=Speciał cz.1=

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dawno, dawno temu, a w sumie to kilka lat temu na pasie planetarnym Pytonga odbyła się największa do tych czas bitwa ras w całym wszechświecie.

Człowiek biały kontra człowiek czarny.

Bitwa ta potocznie zwana była........


 ....rasizmem.


Na czele wojska rasy czarnej stał Obama, który zwyciężył wojnę wypuszczając wszystkie zwierzaki z Zakładu Owłosionych Obywateli w skrócie ZOO.

Przebieg wojny był krwawy i brutalny. 

Zginęło wiele istot rasy ludzkiej i nie tylko.

Walki pozostawiły po sobie blizny i ślady, które nigdy nie znikną z serc, skrzeli i innych narządów wszystkich galaktycznych istot.













Na szczęście opisywana tutaj historia nie będzie miała nic wspólnego z tym Speciałem.


Tylko jeszcze dodam, że pogrubiony tekst w Speciale....Speicału będzie oznaczał informację dla czytelnika, więc bohaterowie tych informacji nie będą widzieć. - Autor

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Wewnątrz ludzkiego ciała, blisko 37.2 biliona komórek energicznie pracuje. Dzień w dzień. 24 godziny przez 365 dni. Wszystkie dają z siebie wszystko.


Spałaś. Była to czynność, dla której mogłaś poświęcić sobotnie popołudnie. Jednak nie mogłaś się nacieszyć snem. Czemu? Może dlatego, że od dobrych 10 minut ktoś dzwonił i pukał w twoje drzwi, a udawanie, że nie ma dźwięku już ci się znudziło. Wiedząc, że i tak już nie zaśniesz wstałaś z łóżka, przetarłaś oczy dłońmi i poszłaś otworzyć drzwi.
Gdy to zrobiłaś ujrzałaś chłopaka ubranego w czarną koszulkę, jasnoczerwoną kurtkę, białe rękawiczki, dżinsy, czerwone trampki oraz dużą, czerwoną czapkę. Chłopak miał niebieskie oczy, ciemny blond włosy oraz nosił okulary. Zauważyłaś, że przy jego nodze stał wózek z dwoma dużymi kartonami oraz koszykiem jedzenia.

-Przepraszam, ale niczego nie zamawiałam.- mówiąc to zaczęłaś zamykać drzwi

Jednak nawet one napotkały opór. Była to stopa chłopaka, który szybko zareagował. Twoje oczy się rozszerzyły. Przecież niczego nie zamawiałaś.

-Niezły kawał, ale od pracy się nie wywiniesz.- rzekł z uśmiechem blondyn

Jaka praca? Przecież jest pandemia, święta się zbliżały i potem jeszcze zdalne. Nie wiedziałaś o co chodzi. Jednak musiałaś się dowiedzieć. Otworzyłaś drzwi, a chłopak spojrzał na ciebie.

-Jaka praca?- spytałaś przecierając oczy

Jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów. Wydawał się przez chwilę zakłopotany, a potem znowu się uśmiechnął.

-Oj żeby się upić od razu przed pierwszym dniem pracy?- po tych słowach się zaśmiał i dodał- Ty lubisz żartować, co? Ubieraj się w swój mundur i chodź rozwieść tlen.

Nic ci to nadal nie mówiło. Jak rozwieść tlen? Jaki mundur? Jaka praca? Dużo pytań, a mało odpowiedzi.

-Tlen?- spytałaś 

Na szczęście chłopak był typem osoby, co nie wybucha po jak czegoś nie wiesz.

-No tlen. My Czerwone krwinki dostarczamy tlen oraz składniki odżywcze innym komórkom.

Czerwona krwinka. Dzięki krążeniu krwi, zajmuje się dostarczaniem tlenu i odbieraniem dwutlenku węgla.

-Cze....Czerwone krwinki?- kolejne pytanie padło z twoich ust

Mina chłopaka przedstawiała jakby miał się załamać, ale na szczęście postanowił wziąć się w garść.

-Skoro tak bardzo piłaś wczoraj to powiem ci wszystko co powinno być w twojej głowie.- mówiąc to uderzył cię lekko palcem w czoło i dodał- Ale najpierw się ubierz. My tu gadamy, a trzeba tlen dostarczyć komórkom.

Pomasowałaś swoje czoło. Rzuciłaś szybkie "Zaraz wracam" i pobiegłaś do swojego pokoju. Gdy stałaś w swoim pokoju dotarło do ciebie, że to nie TWÓJ pokój. Był inny. Mały i posiadał tylko łóżko, szafkę nocną, biurko z krzesłem, szafę oraz kilka książek. Teraz byłaś pewna, że coś jest nie tak. Jedynym twoim źródłem informacji był ten chłopak. Zauważyłaś niedbale rzucone ciuchy na krześle. Szybko je założyłaś i spostrzegłaś, że były podobne do tych co nosił chłopak. Twoim oczom rzucił się też notes z jakąś grubą kartką wystającą z niego. szybko go chwyciłaś i pobiegłaś do blondyna prawie uderzając w ścianę.

Chłopak dalej stał, a raczej się kołysał i gwizdał. Wyszłaś i zamknęłaś drzwi.

-W końcu! Wiesz ile mamy obsuwy?!- wydarł się na ciebie i postukał palcem o swój nadgarstek jakby miał tam zegarek

-Prze...przepraszam.- powiedziałaś cicho

Nie wiedziałaś, że on może tak się wściec. Jednak po chwili u chłopaka wściekły grymas znikł i znowu pojawił się uśmiech.

-Dobra, dobra. Nie jestem zły czy coś. Po prostu zapomniałem przez chwilę, że jesteś świeżakiem.- po tych słowach podniósł karton oraz koszyk jedzenia z wózka i dodał- Na co czekasz? Bierz wózek. Mamy blisko siebie dostawy więc i tak będę zmuszony cię niańczyć.

Po tych słowach cicho się zaśmiał i poszedł na chodnik. Chwilę skołowana złapałaś za rękojeść wózka i zaczęłaś z nim iść za chłopakiem.

-To więc.....gdzie jestem?- spytałaś nie wiedząc jak zacząć

-Rany. Nie pij tyle. Jesteśmy w Organizmie. To nasz dom. Wszyscy tu pracują.

Organizm? Co się tu kurde dzieję? Nie mogłaś sobie nic przypomnieć z poprzedniego dnia. Tak jakby ktoś wziął gumkę i wszystko wymazał.

Rozejrzałaś się dookoła. Wszędzie było dużo domów, a na tarasach siedzieli ludzie. Koło ciebie i blondyna szli ludzie, którzy też nieśli takie same paczki co wy. To nie było normalne.

-Mówiąc wszyscy miałeś na myśli....- mówiąc to przedłużyłaś ciszę na końcu wypowiedzi, aby chłopak dopowiedział

-Inne komórki.- powiedział i nie odwracając się za siebie

Po kilku minutach, a może kilkunastu w sumie już nie liczyłaś czasu. Poczułaś jak twoje nogi robią się jak z waty. Taki wysiłek przy braku śniadania i jeszcze rozmawiając, może być wyczerpujący.

-Daleko jeszcze?- spytałaś

-Nie mów, że cię nogi bolą. Nawet nie jesteśmy w jednej czwartej drogi.

-Tak daleko?! Żartujesz prawda?

Chłopak odwrócił się do ciebie, a jego twarz była pozbawiona uśmiechu.

-To ty jesteś od żartów. Nie pamiętasz co rano mówiłaś? Plus ty masz wózek więc nie marudź.- mówiąc to chciał iść dalej przed siebie, ale coś go powstrzymało

Był to twój jęk z zmęczenia. Położył karton oraz koszyk jedzenia przy zielonej ławce i podszedł do ciebie.

-Usiądź na ławce i postaraj się nie zgubić. Zaraz wrócę.- powiedział i poszedł w kierunku jakiegoś automatu

Posłuchałaś się. Usiadłaś na ławce i zaczęłaś się bardziej przyglądać okolicy. Duże i wysokie bloki mieszkalne sprawiały, że czułaś się malutka. Wszędzie chodzące Czerwone Krwinki dostarczające tlen i składniki odżywcze. Dużo wysoko położonych szklanych tuneli z betonowym podłożem. Może tymi tunelami pociągi jechały czy coś innego. W sumie ten cały "organizm" to spoko miejsce do życia. Po chwili zobaczyłaś, że ktoś macha ci przed twarzą lodem czy czymś w tym rodzaju. Spojrzałaś na osobę i był to okularnik, który cię oprowadzał.

Wzięłaś loda do rąk. Chłopak usiadł koło ciebie i zaczął jeść swojego loda. Spojrzałaś na swój przysmak. Był to lód w kształcie stożka, ale ostrą cześć się trzymało. Był cały zielony z czarnymi plamkami. Ugryzłaś kawałek i zjadłaś. Miał słodko-kwaśny smak. był pyszny. Jadłaś go i delektowałaś się jego smakiem.

-Smakuje?- spytał chłopak wyrzucając papierek, który był na ostrej części loda do kosza

-Tak. Co to za lód?- spytałaś dalej jedząc

-To glukoza.- powiedział i założył dłonie za głową

-Co?- spytałaś zdezorientowana

Czerwone krwinki lubią cukier. W przeciwieństwie do białych krwinek, czerwone krwinki nie mają mitochondriów, więc glukoza jest dla nich jedynym źródłem energii.

Zapadła krótka cisza. Skończyłaś jeść loda i wstałaś. Po kilku chwilach znowu szliście z tlenem. Mijaliście kolejne osiedla, ale nie trwało to długo. Za mieszkania wyszli ludzie przynajmniej tak ci się zdawało.

-Cholera.- powiedział cicho blondyn i zaczął się powoli cofać, a ty robiłaś to co on

Ci ludzie zaczęli się do was zbliżać. Mieli jasno zieloną skórę, a na głowie mieli dziwne czerwone czapki, w które były wbite białe patyczki. Wtedy do ciebie dotarło.

-Zombie!- krzyknęłaś wystraszona

Chłopak jak i "zombie" byli zdziwieni przez kilka sekund, a później wrócili do tego co było wcześniej. Dziwni ludzie zaczęli do was podchodzić, a ty z blondynem dalej się cofaliście.

-Czemu nie uciekamy?- spytałaś wystraszona

-Naszym zadaniem jest dostarczyć tlen. Nawet za cenę życia.

-Nie mów mi, że chcesz zrobić samobójczy maraton!- mówiąc to zrobiłaś znowu kilka kroków w tył

-Aż tak szalony nie jestem.

Nagle jeden z "zombie" wyskoczył w waszym kierunku. Ty szybko odwróciłaś wzrok, a chłopak po mimo strachu nie spuszczał wzroku z wrogów.


DZYŃ

Był to dźwięk jaki usłyszałaś, a po chwili właz szybu wentylacyjnego znajdującego się w podłodze uderzył w głowę wroga. Spojrzałaś w kierunku tego dźwięku. Był tam rudzielec ubrany w biały mundur. Rozpoznałaś białą uszankę z której wystawał patyczek z białym kółkiem, na którym był czarny pierścień. Po chwili spostrzegłaś, że rudzielec uderzył włazem w głowę wroga.

-Cel namierzony!- wykrzyczał po czym odskoczył i wyjął dwa noże

Rudzielec spojrzał na was kątem oka. Na szczęście tyle wystarczyło abyś stwierdziła kto to.

-Kyle?

Chłopak zrobił zamach nożem w kierunku nadchodzącego wroga. Przeciwnik padł z wytryskiem krwi z klatki piersiowej.


DZYŃ


DZYŃ


Nagle w jednym z mieszkań okno zostało wybite, a z niego wyskoczył czarnowłosy chłopak w tym samym ubiorze co Kyle. Wylądował przed wami i wyjął noże.

-Wróg w zasięgu wzroku.- powiedział bez emocji

-Craig?- kolejne pytanie z twoich ust poleciało

Po niecałej sekundzie z  bardzo wąskiej alejki wyskoczył blondyn w takim samym ubiorze co dwaj pozostali, ale miał gruby, biały szal zasłaniający jego usta.

-Mhmhmm!- wykrzyczał wyjmując noże i zabijając jednego z przeciwników

-Kenny?- znowu spytałaś

Mogłaś poczuć jak ktoś szarpie cię za rękaw kurtki. Spojrzałaś na osobnika.

-Ruszajmy. Białe krwinki się tym zajmą.- powiedział i zaczął biec w przeciwnym kierunku niż początkowo

Spojrzałaś na waleczne trio po czym złapałaś za wózek i z nim pobiegłaś za okularnikiem.

Białe Krwinki (Neutrofile) - Ich głównym zadaniem jest eliminacja obcych substancji z zewnątrz, takich jak bakterie i wirusy. Neutrofile stanowią ponad połowę białych krwinek w krwi.

Biegłaś nie oglądając się za siebie. Strach tyle dał ci siły, że aż wyprzedziłaś swojego przewodnika, a może go wyprzedziłaś tylko dlatego, że miałaś wózek? Kto to wie. 

Po chwili żałowałaś, że wyprzedziłaś okularnika. Z alejki obok wyszły "zombie" i pierwsze co zrobiły to ruszyły w twoim kierunku. Zatrzymałaś się, a twoje oczy się rozszerzyły z strachu.
Jednak coś się stało. Usłyszałaś wybuch, a potem ciąg wybuchów.

-Zostaw ją zasrańcu!- krzyknął czerwonooki blondyn, kopiąc z pół obrotu "zombie", które chciało cię dopaść

Chłopak wylądował przed tobą i przyjął pozycję bojową. Był ubrany w czarną koszulę z krótkimi rękawami, czarne spodnie, czarne buty oraz tak zgadliście czarną czapkę z daszkiem, na której był biały napis "KILL". Po chwili przybiegł okularnik cały zmęczony. Aż tak go wyprzedziłaś?

Czerwonooki złapał nadbiegającego zarażonego i rzucił nim o innego przeciwnika. Obaj polecieli na ścianę i wypluli dużo krwi. Nie minęła sekunda, a przybiegli inni mężczyźni ale w tym samym uniformie co czerwonooki blondyn.

-Co to za typy?- spytałaś okularnika szeptem

Chłopak złapał oddech i rzekł:

-To Limfocyty Tc.

Limfocyty Tc - zostają rozlokowane na rozkaz Limfocytów Th. Są profesjonalnymi zabójcami, którzy rozpoznają i niszczą obce ciała, takie jak komórki przeszczepów, zawirusowane komórki i komórki rakowe.

-Zawrzyj ryja padalcu i uciekaj stąd! Nie potrzebujemy kuli u nogi!- czerwonooki wydarł się na okularnika

-Sorka Bakuś.- po tych słowach okularnik dał tobie sygnał abyś biegła przez świeżo zrobioną drogę

Złapałaś za wózek i pobiegłaś, a podeszwy twoich butów zostały poplamione krwią zarażonych. W sumie nie zdziwiło cię, że Bakugo będzie tym od zabijania. Po kilku minutowym biegu postanowiłaś się zatrzymać i sprawdzić czy twój przewodnik nadąż. Okazało się, że biegł tuż za tobą. 

-Co za chore miejsce.- powiedziałaś łapiąc oddech

-To pikuś przy Kodzie Czarnym.- powiedział poprawiając karton tlenu w dłoniach

-Co tu się dzieje?- zadałaś kolejne pytanie

-Ciało zostało zaatakowane.

-Ja się pytam co tu się kurwa dzieje!- wydarłaś się na okularnika

Twój dzisiejszy dzień można podsumować jednym słowem - horror. Nie wiedziałaś czemu tu jesteś ani dlaczego. Czemu zawszę musisz mieć pod górkę? 

Twoje użalanie się nad sobą przerwał głośny dźwięk. Dźwięk symulujący łamanie czyjeś czaszki. Po kilku sekundach ujrzałaś, że przed tobą upada jeden z zarażonych, a z jego głowy wylatuje krew. Potem ujrzałaś czarnowłosą dziewczynę ubraną w beżowy strój pokojówki. Jednak jedyne co mogło cię przerazić to prawie 2 metrowy tasak, który trzymała w dłoni.

-Nic ci nie jest? - spytała

-We...Wendy?! - twoje zdezorientowanie było ogromne

-Dziękujemy Makrofagu. - odezwał się okularnik lekko się kłaniając

-Nie trzeba. To nasza praca. - powiedziała z uśmiechem

Makrofagi - są rodzajem białych krwinek, które niszczą drobnoustroje i ustalają informacje odnośnie dalszych reakcji immunologicznych. Dodatkowo usuwają wszelkie pozostałości, takich jak martwe komórki i bakterie.

Wendy wyrwała z poległego trupa jego czapkę i mocniej ścisnęła przez co wyciekła krew. Poczułaś nadchodzące u ciebie obrzydzenie.

-Co my tu mamy? Wirus typu B. - po tych słowach wyjęła krótkofalówkę i ją włączyła - Tutaj Makrofag. Wygląda na to, że ciało zostało zaatakowane przez Wirusa Grypy typu B.

Z krótkofalówki można było usłyszeć spokojne "Przyjąłem". Spojrzałaś na swojego przewodnika, a ten jeszcze raz podziękował Wendy i ją minął. Złapałaś za wózek i ruszyłaś za nim.

Wirus Grypy - wirus wywołujący grypę, chorobę zaraźliwą. Dzieli się na trzy typy, A, B i C. Powoduje symptomy takie, jak gorączka powyżej 37 stopni, bóle głowy i stawów oraz skurcze mięśni. Czerwone czapki z białymi patyczkami to prawdziwy wirus, który przyczepia się do ciał komórek, a potem się rozmnaża.

Razem z swoim przewodnikiem pobiegliście okrężną drogą. Wykonaliście swoją pracę. Po tygodniu wirus grypy został całkowicie usunięty z tego ciała. Po mimo trudności w pracy dowiedziałaś się całkiem dużo. W wielkim skrócie grasz w "Było sobie życie" wersja real. Jednak musiałaś znaleźć wyjście z tego miejsca. W teorii to miejsce było spoko do życia. Zero zdalnych, szkoły itp. Jednak dostarczanie tlenu na czas i pamiętanie całej mapy organizmu cię nie zachęcało.

Teraz szłaś z swoim przewodnikiem przez długi korytarz. Pół okrągły sufit przyprawiał cię o dziwne uczucie. To uczucie było słuszne. Nagle światła zaczęły migotać, a z sufitu powoli zaczął wydobywać się biały gaz.

-Co się dzieje?- spytałaś lekko zaniepokojona

-Pamiętasz jak ci wspominałem o Kodzie Czarnym?- spytał okularnik poprawiając karton, który trzymał

-No coś mówiłeś.- powiedziałaś rozglądając się na wszystkie strony

-Teraz poznasz co to znaczy mieć trudne warunki pracy. Biegnij i nie zatrzymuj się!- po tych słowach zaczął biec

------------------------------------------

BOOM POLSAT!!!! 

Tak, Speciał jest na podstawie anime......macie opening w mediach. Jestem ciekaw ile ludzi znało/kojarzyło anime przed tym rozdziałem. Jestem też ciekaw ile osób ten rozdział zachęcił do anime XDD.


Kolejna część w niedalekiej przyszłości i tak, rozdziały będą, a ten speciał jest za to, że ja leniwa dupa i nie może spiąć pośladów i napisać rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro