4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Tato?

– Tak, Lilian?

Dochodziła siódma wieczorem, kiedy wracali ze szpitala do domu. Dla doktora Harrisa dzień okazał się długi i męczący. Na autostradzie autobus z turystami miał wypadek. Większość pasażerów była ciężko ranna i trzeba było niezwłocznie udzielić im pomocy. Kiedy przyszedł odebrać Lily od nowej opiekunki, był wykończony po dwóch operacjach i kilkunastu konsultacjach. Jego córka natomiast tryskała energią jak nigdy dotąd. Nie poznawał jej. Panna Johnson najwyraźniej miała na nią pozytywny wpływ. Nie był pewien, czy to dobrze, czy wręcz odwrotnie.

– Chcę być taka jak Holly! – powiedziała radośnie.

Ta myśl kołatała się w jej małej główce przez cały dzień. Musiała to w końcu z siebie wyrzucić. Była tym tak podekscytowana, że nie przejmowała się, iż ojciec zapewne skarci ją za to wyznanie.

– Czyli bezczelna i pyskata? – spytał, zanim zdążył ugryźć się w język.

– Nie – oburzyła się mała. – Chcę tak jak Holly być tancerką!

Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Nigdy nie słyszał, aby jego córka mówiła o czymś z takim entuzjazmem. Mała nie doczekawszy się wyraźniej reakcji ojca, zaczęła opowiadać o tym, jak spędziła miniony dzień. Lekarz ku swojemu zdziwieniu z uwagą słuchał o krokach tanecznych, których nauczyła się dziewczynka, oraz o tym, jak razem ze swoją opiekunką prowadziły zajęcia z aerobiku.

– Lubisz tę Holly? – spytał, zerkając na dziecko w lusterku wstecznym, kiedy skończyło już swoją opowieść.

– Bardzo – powiedziała, uśmiechając się od ucha do ucha. – Ty też byś ją polubił, gdybyś ją lepiej poznał.

Przez chwilę pomyślał, że rzeczywiście tak mogłoby być. Zaraz jednak skarcił się za to w duchu. Ta dziewczyna nie dość, że była od niego sporo młodsza, to w dodatku nie okazywała mu należytego szacunku. Fakt, zajęła się dobrowolnie jego córką, nie oczekując za to zapłaty, ale stosunek, jaki miała do jego osoby, pozostawiał wiele do życzenia.

– Skoro tak bardzo chcesz tańczyć, to może panna Johnson, Holly, zgodziłaby się udzielać ci lekcji – zaproponował nagle Harris.

– Och, tatusiu! Było by cudownie!

Lily zauważyła, że w ojcu zaszła pewna zmiana. Patrzył na nią łagodniejszym wzrokiem, nie krzyczał, słuchał z zainteresowaniem tego, co mówiła. A teraz nawet sam zaproponował, aby uczyła się tańczyć! Z dnia na dzień jej życie nabrało kolorów. A to wszystko dzięki Holly, która przypomniała jej, czym jest dobra, beztroska zabawa.

Mama zawsze powtarzała Lily, że każdy człowiek powinien mieć w swoim życiu taką osobę, która samym swoim widokiem, bez zbędnych słów, potrafi nas uszczęśliwić, sprawiać, że się uśmiechamy. Pięciolatka po trzech miesiącach pustki znalazła taką osobę. Była z tego powodu bardzo dumna, ale czuła, że ktoś inny bardziej tego potrzebował.

„Skoro Holly uszczęśliwia mnie – pomyślała Lily – to mogłaby też uszczęśliwić tatę."

Ta myśl bardzo się jej spodobała i miała nadzieję, że jej życzenie wkrótce się spełni. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro