Rozdział.2.
Nastaje kolejny dzień. Przekręcam się na plecy i szukam ręką ciała mojego ukochanego. Kiedy napotykam zimną pościel podrywam się do góry. Miejsce obok mnie jest nie naruszone. Nie ma go.
~ Musiał zapewne coś załatwić.- podpowiada moja wilczyca
~ Zostawiła nas.- skomlę żałośnie
~ Uspokój się. Skończ wreszcie użalać się nad swoim losem.
~ Ale...
~ Nie ma żadnego ale. Straciłyśmy to dziecko. Ja też cierpię, ale musisz się podnieść i żyć dalej.
~ To nie takie proste.- bronię się
~ Wiem ale pomyśl. Mamy swoją bratnią duszę, którą ranimy twoim zachowaniem. Weź się w garść jesteś Luną tego stada. Zaniedbujesz ich.
Ona ma racje. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Stanęłam przed lustrem i aż krzyknęłam kiedy zobaczyłam swoje odbicie. Trupio blada cera, wyblakłe niebieskie oczy, przetłuszczone włosy i wychudzone ciało. Zrzuciłam z siebie ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Wyszorowałam dokładnie włosy i ciało. Nie zapomniałam również dokładnie się ogolić. Kiedy stwierdziłam, że jestem już wystarczająco czysta wyszłam z kabiny. Owinęłam się mięciutkim ręcznikiem i stanęłam ponownie przed lustrem. Wysuszyłam włosy i związałam je w luźny warkocz. Umyłam dokładnie zęby i zabrałam się za malowanie. Postanowiłam, że nie będę przesadzać i pomalowałam tylko rzęsy i usta. Odetchnęłam głęboko i wyszłam z łazienki. Weszłam do garderoby i wzięłam czerwoną, koronkową bieliznę. Do tego szorty z wysokim stanem i biały top. Tak ubrana schodzę na sam dół. Kiedy jest w drodze do kuchni słyszę krzyk Nicolasa.
- Czy wy nie umiecie niczego załatwić?!
Wkraczam pewnym siebie krokiem do pomieszczenia i obejmuje mojego partnera od tyłu. Nico wciąga głośno powietrze.
- Clair.- jego głos wyraża niedowierzanie
- Dlaczego tak krzyczysz? Stało się coś?- pytam swoim słodkim głosem
Widzę, że członkowie stada są zaskoczeni moja obecnością tak samo jak mój mate.
- Co jest? Patrzycie na mnie jakbyście zobaczyli ducha.- mówię ze śmiechem
Podchodzę do blatu i nalewam sobie wody w szklankę.
- Mama!- słyszę krzyk dobrze znanej mi osoby
- Eliza!- również krzyczę i wystawiam ręce do biegnącej dziewczynki, która bez wahania wskakuje w moje ramiona
*****************************
Hej cukiereczki ;*
Z okazji świąt życzę wam wszystkiego najlepszego. Bogatego i hojnego Mikołaja. Abyście spędzili te święta w szczęśliwym rodzinnym gronie. No i przede wszystkim udanego sylwestra ;)
Pozdrawiam Daga ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro