Rozdział.7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


      *Edmund*

Od kilku dni nie odwiedzałem Anastazji. Czas nadrobić stracony czas i trochę ją zerżnąć. Wchodzę do pomieszczenia. Kiedy przekraczam próg jej pokoju doznaję szoku. Nie ma jej. Ryczę na cały dom. Po chwili u mego boku zjawa się jeden ze strażników.

- Co się dzieje Alfo?- pyta przerażony

- Gdzie do kurwy nędzy jest ta suka?!- krzyczę na niego

- Dostała silnego krwotoku i została przewieziona na stałą obserwację.

Pchnąłem tego śmiecia i ruszyłem do Sieny. Siena to lekarka mojego stada. Wpadam jak burza do jej gabinetu. Kiedy mnie zobaczyła poderwała się szybko do góry.

- Alfo.- powiedziała spuszczając głowę

- Gdzie jest tak kurwa?!- ryczę nie siląc się na miły ton

- K-kto?- jej głos drży ze zdenerwowania

- Anastazja!

- Alfo Anastazja była w ciąży z tobą, lecz została tak brutalnie zgwałcona, że doszło do tego iż poroniła. Miała też wiele obrażeni wewnętrznych...

- Gdzie ona jest?- nie dałem jej skończyć

- Niestety Alfo ale ona nie przeżyła.

Coś zakuło mnie w sercu, lecz postanowiłem to zignorować.

- Znajdźcie mi inną dziwkę do pieprzenia, tylko ma być czysta.- powiedziałem i wyszedłem z gabinetu

        *Anastazja*

Udało się. Uciekłam od niego. Gdyby nie Siena ten potwór nadal by mnie gwałcił i wyżywał się na mnie. Kiedy zostałam przeniesiona do gabinetu Sieny byłam w krytycznym stanie. Straciłam moje dziecko przez tego sukinsyna. Teraz jestem daleko od niego.Lecz pomimo tego iż uciekłam nie jest ze mną dobrze. Najprawdopodobniej mam krwotok wewnętrzny. Zaczynam pluć krwią siedząc pod drzewem. Wiem, że to jest mój koniec. Śmierć nadchodzi coraz szybciej. Jestem już na nią przygotowana. Czekam tylko teraz na wybawienie. Moje powieki same się zamykają. Nicość ogarnia mnie coraz bardziej. Jedyne co czuję to zapach sosny i trawy po deszczu. Ten zapach jest cudowny. Drażni delikatnie moje zmysły. Nie mam czasu dużo nad tym myśleć. Bo ciemność pochłania mnie całkowicie i nieodwracalnie.

        

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro