Rozdział XL

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Hej, Kochani! Rozdział bardzo długi, ale wyjaśnia się w nim kilka spraw. Mam nadzieję, że dobrniecie do końca :D Kolejny, będzie niestety ostatnim, więc moje serce już krwawi :( Miłego czytania <3

Oczami Melki

Plotki. Czy nasze życie nie byłoby bez nich łatwiejsze? Zapewne tak, ale na czym wtedy zarabiałyby te wszystkie tabloidy? Zresztą, myślę, że mogę postawić odważną tezę, iż każdy był kiedyś obiektem plotek. Kropka.

Przez ostatni miesiąc na tapecie były artykuły o tym, że znany producent muzyczny Łukasz Sawicki, bierze ślub, ze znaną panią architekt! Uprzedzam, żadne z nich nie pchało się na plotkarskie portale, zdecydowanie woleli chronić swoją prywatność. Jednak rodzice Madzi, mieli na ten temat delikatnie inne zdanie. W związku z tym trochę rozdmuchali to wydarzenie. Cudem udało się im wyperswadować, aby na ich prywatnej uroczystości nie pojawili się dziennikarze.

Kolejny gorący temat dotyczył mojego faceta. Jak myślicie, z kim chodzące ciacho numer jeden przyjdzie na wesele? Serio! Ludzie naprawdę o tym pisali i to czytali. To jakiś obłęd! Pojawiało się wiele spekulacji, ale Adi miał to gdzieś i kompletnie się do tego nie odnosił. Całe szczęście...

Ja również wkroczyłam z pełnym impetem w świat muzyki, który wciąż twierdził, że jestem z Igorem. Myślałam, że jeśli nie będę wypowiadać się na ten temat, to on po prostu ucichnie. Jakże mylne było moje myślenie. Dostawałam mnóstwo wiadomości, aby potwierdzić lub zdementować owe domniemania. Jednak nic z tym nie robiłam.

Ludzie komentowali to różnorako. Jedni uważali, że jesteśmy piękną parą i nasze wspólne koncerty są przecudowne. Kolejni twierdzili, że gdyby nie Igor i chłopacy z LemON, to nikt by mnie nie chciał słuchać i lepiej, żebym się odczepiła od tego cudownego blondyna. A jeszcze inni uważali, że wcale nie jestem z Igorem i wskoczyłam do łóżka Łukaszowi albo Adiemu, żeby tylko wydali mój album. Znakomicie.

Sami rozumiecie, było wprost fenomenalnie! Plotki to zło. W dodatku na tym weselu będziemy musieli udawać z Adim, że naprawdę jesteśmy partnerami biznesowymi i znajomymi. Nie wiem, jak ja to wytrzymam. Chciałabym móc oznajmić całemu światu, że jesteśmy razem i przestać przejmować się każdym absurdem, który przeczytam. Po prostu żyć jak normalna, zwyczajna para kochających się ludzi. Tymczasem, wtajemniczonymi osobami byli tylko państwo młodzi, rodzice chłopaków, chłopaki z LemON, którzy również otrzymali zaproszenia i nieszczęsna Oliwia. Koniec listy. Na bank coś pierdyknie.

W sobotę wszystko działo się z zawrotną prędkością. Przygotowania oraz błogosławieństwo odbywało się w domu państwa młodych, więc byliśmy tam od rana. Madzia zamówiła fryzjerkę i makijażystkę, aby mogły zrobić na bóstwo pannę młodą, świadkową, obie mamy i jeszcze przy okazji ja, załapałam się na make-up.

Wszystko było dopracowane w najmniejszym szczególe, ale oczywiście zawsze coś się musi popsuć. Szczególnie kiedy druhną jest Oliwia, która o godzinie dwunastej, jeszcze się nie pojawiła. Nie odbierała telefonów, ani nie dawała znaku życia. Nikt nie wiedział co się z nią dzieje, ani kim jest jej weselny partner. Czy może być gorzej?

 Zabije ją!  krzyknęła zrozpaczona panna młoda.  Wiedziałam, że tak będzie. Zawsze musi coś odwalić. Czy ja nie mogę mieć spokojnego dnia? Tylko jednego. Nie. Muszę wiecznie myśleć o mojej nieodpowiedzialnej i rozkapryszonej siostrze!

 Oliwia to przecież ułożona dziewczyna, co ty opowiadasz kochanie?  zapytała zdziwiona pani Braun.

 No tak, idealna córeczka rodziców  skrzywiła się, wypowiadając te słowa.

 Madziu, ale o czym ty mówisz?  podpytał jej zaniepokojony tata.

Byłam świadkiem tej rozmowy, ponieważ akurat dobiegał końca mój makijaż. Cała akcja rozgrywała się w ich salonie. Madzia chodziła wzdłuż okien, z których widok wychodził na ogród, a jej rodzice siedzieli na kanapie. Trójka panów Sawickich była w innym pomieszczeniu, a Pani Dorota miała robioną fryzurę.

 Nieważne  westchnęła w końcu zrezygnowana.  Cokolwiek bym wam nie powiedziała, ona zawsze będzie ta wspaniała.

 Ale ona nie sprawia żadnych kłopotów, więc nie rozumiem, o co chodzi?  oburzyła się jej mama.

 Może o to, że powinna być tu od dwóch godzin, bo czeka na nią fryzjer i kosmetyczka. Musi mi pomóc z sukienką i miała być dla mnie wsparciem! - Madzia była już na skraju wyczerpania nerwowego.  Za dwie godziny musimy wyjechać do kościoła, bo warszawskie korki nas nie oszczędzą, a jakbyście zapomnieli, to ślub jest o godzinie piętnastej. Przez nią się nie wyrobimy!

 Oli zawsze cię wspierała  powiedział oburzony pan Braun.

 Nigdy  wyszeptała Magda.  To ja dla niej zawsze byłam wsparciem. To ja ją wiecznie wyciągam z kłopotów. To ja czuję się za nią odpowiedzialna. Dopiero kiedy dowiedziała się o ślubie, to zaczęła się przejmować. Jak widać, do czasu  mówiąc to, patrzyła nostalgicznie w okno.

 Z jakich ty ją mogłaś wyciągać kłopotów?  zaśmiała się pani Hanna.

 Gdyby nie ja, wasza córka mogłaby już kilka razy nie żyć  powiedziała ledwo słyszalnie i pobiegła na górę.

 O czym ona mówi? Łukaszku, może ty nam coś powiesz?  zdziwieni rodzice spoglądali po sobie i wpatrywali w swojego przyszłego zięcia, który właśnie wszedł do salonu wraz ze swoim tatą i bratem.

 Najpierw muszę iść ją uspokoić  powiedział poważnie.

– Ja pójdę, a ty im wytłumacz - zaoferowałam od razu.  Tak będzie lepiej  spojrzałam w oczy Łukiego, w których mieszała się irytacja ze współczuciem.

 Dziękuję  wyszeptał.

Wziął głęboki wdech i odwrócił się w stronę swoich przyszłych teściów. Nie słyszałam, co opowiadał, bo biegłam co sił w nogach do ich sypialni. Madzia siedziała na łóżku. Głęboko oddychała, nie chciała się popłakać, żeby nie rozmazać swojego pięknego makijażu.

 Mogę?  zapytałam i nie czekając na odpowiedź, usiadłam obok niej.

 Jestem beznadziejna  wyszeptała Madzia.  Nie potrafię nawet własnej siostry przypilnować, żeby zjawiła się na czas.

 Nie mów tak - odpowiedziałam od razu.  Gdyby nie ty, twojej siostry mogłoby nie być i obie doskonale o tym wiemy. Jesteś najwspanialszą osobą, jaką znam. Łukasz tłumaczy twoim rodzicom akcje Oliwii. Mam nadzieję, że otworzą im się w końcu oczy.

 To nic nie da  pokręciła głową.  Ona zawsze będzie idealną córeczką. Wiesz, jak bolało, kiedy patrzyłam na jej bezwładne ciało? Kiedy ją reanimowałam, zanim przyjechała karetka?  mówiła i wpatrywała się w okno przed sobą, jakby odtwarzając sceny w szybie.  Gdyby wtedy nie dał mi znać jej znajomy, że ona nie ma już umiaru, a ja bym nie przyjechała, to by jej nie było, rozumiesz?  odwróciła się do mnie, ze łzami w oczach.  Narkotyki, alkohol, cholera wie co jeszcze. Oni nic nie wiedzą. Nigdy nie przyjmowali do siebie, że ich ukochana Oliwcia mogłaby zrobić coś złego. Przecież to takie idealne dziecko  zaśmiała się pod nosem.  Ja naprawdę doszłam ciężką pracą do tego miejsca, w którym teraz jestem, a ona nigdy nic nie musiała. Nigdy  wyszeptała.  Ratowałam ją kilka razy z naprawdę totalnego gówna, ale zrobiłabym to kolejne, bo to moja mała siostrzyczka, którą kocham nad życie i chyba bym umarła, gdyby coś się jej stało. Aaa  krzyknęła.  To jakiś koszmar. Ona tu powinna być. Przepraszam  westchnęła z bezsilności.

 Nie przepraszaj mnie  złapałam ją za rękę.  To jest całkowicie zrozumiałe, że jest dla ciebie najważniejsza i chcesz ją chronić. Wiesz, że twoja obecność w jej życiu, to najlepsze co mogło się jej przytrafić? Każdy z nas chce czuć się potrzebnym i kochanym. A twoi rodzice poświęcają jej czas?

 Zawsze była ich oczkiem w głowie i miała wszystko, co tylko zapragnęła  mówiła Madzia przyciszonym głosem.  Mówiąc, że miała wszystko, mówię to całkowicie poważnie, Mela. Jakby mogli, uchyliliby jej nieba. Kiedy rozpoczęła liceum, to często przesiadywali w pracy, a swoją nieobecność, wynagradzali jej kasą i wtedy się zaczęło.

 Być może Oliwa uważa, że rodzice nie poświęcali jej zbyt wiele uwagi? To jej zachowanie na pewno ma jakieś podłoże. Może warto pomyśleć o jakiejś terapii? Ona ma dziewiętnaście lat i już tyle beznadziejnych sytuacji na swoim koncie, że to aż niemożliwe.

 Wiesz, ile razy zapisywałam ją na terapię? Poszła na jedno spotkanie i powiedziała, że chyba jestem chora, że ona będzie gadać z jakimiś dziwolągami o swoich problemach, których przecież nie ma.

 Świetne nastawienie...  westchnęłam.  Przecież jest poradnictwo indywidualne, wcale nie musi chodzić na grupowe spotkania. Są nawet porady on-line.

 Próbowałam Mela. Wiem, że to moja wina, że nie mówiłam o wszystkim rodzicom. Musisz jednak wiedzieć, że o pierwszych akcjach wiedzieli i mi nie uwierzyli, więc później po prostu przestałam. Może jak Łukasz powie, jak to wygląda z naszej perspektywy, to w końcu uda się ją z tego wyciągnąć. Boję się o nią każdego dnia, bo nie wiem, co jej wpadnie do głowy.

 To zrozumiałe, kochasz ją, to twoja siostra. Dlatego tak ważne jest, żeby jej pomóc i żebyś uwierzyła, że naprawdę nie masz sobie nic do zarzucenia, bo tylko ty i Łuki wyciągaliście ją z tego bagna. To ważne, żeby nie czuła się odrzucona. Może to wcale nie chodzi o rodziców, tylko o jakąś akceptację znajomych albo chłopaka? Może po prostu potrzebuje być wiecznie w centrum uwagi?

 Nie wiem Mela...  westchnęła.  Ale doprowadzanie się do stanu zagrażającego życiu, jest chore. Jak można chcieć się zabić?  krzyknęła z frustracją, machając rękoma.

 Wiesz...  zaczęłam cicho.  To chyba zależy od sytuacji, nawet trochę ją rozumiem  powiedziałam cicho.

 Co masz na myśli?  zapytała od razu i przyglądała mi się badawczo.

Wzięłam głęboki wdech, bo cofanie się w czasie, to tego najgorszego momentu mojego życia, nie było łatwe.

 Jak wiesz, moi rodzice nie są razem. Po tym, jak moja mama dowiedziała się, o tym, że Jolka jest w ciąży, to wyrzuciła tatę z domu. Załamała się. Brała silne leki uspokajające i przeciwdepresyjne. Początkowo oboje spędzali ze mną mnóstwo czasu, wręcz prześcigali się w tym. Nie chcieli, żebym odczuła, że ich rozstanie zmieni w jakikolwiek sposób moje życie. Do czasu - westchnęłam.

Zamknęłam oczy, cofając się myślami do tamtych wydarzeń. Madzia ścisnęła moją dłoń dodając mi tym samym otuchy. Nie byłam w stanie spojrzeć jej w oczy.

– To, co ci teraz powiem, jest moim najgorszym wspomnieniem i proszę, nie myśl o mnie źle. Jakieś pół roku przed rozprawą rozwodową czułam się niepotrzebna. Nikt na mnie nie zwracał uwagi, bo rodzice ciągle pracowali. Jak tylko nadarzyła się okazja, to była wieczna kłótnia. Często się w nich przejawiałam, jako zbędny element ich związku. Kłócili się o opiekę nade mną, jednocześnie traktując mnie jak powietrze. Tak to wtedy odczuwałam. Mama wiecznie chodziła podminowana, a tata miał na głowie nową rodzinę. Moje uczucia były przez nich bagatelizowane, bo oboje uciekli w pracoholizm. Zaczęłam się bardzo zamykać w sobie, ale udawało mi się to pięknie ukrywać, przed całym światem, bo nikt tego nie zauważył. Moim azylem był mój pokój z pianinem, w którym tworzyłam muzykę. Czułam się niekochana i zaczęłam myśleć, że w zasadzie to moja wina, że oni się rozeszli. W dzień rozwodu pojechałam z nimi do sądu, ponieważ zostałam do tego zmuszona przez mamę. Miałam wtedy czternaście lat. Przetrwałam rozprawę, po której moje serce rozpadło się w drobny mak. Czułam się pusta w środku, wyzuta z uczuć i emocji. Wróciłyśmy do domu i niebawem miał się zjawić tata, ponieważ umówili się, że weźmie jakieś dokumenty. Weszłam do sypialni mamy i wzięłam pudełko z jej lekami...

Urwałam. Nie chciało mi dalej to wszystko przejść przez gardło. Ściskałam tak mocno rękę Madzi, aż pobielały nam knykcie, ale ta nie protestowała, nie odezwała się słowem. Odważyłam się na nią spojrzeć. Obraz całkowicie zamazany był przez łzy. Przełknęłam gulę tkwiącą w moim gardle.

 Miałam poczucie, że nie jestem już potrzebna i tylko im przeszkadzam. Zamknęłam się w pokoju, wysypałam kilka tabletek, połknęłam i czekałam...

 Boże...  Magda drugą dłonią zasłoniła sobie usta i patrzyła na mnie przerażona.

 Czekałam, aż ta pustka w środku się skończy, aż po prostu zniknę i nie będę już dla nikogo problemem i ciężarem. Na początku nic się nie działo. Upłynęło może kilkanaście minut, a z dołu zaczęły dobiegać krzyki rodziców, co tylko upewniło mnie, że tata przyjechał. Po chwili zaczęło mi się kręcić w głowie, zaczęłam mieć zaburzenia widzenia i dostałam drgawki, przez co spadłam z łóżka. Zrobiłam tym hałas. Jak przez mgłę pamiętam resztę wydarzeń. Rodzice przybiegli do pokoju, a ja leżałam ledwo żywa na podłodze. Byłam bardzo senna, otępiała i kompletnie nie kontaktowałam. Straciłam przytomność. Obudziłam się w szpitalu. Zrobili mi płukanie żołądka i podali jakieś kroplówki. Żyłam tylko dlatego, że szybko zareagowali  ucichłam.

Patrzyłam w szybę przed sobą i widziałam w niej rozgrywającą się wtedy scenę.

 Siedzieli przy moim łóżku, zalani łzami. Razem. Bali się, że mnie stracili. Okazało się, że byłam dla nich najważniejsza i niepotrzebnie to sobie wszystko wmawiałam. Moi rodzice, przez których chciałam odejść, uratowali mi życie... – urwałam.  Od tamtego czasu się nie kłócili. Znaczy, początkowo obwiniali siebie nawzajem, ale w końcu odpuścili. Przeszłam terapię. Nie było łatwo przyznać się do tego wszystkiego, ale to zrobiłam, bo gdyby nie pomoc psychologa, nie siedziałabym teraz tutaj z tobą. Przez to wszystko, mam problemy z ciśnieniem. Często muszę wyjść na powietrze, kiedy przytłacza mnie nadmiar emocji. Zdarza się też, że po prostu mdleję...

 Czy Adrian wie?  zapytała cicho.

 Nie wie i nie chcę się tym z nikim dzielić. Wiesz tylko ty i rodzice, nikt z mojej rodziny i przyjaciół nie ma o tym zielonego pojęcia. Chciałam ci po prostu uświadomić, że tylko i wyłącznie dzięki tobie Oliwia żyje i funkcjonuje. Nie jesteś beznadziejna, jesteś wspaniała! Musisz to zrozumieć. Uważam, że powinnaś powiedzieć swoim rodzicom wszystko o problemie Oli. Warto by było zapisać ją do jakiegoś psychologa. To naprawdę pomaga. Trzeba zadziałać, póki jeszcze można, żeby nie było za późno. Musi być jakaś przyczyna tego, że tak często sięga po używki.

 Dziękuję, że się tym ze mną podzieliłaś. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co musiałaś przejść, jeśli zdecydowałaś się na to, żeby odebrać sobie życie. Nikomu nie powiem, ale uważam, że Adi powinien wiedzieć, jak będziesz oczywiście gotowa się z nim tym podzielić.

 Kiedyś mu powiem, ale to nie jest łatwe przyznać się do błędu. Chęć odebrania sobie życia jest jednocześnie najprostszą i najtrudniejszą decyzją. Najłatwiej jest sobie wmówić, że nic dla nikogo nie znaczysz, najtrudniej zdobyć się na tę głupią odwagę, zrobienia ostatecznego kroku i uświadomienia sobie, że to naprawdę będzie koniec. Teraz patrzę na to zupełnie inaczej, ale wtedy naprawdę mój świat się zawalił. Dobra, koniec smęcenia  wytarłam łzy, które mimowolnie poleciały.  Dzisiaj twój wielki dzień i ty jesteś najważniejsza!

Madzia przyglądała mi się uważnie i chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Nie powinnam jej była opowiadać tego w dzień jej ślubu. Po chwili wzięła głęboki oddech i jeszcze chwilę milczała.

 Co ja zrobię, jeśli ona się nie pojawi?  westchnęła.  Mela, czy jeśli Oli się nie zjawi, to zostaniesz moją świadkową? Proszę  spojrzała na mnie błagalnie.

Zdębiałam. Kompletnie się nie spodziewałam z jej ust takiego pytania. A to jeszcze można zmienić świadków? W zasadzie to Adi mówił, że dopiero przed mszą będzie musiał podpisać dokumenty.

 Myślę, że nie będzie takiej potrzeby. Zobaczysz, Oliwia na pewno się zjawi. W końcu sama stwierdziłaś, że strasznie przejmuje się waszym ślubem. Jednak, jeśli faktycznie tego nie zrobi, to z największą przyjemnością to uczynię.

 Dziękuję  Magda rzuciła się na mnie i tak trwałyśmy jakiś czas, w mocnym uścisku.

Chyba mi nawet trochę ulżyło, że opowiedziałam jej swoją historię. Mimo że nie lubiłam Oliwii, to uważałam, że trzeba jej pomóc. Dowiedzieć się co jest powodem tego, że doprowadza się do takiego stanu i dodatkowo uwolnić Madzię od poczucia odpowiedzialności za własną siostrę.

 Jestem!  krzyknęła Oli i wpadła z impetem do sypialni. – Wybacz mi, zaspałam, potem nie mogłam się dodzwonić do Tomka, a on miał po mnie przyjechać. Okazało się, że ma jeszcze trening, więc przyjechałam do niego do szkoły i w końcu jesteśmy  powiedziała na jednym wydechu.  Tak, wiem, zaraz zejdę na dół na makijaż i fryzurę, ale musiałam dać znać, że dotarłam.

Tomek? Co tu do cholery robił Tomek? Nie, ja po prostu nie przetrwam tego wesela. Jestem tego całkowicie pewna.

 Jaki Tomek? Mówisz o naszym choreografie?  Madzia była w takim samym szoku jak ja.

 No tak  powiedziała Oli, jakby od niechcenia i patrzyła na moją reakcję.  Jak poszłam z wami wtedy na pierwszą próbę, to po prostu mnie oczarował. Napisałam potem do niego, czy ma wolne miejsca na taniec nowoczesny w grupie dla początkujących i tak wyszło, że się zapisałam. Zbliżyliśmy się do siebie i zgodził się być moim partnerem.

– Wspaniale  odpowiedziałam.  To teraz czas wesprzeć siostrę i lepiej daj z siebie wszystko  powiedziałam i zatrzymałam się obok niej.  Naprawdę radzę ci się postarać, bo nie ma drugiej takiej osoby, jak ona. Liczę, że się w końcu ogarniesz...  na te słowa zmierzyła mnie złowrogim spojrzeniem, a ja po prostu otworzyłam drzwi i chciałam wyjść.

 Mela  usłyszałam jeszcze głos Magdy, więc się odwróciłam. – Jeszcze raz dziękuję, za wszystko.

– Uśmiechnij się, jesteś naprawdę wspaniała i uwierz w to. Nie przeszkadzam wam już, gdybyś mnie potrzebowała, jestem na dole  uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam.

Stałam jeszcze chwilę przy drzwiach i wzięłam kilka głębokich wdechów. Musiałam dojść do siebie po tym ciężkim wyznaniu. Na dole znowu czekała na mnie szarańcza, w postaci rodziców Magdy. Ci ludzie uznali, że Adrian najlepiej pasowałby do ich Oliwci. Mówili to głośno i wyraźnie, przy mnie. Ja się w środku gotowałam, a Adi oznajmił im, że to jest nierealne, gdyż on teraz nie ma głowy na dziewczyny. Ewidentnie wiało od nich w moją stronę nie tylko chłodem, ale cholernym lodem. Kiedy zeszłam na dół, okazało się, że zjawiła się również pani fotograf i pan kamerzysta, którzy mieli za zadanie zrobić materiał z przygotowań.

Dalej był po prostu jeden wielki chaos. Oliwia była w rękach kosmetyczki i fryzjerki. Reszta ubierała swoje kreacje. Pomogłam Madzi założyć suknię ślubną i zawiązać gorset. Żeby nie było, to Oliwia potem udawała, że pomaga przygotować się pannie młodej, gdyż to wszystko było uwieczniane przez ekipę od zdjęć.

Dopiero wtedy, mogłam w spokoju włożyć swoją ciemnozieloną sukienkę. Zwiewna, z asymetrycznym przodem i długim tyłem. Miała szerokie ramiączka. Dekolt w serek, który znajdował się zarówno z przodu, jak i z tyłu, idealnie podkreślał moją sylwetkę. Włosy wyprostowałam i uczesałam w wysoki kucyk. Adi, był już po zdjęciach, na których pomagał wiązać muszkę swojemu bratu, więc przyszedł mi pomóc.

 Wyglądasz niesamowicie seksownie  szepnął mi do ucha.

Jego chłodne palce muskały moje plecy, kiedy zapinał mi zamek od sukienki. Czułam na całym ciele ciarki, a jego oddech łaskotał moją szyję.

 Ty też wyglądasz niesamowicie  odwróciłam się w jego stronę z szerokim uśmiechem.

Wyglądał obłędnie w dopasowanym garniturze, białej koszuli i ciemnozielonym, cienkim krawacie. Stwierdził, że ma zamiar dopasować się kolorystycznie do mnie. Dodatkowo, jako świadek, miał butonierkę, która była w kolorze écru z lekkim akcentem bordo i super współgrała z całością.

 Czyli czas zacząć przedstawienie, partnerko biznesowa?  zaśmiał się i intensywnie mi przyglądał.

 Oby to wszystko się udało  westchnęłam i zarzuciłam mu ręce na szyję.

 Będzie pięknie, ale nie wiem jak się powstrzymam od całowania cię i trzymania rąk przy sobie  zaśmiał się w moje usta i mnie namiętnie pocałował.  Kocham cię.

 Ja ciebie też  odpowiedziałam i ponownie zatraciliśmy się w chwilowym pocałunku. – Masz obrączki?  zapytałam.

 Tak, wszystko pod kontrolą, są bezpieczne  uśmiechnął się dumnie i wyszliśmy.

W kościele wszystko przebiegło idealnie. Madzia prezentowała się jak księżniczka, a Łukasz wyglądał bosko w czarnym smokingu i bordowej muszce. Oliwia, naprawdę się starała i zachowywała na razie nienagannie. Podczas przysięgi większość gości uroniła łzy wzruszenia. To był magiczny moment. Po uroczystości ślubnej razem z dziewczynami z wieczoru panieńskiego wyszłyśmy szybciej z kościoła i kiedy para młoda przekraczała próg przy akompaniamencie marsza weselnego, wystrzeliłyśmy złote confetti oraz obrzuciłyśmy ich groszami na szczęście.

Sala, na której miało odbyć się przyjęcie weselne, położona była na obrzeżach Warszawy. Państwo młodzi jechali boskim, zabytkowym, białym Lincolnem Continental, a reszta gości za nimi. Gdy zbliżaliśmy się do restauracji, wybrzmiały klaksony samochodów, świadczące o naszym przybyciu.

Była to malownicza okolica. Niedaleko znajdował się las oraz liczne pola uprawne, a także oczka wodne oraz wąska rzeczka. Sam kompleks był budynkiem po dawnej karczmie, w której panował klimatyczny wystrój. W środku mieściła się restauracja, hotel, sale konferencyjne oraz bankietowe.

Wjazd wyłożony był czerwoną i szarą kostką brukową. Po lewej stronie rozciągał się ogromny parking, a w dalszej części znajdowały się zielone tereny, które tylko dodawały uroku temu miejscu.

Przed wejściem do środka czekały dwie panie z obsługi, które witały państwa młodych chlebem i solą. Po przekroczeniu schodów zewnętrznych wchodziło się do przestronnego korytarza, z którego można było udać się na salę główną, idąc prosto. Prawy korytarz prowadził do pokoi hotelowych, a lewy do toalet i wyjścia na mały taras, za którym rozciągała się trawa i malownicze pola.

Weszliśmy do sali. Zrobiona była na styl starodawnej karczmy. Drewniane belki oraz strop, z którego wystawały słupy, oddzielały część taneczną od tej, gdzie rozstawione były stoły na kształt podkowy. Część, przy której siedziała Madzia, Łukasz i ich świadkowie z partnerami, oddzielona była wąskim przesmykiem, aby obsłudze łatwiej było manewrować między zebranymi na dzisiejszej uroczystości gośćmi.

Dekoracjami były liczne kwiaty w kolorze bordo i écru. Gdzieniegdzie na stołach stały wysokie szklane świeczniki przyozdobione z dołu zielonymi gałązkami. Za plecami państwa młodych zrobiona była ścianka. Zwiewny biały materiał, na którym widniało złote koło z ozdobnym napisem Magda i Łukasz, przystrojone bukszpanem i bordowymi kwiatami.

Przy wejściu, po lewej stronie znajdowała się ogromna tablica, na której zapisane były imiona i nazwiska gości w kolejności siedzenia przy stole. Miało to ułatwić znalezienie swojego miejsca. Dodatkowo pomocne były winietki przy każdym talerzu. Po prawej zaś było stanowisko przeznaczone dla DJ-a.

Na drugim końcu sali znajdował swojski stół, z wszelakimi mięsnymi wyrobami tradycyjnej, polskiej kuchni. Natomiast, tak zwany słodki stół, na którym mieściły się ciasta oraz liczne desery, a także kawa, herbata oraz alkohol, inny niż tradycyjna wódka, znajdował się w lewym rogu.

Wyglądało to wszystko przepięknie. Każdy szczegół był dopracowany. Czuło się tu po prostu swojsko, a nie jak na jakimś dystyngowanym weselu, jak to chcieli zrobić rodzice Magdy. To właśnie oni najbardziej wtrącali się w organizację tego wydarzenia. Wszystko musiało być z górnej półki, najbardziej luksusowe jak się da i najlepiej w jakimś pięciogwiazdkowym hotelu, gdzie poda się gościom małże i krewetki lub też inne owoce morza. Nie, żebym coś miała do tego typu jedzenia. Na szczęście, marzeniem nowych państwa Sawickich, było tradycyjne, polskie wesele, bez żadnych udziwnień, które sami sobie sponsorowali.

Pani Dorota i pan Jacek byli zupełnie inni. Chcieli, żeby ten dzień był dla ich dzieci szczególny i w nic się nie wtrącali, ale uświadomili Madzię i Łukasza, że mogą na nich liczyć, jeśli tylko będą ich potrzebować. Za co państwo młodzi byli niezmiernie wdzięczni.

Zaczęło się od tego, że każdy otrzymał lampkę szampana, odśpiewaliśmy Sto lat, wypiliśmy za zdrowie państwa młodych. Następnie ustawiła się długa kolejka, aby złożyć im życzenia. Później był obiad i przyszedł czas na pierwszy taniec.

Ludzie stanęli sobie naokoło sali, tak aby mieć dobry widok na młodą parę. W prawym rogu ustawione były instrumenty, gdyż zespół LemON miał potem zagrać kilka utworów, tak dla urozmaicenia. Udałam się jak najszybciej w ten kąt i zajęłam miejsce przy pianinie.

Madzia i Łukasz zrobili mi ogromną przyjemność i wybrali mój utwór na swój pierwszy taniec. Rozumiecie? Moja piosenka, na pierwszy taniec! Oczywiście, dowiedziałam się o tym przypadkiem, tylko dlatego, że Adi to podsłuchał, bo nikt nie wiedział, co będą tańczyć, oprócz Tomka, który ich przygotowywał i Oliwii, ponieważ była na ich próbie. Z DJ-em było wszystko ustalone. On zapowiada ich taniec, włącza początek utworu i potem wyłącza, a ja gram resztę. Taka mała niespodzianka.

 Drodzy państwo, proszę o ciszę oraz o zajęcie sobie dobrych miejsc na parkiecie. Mam zaszczyt zapowiedzieć pierwszą, muzyczną i taneczną atrakcję dzisiejszego wieczoru  zaczął mówić.  Pokaz zawodowej pary tanecznej  rozległy się oklaski i śmiechy gości.  Przygotowywali się dniami i nocami, aby zatańczyć specjalnie dla nas! Przywitajcie ich jeszcze raz wielkimi brawami!  na co rozległy się wiwaty i gwizdy.  Gwiazdy wieczoru, Magda i Łukasz w swoim pierwszym, małżeńskim tańcu  mówił, przeciągając litery, aby dodać klimatu całemu wydarzeniu, a goście zaczęli jeszcze głośniej krzyczeć.

Po sali rozległy się pierwsze dźwięki pianina. Taniec dusz, piosenka, do której nagrywałam teledysk z Adim. Moje serce zaczęło bić szybciej, dotknęłam klawiszy stojących przede mną i zaczęłam grać. DJ wyciszył muzykę. Byłam tylko ja i państwo młodzi, którzy tańcząc przygotowany przez Tomka, skomplikowany układ taneczny, z niedowierzaniem zerkali co chwilę w moją stronę. Łzy w kącikach ich oczu i szerokie uśmiechy utwierdziły mnie w tym, iż niespodzianka się udała.

Wirowali w tańcu jak profesjonalni tancerze. Podnoszenia nie sprawiały im żadnego problemu. Był to piękny i zmysłowy taniec, dwójki bardzo kochających się ludzi, a ja grałam i płakałam ze wzruszenia. I pomyśleć, że jeszcze niedawno, Łukasz wzbraniał się przed treningami i twierdził, że Madzia zatańczy sama. Zakończyli pocałunkiem. Wszyscy nagrodziliśmy ich zasłużonymi brawami i zaczęła się zabawa.

Goście podbijali parkiet, a państwo młodzi zniknęli na sesję zdjęciową, na terenach znajdujących się tyłach kompleksu. Po jakimś czasie poproszono wszystkich zebranych na zewnątrz, aby zrobić grupowe zdjęcie. Następnie można było ustawić się w długiej kolejce, aby cyknąć fotkę z najważniejszą dzisiaj parą.

Na pierwszy ogień szli rodzice, dziadkowie, rodzeństwo oraz Tomek i ja, jako ich osoby towarzyszące. Kolejno przyszedł czas na resztę gości, a my odeszliśmy na bok do chłopaków z LemON. Tomek poszedł z nami, a Oli kręciła się obok swoich rodziców. Nagle usłyszałam ten znienawidzony już dzisiaj głos.

 Adrianku, chodź zrób sobie zdjęcie z Oliwcią  zaproponowała pani Braun, która w swoim tonie nie przyjmowała odmowy.

 Nie wiem, czy to jest dobry pomysł pani Hanno  zwrócił się, najuprzejmiej jak potrafił, używając swojego wdzięku.  Oli przyszła tutaj z Tomkiem, absolutnie nie chcę wchodzić między nich.

Oliwia stała za swoją mamą i już myślała, że ma w garści Adiego, ale po tych słowach, na jej twarzy malowała się irytacja. Zaczęło mi się to coraz mniej podobać. Widziałam, że Tomek nie jest nią zainteresowany, więc dlaczego to właśnie on jej towarzyszył? Myślała, że Adi będzie o nią zazdrosny? Co ona kombinowała?

– Jedno zdjęcie, no proszę  powiedziała słodkim głosem.

Adi odwrócił się na chwilę w naszą stronę i przekręcił oczami, po czym wziął głęboki wdech i ponownie zwrócił się do stojących obok kobiet.

 Zupełnie nie rozumiem, po co Oliwii to zdjęcie?  skierował pytanie do panny Braun.  I dlaczego prosisz własną mamę o to, żeby mnie o to zapytała? Nie jest ci wstyd? Ile ty masz lat? Oli, ogarnij się  pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Przy takim facecie jak ty, na pewno by się ogarnęła  odpowiedziała od razu pani Hanna, słodko się uśmiechając.

No chyba jakieś jaja! Co za babsztyl!

 Naprawdę, mam ogromną cierpliwość, ale ta baba mnie wykończy. Niech ktoś weźmie ode mnie tę wiedźmę, bo nie ręczę za siebie – wycedziłam przez zęby, najciszej jak się dało.

Chłopaki tylko patrzyli z politowaniem na tę żenującą scenę, która się właśnie odgrywała i zaśmiali pod nosem na moje słowa. Odwróciłam się w stronę znienawidzonej przeze mnie dwójki kobiet, aby zobaczyć, co się wydarzy i nie dać im satysfakcji, że mnie to w jakiś sposób ruszyło. Bo byłam pewna, że Oliwia na to liczy.

 Jak już ty tracisz cierpliwość, to naprawdę jest coś na rzeczy  zaśmiał się stojący obok mnie Tomek.

 Jedno zdjęcie – powiedział zrezygnowany Adi w stronę Oliwii, której twarz promieniała szczęściem.  A potem dajesz mi spokój do końca życia  stał przed nią z rękoma w kieszeniach od garniturowych spodni, a ona patrzyła na niego z otwartą buzią.

Tego się nie spodziewała. Przełknęła ślinę i przytaknęła. Miałam nadzieję, że to się naprawdę skończy. Stanęli obok siebie. Adi zrobił rozbrajający uśmiech, a jej mama ustawiła telefon. W tym momencie Oli złapała go za oba końce marynarki, obracając w swoją stronę i go pocałowała!!!

To jest jakiś, kurwa, żart! Patrzyłam na to totalnie zdębiała, ale nic nie mogłam zrobić. Przecież byliśmy tutaj jako pieprzeni partnerzy biznesowi! Oliwia doskonale to wiedziała. Wiedziała, że żadne z nas się nie zdemaskuje. Adi, szybko ją od siebie odsunął, a ja miałam ochotę wyszarpać ją za kudły!

 Spokojnie Mela, oddychaj  wyszeptał Igor, który stał tuż za mną.

 Czy ty jesteś normalna?  krzyczał na nią.  Daj mi spokój. Nie odzywaj się do mnie. Nie chcę cię znać, dobrze wiesz dlaczego - syknął jej w twarz, podszedł do nas, wziął mnie za rękę i prowadził przed siebie. Był zirytowany i wkurwiony do granic możliwości.  Przepraszam, kochanie. Nie spodziewałem się, że to będzie miało miejsce  wyszeptał i szliśmy dalej, a on ściskał mocno moją dłoń.

Ja w zasadzie nie kontaktowałam i zastanawiałam się, czy ta scena przed chwilą naprawdę miała miejsce, czy to jakiś cholerny koszmar, z którego zaraz się obudzę. Weszliśmy głównym wejściem i skierowaliśmy w stronę części hotelowej. Poprowadził nas schodami w górę, do naszego pokoju. Otworzył drzwi, wciągnął mnie do środka i przytulił. Przyciągnął tak mocno do siebie i ściskał, aż brakowało mi tchu.

 Ej, już spokojnie  powiedziałam w końcu i głaskałam go po głowie.  Widziałam, że to nie twoja wina. Ona jest nieobliczalna i właśnie to udowodniła. Nie winie cię za nic. Bolało, ale nie winię cię, rozumiesz? Nie płacz...  szeptałam mu do ucha, bo głowę miał schowaną w mojej szyi i czułam, jak zaczyna robić się mokra.

 Wiem, że ja zacząłem temat ochrony prywatności, ale nie wytrzymam. Myślałem, że dam radę udawać przed innymi, że nic nas nie łączy, ale nie umiem  mówił cicho.

– Chcesz przerwać tę szopkę?  zapytałam.

 Z jednej strony tak, bo nie chcę się ukrywać z moimi uczuciami do ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza i strasznie wkurza mnie to, że nie mogę cię przytulić, pocałować, cokolwiek. A z drugiej nie chcę, żeby ingerowali w naszą prywatność, wiem, że też tego nie chcesz  mówiąc to, powoli odrywał się ode mnie i patrzył tym zapłakanym wzrokiem.

 Wiesz, jak to się skończy prawda?  zapytałam cicho.  Nie wiem, ile zniosę jeszcze na swój temat plotek mówiących o tym, że wskoczyłam wam do łóżka dla kariery. Na samą myśl mnie skręca żołądek. Ja też nie chcę się ukrywać, ale się boję, rozumiesz?

 Rozumiem, ale pomyśl o tym w inny sposób - zaczął, a ja tylko mu się przyglądałam, dając znak, żeby kontynuował.  Jeśli pokażemy, że jesteśmy razem, to nie będziemy się nigdzie musieli kryć. Na wszystkie wydarzenia muzyczne możemy iść razem, możemy wrzucić wspólne zdjęcie, iść do restauracji, wyjść normalnie na spacer. Nie będziemy przecież nagrywać każdej sekundy naszego życia i wstawiać do internetu. Wiem, co mi zaraz powiesz. A co z dziennikarzami? Otóż na to też mam odpowiedź. Pogadają o nas kilka dni i wszystko ucichnie, a ja nie zostawię cię z tym samej, zrozum...  urwał i złapał moją twarz w dłonie.  Kocham cię i chcę móc okazywać ci uczucia wszędzie, jak normalna para.

Patrzyłam na niego i wiedziałam, że ma rację, ale ja też miałam. Bałam się tych absurdów wypisywanych na mój temat, ale uznałam, że przecież nie będziemy pokazywać każdego szczegółu naszego życia, więc może warto spróbować? Pogadają i zapomną...

 Dobrze, ale musisz mnie wspierać  powiedziałam zdecydowanie, na co mój chłopak podniósł mnie do góry, obrócił się ze mną na rękach dookoła własnej osi i kiedy mnie postawił z powrotem na ziemi, złączyliśmy swoje usta w czułym pocałunku.

 Kocham cię, kocham cię, kocham cię  powtarzał, a ja się po prostu śmiałam.

Poczułam, jakby jakiś ciężar spadł mi z serca i miałam nadzieję, że jednak nie będzie tak źle jak myślę. Stwierdziliśmy, że wracamy na salę i będziemy się świetnie bawić. Kiedy wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy w stronę schodów, do naszych uszu dobiegły podniesione głosy. W dodatku całkiem znajome. Co nam pozostało? Podeszliśmy bliżej i ukryliśmy się za ścianą.

 Dobrze wiesz, dlaczego cię tu ze sobą wzięłam  mówiła Oliwia podniesionym tonem.

 No niby dlaczego? Jakoś nie wydaje mi się, żebyś mi tłumaczyła powód  powiedział oschle Tomek. Wymieniliśmy z Adim spojrzenia i słuchaliśmy dalej.

 Serio? Myślałeś, że wzięłam cię, bo mi się podobasz, czy coś? Znaczy, nie zrozum mnie źle, jesteś przystojny, zajebiście tańczysz, ale ja mam w głowie Adriana. On i tak będzie prędzej czy później będzie mój. A ty szalejesz za tą, pożal się boże, Melą, więc myślałam, że nie muszę ci nic tłumaczyć  mówiła, jakby jej intryga, była najbardziej oczywista na świecie.

 Czekaj, czekaj  zaśmiał się Tomek.  Ty myślałaś, że ja pomogę ci ich rozdzielić?  zaczął się śmiać jakoś złowrogo, aż mnie przeszła gęsia skórka.

 No raczej. Przecież widzę, jak na nią patrzysz. Nie mów, że nie chcesz z nią być. Zupełnie nie rozumiem, co ta dziewczyna ma w sobie, że wy wszyscy jesteście w nią tak wpatrzeni  powiedziała z obrzydzeniem i mogę się założyć, że w tym momencie wykrzywiła twarz w grymasie.

 Jak to co? Mela jest piękna, utalentowana, inteligentna...  zaczął mówić.  Jeśli myślisz, że przyłożę, chociażby palec, do tych twoich dziwnych urojeń, to się grubo mylisz. Zdajesz sobie sprawę z tego, że oni się kochają?

 Błagam cię, ona mu wskoczyła do łóżka i dlatego jest sławna, a on z nią nie jest na poważnie, tylko dla zysków  skwitowała. – Zdecydowanie woli mnie i gdyby wtedy nie przyjechała z tą dziwną niespodzianką, to na pewno Adi byłby mój  zakończyła.

– Naprawdę myślisz, że ta dziewczyna zrobiłaby coś takiego?  zaśmiał się pod nosem.  Wystarczy, że na nich spojrzysz. Oni się po prostu przyciągają, to czysty magnes i magia. Tego się nie da udawać, ale co ty możesz wiedzieć, skoro nigdy nie kochałaś  mówił, a ja znowu spojrzałam na Adiego, który był w takim samym szoku jak ja.  Nawet jeśli mi się podoba, to nikogo nie można zmusić do miłości  kontynuował.  Nie będę tego psuć, bo zależy mi na jej szczęściu, a właśnie on jej to szczęście daje.

Co to za akcja? Przecież ten człowiek chciał mi zrobić krzywdę, a teraz nagle zmienił front? No dobra, odkąd mnie przeprosił, nie było żadnej niestosownej sytuacji. Co nie zmienia faktu, że nigdy w życiu bym nie przypuszczała, że usłyszę z jego ust takie słowa.

 Słyszysz się? Pieprzony masochista się znalazł. Ty jesteś w niej zabujany i mnie nie oszukasz  krzyknęła.  Serio? Nie będę tego psuć, bo zależy mi na jej szczęściu?  mówiła, przedrzeźniając go.  Jakbyś chciał jej szczęścia, to by była z tobą. A może ty sam coś kombinujesz? Nie chcesz mi pomóc z Adim, to nie. Mam jeszcze inny plan. Dam mu ostatnią szansę, jeśli z niej nie skorzysta, to zdjęcie jak się całujemy, wyląduje w sieci i wtedy nie będzie odwrotu, tylko czekać aż zaczną o nas mówić  powiedziała triumfalnie, a ja zdębiałam.

 Myślałem, że mam do czynienia z normalną, dorosłą kobietą, ale się rozczarowałem. Zachowujesz się jak rozkapryszona gówniara, która po trupach dąży do celu. Chciałbym, żebyś zniknęła z mojego życia. Może moje wcześniejsze zachowanie względem Meli nie było odpowiednie, czego żałuję, ale to, co ty robisz, jest jeszcze gorsze - powiedział z obrzydzeniem.  Pamiętaj, co ci mówiłem. Nie da się nikogo zmusić do miłości i nie skończy się to dla ciebie dobrze. Karma wraca w najmniej oczekiwanym momencie. Wspomnisz moje słowa  ostatnie zdanie słychać było już z oddali, co oznaczało, że się rozeszli.

Zdębiałam. Adi miał wypisaną chęć mordu na twarzy. Kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale wiedziałam jedno, ta dziewczyna nie da spokoju Adrianowi. Wróciliśmy na salę i usiedliśmy na swoich miejscach. Mój facet sprawdzał coś w telefonie, aż w końcu uśmiechnął się triumfalnie pod nosem.

 Załatwimy ją jej własną bronią  powiedział nagle do mojego ucha, a w jego oku dostrzegłam tajemniczy błysk.

– Co masz na myśli?  zapytałam.

 Co powiesz na to zdjęcie?  zapytał i pokazał nasze zdjęcie w telefonie.

Przygotowywaliśmy się na nim do nagrywania teledysku. Nie miał jeszcze maski. Staliśmy na mostku w parku. W tle było widać budzące się do życia drzewa. Miałam zarzucone ręce na jego karku, a on trzymał mnie w pasie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, szeroko się do siebie uśmiechając i opierając się o siebie swoimi czołami. To zdjęcie ewidentnie ukazywało dwójkę zakochanych.

 Rozumiem, że będziesz pierwszy? Wrzucisz nasze zdjęcie i wszyscy się dowiedzą?  dopytałam.

 Tak, jesteś na to gotowa?  zapytał poważnie.

– Jestem, a jeśli ona ma się dzięki temu odczepić od ciebie raz na zawsze, to chyba nie byłam bardziej gotowa  odpowiedziałam.

Adi szeroko się uśmiechnął. Już po chwili dostałam powiadomienie na swój telefon, że oznaczył mnie na zdjęciu, które zostało wrzucone na Instagram i Facebook z opisem „Nasza historia jak przeznaczenie. Jedni na milion, odnalezieni...". Cytat z mojej piosenki. No jak go nie kochać? Spojrzałam w te śmiejące się oczy i przepadłam. Nic wokół się nie liczyło tylko my i nasz pocałunek. Odłożyliśmy telefony i po prostu bawiliśmy jak normalna para. To naprawdę było cudowne uczucie wolności i lekkości na sercu. Nie przejmowałam się kompletnie tymi spojrzeniami, które non stop na sobie czułam.

Zabawa trwała w najlepsze. LemON zagrał mini koncert. Państwo młodzi bawili się znakomicie, tak samo, jak i goście. Adi, oficjalnie przedstawił mnie jako swoją dziewczynę, jego ukochanej babci, która uściskała mnie mocno i stwierdziła, że mi dobrze z oczu patrzy. Cóż, to bardzo miło!

Oliwia wpadła w szał, kiedy zobaczyła nasze zdjęcie. Jej rodzice nie mogli jej uspokoić i chyba w tym momencie dopiero dostrzegli, że z ich córka jednak potrzebuje pomocy. Nie miała umiaru w piciu i swoim zachowaniem zwracała na siebie uwagę wszystkich. W końcu udało się wyprowadzić ją na zewnątrz, a ja nie wnikałam co dalej się z nią działo. Przeszło mi przez myśl, że być może ona chciała zwrócić na siebie uwagę Adiego przez ten cały czas?

Podeszliśmy z Adim do Madzi i Łukasza, dając im do zrozumienia, że naprawdę mają się tym dzisiaj nie przejmować, bo to ich dzień, a pani Hanna i pan Wojciech, w końcu mieli okazję zająć się swoim młodszym dzieckiem i uwolnić od tego obowiązku starszą córkę. Wiedziałam, że jest jej ciężko być obojętną na to wszystko.

Godzinę przed północą były podziękowania dla rodziców, dziadków, chrzestnych i świadków. A następnie, w akompaniamencie fanfar i blasku rac, na salę wjechał trzypiętrowy tort, ozdobiony czerwonymi kwiatami oraz napisem Madzia i Łukasz. Jak nakazuje tradycja, pierwszy kawałek z lekkim trudem, ale pokroili wspólnie, częstując się wzajemnie kawałkiem słodkości.

W końcu nadszedł czas oczepin. Udało się do tego czasu ogarnąć Oliwię, która zdjęła welon swojej siostrze. Poproszono wszystkie panny na środek, więc niechętnie również ruszyłam. To było strasznie krępujące uczucie i myślę, że niejedna dziewczyna podziela moje zdanie.

 Drogie panie, proszę stworzyć kółko, a naszą kochaną pannę młodą zapraszam do środka. Poproszę świadkową o założenie opaski na oczy Madzi i dołączenie do pozostałych panien. Kiedy muzyka będzie grała, to świetnie się bawimy, kręcąc w koło. Jak muzyka ucichnie, Madziu rzucisz za siebie welon. Wszystko jasne?  zapytał wesoło DJ, a kiedy przytaknęłyśmy, z głośników wybrzmiało Single Ladies Beyoncé.

Tańczyłyśmy, wygłupiałyśmy się, było naprawdę zabawnie. Muzyka ucichła, Magda rzuciła welon i nie wiem jakim cudem znalazł się on w moich dłoniach. Trzymałam ten delikatny materiał i patrzyłam oniemiała na Magdę, która szeroko się do mnie uśmiechała. Dopiero teraz dotarło do mnie, co się stało.

– Drodzy państwo, mamy nową pannę młodą. Zapraszam na bok. Jak ci na imię?  zapytał DJ.

 Mela!  krzyknęły dziewczyny, bo ja nie byłam w stanie z siebie wydobyć głosu.

 Oby złapał Adi  powiedziała wesoło Magda, założyła mi welon i stanęła obok mnie, łapiąc za rękę.  Ej, Mela, uśmiechnij się  śmiała się szczerze i mnie przytuliła.

 Nie wiem, co się stało. To głupia tradycja  wykrztusiłam z siebie w końcu i zaśmiałam z niedowierzania, że akurat mnie to musiało się przytrafić.

 Zobaczysz, złapie Adi i niedługo będziemy się bawić na waszym weselu  poruszała wymownie brwiami.

W międzyczasie DJ zaprosił na środek wszystkich kawalerów, którzy również mieli ustawić się w kole. Adi zasłonił oczy Łukaszowi.

 Drodzy panowie, czas na was. Któż zostanie nowym panem młodym i zatańczy swój pierwszy tanieć z tą oto piękną niewiastą?  zagadywał DJ, a Adi wpatrywał się we mnie jak zahipnotyzowany.  Zaczynamy. Muzyka gra, a wy pokażcie, co potraficie  krzyknął i z głośników poleciało Bailando Enrique Iglesiasa.

Patrzyłam oniemiała na to co oni wyprawiali. Ich dzikie ruchy powodowały, że wszyscy wybuchaliśmy śmiechem. Kręcili tyłkami i śmiali się przy tym, jak dzieci. No po prostu to trzeba było zobaczyć, żeby uwierzyć, że miało miejsce.

 Muzyka stop!  krzyknął DJ, a Łukasz rzucił za siebie swoją muchę. Wszyscy się na nią rzucili, jakby to była co najmniej wyprzedaż karpia na święta w Lidlu.  Panowie, to dopiero była walka - zaśmiał się.  Mamy zwycięzcę! Jak ci na imię?

 Tomek  powiedział do mikrofonu, a ja zamarłam.

Łukasz założył mu swoją muszkę i poklepał po ramieniu. Wiedziałam, że to będzie jakaś katastrofa. Adi patrzył pociemniałym wzrokiem w jego stronę, a ja modliłam się, żeby nie było żadnej awantury.

 W takim razie, wybraliśmy nową parę młodą. Mela i Tomek, wielkie brawa  krzyknął.

Ludzie zaczęli klaskać, a ja czułam, jakby wszystko wokół ucichło. Nie spodziewałam się, że dojdzie do tak absurdalnej sytuacji.

 Znacie się? – zapytał nas, kiedy podeszliśmy do niego i przytaknęliśmy. – To świetnie. W związku z tym drodzy goście, jak tradycja nakazuje, pan młody musi pocałować pannę młodą, a potem czas na wasz pierwszy taniec  śmiał się.

Przełknęłam głośno ślinę. To się po prostu nie działo. Ludzie zaczęli krzyczeć sławetne gorzko. Tomek uśmiechnął się do mnie delikatnie, przybliżył i pocałował w policzek. Chwycił mnie za dłoń i również ją pocałował, a z głośników wybrzmiała piosenka. Kiedy usłyszałam co to, uznałam, że los sobie znowu ze mnie drwi. Złapał mnie w pasie jedną ręką, a drugą ujął moją dłoń. Przyciągnął do siebie i zaczął mnie prowadzić.

Na krótką chwilę zatrzymany czas,

Nic nie jest ważne, tylko Ty i ja.

Nie wiem kim jesteś, lecz wiem czego chcę,

Będziesz moim początkiem, przebudzeniem i snem.*

 Nie bój się mnie, proszę. Nie zrobię ci krzywdy, obiecuję  szeptał mi do ucha.

Kołysaliśmy się w rytm piosenki i wszystko wokół przestało istnieć. Czułam jakbyśmy byli na sali tanecznej i nikogo wokół nie było. Prowadził mnie w tańcu, jak na najlepszego tancerza przystało. Co jakiś czas obracał i czułam na sobie jego, mierzący mnie od stóp do głów, wzrok.

– Jestem po prostu zaskoczona, całą tą sytuacją  odpowiedziałam, kiedy ponownie wylądowałam w jego ramionach.

Cały mój świat znika za szkłem, gdy nie ma Ciebie.

Niewiele wart każdy mój dzień, bo nie ma Ciebie.*

 Niezłą piosenkę nam dobrali  powiedział cicho i patrzył mi intensywnie w oczy, mocno trzymając w swoich ramionach.

 No cóż, nie wiem, jak mam to skomentować  stwierdziłam.

– Mówi wszystko, co czuję  powiedział pewnie.

 Tomek...  zaczęłam, ale nie było mi dane skończyć.

 Wiem  powiedział.  Nigdy ze mną nie będziesz, bo odnalazłaś swoją miłość, która na pewno zabija mnie teraz wzrokiem - zaśmiał się pod nosem. – Gdziekolwiek spojrzę, widzę twoją twarz  zaczął nucić pod nosem słowa piosenki. – Naiwny głupiec, tak to właśnie ja. Jestem odbiciem w lustrze, bez nadziei, bez szans.*

 Nikogo nie można zmusić do miłości  powiedziałam, a jego oczy szerzej się otworzyły i delikatnie się uśmiechnął.

 Ktoś tu podsłuchiwał  zaśmiał się.

 To był czysty przypadek  oznajmiłam.  Jednak chciałam ci podziękować, bo nie spodziewałam się, że kiedykolwiek usłyszę z twoich ust takie słowa.

 Mówiłem prawdę  odpowiedział.  Nie mam zamiaru pchać się tam, gdzie mnie nie chcą. Chcę, żebyś była szczęśliwa – mówił pewnie.  Cały mój świat, ginie we mgle, gdy nie ma ciebie. Jak nędzy żart, każdy mój dzień, gdy nie ma ciebie...  wyszeptał.

 Brawo, brawo, brawo  krzyknął DJ, a ja się ocknęłam jakbym była w jakimś transie.  To był naprawdę profesjonalny taniec. Jeszcze raz gratulujemy nowej parze młodej  powiedział, a ja uświadomiłam sobie, że ci wszyscy ludzie cały czas na nas patrzyli.

 Dziękuję  powiedział Tomek, pocałował mnie w dłoń.  To była przyjemność  uśmiechnął się szeroko.  Znowu nie zdawałaś sobie sprawy z tego, że potrafisz pięknie tańczyć. To dobrze o mnie świadczy.

 Koniec tych czułości  Adi pojawił się znikąd i przyciągnął mnie mocno do siebie.

 Nic złego nie zrobiłem  Tomek uniósł ręce do góry w geście poddania się.  Oddaję ci ją całą i zdrową  skinął głową w stronę mojego faceta i odszedł.

 To ja miałem być na jego miejscu  powiedział Adi, kiedy stanęliśmy z boku, ponieważ na środku parkietu trwały oczepiny i DJ mówił coś o konkursach.

– Chyba nie będziesz mi robił z tego powodu wyrzutów sumienia?  zapytałam pewnie.  Przecież ja wcale nie chciałam złapać tego czegoś  powiedziałam i dotknęłam welonu, znajdującego się wciąż na mojej głowie.

 Do twarzy ci w tym, kochanie  powiedział seksownie do mojego ucha.  Nie śmiałbym robić ci o nic wyrzutów sumienia, ponieważ jesteś moja i to oficjalnie, w dodatku mogę to teraz wykrzyczeć całemu światu  zaśmiał się.  O czym rozmawialiście?

 O tym, że ta piosenka odzwierciedlała jego uczucia i, że nie da się nikogo zmusić do miłości  uśmiechnęłam się, a Adi tylko kiwnął głową na znak, że rozumie i mocno mnie przytulił.

***

* Bracia, Za szkłem

Teledysk w tle:

Bracia, Za szkłem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro