Rozdział.19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie bawimy się długo a ja jestem już zmęczona. Dziwne. Siadam sobie pod drzewkiem i oddycham głęboko.

- Mamusi bawmy się dalej.- krzyczy Eliza

- Już idę żabko.

Wstaję lecz strasznie kręci mi się w głowie. Nie zwracam jednak na to uwagi. Biorę dziewczynkę na rączki i zaczynam z nią biegać.

- Tak samolocik.- krzyczy szczęśliwa

Nagle powietrze przeszywa straszliwy ryk. Staje gwałtownie i patrzę w rozgniewane oczy mojego mate. Eliza wtula się we mnie mocniej.

- Spokojnie laleczko.- gładzę ją po pleckach

- Postaw ją w tej chwili!- krzyczy

Robię tak jak mi karze. Jednak chowam dziewczynkę za siebie.

- O co ci chodzi?- pytam nie rozumiejąc jego zachowania

- Nie możesz brać jej na ręce.- odpowiada twardo

- Dlaczego?

Nie wiem co się dzieje. Nico podchodzi do nas i szarpie dziewczynkę odsuwając ją ode mnie.

- Co ty wyprawiasz?!- podnoszę głos i odtrącam go od zapłakanego dziecka- Robisz jej krzywdę!

Biorę ją z powrotem na ręce i próbuje uspokoić.

- Eliza kwiatuszku nie płacz proszę.- mówię do niej cichutko, chociaż wiem, że i tak on mnie także słyszy

- Eliza.- odwracam się kiedy słyszę czyjś męski głos- Luno, Alfo.- skłania się

- Tatuś.- dziewczynka wyskakuje z moich ramion i biegnie do mężczyzny

- Wszędzie cię szukałem córeczko.- mówi i całuje ją w czoło- Luno przepraszam, za problem.

- To żaden problem, to czysta przyjemność bawić się z Elizą.

- Możesz już stąd odejść.- wtrąca się Nico

- Tak jest.

Czekam aż Eliza wraz ze swoim ojcem opuść ogród. Kiedy następuje odwracam się do mojego mate.

- Możesz mi do cholery powiedzieć dlaczego tak się zachowujesz?

Odpowiada mi cisza. Po chwili Nico podchodzi do mnie i najdelikatniej jak potrafi bierze mnie na ręce. Niesie mnie na samą górę. Jestem całkowicie zdezorientowana jego zachowaniem. Nawet nie zauważam, że leże już na łóżku. Nico kładzie się obok i przykłada ucho do mojego brzucha. Nie powiem ale jego zachowanie jest dosyć dziwne. Wciąga głośno powietrze i oddycha z ulgą.

- Powiesz mi co się dzieje?- pytam po chwili

- Nic wam nie jest.- odpowiada i zasypuje pocałunkami mój brzuch

- Co?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro