Rozdział.8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


             *Jeremi*

Właśnie szedłem na obchód terenu, kiedy nagle do moich nozdrzy dotarł najsłodszy zapach na świecie. Zapach jagód i babeczek. Mój wilk zawył szczęśliwy.

~ O co chodzi?- pytam go zaciekawiony

~ To nasza mate.- odpowiada szczęśliwy

~ Niemożliwe.- mówię cicho, po tylu latach bez mojej bratniej duszy, straciłem nadzieje, że ją odnajdę

~ To ona i radzę ci się ruszyć.- warczy na mnie

Idę kierowany tym cudownym zapachem. Nagle moim oczom ukazuje się najpiękniejsza kobieta, a właściwe wilczyca na świecie. Jedyne co mi nie pasuje to krew na jej ustach i słabnący puls.

~ Pomóż jej.- beszta mnie mój wilk.

Biorę tą maleńką istotkę na ręce i puszczam się biegiem w stronę domu watahy. Kiedy już jestem wystarczająco blisko krzyczę na cały regulator.

- Leo!

Wbiegam po schodach i wkraczam pewnym siebie krokiem do domu. W przejściu wita mnie zmartwiona twarz lekarza. No tak nasza Luna walczy obecnie o życie.

- Co się dzieje Jeremi?- pyta patrząc to na mnie to na zakrwawioną dziewczynę

- Znalazłem ją w lesie to... to moja mate.- wzrok lekarza staje się współczujący

- Zanieś ją chłopcze do sali operacyjnej.

Pokiwałem głową i ruszyłem do wyznaczonego miejsca. Położyłem to malutkie ciało na zimnym stole.

- Musisz wyjść Jeremi.- znikąd obok mnie pojawił się Leo

- Nie ma takiej opcji Leo.- warczę na niego

- Jeremi musisz. To dla jej dobra.

Z wielką niechęcią opuszczam sale. Muszę coś zrobić. Muszę na czymś się wyżyć. Ruszam na sale treningową.

*****************************

Po dwóch godzinach kopania i bicia worka treningowego czuję rękę na swoim ramieniu. Odwracam się gwałtownie i spostrzegam swojego Alfę.

- Nicolas.- mówię do niego po imieniu, bo mam na to pozwolenie

- Jeremi co się dzieje?- pyta zmartwiony przyjaciel

- W lesie znalazłem dziewczynę w ciężki stanie. Przyniosłem ją tutaj  i jest teraz w trakcie operacji.- wzdycham głośno

- Przyniosłeś tutaj obcą osobę.- warczy

- To moja mate.- szepcze, twarz Nicolasa wyraźnie się rozluźniła

- Ja też się boje o Clair bo...

Nagle do pokoju wpada jeden ze strażników.

- Alfo. Luna przestała oddychać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro