Rozdział.17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


            *Clarissa*

Budzę się kiedy na dworze jest jeszcze ciemno. Patrzę na zegarek. Jest godzina 2 nad ranem a ja nie mogę ponownie usnąć. Spoglądam na twarz ukochanego. Śpi tak spokojnie wtulony w mój dekolt. Nie chcąc go obudzić postanawiam pójść na dół i zrobić sobie ciepłe kakao. Wyślizguje się delikatnie z jego ramion i wstaje z łóżka. Narzucam na siebie jego koszule, która sięga mi do połowy ud. Tak ubrana schodzę na dół. W kuchni panuje grobowa cisza. Podchodzę do lodówki i wyciągam z niej mleko. Wlewam je do szklanki i wstawiam do mikrofalówki. Kiedy uznaję, że jest wystarczająco ciepłe wyciągam je i wsypuje kakao. Biorę łyk ciepłego płynu i rozkoszuję się jego smakiem. W moim życiu dzieję się tyle rzeczy. Jestem tak młoda a przeżyłam więcej niż nie jeden 60-letni wilkokrwisty. Jestem tym cholernie zmęczona. Nie mam już siły. Gdyby nie Nico już dawno bym ze sobą skończyła. Tylko on trzyma mnie przy życiu.

- Czemu nie jesteś w łóżku?- podskakuje w miejscu rozlewając przy okazji moje kakao

- Wystraszyłeś mnie.- mówię i zaczynam powoli wycierać mokrą plamę na blacie

- Dlaczego nie śpisz?- Nico nadal ciągnie temat

- Ponieważ nie mogłam spać.- tłumaczę

- Clair czy coś się dzieje?- pyta i czuję jak jego ramiona owijają się woku moich bioder

- Jestem po prostu zmęczona tym wszystkim.- mówię ciągle patrząc przed siebie

- Skarbie...

Nico obraca mnie przodem do siebie i łączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Oddaje go bez namysłu. Tylko on potrafi poprawić mi humor.

- Posłuchaj mnie najdroższa zrobi wszystko abyś była szczęśliwa. Jesteś moim skarbem i muszę o ciebie dbać.

Chłopak przyciąga mnie bliżej siebie i klepie mnie w pośladki dając sygnał abym podskoczyła. Robię to i już po chwili jest niesiona na górę jak małe dziecko. Kiedy wchodzimy do naszej sypialni Nico zamyka drzwi nogą i pochodzi do łóżka. Kładzie mnie delikatnie na nim i dosłownie zrywa ze mnie swoją koszulkę. Dopiero teraz zauważam, że jest w samych bokserkach. Wsadzam palec wskazujący za gumkę i pociągam w dół jego jedyną odzież.

- A teraz sprawię, że zapomnisz o wszystkich zmartwieniach.

Nie czekając na moją odpowiedź wchodzi we mnie jednym płynnym ruchem. Jęczę przeciągle i łapię go za ramiona. Nie mam zamiaru czekać na jego wstępne gierki. Przewracam go na plecy i patrzę na niego z góry. Uśmiecha się do mnie i łapie za moje biodra. Zaczynam się poruszać. Do przodu i do tyłu. Robię kółka czując jak jego penis nabrzmiewa we mnie. Zaczynam robić szybsze ruchy czując coraz większą przyjemność. Zaczątek orgazmu zaczął się pojawiać w dole mojego brzucha. Po moim policzku zaczęły spływać łzy. Nico widząc to podniósł się i pozwolił mi płakać wiedząc, że to przyniesie mi ulgę. Kilka jego ruchów i spadłam w przepaść przyjemność.

- Och maleńka.

Płaczę w jego tors jak mała dziewczynka. To wszystko mnie przerasta.

- Skarbie nie płacz. Proszę cię.- chłopak obsypuje pocałunkami całą moją twarz-  Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro