Rozdział.22.
*Miesiąc później*
Jest piękna wrześniowa pogoda. Przechadzam się po ogrodzie. A za mną podążają dwa osiłki. Wzdycham ciężko. Jeszcze tylko dwa tygodnie i nareszcie będę miała spokój od tych goryli. Idąc dróżką dostrzegam znajomą postać. Odwracam się w stronę mojej obstawy.
- Poczekajcie tu chwileczkę.
- Ale Luno, Alfa powiedział, że...
- Wiem co powiedział.- przerywam mu niegrzecznie- A ja mówię wam, że macie tu poczekać.
Potakują i zawieszają głowy. Trochę mi ich szkoda. Bo w gruncie rzeczy to ich praca. Ruszam drogą pośród drzew. Przechodzę przez krzaki i staję twarzą w twarz z osobą, której nie widziałam od czasu wojny.
- Lauren.- mówię uśmiechając się od ucha do ucha
- Clair.- odpowiada chłodno
- Czy coś się stało?
- Nie.
- Więc o co chodzi?
- Za dwa tygodnie nadejdzie rozwiązanie.- wskazuje na mój brzuch
- Tak.
- W dzień jej 18 urodzin zabiorę ją na szkolenie spowiedniczek.- oznajmi jak gdyby nigdy nic
- Co takiego?
Jestem zszokowana tą informacją. Co to ma znaczyć?
- Każda spowiedniczka przechodzi to szkolenie.
- Ja jakoś przeżyłam bez tego.- przypominam jej
- Rodzice dobrze ciebie ukryli. Wiedzieli, że jeżeli byśmy się dowiedziały o tobie wtedy zostałabyś od nich zabrana.
- Nie zgadzam się.
- Nie masz nic do gadania w tej kwestii. To zostało już postanowione.
- Nie!- krzyczę- Nie dostaniesz mojej córki.
Wiedźma patrzy na mnie gniewnym wzrokiem. Uwierzcie mi. Gdyby wzrok mógł zabijać to już dawno leżałabym u jej stóp martwa. Kobiet podchodzi do mnie powoli. Zupełnie jak drapieżnik do swej ofiary.
- Zrobisz to co rozkażesz inaczej spotka cię kara.- grozi
- Nigdy.- syczę
Nagle Lauren przykłada dłoni do mojego odstającego brzucha. Po moim ciele przechodzi zimny dreszcze a zraz potem czuję niewyobrażalny ból. Nie mogę krzyczeć ani się ruszyć. Zupełnie jakby coś mnie blokowało.
- Urodzisz dwie spowiedniczki.- zaczyna mówić- Kiedy to się stanie przestaniesz mieć możliwość dawania potomstwa. Staniesz się bezpłodna. Będziesz cierpieć katusze przy poradach i za każdym razem będzie na krawędzi życia i śmierci, lecz nie umrzesz. Będziesz patrzeć jak zabieram twoje córki i nic nie będziesz mogła z tym zrobić.- zabiera dłoni a ja upadam z łoskotem na ziemię zanosząc się płaczem- Do zobaczenia Clair.
Wiedźma znika, a jak krzyczę na całe gardło aby ktoś mnie usłyszał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro