EPILOG

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Oczami Adriana

Mój amerykański sen spełniał się dzięki niej. Wniosła w moje życie nową energię, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Dała mi nadzieję na lepsze jutro i lepszego mnie. Była promykiem słońca, który pojawił się nagle, w moim nie do końca poukładanym życiu. Była moim wszystkim i nie wyobrażałem sobie funkcjonowania bez niej.

Zorganizowała cały wyjazd. Spełniła moje największe marzenie. Siedzieliśmy właśnie w wygodnych fotelach z kawą w ręku i jak zahipnotyzowani spoglądaliśmy w okno, zajmowanego przez nas aktualnie, mieszkania jej cioci. Time Square. Kolorowe neony przebijały się przez deszczowy krajobraz Nowego Yorku. Tłum ludzi, biegnących w znanym tylko im kierunku. Setki aut, przejeżdżających przez ulice Manhattanu, a wśród nich wyróżniające się żółte taksówki. Nasz pobyt dobiegał końca, a ja wiedziałem, że ten widok, mógłbym oglądać tylko i wyłącznie z nią.

I choć ostatni czas nie był dla nas łaskawy, oboje trwaliśmy przy sobie. Mimo kilku nieporozumień, ciężkich wymian zdań i niepotrzebnie robionych sobie nawzajem wyrzutów sumienia. Minął dokładnie miesiąc od ślubu mojego brata, a zdążyło wydarzyć się wiele, kompletnie nieprzewidzianych sytuacji.

Po pierwsze, państwo Braun uznali, że w zasadzie to nic się nie stało i Oliwia jest całkowicie normalna, i to moja wina, że nie chcę z nią być. Do tych ludzi kompletnie nie docierało, że ich córka kilkukrotnie uniknęła śmierci, dzięki Magdzie i Łukaszowi. Nadal mieli ją za idealne dziecko, które nic, tylko wstawić w ramkę! Mnie uznali za winnego jej upojenia alkoholowego w dniu ślubu, gdyż zraniłem uczucia ich córki i nie wybrałem jako swojej partnerki. No po prostu hit!

Po drugie, Mela była w ich oczach nikim. Dosłownie. Traktowali ją jak powietrze, a w zasadzie nawet gorzej, bo powietrzem oddychasz, a ona dla nich nie istniała. Wtedy się pokłóciliśmy. Nie chciałem, żeby się w to mieszała, a ona musiała powiedzieć co myśli na temat ich oraz Oliwii. Z jednej strony byłem cholernie wściekły, a z drugiej chyba nikt nigdy, nie powiedział im tak dosadnie, że są złymi rodzicami. W sumie to mało powiedziane, bo moja kochana, skromna Melka, była tak zawzięta, kiedy ich opierdalała, że koniec końców, czułem podziw. Jej słowa wciąż tkwią w mojej głowie.

Ja rozumiem, że państwo mają mnie za nic. Śmiało, dalej porównujcie sobie mnie i moją twórczość do wielkiego gówna lub też innych rzeczy, jak to niejednokrotnie robiliście. Jednak cierpienie Madzi oraz obarczanie winą Adriana, za obecny stan Oliwii, która ledwo trzyma się na nogach, to dwie najważniejsze w tym momencie sytuacje. Jak można nie widzieć, że z państwa młodszym dzieckiem dzieje się coś złego? Dlaczego nie słuchacie Łukasza i Magdy, jak opowiadają wam te wszystkie koszmarne rzeczy, przez które przechodzili? Naprawdę tak ciężko zrozumieć, że Oliwia ma problem? Trzeba jej pomóc, a nie obwiniać wszystkich wokół, za jej wybryki. Adrian dał jej jasno do zrozumienia już dawno, że z nią nie będzie i żadne jej awantury tego nie zmienią. Jesteście państwo wykształconymi ludźmi, więc naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak bardzo nie chcecie przyjąć do wiadomości, że waszym dzieciom dzieje się krzywda? Reanimowanie najbliższej osoby, nie jest czymś prostym, więc proszę przez chwilę pomyśleć, przez co przechodziła Magda. Co więcej, czy naprawdę uważacie zachowanie młodszej córki za normalne? Kłamanie, rozsiewanie plotek, chore intrygi, obrażanie i ośmieszanie innych, a jeśli coś pójdzie nie po jej myśli, to upijanie się do nieprzytomności albo branie narkotyków. Proszę, więc nie wmawiać Adrianowi, że to jest jego wina, bo jeśli już chcą państwo kogoś obwiniać, to tylko i wyłącznie siebie.

Po tych słowach po prostu wróciła do naszego hotelowego pokoju. Nie odzywaliśmy się do siebie dwa dni, ta cisza bolała, tym bardziej że Mela prawie już u mnie mieszkała. Nigdy nie widziałem jej tak bojowo nastawionej. W końcu jednak odpuściłem. Wiedziałem, że ma rację, mimo że nie chciałem, aby się wtrącała. Doszliśmy zatem do porozumienia w tej sprawie. Niedługo potem, znowu się zaczęło.

Magda i Łukasz starali się całkowicie odciąć od Oli. W całej tej sytuacji to moja szwagierka musiała w końcu skorzystać z pomocy psychologa, gdyż nie radziła sobie całym tym bagnem, którym obarczyła ją jej najbliższa rodzina. Oliwia wielokrotnie próbowała manipulować swoją siostrą, ale mój brat skutecznie odpierał te ataki.

Wspominałem, że u nas też musiało coś oczywiście pierdolnąć, prawda? Po wrzuceniu naszego wspólnego zdjęcia dostaliśmy mnóstwo propozycji wywiadów, żeby opowiedzieć, jak naprawdę doszło do tego, że zostaliśmy parą. Ja uznałem, że to dobry czas na sprostowanie tych poprzednich plotek, a Mela nie chciała brać w tym udziału. Ostatecznie namówiłem Borysa, żeby jej powiedział, że to dobry pomysł. Posłuchała. Jednak przypadkiem dowiedziała się, że to ja go namówiłem i ponownie się pokłóciliśmy. Słowa, które do siebie wypowiadaliśmy, kłuły, a potem ta cisza, znowu mnie zabiła.

Z jednej strony dość dobrze wypadł ten wywiad, ponieważ pokrótce opowiedzieliśmy, naszą nieprawdopodobną historię poznania się. Wielu ludzi uwierzyło. Jednak znaleźli się tacy, którzy oczerniali Melę. Stała śpiewka, że wskoczyła mi do łóżka dla kariery, że jak to jest możliwe, że mnie wcześniej nie znała, skoro tak bardzo interesowała się muzyką, a ja przecież jestem znanym producentem. Jeden przebił wszystko, ktoś uznał, że ma bujną wyobraźnię, skoro potrafiła wymyślić tak nieprawdopodobną historię naszego poznania się i musiała mnie chyba czymś odurzyć, skoro byłem w stanie publicznie się do tego przyznać. Jak myślicie, jak to się skończyło? Usłyszałem sławetne: A nie mówiłam?

Tym razem totalnie zamknęła się w sobie na kilka dni. Próbowałem ją uświadomić, że przecież ludzie zawsze będą gadać, ale nie docierało. Płakała, więc po prostu przy niej byłem, na całe szczęście nie odrzuciła mnie. Z pomocą przyszedł Igor. Nie wiem, co ten blondyn ma w sobie, że ona go tak lubi, ale po rozmowie z nim w cztery oczy, odżyła. Nie chcieli mi powiedzieć, o czym gadali, więc oczywiście się wkurwiłem i zacząłem ją obwiniać o to, że nie jest ze mną szczera. Idiota. Tak, zdaję sobie z tego świetnie sprawę. Wtedy też usłyszałem od Igora bardzo mądre słowa, które totalnie mnie otrzeźwiły.

Jeśli za każdym razem, będziesz obwiniał ją o pierdoły, to pamiętaj, że w końcu sobie odpuści. Zastanów się nad swoim irytującym zachowaniem. Adi, zrozum, że Mela jest strasznie krucha, a ty tylko dokładasz jej wiecznie kolejnych wyrzutów. Przestań być cholernym egoistą, wpatrzonym w swoją chorobliwą zazdrość. Wiem, że zależy ci na niej, jak na nikim innym, więc jej to w końcu udowodnij. Postaw się na jej miejscu, jakbyś się czuł, gdyby to o tobie pisali takie prostackie rzeczy? Jak już sobie odpowiesz na to pytanie, to wysłuchaj jej historii.

W tamtym momencie oczywiście byłem na niego wściekły, ale jak przeanalizowałem sobie te słowa, to stwierdziłem, że oczywiście znowu miał cholerną rację. Wtedy, Mela opowiedziała mi o najgorszym okresie w swoim życiu i już wiedziałem, dlaczego chciała pomóc najbardziej znienawidzonej osobie, czyli Oliwii. No jak jej nie kochać?

Kiedy już wszystko mieliśmy wyjaśnione i miałem wrażenie, że zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej, przez te wszystkie rewelacje, które wydarzyły się w ostatnim czasie, to ponownie los sobie z nas zadrwił. Jednak tym razem byliśmy jednością i nic nie było już w stanie nas zniszczyć.

Dwa dni przed naszym wylotem do USA, Oliwia wrzuciła nasze zdjęcie z wesela. Tak, dokładnie to, na którym perfidnie mnie pocałowała, z opisem Po prostu, miłość. Gdy to zobaczyłem, wsiadłem w samochód i pojechałem pod dom jej rodziców, bo wiedziałem, że obecnie tam przebywała. Zjechałem ją potwornie i kazałem usunąć to zdjęcie z social mediów, bo inaczej zgłoszę sprawę na policję i oskarżę ją o nękanie.

Całą akcję obserwowali jej rodzice. Kiedy słyszeli, jak wypominałem jej każdą, pieprzoną intrygę i na koniec powiedziałem, że moim marzeniem byłoby nigdy jej nie poznać, przez to, jak namieszała w moim życiu, to chyba się delikatnie ocknęli. W zasadzie to myślę, że ta policja dała im do zrozumienia, że ja nie żartuję.

Oliwia, zalana łzami, wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy, a najgorsze jest to, że pomimo tego, iż wszystko jej wykrzyczałem, ona próbowała namówić swoją mamę, żeby ta przekonała mnie, do zostania jej facetem. To była jakaś chora obsesja na moim punkcie. Ta dziewczyna naprawdę potrzebowała leczenia.

Ostatecznie usunęła to zdjęcie, a jej rodzice obiecali, że będą ją pilnować, aby znowu nie zrobiła nic głupiego. Raczej nie chcieli mieć na głowie służb mundurowych. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że zapisali ją na terapię. Miejmy nadzieję, że pomogą jej zapanować nad emocjami.

– O czym tak myślisz? – z letargu wyrwał mnie delikatny i ciepły głos mojej dziewczyny.

– O ostatnich wydarzeniach – powiedziałem i złapałem ją za dłoń, a kiedy na nią spojrzałem, delikatnie się uśmiechała.

– Też trochę myślałam o tym wszystkim, co wydarzyło się ostatnio i chciałabym wrócić do nagrywania tych krótkich filmików na Facebooka. Jestem gotowa, żeby ponownie mieć kontakt z ludźmi – patrzyła tymi pięknymi, zielonymi oczami, wprost na mnie.

– Myślę, że twoi fani będą zachwyceni, jak ponownie zaczniesz układać piosenki ze słów, które oni ci wymyślają. Sama widziałaś, jak im się to spodobało – uśmiechnąłem się.

– Napisałam ostatnio piosenkę – powiedziała nieśmiało. – Jest dla mnie bardzo ważna i chciałabym zaśpiewać ją z tobą.

Na te słowa zaschło mi w gardle. Odwróciłem się w jej stronę i uważnie badałem każdy milimetr jej twarzy. Chciała nagrać piosenkę ze mną?

– Zrozumiem, jeśli nie chcesz – powiedziała zrezygnowana, kiedy cisza się przedłużała.

– Oszalałaś? Jak mógłbym nie chcieć. Nigdy nie myślałem, że mnie o to poprosisz – zacząłem się szczerzyć do niej jak głupek, bo czułem w środku radość, której nie dało opisać się słowami.

– Serio? Zgadzasz się? – zapytała z niedowierzaniem, jakby faktycznie spisała ten pomysł na straty.

– Kiedy zaczynamy? – zapytałem.

– Teraz – odpowiedziała radośnie.

***

Dwudziesty pierwszy października. Urodziny Melki i kolejny singiel, wypuszczony wraz z teledyskiem. Żeby było ciekawiej, było to nasze dzieło, a na teledysku były filmiki, które nagraliśmy podczas naszej podróży do USA.

Zachód słońca widziany z Empire State Building i na zmianę pokazane nasze rozmarzone twarze, wpatrujące się w ten piękny widok. Kolorowe neony z Time Square i filmiki, które nagrała ciocia Meli, jak pozujemy do zdjęć z głupimi minami. Rejs promem na Staten Island i podziwiana przez nas z tej perspektywy Statua Wolności. Plac Rockefeller Center i oczywiście Top Of The Rock, z którego nagraliśmy widok na cały Manhattan oraz Central Park. Broadway i uchwycone nasze emocje po spektaklu Król Lew. Spacer po Wall Street oraz Fifth Avenue, a także urywki z dzielnic Bronx, Queens oraz Brooklyn. Na koniec krótkie urywki z pobytu w Muzeum Madame Tussauds, w którym cykaliśmy sobie fotki z figurami woskowymi znanych osób.

Te wszystkie piękne obrazy można było oglądać na YouTube, w tle słychać było gitarę i pianino. Jej głos powodujący ciarki w całym ciele, roznosił się w pomieszczeniu, a refren był naszym duetem.

Ref.

Wokół nas tyle bzdur.

Tylko Ty do mnie mów.

Płoszysz lęk, burzysz mur.

Dobrze mieć Ciebie tu.

1. Wiesz, lubię Twoje dłonie

I jak lekko głaszczesz palcami po skroni.

Wiesz, że drażni mnie świat i dysonans męczy,

Wtedy szepczesz do ucha ulubione dźwięki.

2. Choć, nie lubimy się czasami.

Kłujemy raz ciszą, raz ostrymi słowami.

To nocą po burzy, cali przemoknięci,

Razem składamy rozrzucone części.

3. Strach, że wspomnienia z czasem bledną,

Te dobre, te chłodne, wszystko mi jedno.

A gdyby tak, pamiętać każdą radość i łzę,

Żeby nigdy nie znać siebie mniej.*

– To się nazywa kawał dobrej roboty – powiedział Igor, kiedy utwór dobiegł końca.

Siedzieliśmy w jednej z konferencyjnych. Melka, Łukasz, Borys, Igor, Rubens i Kamil.

– Udało mi się go namówić na śpiewanie. Uważam się za cudotwórcę – zaśmiała się Mela.

– Odważny krok, nie ma co – wtórował jej Kamil.

– Czyli nie potrzebujesz już gitarzysty – zagadał Rubens.

– Chcesz mnie zostawić? – zapytała go moja przerażona dziewczyna.

– Myślałem, że Adi awansował, ale jeśli nie, to ja się nigdzie nie wybieram – śmiał się.

W zasadzie to nie był taki znowu zły pomysł. Jako jej gitarzysta byłbym cały czas przy niej, razem byśmy jeździli w trasy. Może nawet byłbym współtwórcą nowych utworów...

– Ej, ziemia do Adriana – usłyszałem głos brata. – Co ty się tak zamyśliłeś?

– Dziwnie jest słyszeć swój głos – odpowiedziałem.

– No co ty nie powiesz? – zaśmiała się Melka. – Za każdym razem, kiedy słyszę swój utwór, mam wrażenie, że to nie ja. Powiem ci, że nawet całkiem znośnie razem brzmimy – podeszła do mnie i poklepała po ramieniu.

– No raczej – zaśmiałem się i skradłem szybkiego buziaka.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę i każdy rozszedł się w swoją stronę, po to, żeby wieczorem spotkać się na urodzinowej imprezie Meli, która była oczywiście niespodzianką. Moja dziewczyna nic nie podejrzewała, przynajmniej miałem taką nadzieję.

Wynająłem nam lożę VIP w jednym z warszawskich klubów. Zaprosiłem jej przyjaciół, chłopaków z zespołu, mojego brata i bratową. Przyjechał nawet Oski z Karolą i małą Tosią, którą z przyjemnością zajęła się moja mama. Żeby nic nie podpadło, to zatrzymali się w domu Łukasza i Madzi.

Sytuacja Kamila i Olki była nietypowa. W skrócie. Chłopak zdecydował się, żeby skonfrontować tego swojego kumpla ze swoją dziewczyną. Olka zachowywała się dziwnie na tym spotkaniu, jednak nie przyznała się, że go zna, co Kamilowi dało do myślenia. Dla mnie byłaby w tym momencie skreślona, ale nie dla niego. Oczywiście dał Olce do zrozumienia, że on wszystko wie i ma zdecydować, czy z nim zostaje i przestaje flirtować z wszystkimi wokół, czy kończą ten związek. Żeby nie było zbyt łatwo, to przeprowadził się do Warszawy, bo okazało się, że miał już tu załatwioną jakąś pracę.

Olka została sama w Toruniu i kompletnie się załamała. Z tego, co opowiadała mi Melka, to nigdy nie widziała jej w tak strasznym stanie. Stwierdziła, że nie może stracić Kamila, bo to miłość jej życia i zrobi wszystko by go odzyskać. Obecnie mieszkają osobno, ale widują się co jakiś czas. Podobno od stycznia, ma przeprowadzić się do stolicy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...

Po dotarciu do mieszkania, na moja dziewczynę czekała paczka, w której znajdował się pierwszy prezent. W doborze sukienki, pomagała mi Madzia. Co prawda, byłem trochę sceptycznie nastawiony do tego typu kroju, ale ostatecznie skapitulowałem, bo uznałem, że Melka będzie wyglądać w tym idealnie.

– Jak wyglądam? – zapytała radośnie, wchodząc do salonu.

– Niesamowicie seksownie – odpowiedziałem i w momencie wstałem z kanapy, żeby do niej podejść. – Chyba jednak nie puszczę cię w takim stroju do ludzi – wyszeptałem jej do ucha.

– Myślę, że nie masz wyjścia, w końcu to prezent od ciebie – zaśmiała się.

Sukienka w kolorze czarnym sięgała jej przed kolano. Dół był dopasowany, przez co kusiła swoimi idealnymi pośladkami. Ozdobne wcięcie w talii ukazywało jej nagi brzuch, zakryty tylko przez dwa cienkie, przecinające się paski. Patrząc wyżej, robiło się mi coraz bardziej gorąco, gdyż dekolt w serek, idealnie podkreślał jej biust. Ramiona miała odkryte, a jedyne co było długie w tej sukience, to rękawy.

– Gdyby nie fakt, że musimy zaraz wychodzić, to chętnie bym tę sukienkę z ciebie ściągnął – wymruczałem w jej szyję, którą zacząłem delikatnie całować, bo nie mogłem się powstrzymać. Kusiła całą sobą.

– Skoro musimy już iść, to z przykrością oznajmiam, że będziesz mógł ją zdjąć dopiero w nocy – zaśmiała się.

Ujęła moją twarz w swoje dłonie i namiętnie pocałowała.

– Jest piękna, dziękuję – wyszeptała w moje usta.

– To jeszcze nie koniec prezentów na dzisiaj – poruszałem znacząco brwiami i tajemniczo się uśmiechnąłem.

– Co ty wykombinowałeś? – zapytała z ciekawością.

– Tu jest kolejny – podałem jej białą kopertę, którą miałem przygotowaną na stoliku. Od razu otworzyła i przejrzała zawartość.

– Nie wierzę – powiedziała ledwo słyszalnie. – Dziękuję, dziękuję, dziękuję! To jest najlepszy prezent, jaki mogłam sobie wyobrazić – rzuciła się na mnie i mocno przytuliła. – Koncert Dream Theater. Jesteś szalony – śmiała się.

Zielone oczy szkliły się ze wzruszenia, a ona szczęśliwa, skakała jak dziecko po całym salonie. Ten widok był chyba najsłodszym, jaki widziałem. Tak, zdecydowanie warto było, dla takiego obrazka, zdobyć te bilety. W dodatku była to specjalna, limitowana edycja, dzięki czemu jako jedni z nielicznych, mieliśmy prawo wejścia za kulisy oraz godzinne spotkanie z zespołem po koncercie.

W końcu udało się nam dotrzeć na imprezę-niespodziankę. Oczywiście znowu pojawiły się łzy, bo nie spodziewała się, że przybędzie całe grono, najbliższych jej osób. Było świetnie. Gadaliśmy, piliśmy, tańczyliśmy i płakaliśmy ze śmiechu, wspominając zabawne przygody Meli.

***

Oczami Melki

– Już dobrze księżniczko, cichutko – uspokajałam małą Antosię, która lubiła zasypiać w moich ramionach, gdy tylko nadarzyła się okazja. – Ach, śpij, kochanie. Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz, dostaniesz. Czego pragniesz, daj mi znać, ja ci wszystko mogę dać, więc dlaczego nie chcesz spać? Aaa...aaa..., były sobie kotki dwa...

Chodziłam po sypialni moich przyjaciół, wtulona w ich maleństwo, które właśnie zasnęło. Moje mormorando roznosiło się po pokoju, a Tosia odpłynęła w krainę snu. Odłożyłam ją do kołyski, posiedziałam jeszcze chwilkę, żeby upewnić się, że na pewno śpi i wyszłam na korytarz.

– Jesteś najlepsza – powiedziała wymęczona Karola i mnie przytuliła. – Powinnam cię zatrudnić jako niańkę – zaśmiała się.

– Nie ma sprawy, polecam się – odpowiedziałam i chwilę tak trwałyśmy w mocnym uścisku.

Przez ostatnie miesiące nie było łatwo. Mała przez częste kolki dawała im nieźle popalić. Oboje byli wykończeni, ale szczęśliwi, że mają taką małą istotkę. Nie widywaliśmy się teraz tak często, jakbym chciała, bo ja mieszkałam głównie w Warszawie, a oni w Toruniu. Przyjeżdżałam, kiedy tylko mogłam.

– I pomyśleć, że dokładnie rok temu spotkaliście się przypadkiem u nas na Sylwestrze – zaśmiała się moja przyjaciółka i ruszyłyśmy w stronę gości.

– Moje życie jest pełne niespodzianek – skwitowałam.

Nasza tradycja sylwestrowa trwała. W tym roku do naszego grona dołączył Łukasz z Magdą i chłopaki z LemON ze swoimi partnerkami, a także Maciek, mój basista.

Bawiliśmy się naprawdę świetnie i mimo że czasem byliśmy głośno, to Tośka spała w najlepsze. Potańczyliśmy, wypiliśmy, a nawet śpiewaliśmy. Było swobodnie i w gronie osób, których jeszcze rok temu, nie myślałam, że będzie mi dane poznać.

Tak, zdecydowanie ostatni rok był spełnieniem moich marzeń. Pomimo że właśnie dobiega końca, to wiem, że od jutra zacznie się kolejny i przyniesie nam wszystkim nowe wyzwania. Chwilę przed północą wyszliśmy do ogrodu. Rozlaliśmy tradycyjnie Piccolo i odliczaliśmy sekundy, do wybicia Nowego Roku.

– Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden. Szczęśliwego Nowego Roku!!! – krzyczeliśmy wszyscy, by po chwili złożyć pierwsze życzenia swoim drugim połówkom.

– Dokładnie w tym miejscu, rok temu, pierwszy raz cię pocałowałem i życzyłem ci spełnienia marzeń. W tym roku chciałbym ci życzyć, żebyś zawsze była sobą i spełniała się w tym, co robisz – Adi patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami, w których skakały iskierki radości. – Kocham cię najmocniej na świecie. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało i chciałbym okazywać ci moją miłość do końca świata i jeden dzień dłużej. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł funkcjonować bez ciebie u boku – w tym momencie uśmiechnął się do mnie szeroko i klęknął na jedno kolano.

Zamarłam. Wszystko wokół przestało istnieć. Huki fajerwerków wydawały się odległe, a moje serce waliło jak oszalałe, do tego stopnia, że słyszałam tylko jego bicie.

– Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? – zapytał, a ja w tym momencie przestałam oddychać.

Otworzył czerwone pudełeczko w kształcie serca, w którym na białej gąbeczce spoczywał pierścionek zaręczynowy z zielonym oczkiem. Mój obraz został zamazany przez zbierające się w oczach, łzy. Przytknęłam rękę do ust i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa. Tylko machałam głową jak opętana, na znak zgody, a łzy ciekły mi już strumieniami. Moje serce wyrywało się z piersi, bo wiedziało, że mimo tych wszystkich gorzkich chwil, które miały miejsce w poprzednim roku, ono zawsze należało tylko do niego.

– Tak – powiedziałam łamiącym się od płaczu głosem. – Tak, tak, tak – powtarzałam w kółko, a on włożył mi na palec pierścionek, po czym porwał w swoje ramiona. – Kocham cię – zdążyłam wyszeptać mu do ucha.

Całowaliśmy się, a świat wokół wirował, gdy kręcił się ze mną dookoła własnej osi. Ktoś w tym momencie powiedziałby, że to za szybko. Po roku od razu się oświadczać? Może i ma rację, że trzysta sześćdziesiąt pięć dni to mało. Jednak ja wiedziałam, że Adi jest miłością mojego życia i nie umiem bez niego funkcjonować.

Po chwili powróciły wszystkie dźwięki. Banda ludzi, biegnących w naszym kierunku i krzyczących gratulacje, zagłuszała huk petard. Co rusz lądowałam w innych ramionach i każdy gratulował zarówno mi, jak i Adiemu. Jednak ostatnie ramiona, najdłużej zatrzymały mnie w swoim uścisku.

– To będzie wspaniały rok, Melka – usłyszałam przy swoim uchu, kojący głos Igora. – Jestem z ciebie dumny, że przetrwałaś te wszystkie okropne momenty, przez które niejeden by się załamał. Potrafimy kochać i marzyć, dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami – po tych słowach uśmiechnął się do mnie i spoglądaliśmy sobie głęboko w oczy. – Spełniłaś przez ten rok wiele marzeń, ale pamiętaj, że jeszcze mnóstwo przed tobą. Wiedziałem od początku, że tylko wy będziecie mogli się wzajemnie naprawić i to właśnie swoich serc, potrzebujecie nawzajem.

– Dziękuję ci za wszystko. Jesteś moim oparciem i schronieniem, przed całym tym, nienormalnym światem. Szczęśliwego Nowego Roku i nie poddawaj się, bo sam widzisz, że dzięki tobie, świat, nie tylko ten muzyczny, jest piękniejszy. Już wiem, że odnalazłam swoją bratnią duszę.

Po tych słowach trwaliśmy jeszcze chwilę w uścisku i każde z nas wiedziało, że może na siebie liczyć. Nawet nie wiem kiedy, wylądowałam z powrotem w ramionach, w których miałam spędzić resztę życia.

– Nawet nie zdążyłam złożyć ci życzeń – zaśmiałam się, patrząc w oczy mojego narzeczonego. Tak, narzeczonego! Jak to się w ogóle stało? – Chciałabym, żeby ten rok przyniósł ci same wspaniałe chwile, żebyś był szczęśliwy i spełniał kolejne marzenia – stuknęliśmy się kieliszkami szampana, który nam jeszcze został i wypiliśmy, by po chwili złączyć usta w czułym i słodkim, jak truskawki, pocałunku.

KONIEC

Kochani Czytelnicy! Właśnie dobrnęliście do końca przygód Melki i Adiego. Niezmiernie się cieszę, że udało się Wam dotrzeć aż tutaj!

Układając w głowie historię moich bohaterów, nigdy nie spodziewałam się, że ujrzy ona światło dzienne. Długo zwlekałam z tym, aby wrzucić ją na Wattpad, a już na pewno nie wierzyłam, że ktokolwiek będzie chciał to czytać. Szczytem moich marzeń jest to, że Wam się naprawdę to opowiadanie spodobało! Mam nadzieję, że udało mi się Was wzruszyć, wkurzyć (czasem wręcz wyprowadzić z równowagi xd) oraz rozbawić :D

Kiedy to piszę, łzy ciekną mi same, gdyż włożyłam w to całe swoje serce i bardzo ciężko jest mi się z nimi żegnać. W związku z tym pojawiła mi się w głowie pewna myśl i chciałabym poznać Wasze zdanie na ten temat. Na pewno nie planuję pisać kolejnej części. Myślałam jednak, aby stworzyć kilka one shot z dalszych losów. A może chcielibyście poznać perspektywę innych bohaterów? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.

Chciałabym podziękować wszystkim i każdemu z osobna za to, że byliście dla mnie wsparciem i przeogromną motywacją! Miałam kilka razy ochotę się poddać, ale Wasze wyświetlenia, komentarze i gwiazdki dodawały mi siły!

Są pewne osoby, które szczególnie zaangażowały się w historię i chciałabym Wam bardzo serdecznie za to podziękować! Nieważne, na jakim etapie czytania jesteście, Wasza obecność była dla mnie niesamowicie motywująca:


@aallexaaflower

@Hon-Moon

InvisibleSoulSoul

@Szelka22

@CharlottexBlue

@MWDSparrow

@Michaelarosa

@Johaanka

@Rozchmurkowana

@fankadrastorii

@zamyslonakrakuska

@Erisma01

@NicolBoryczka

@beti_b


Co dobre, kiedyś się kończy, więc jeszcze raz serdecznie dziękuję! Mam nadzieję do zobaczenia <3

Buziaki,

Wasza Buch ;*

***

*Runo - Mów

Teledysk w tle:

Runo - Mów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro