Rozdział.24.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Usiądź razem z nami.- klepie miejsce obok siebie

- Powinnaś pójść odpocząć.

- Nie jestem zmęczona.

- Elizo twój ojciec na ciebie czeka. Idź do niego.

- Tak Alfo.- dziewczynka wstaje delikatnie z moich kolan.

- Pa mamusiu.- całuje mnie w policzek i biegnie w stronę domu

Odprowadzam ją wzrokiem. Kiedy znika z mojego pola widzenia spoglądam na Nico.

- Dlaczego kazałeś jej już iść?- pytam nie rozumiejąc dlaczego to zrobił

- Ponieważ gdybym tego nie powiedział nie ruszyłabyś się stąd. A musisz odpocząć.

- A kto powiedział, że się stąd ruszę?- pytam ze śmiechem- Jest mi tu dobrze.

Mężczyzna usiadł obok mnie i przytulił się do moich piersi. Zamruczał jak kotek. Zaśmiałam się na jego zachwianie.

- Ale ci szybko urosły.- walnęłam go w ramię- No co to prawda.

- Jesteś niemożliwy.

- Ale i tak mnie kochasz.- szczerzy się jak mysz do sera

- Jakże by inaczej.- na dowód moich słów pocałowałam go szybko w usta

- Dlaczego tak krótko?- robi naburmuszoną minę

- Oj chyba dzisiaj rano wystarczająco dostałeś.- żartuje sobie z niego

- Nie mam nic przeciwko aby to powtórzyć.- zamruczał mi do ucha

- Nie ma mowy.

- Rano nie protestowałaś.- zauważył- Co więcej sama się domagałaś o jeszcze.

Rumienię się na jego słowa i zakrywam twarz włosami. Na samo wspomnienie dzisiejszego poranka robi mi się gorąco.

- Nie wierzę moja malutka Clair się zarumieniła.

Nico łapie mnie w tali i przenoś na swoje kolana.

- Kocham cię.- szepcze

- Ja ciebie też.- całuje mnie w czoło- A teraz chodź odpocząć.

Wzdycham z irytacją. Nico podnosi się i rusza w stronę willi.

- Mogę sama iść.- jęczę

- Ale ja lubię cię nosić.

- Nicolas postaw mnie.- warczę

- Dobrze, dobrze. Widzę, że hormony ci buzują.- śmieje się

Stawia mnie na trawie i ruszamy ramię w ramię. Naglę coś porusza się w krzakach. Postanawiam zignorować to. Jednak kiedy sytuacja znów się powtarza odwracam się zaalarmowana. To zdarza się w ciągu kilku sekund. Mężczyzna stojący na pagórku puszcza strzałę, która z impetem trafia mnie w brzuch. Nawet nie mam szansy na unik.

- Chwała Alfie Edmundowi.

To jedyne co słyszę zanim tracę przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro