudził go głos dzwonka i głęboki głos profesora Snepe'a, który zawiadamiał o pracy domowej i kartkówce.

,,Pierwszy dzień i już kartkówka" pomyślał Harry pakując książki do plecaka. W końcu wstał i wyszedł z sali.

Wychodząc z sali dołączył do współlokatorów, starając się nie myśleć o Malfoyu, lecz to było zbyt trudne. Nawet gdy nie chciał o nim myśleć, to i tak o nim myślał. Po paru sekundach, które okazały się być minutami, weszli do pokoju.

- W końcu - westchnął Seamus ciskając plecakiem w kąt pokoju i rzucając się na łóżko. Dean tylko pokręciło głową z politowaniem i małym uśmieszkiem. Harry będąc zmęczonym chodzeniem w niewygodnych ubraniach, zmienił odzież na bardziej domową, czyli czarne dresy, niebieską bluzę, białe, długie skarpety i czerwone klapki. Blondyn po jakimś czasie znudził się leżeniem samemu, więc wciągnął na łóżko swojego chłopaka. Thomas nie był temu przeciwny dlatego przez następne dwie godziny leżeli razem wtuleni w siebie słuchając TV Girl. Ron za to oglądał kolejny mecz Armat z Chudley. Neville, jak tylko wrócili, powiedział, że musi się z kimś spotkać, dodając, żeby przyjaciele nic sobie nie odpowiadali i wyszedł. Oczywiście zaraz po wyjściu Longbottoma zaczęły się dyskusje na ten temat. Finnegan stwierdził, że ma kogoś, a Dean uważał, że przyjaciel poszedł do profesor Sprout, lecz opcja Seamusa była bardziej pociągająca. Podczas kiedy oni dalej dyskutowali na temat miłości Neville'a, Potter włożył słuchawki i nie wiedząc co ma ze sobą zrobić, zabrał telefon postanawiając się przejść.

Wyszedł na korytarz i pomaszerował do drzwi głównych szkoły. Ręce miał w kieszeniach bluzy, a w uszach przewodowe słuchawki. Wolnym krokiem zszedł ze schodów i po chwili był już na zewnątrz. Gdy tylko wyszedł, owiał go zimny, jesienny wiatr. Lekka gęsią skórka pojawiła się na jego ciele, ale nie przejmując się tym rozpoczął wędrówkę po terenie szkoły. Słońce chowało się właśnie za horyzontem, a on usiadł pod jednym z owocowych drzew na tyle budynku. Otulony zapachem świeżo skoszonej trawy i muzyką Arctic Monkeys przymkną oczy i odpoczywał. Po prostu odpoczywał. Od ponad roku nie zaznał takiego spokoju w swojej duszy. Miał nowych znajomych. On. Harry dziwak Potter. Niesamowite. I był też ten cały Malfoy. Tak, on był zagadką. Nie wiedział kim Malfoy dla niego jest i kim on jest dla Harry'ego. Potter nieświadomie usmiechnął się przywołując w myślach obraz uśmiechniętego i lekko zarumienionego blondyna. Nawet nie wiedział kiedy odpłynął.

Obudził go daleki, jakby dochodzący spod wody głos. Leniwie odtworzył oczy i przyjrzał się postaci kucającej przed nim. To był Draco. Harry napiął się jak struna kiedy uświadomił sobie kto to jest.

-To raczej nie najlepsze miejsce do spania- zaśmiał się blondyn podając Harremu rękę, tym samym oferując pomoc. Brunet jak w transie chwycił rękę Malfoy'a.
Draco podciągnął go bez mniejszych problemów, co go nieco zmartwiło, bo Harry był zadziwiająco lekki
-Ja..- dukał Potter. Był onieśmielony bliskością ssarookiego, ponieważ prawie stykali się klatkami. Draco przyjrzał mu się uważniej i dostrzegł, że Harry drży. Bez namysłu ściągnął z siebie marynarkę i zarzucił niższemu na ramiona. Harry poróżowiał i skulił się.
- Teraz tobie będzie zimno- wyszeptał Potter zdejmując ubranie Draco. Malfoy złapał go za ręce odciągając je od materiału.
- Nie jest- uśmiechnął się czule i puścił ręce Harry'ego. Sięgnął do kieszeni spodni i wyjął z nich papierosy oraz zapalniczkę. Wyjął jednego i podsunął paczkę Harremu. Ten nie był zbyt przekonany, ale po chwili namysłu poczęstował się. Malfoy przysunął się bliżej Harry'ego i włożył szluga do ust. Nachylił się lekko i zapalił oba papierosy. Harry zaciągnął się lekko, ale po chwili zaczął kasłać. Draco zaśmiał się cicho i dalej palił patrząc w ciemne już niebo, na którym pojawiały się gwiazdy. Potter patrzył na powoli wypalającego się papierosa między swoimi palcami po czym spojrzał na chłopaka obok. Wyglądał na zamyślonego z oczami utkwionymi w tym samym miejscu, w którym zaszło słońce. Lekki wiatr rozwiewał mu włosy, a blask księżyca muskał jego mleczną skórę. ,,Przepiękny" pomyślał Harry dalej wpatrując się w... przyjaciela? Z jego zamyśleń wyrwało go pieczenie palców, w których trzymał dopalającego się Malboro. Wypuścił peta z dłoni i przydeptał butem, aby przestał się tlić. Chwilę jeszcze patrzył na zwłoki papierosa po czym przerzucił spojrzenie na księżyc. ,,Jeszcze parę dni do pełni" pomyślał zauroczony ciałem niebieskim. To zawsze Księżyc był przy nim. Gdy płakał, gdy wymiotował w nocy. Patrzył też na Gwiazdy ozdabiające niebo. Wyglądały na takie malutkie, jednak były wielkie. Gwiazdy też były świadkami jego prób samobójczych czy samookaleczenia. To w nich widział piękno. W tych niepozornych rzeczach. Ale Księżyc nigdy nie świecił sam. On tylko odbija promienie wielkiej gwiazdy. Bez Słońca Księżyc nie byłby taki urzekający. Nie jest samodzielny, ale piękny. Nawet kiedy nie jest w pełni jest piękny. Nawet kiedy przykryją go chmury on zawsze tam jest. Jego Słońcem był Syriusz. To on pozwalał mu świecić. Harry był Księżycem. Niepozornym pięknem. Lily była Gwiazdami. Małymi, ale wielkimi, które świecą każdej nocy, by Księżyc nie był samotny. Teraz, kiedy Słońca nie ma, Księżyc nie świeci. Zgasł. Potrzebuje nowej gwiazdy, która pozwoli mu znowu błyszczeć. Musi znaleźć nowe Słońce. Nie jedną z gwiazd, które są daleko, tylko Słońce, które zawsze będzie świecić dla niego.

Harry poczuł na sobie wzrok Malfoy'a. Odwrócił się w jego kierunku, a Draco uśmiechnął się delikatnie i kiwnął głową w stronę szkoły. Harry ostatni raz rzucił okiem na niebo i podążył za swoim przyszłym Słońcem.

♥️

Nawet nie macie pojęcia, jak długo pisałam ten rozdział. Nie wiem czy ma sens, ale myślę, że nie wymyślę nic lepszego hah.

Ściskam Was moje misiaki i bardzo dziękuję za dotarcie do tego momentu :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro