Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Biegam właśnie po lesie. Robię tak od dwóch tygodni dzień w dzień. To mi pomaga. Pozwala zapomnieć o cierpieniu. Śmierć Dantego była dla mnie tragicznym doznaniem. Ale odejście od Nicolasa było czymś o wiele trudniejszym. Kocham go ale będąc ze mną zagraża mu niebezpieczeństwo. Nie mogę go narażać. Kiedy zabije Edmunda wtedy będę mogła wrócić do ukochanego. Na razie muszę trzymać się od niego z daleka. Biegnę dalej kiedy nagle słyszę szelest w krzakach. Odwracam się gwałtownie. Zza krzaków wyłania się sylwetka mężczyzny. To Edmund.

- Znów się spotykamy spowiedniczko.- obrzydliwy głos Edmunda rozbrzmiewa po całym lesie

- Ty skurwysynie!- krzyczę i rzucam się na niego, jednak on robi unik

- Nie tak szybko skarbie.- jego uśmiech jest tak obrzydliwy, że mam chęć zwymiotować

- Czego ty tak naprawdę chcesz?- zadaje kluczowe pytanie

- To proste. Chcę ciebie.- pochodzi do mnie i szepcze w ucho- Ciebie i twojego daru.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro