Female Kenny x Male Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uwaga od autorki!
Na czyjąś prośbę zrobiłam tego shota, jest to pierwszy taki z żeńską postacią (więc nie mam pojęcia, czy wyjdzie dobrze). W tym przypadku jest to F. Kenny. Reader w tym shocie jest chłopakiem, a nie dziewczyną. No i, żeby mi było łatwiej to Female Kenny będzie się tu nazywała Kelly. Enjoy !~

Twój Pov.

-Słychać mnie dobrze tak? To zajebiście, skoro nie słyszę słów sprzeciwu. Więc chyba każdy dobrze w naszej szkole kojarzy (T.I) (T.N), czyli tego gnoja, który w ostatnim czasie przysporzył mi sporo kłopotów i naprawdę mnie wkurwił...
Biegłem szybko do radiowęzła potrącając niektóre osoby na mojej drodze. Gdy ostatnio wlałem tej szynce na korytarzu to krzyczał, że się zemści, ale nie wiedziałem, że w ten sposób. Nie byłem nowy w tym mieście, sporo czasu już tu mieszkałem i wiedziałem do czego zdolny jest ten zjeb. Dlatego zależało mi na tym, by jak najszybciej dotrzeć do radiowęzła i przerwać tą pogadankę.
- Ta... Skurwiel sobie myśli, że jak się kręci koło niego tabuna dziewczyn, to jest taki kozacki i może wszystko. Otóż drodzy słuchacze nie...
Skręciłem ostro w prawo wpadając na Kelly przy szafkach, która akurat pakowała się. Przeprosiłem na szybko i wyminąłem ją biegnąc dalej. Nie za miłe zachowanie wobec osoby dla której trzyma się uczucia od pół roku, ale nie mogłem poradzić na grubasa, który nadal coś pierdolił.
- Mimo, że ten debil miał kilka przygód miłosnych z jakimiś pedałkami to jest jeden jedyny ważny fakt o którym nie wspominał żadnej z nich... A mianowicie to, że w życiu się nie całował.
Mogłem ujrzeć w myślach jego głupi uśmiech, gdy zamykałem oczy. Tak się też stało jak łokciem uderzyłem z całej siły w drzwi otwierając je z głośnym hukiem.
- To na tyle, dziękuję za uwagę moi drodzy.
Cartman siedział przy biurku jak gdyby nigdy nic. Uśmiechnął się złośliwie i obrócił w moją stronę na krześle obrotowym. Zacisnąłem dłonie w pięści chcąc trochę ochłonąć.
- Skąd wiesz?- wysyczałem przez zęby.
- Ja wszystko wiem.
- Ale skąd?!
- Mam swoje źródła.- wstał z krzesła i podszedł w moim kierunku.
Wielki błąd. Od razu przysprzęgliłem mu z całej siły w twarz. Cofnął się o kilka kroków i złapał za nos. Spojrzałem na swoją pięść. Krew. Przecież nie przywaliłem mu tak bardzo. Prawda...?

•Tydzień później•

Jednak przywaliłem. Aż za mocno. Nos Cartman'a do dzisiaj musi się leczyć, a on sam nie chodzi do szkoły przez tydzień. Może to i lepiej, bo inaczej kontynuowałby te docinki w moją stronę. Naprawdę nie wiem dlaczego upublicznił tę informację głośno, przecież to, że się nie całowałem to nic takiego. Dziewczyny nadal za mną lecą, tylko, że w mniejszej okazałości niż zazwyczaj... A jeśli chodzi o resztę uczniów to fakt, niektórzy mi coś potrafią dogadać, ale zlewam to. Przynajmniej prawdziwi kumple zostali po mojej stronie i nie przejęli się zbytnio tym co rozgłośnił Cartman. Kyle przyznał, że też się nie całował, ale przeczuwałem to jeśli mam być szczery... Stan powiedział, że to nic złego, mimo, że mamy po 16 lat. Jemu to łatwo mówić, trochę gorzej, że nie jest w takiej sytuacji co ja. On ma Wendy, to wiadomo co wyczyniają przy szafkach po treningach... A ja? Ja mimo, że miałem kilka dziewczyn, a adoratorki kręcą się wokół mnie jak mikrofala kręci talerz to pocałunek mi dane będzie przeżyć za kilka lat, albo nigdy.
- (T.I) idziesz, bo historia następna?- Stan odgonił mnie z myśli.
- Mhm, idę...- odparłem tylko idąc za nim do sali.
Historia. Nauka o rzeczach i wydarzeniach z przeszłości, a raczej ględzenie Garrison'a o tym, że męskie prostytutki z Rumunii są najlepszej jakości i dobrym materiałem na mężów. 
Położyłem głowę na ławce odpływając myślami do słów jakiejś piosenki, póki nie usłyszałem, że robimy pracę w parach. Nienawidzę pracy w parach, zazwyczaj dobiera nas Garrison, a przez jego dobroć jestem z Cartman'em, albo Clyde'm. Szczęście mi dzisiaj sprzyjało, ponieważ nie było ani jednego ani drugiego w szkole. Mniej szczęścia miałem jednak, gdy nauczyciel wyparował, że dobieramy się chłopak -dziewczyna i sami mamy sobie skołować druga połówkę. Westchnąłem, kiedy Stan zaczął iść w stronę Wendy, a Bebe podeszła do Kyle'a. Wyjrzałem przez okno czekając aż ta farsa się zakończy i będę mógł pracować sam w spokoju bez żadnej zrzędliwej dziewczyny w pobliżu.
Pary były raczej tymi najbardziej przewidywalnymi, czyli Token i Nicole, Bebe i Kyle, Stan i Wendy itp.
- (T.I), z kim pracujesz?- zapytał Garrison.
- Będę pracować sam.- odpowiedziałem krótko.
- Nie możesz pracować sam, skoro to jest praca w parach.
- Dam sobie rade-
- Ja z nim współpracuje.
Moją rozmowę przerwała Kelly z tyłu klasy podnosząca rękę do góry. Kilku uczniów obróciło się w jej stronę razem ze mną. Ona chciała ze mną pracować? Serio?
- Kelly, (T.I) to twój partner?
- Tak jest. Mogę z nim pracować, jeśli to nie problem.- zwróciła swój wzrok na moje oczy.
Uśmiechnąłem się lekko i obróciłem głowę do Garrison'a.
- Tak, to nie problem.- odparłem.
- W takim razie (T.I) i Kelly...- zapisał w notesie i zaczął wymieniać inne pary do projektu.
Obróciłem głowę w okno z uśmiechem patrząc na widok za nim. Nie wierzę, że Kelly chciała ze mną pracować i to po tym jak na nią wpadłem na korytarzu tydzień temu i po tym jak Cartman powiedział wszystko przez radiowęzeł. Obiecałem sobie, że nie spieprze tego projektu i zrobię go dla niej najlepiej jak tylko będę umiał.
- No dobra, teraz rozdam wam płyty potrzebne do tego projektu. Niech każda para podejdzie...
Stanąłem ramię w ramię z Kelly i popatrzyłem na nią z małym uśmiechem. Mimo, że była niższa o jakieś 16 cm, to nadal była słodka. Blond włosy, błękitne oczy, niewinna twarz. Anioł. Tylko nieco zboczony. Nie przeszkadzało mi to jednak, ta dziewczyna była idealna i już. Garrison podał nam naszą płytę i poprosił dalej Kyle'a i Bebe, którzy stali za nami. Biedny Kyle.

Po skończonej lekcji na korytarzu przy szafkach zaczepiła mnie Kelly. Pociągnęła mnie lekko za ramię i stanęła na palcach.
- Gdzie się tak spieszysz?- zapytała z uśmiechem opierając głowę na moim ramieniu.
- Do domu...- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Nigdzie nie idziesz.- obeszła mnie i stanęła naprzeciwko.- Bo dzisiaj trzeba zrobić ten projekt.
- Mamy na to dwa tygodnie przecież...
- Lepiej mieć to od razu z głowy, niech inni się męczą w noc przed terminem oddania.- zaśmiała się.- Możesz do mnie wpaść o 17 około? Będziemy mieli czas na płytę od Garrison'a i ewentualne zrobienie połowy materiału. Co ty na to?
- Jak dla mnie dobry plan.
- Super!- pisnęła i przytuliła się na szybko do mnie.- Mam coś do załatwienia, widzimy się po lekcjach!- krzyknęła i pobiegła w swoją stronę.
Czemu ona musi być taka słodka jednocześnie nie będąc tego świadoma...?
- Hej, (T.I).
Usłyszałem głos Stan'a z tyłu, więc obróciłem się.
- Co jest?
- Wpadniesz dzisiaj do mnie pograć? Kyle też będzie, Craig i Tweek też obiecali przyjść... Token raczej chyba też się zjawi...
- Dzisiaj nie mogę, mam... Inne plany.- uśmiechnąłem się lekko, kiedy sobie przypomniałem o moich planach.
- Aaa... Kelly?- Stan uśmiechnął się złośliwie.
- Skąd wiedziałeś?
- Ja widzę takie rzeczy z daleka stary. Cóż, trudno. Widzimy się jutro.- poklepał mnie po ramieniu i wyszedł ze szkoły.
Jasnowidz, czy co...? Stan czasem mnie przeraża.
Zaśmiałem się cicho do siebie i spakowałem rzeczy do szafki.

•Time skip•

-16:37...
Chyba nie byłem za wcześnie... Powiedziała o 17, ale jak przyjdę kilka minut wcześniej to nic się nie stanie, prawda?
Zawahałem się nieco kiedy złożyłem dłoń w pięść i podniosłem ją do drzwi. Zapukałem jednak czekając na odpowiedź. Po zaledwie kilku sekundach usłyszałem szuranie po drugiej stronie i klamka w drzwiach się ruszyła.
- O, jesteś wcześniej.- uśmiechnęła się Kelly otwierając drzwi na oścież.
- To nie problem, prawda?- zaśmiałem się nerwowo.
- Coś ty. Nawet lepiej, że przyszedłeś wcześniej. Będziemy mieli więcej czasu.
Przekroczyłem próg mieszkania dziewczyny i rozglądałem się dookoła. Drugi raz u niej byłem, kiedyś tam urządziła balangę pod nieobecność rodziców, ale to było dwa lata temu. Wystrój się nie zmienił za to, meble były takie same razem z całym otoczeniem.
Kelly poszła na górę, a ja podreptałem za nią. Dziewczyna weszła do pierwszego pokoju po lewej i zostawiła otwarte drzwi.
- Twoich rodziców nie ma?- zapytałem przekraczając próg zapewne jej pokoju.
- Zapewne gdzieś wyszli, albo chleją przy płotach. A co?- zapytała ze złym uśmiechem.
- Nie nic, po prostu... To dziwne, że siedzisz sama w domu prawie cały czas...- usiadłem koło niej na łóżku.
- Przywykłam do tego. Mój brat się wyprowadził, a moja siostra ma zajęcia do późna, a potem zazwyczaj przesiaduje u jakiejś ze swoich koleżanek. Więc mam cały dom dla siebie.- odparła kładąc się na łóżku plecami.- Masz tą płytę?
- A, tak, mam.- wyjąłem ją z kieszeni kurtki i wręczyłem dziewczynie.
Kelly podeszła do odtwarzacza i włożyła płytę. Potem usiadła koło mnie i wtuliła się w moje ramię.
- Mogę zostać w takiej pozycji, jeśli ci to nie przeszkadza?
Uśmiechnąłem się do dziewczyny, żeby nie poczuła się zaniepokojona moim brakiem odpowiedzi. Kiwnąłem głową na tak, bo akurat film się raczej zaczynał i nie chciałem przeszkadzać.

Na początku było normalnie. Potem niestety się zaczęło rozkręcać. Niestety... Bo to było porno. Gejowskie porno...
Zorientowaliśmy się z Kelly dopiero po 5 minutach milczenia i wytrzeszczu. Nic nie mówiliśmy, tylko wpatrywaliśmy się w ekran w ciszy. Ona nadal była wtulona w moje ramię, a ja nadal nie wiedziałem co mam zrobić z tym co ujrzałem przed momentem.
- Wiesz co?- zaczęła blondynka.- Ja też się nigdy nie całowałam.
Zatkało mnie. Ona? Nigdy? Żartuje sobie ze mnie, czy jak? Spojrzałem w jej stronę powoli, jakby zaraz miała krzyknąć w moim kierunku, że to tylko dowcip i jestem debilem. Nadal wpatrywała się w ekran telewizora, ale po chwili podniosła na mnie głowę.
- Na serio?- zapytałem ostrożnie.
- Na serio.- odpowiedziała.
Nie umiem stwierdzić, czy ludzie kłamią, czy nie. Ale założyłem, że mnie nie okłamywała...
- Ty?- zapytałem.
- Ja.- uśmiechnęła się.- A czegoś ty się spodziewał?
- Że... Będziesz mieć dużo historii, jeśli chodzi o całowanie się i takie inne sprawy...
- Inne sprawy?- zaśmiała się.- Fakt, przyznaje się, że jestem zboczona, ale bez przesady.- mówiąc to puściła moje ramię.
- A czemu się nie całowałaś...?- głupie pytanie, ale jakoś nie chciałem przerwać tego tematu.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie. Przecież chodziłeś z kilkoma dziewczynami, a wianuszka wiernych koleżanek u twego boku nigdy ci nie brak.
- Jakoś nie było okazji, a poza tym byłbym lekko spanikowany, gdybym miał to zrobić. A tak szczerze to sam nie wiem... A ty?
- Nigdy nie miałam chłopaka, to pewnie dlatego. Ale postaram się zaczekać na odpowiedniego.- uśmiechnęła się.
- A jakbym ci powiedział, że to ja chcę być tym odpowiednim?- wypaliłem chyba odrobinę za głośno, bo Kelly obróciła głowę w moją stronę.
Lekki czerwień zalał moje policzki i obróciłem wzrok w lewo.
- Uznajmy, że tego nie słyszałaś...
- A jeśli ci powiem, że chciałam to usłyszeć...?- położyła dłonie na moich policzkach i ujęła moją twarz w jej ręce.- Ciepły jesteś...- uśmiechnęła się.
Chyba zrobiłem się jeszcze cieplejszy, bo twarz Kelly była naprawdę blisko, a jej wargi się zbliżały powoli do moich. Panie, daj mi siłę, żebym tego nie spierdolił...

Po krótkiej chwili nasze usta się połączyły w naprawdę delikatnym pocałunku. Delikatnym, ale jednocześnie miłym. Mieliśmy oboje zamknięte oczy, bo najpewniej Kelly była nieco speszona, w końcu to ona to zainicjowała, a nie ja. Po kilkunastu sekundach odsunęliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie w oczy.
- Dziękuję...?- wypaliłem z małym uśmiechem nie wiedząc co dokładnie mam powiedzieć.
Kelly tylko zaśmiała się i przytuliła mnie.
- Nie ma za co.- odpowiedziała wtulając się w moją kurtkę.
Objąłem ją i pogłaskałem po blond włosach.
Zostaliśmy chwilę w tej pozycji póki nie przerwały nam dźwięki dochodzące z telewizora. Głupi film.
- Kelly, zapomniałaś wyłączyć...
- Niech leci mam lepsze rzeczy do roboty niż ten film i projekt.
- Jakie?
- Ćwiczymy całowanie na wszystkie sposoby.- zaśmiała się radośnie inicjując kolejny pocałunek jednocześnie dłońmi wędrując pod moją koszulkę.
Anioł. Zboczony anioł. I tak jest ideałem...

________________

Ten kto chciał/zamawiał ma i niech się podnieca, czy coś ♥️
Słowa: 1955

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro