Rozdział.6.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


          *Clarissa*

Kiedy się budzę jest mi wygodnie. Dziwne. Od dwóch tygodni nie przespałam całej nocy. A nawet jeśli udało mi się usnąć to i tak męczyły mnie koszmary. Otwieram leniwie oczy i napotykam twarz Nico. Podrywam się szybko do góry co skutkuje zawrotem głowy i upadkiem na podłogę.

- Co się dzieje?- rozgląda się zaalarmowany Nico- Clair! Boże nic ci nie jest?

- Wszystko gra.- rozmasowuje swój tyłek powoli wstając- Co ja tu robię?- zadaję kluczowe pytanie

- Właśnie spadła z naszego łóżka.- dopiero teraz wszystko wraca do mnie ze zdwojoną siłą

- Nico ja nie mogę...muszę odjeść.- jego oczy stają się czarne i już po chwili jestem przyduszona do ściany

- Posłuchaj mnie jesteś moją mate i kocham cię. Nie pozwolę ci odejść. Zostaniesz tu czy tego chcesz czy nie.- każde słowo wypowiada dobitnie, a jego oczy przypominają dwa kawałki węgla

- Nico nie...- nie kończę, ponieważ czuję przeraźliwy ból w okolicach szyi, próbuje się wyrwać lecz na marne, po chwili Nico odrywa się ode mnie a jego zęby lśnią od mojej krwi.- O-oznaczyłeś m-mnie.- mówię drżącym głosem

- Tak.- odpycham go resztkami sił i stawiam chwiejny krok do przodu

- Co ty najlepszego zrobiłeś?!- chcę wydzierać się na niego lecz czuję jak rana pali mnie niemiłosiernie a przed oczami pojawiają się plamki

- Clair!- słyszę krzyk Nico lecz jest już za późno, lecę jak długa na ziemię

          *Nicolas*

Ugryzłem ją. Kurwa. Ugryzłem ją. Nie chciałam tego. To znaczy chciałem ale nie w taki sposób. Chciałem aby oddała mi się dobrowolnie. Ale ona chce mnie zostawić. Nie pozwolę na to. Jest moją mate, Luną mojego stada. Jej miejsce jest obok mnie.

~ Leo.- zawołałem w myślach lekarza mojego stada

~ Tak Alfo?

~ Luna jest nieprzytomna chodź tu.- wydaje rozkaz

~ Tak jest.

*******************************

Po  tym jak Leo ja zbadał. Zaczął coś majstrować przy jej oznaczeniu.

- Co ty robisz?- warknąłem na niego

- Alfo.- spojrzał na mnie- Za mocno ją ugryzłeś. Rana będzie goić się o wiele dłużej i będzie bardzo uciążliwa.

- Kiedy się obudzi?- pytam zaniepokojony

- Dzisiaj na pewno nie.

- Możesz odejść.

Leo się skłonił i wyszedł. Usiadłem obok Clair na łóżku i złapałem ją za rękę.

- Przeprasza. Tak bardzo przepraszam.



*******************************************

Hej cukiereczki ;*

Mam nadzieje, że rozdział się podoba ;)

Czekam na waszą opinię :)

Pozdrawiam Daga <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro