Rozdział.9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dante nie żyje. Jest sposób aby go uratować. Oddech życia. Potrzebuje na to całej swojej energii, która będzie się się regenerować przez kilka dni. Schyliłam się na wysokość jej jego ust.

- Επαναφορά της ζωής μου.- wypowiedziałam słowa i pocałowałam jego już zimne wargi

Po chwili Dante otworzył oczy i wciągnął gwałtowanie powietrze.

- Clair.- wypowiedział moje imię ledwo słyszalnie

- Nic nie mów jesteś jeszcze osłabiony.

*********************

Po piętnastu minutach Dante już normalnie funkcjonował.

- Dlaczego to zrobiłaś?- spytał kiedy zaczęliśmy się pakować, Edmund wiedział gdzie jestem, musieliśmy uciekać

- Co zrobiłam?- udawałam głupią

- Dlaczego mnie ożywiłaś?

- Ponieważ jesteś dla mnie bardzo ważny. Jesteś dla mnie bratem, którego musiałam uratować. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

- Kocham cię Clair.- szepnął i mnie przytulił

- Ja ciebie też.

Trwaliśmy tak przez dość długi czas. Dante się oderwał i uśmiechnął lekko.

- Musimy ruszać.

Wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy do auta. Kiedy byliśmy w środku Dante złapał mnie za kolano.

- Wszystko się ułoży skarbie.

- Mam nadzieje.

- Prześpij się, przed nami długa trasa.

Zrobiłam tak jak mówił. Droga do Chicago jest dość długa. Po chwili zapadłam w twardy sen.

   *Dante*

Kocham ją. Kocham ją tak jak mężczyzna kocha żonę, kochankę, partnerkę. Ale ona mnie nie kocha. Przynajmniej nie tak jakbym chciał. Muszę ją chronić. Dzisiaj mnie wskrzesiła. Żałuje, że to zrobiła. Musiała przez to stracić wiele swojej mocy. Przez następne dni będzie bardzo osłabiona. Właśnie teraz będzie naprawdę zagrożona. Ukryję ją najlepiej jak potrafię. Moim priorytetem jest ochrona mojej księżniczki.

**************************

    *Clarissa*

Kiedy się obudziłam, byłam niesiona przez Dantego.

- Jesteśmy już na miejscu?- spytałam bardziej wtulając się w jego tors

- Tak księżniczko. Idź spać.

Posłuchałam jego rady i po chwili słodko drzemałam.

***************************

Kiedy znów się obudziłam leżałam w łóżku przytulona do poduszki. Usiadłam i przetarłam oczy. Znajduję się w średniej wielkość pokoju. Nie przyglądałam się zbytnio tylko ruszyłam na poszukiwanie Dantego. Zastałam go w kuchni. Stał do mnie tyłem, oparty o blat kuchenny.



**************************

Hej cukiereczki ;*

Maraton 3/4

Mam nadzieje, że się podoba ;)

Następny za 15 minut.

Pozdrawiam Daga <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro