Rozdział XXIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Adriana

Od Walentynek minął już tydzień. Mimo że spędziliśmy większość czasu w restauracji, były to najlepsze Walentynki w moim życiu. Po naszej randce pojechaliśmy tylko na chwilę do jej pracy. Pożegnałem się już ze wszystkimi i wróciliśmy do domu. Tam to był dopiero ogień.

Kiedyś myślałem, że seks z Anką to najlepsza rzecz na świecie. Jak bardzo się myliłem. Mela była boginią pod każdym względem. Jej seksowne i zmysłowe ciało to była petarda. A razem byliśmy niesamowicie zgrani, jakbyśmy byli jednym ciałem. Pasowaliśmy do siebie idealnie.

Tydzień w pracy minął mi bardzo szybko. Z Igorem wprowadziliśmy parę zmian w koncepcji ich nowej płyty. Łukasz dopytywał, czy Mela przypadkiem nie zdecydowała się już na nagranie czegoś. Powiedziałem, że coś wspominała i może niedługo uda się ją przekonać. Dzisiaj była niedziela i wracałem właśnie z Igorem z koncertu.

– Co u Meli? – zapytał mnie blondyn, jak byliśmy gdzieś w połowie drogi do Warszawy. – Pisała coś do ciebie? Przyjedzie w tym tygodniu?

– Gadaliśmy. Jej mama wróciła już z urlopu, ale Mela musi jej jeszcze pomóc w papierach. Poza tym musi pisać licencjat – westchnąłem. – Ma dać znać, czy uda się jej przyjechać. Nie da się ukryć, że strasznie za nią tęsknię.

– Niesamowite, jak taka kochana, niewinna i cholernie utalentowana dziewczyna usidliła takiego cwaniaka jak ty – zaśmiał się.

– Ha ha ha, ale jesteś zabawny – skrzywiłem się. – Anka też mnie usidliła – powiedziałem.

– Z Anką była inna historia – zaczął Igor. – Mówiłeś, że ją kochasz, ale nigdy tak na nią nie patrzyłeś, nigdy nie wspomniałeś, że za nią tęsknisz. Myślę, że byłeś z nią dla zabawy, w sensie no może nie tylko dla seksu, no ale głównie dlatego. Jak zagadywały nas jakieś dziewczyny, to też z nimi flirtowałeś, a miałeś przecież Ankę. Fakt, nigdy nie posunąłeś się dalej, ale ewidentnie je podrywałeś i nie zaprzeczaj – spojrzałem na niego z uniesioną brwią. Chciałem zakończyć jego monolog, który przedstawiał mnie naprawdę w beznadziejnym świetle. – Odkąd jesteś z Melą, przepadłeś. To jak na nią patrzysz, jak się o nią troszczysz, ciągle o niej myślisz. Nie wspomnę już o tym, że dzisiaj nawet nie spojrzałeś na te laski, które przyszły do nas po koncercie po autografy i zdjęcia.

– Wolałem pogadać z Melą – odpowiedziałem automatycznie.

– No widzisz, właśnie o tym mówię. Nie istnieje dla ciebie żadna inna kobieta – zaśmiał się blondyn.

– Masz rację – westchnąłem. – Przepadłem totalnie – spojrzałem na niego na chwilę. Szczerzył się do mnie.

– No to chyba dobrze, prawda? W dodatku kocha muzykę i akceptuje twoją pracę. Nie znam drugiej takiej.

– Myślisz, że na nią zasłużyłem? – zapytałem patrząc na drogę.

– Zdecydowanie tak – odpowiedział Igor. – Oboje potrzebowaliście się nawzajem. Ona też przepadła na twoim punkcie. Anka nie patrzyła na ciebie z taką miłością.

– Mela napisała dla mnie piosenkę – powiedziałem po chwili ciszy. Nie mówiłem tego nikomu, to było takie moje. W dodatku na tego pendrive'a wgrała jeszcze kilka coverów. Słuchałem tych piosenek całą drogę do Warszawy, kiedy od niej wracałem.

– Co zrobiła?! – Igor aż krzyknął z niedowierzania.

– Napisała dla mnie piosenkę – powtórzyłem. – W schowku jest pendrive, włącz – powiedziałem.

Igor w momencie zrobił co kazałem i po chwili w moim aucie rozległ się jej głos. Blondyn siedział jak zaczarowany. Ja miałem gęsią skórkę i walczyłem, żeby znowu się nie popłakać.

– O kurwa – powiedział, kiedy zakończyła. – To chyba najlepszy prezent jaki w życiu dostałeś – przyglądał się mojemu profilowi.

– To właśnie jej powiedziałem. To mój prezent na Walentynki – spojrzałem na chwilę na niego. Szczęka mu opadła.

– Dopóki jej nie poznałem, nie wiedziałem, że po świecie chodzą ideały. Jak to jest możliwe? Nagrała ci piosenkę. Ja też chcę z nią nagrać piosenkę. To jest niesprawiedliwe – jęknął.

– Myślę, że niedługo będzie gotowa. Coraz intensywniej o tym myśli.

– Wspaniale – powiedział uradowany. – Myślisz, że zgodzi się zaśpiewać ze mną na koncercie? Ma jeszcze jakieś swoje utwory? Pokazała ci coś? Zagrała?

– Wiem, że ma swoje, ale nic nie słyszałem oprócz tej piosenki dla mnie. Jak przyjedzie, na pewno weźmie coś ze sobą. Nakreśliłem jej wstępnie, że jesteś nią oczarowany, o koncercie, o tym, że chcesz jakiś jej utwór nagrać z nią.

– I co ona na to? – zapytał spięty.

– Nie chciała mi wierzyć, ale jak już uwierzyła, to właśnie wtedy zapytała mnie, czy myślę, że jest gotowa coś nagrać. Podejrzewam, że niebawem będzie o niej głośno.

– Z pewnością – podsumował Igor. – No to posłuchajmy jej sobie jeszcze – i włączył ponownie Melę.

Przez resztę drogi gadaliśmy i słuchaliśmy muzyki. Odwiozłem go do domu. Kiedy wszedłem do swojego mieszkania, rzuciłem się na kanapę. Byłem padnięty. Chciałem właśnie zadzwonić do Melki, ale dostałem SMS.

Oliwia: Hejka, jutro aktualne?

Ja: Tak. O 13 w moim mieszkaniu.

Oliwia: Świetnie, do zobaczenia. Już nie mogę się doczekać!

Nic nie odpisałem. Zadzwoniłem do Meli.

– Hej, hej, jesteś już w domu? – zapytała radośnie. Tak, jej głos był ukojeniem na wszystko.

– Właśnie usiadłem na kanapie. Jestem totalnie padnięty – jęknąłem.

– Nie dziwię się, jechałeś cztery godziny autem. Weź prysznic i się połóż, kochanie – powiedziała takim głosem, że już sobie wyobraziłem, jak głaszcze mój policzek i delikatnie całuje. Ogarnij się.

– Tak zrobię – uśmiechnąłem się do telefonu. – Do usłyszenia jutro, kocham cię.

– Ja ciebie też, dobranoc – powiedziała takim miękkim głosem, że aż dostałem ciarki.

– Dobranoc – odpowiedziałem i się rozłączyłem.

Czy jeśli tak na nią reaguję, to znaczy, że zmiękłem? Posiedziałem jeszcze chwilę. Wziąłem w końcu prysznic i padłem na łóżko.

Rano pojechałem do pracy, dzisiaj byłem tam tylko do 12, bo o 13 przychodziła do mnie Oli. W tajemnicy przed moim bratem i przyszłą bratową chcieliśmy ustalić parę szczegółów w związku z ich ślubem. W końcu się wziąłem za rolę świadka. Chcieliśmy pogadać o kawalerskim, panieńskim i o jakichś niespodziankach na wesele. Była końcówka lutego, a jeśli chcieliśmy zrobić coś fajnego, to trzeba było już rezerwować terminy.

Ogarnąłem to, co musiałem. Powiedziałem Łukaszowi, że wychodzę. Pojechałem jeszcze na szybkie zakupy i wróciłem do mieszkania. Kupiłem nam jakieś ciastka do kawy, a na obiad planowałem zamówić pizzę. Ogarnąłem na szybko w mieszkaniu i czekałem na Oli.

Dawno się z nią nie widziałem i jakoś dziwnie się stresowałem tym spotkaniem. Cóż. Była siostrą Madzi i wiem, że jej się podobam. Ona też jest niezła. Jak sobie tak teraz myślę, to Igor ma rację, że kiedyś dużo flirtowałem. Z Oli też tak było. Kurde, to było jakieś dziwne przyciąganie. Nigdy nie zdradziłem Anki, chyba że liczy się jeden pocałunek z Oli. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu.

– Co tam? Jesteś już przy bramce? – zapytałem.

– Tak, możesz mi otworzyć – usłyszałem jej radosny głos.

Naprawdę dziwnie się czułem. Otworzyłem jej bramkę. Po chwili rozległ się dźwięk domofonu, więc też kliknąłem. Uchyliłem drzwi od mieszkania i czekałem. Szła korytarzem ubrana w czarne wysokie kozaki, krótki beżowy płaszcz i czarny szal. Robiła wrażenie.

– Trzeba było mi podać kod do tej bramki, a tak musiałeś mi specjalnie otwierać – mówiła z uśmiechem na twarzy. Całe szczęście, że kod ma tylko mój brat, rodzice i Melka. – Cześć przystojniaku, tęskniłam – przywitała się ze mną buziakiem w policzek.

– Hej, wejdź – zaprosiłem ją do mieszkania. Pomogłem zdjąć płaszcz.

– Też się nie możesz doczekać tego ślubu tak jak ja? – mówiła rozentuzjazmowana. – Madzia będzie wyglądać jak księżniczka – mówiła rozmarzona.

Zdjęła kozaki i stała teraz przede mną w krótkiej beżowej sukience na długi rękaw i czarnych rajstopach. Naprawdę, ta sytuacja była totalnie nienaturalna. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Wyglądała jak zwykle idealnie. Szybko się jednak skarciłem w myślach. Masz przecież Melę, idioto! Odezwał się mój mózg.

– W to nie wątpię. Mój brat też może w końcu będzie wyglądać jak człowiek – zaśmiałem się. – Kawa, herbata? Kupiłem nawet ciastka.

– Kurcze, ale się postarałeś – śmiała się. – Kawa – odpowiedziała i stanęła obok mnie opierając się plecami o blat. Czuła się bardzo swobodnie w moim mieszkaniu. – Słyszałam, że skończyłeś z Anką.

– Tak, zakończyłem swój wspaniały związek – powiedziałem sarkastycznie.

– Bardzo dobrze, nie była ciebie warta. Słyszałam też, że masz kogoś. Madzia mówiła, że podobno jest bardzo fajna – powiedziała niby od niechcenia.

– Mam. To prawda, Melka jest cudowna. Bardzo mi na niej zależy. Mam nadzieję, że w końcu ją poznasz – odpowiedziałem. – Dobra, kawa gotowa, możemy usiąść.

Przeszliśmy na kanapę. Postawiłem kawę i ciastka na stoliku i usiedliśmy obok siebie.

– Łukasz rozglądał się już za garniturem? – zaczęła.

– Błagam cię, w co ty wierzysz? – zaśmiałem się. – Myślę, że będziemy wybierać go jakoś w lipcu.

– W sumie prawda. Im później tym lepiej, tylko żeby był jeszcze czas na przeróbki – uśmiechnęła się i siedziała odwrócona w moją stronę. – Musimy się potem zgadać, żebym ci dała kawałek materiału od sukni – spojrzałem na nią pytająco. Po cholerę mi kawałek sukni? – Bo Madzi sukienka będzie ecru, więc nie może mieć śnieżnobiałej koszuli, bo się będzie odznaczał. A Ty jaki będziesz miał garnitur? Musimy też się dopasować – powiedziała, a ja się zastanawiałem, czy to naprawdę jest takie istotne?

– Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Pewnie kupię w tym samym czasie co mój brat - wzruszyłem ramionami. – A to muszę mieć jakiś konkretny?

– Najlepiej żebyś miał jakiś bordowy akcent. Bo myślałyśmy z Madzią, żeby motyw był właśnie bordo i ecru. Zresztą zaproszenia też pewnie takie będą – mówiła o tym z takim zaangażowaniem, że czułem się naprawdę kiepsko z faktem, że ja mojemu bratu w niczym jeszcze nie pomogłem. Ona wiedziała wszystko, nawet o kolorze zaproszeń, a ja byłem w tym totalnie zielony.

– Ale chyba nie muszę mieć bordowego garniaka, co? – skrzywiłem się, a ona się zaśmiała.

– Coś ty. Wystarczy jakiś akcent. Może muszka? Na pewno butonierki będą z takim akcentem, ale tym się nie martw. Ja będę miała bordową sukienkę. Muszę jeszcze znaleźć sobie jakiegoś partnera – upiła łyk kawy. – Jak się dowiedziałam, że zerwałeś z Anką, to myślałam, że może razem pójdziemy. No, ale już kogoś masz, więc...

– Jeszcze nikogo nie masz? – zapytałem zdziwiony, bo raczej nie miałaby problemu ze znalezieniem kogoś. Uśmiechnęła się delikatnie.

– Czekałam na kogoś, ale już jest zajęty – spojrzała na mnie tymi brązowymi oczami. – No, chyba że jednak zdecydujesz się na mnie – odłożyła kawę, siedziała bokiem do mnie i gładziła mnie po ramieniu.

– Oli przestań – odsunąłem się. – Mam dziewczynę, bardzo ją kocham i dobrze o tym wiesz.

– No i co? Wtedy też miałeś i jakoś nie przeszkadzało ci to we flirtowaniu ze mną. Zresztą nie tylko flirtowaliśmy. Może nie pamiętasz, ale to nie był zwykły pocałunek. Prawie mnie przeleciałeś na stojąco – uniosła brew.

Kurwa. To prawda. Łukasz i Madzia zorganizowali imprezę. Anka wtedy nie mogła, a ja byłem wkurwiony, że znowu mnie wystawiła i wypiłem trochę za dużo. Gadałem z Oli i tak jakoś wyszło, że wyszliśmy do ogrodu. Gadaliśmy, było naprawdę miło. Niesamowicie mnie do niej ciągnęło. To był impuls, kiedy ją pocałowałem. A potem... Przyparłem ją do ściany na tyłach domu, całowałem tak zachłannie, że nie mogłem się opanować. Naprawdę miałem na nią ogromną ochotę. Dopóki nie zadzwoniła Anka. Otrzeźwiałem w momencie.

–To było kiedyś. Teraz jest inaczej – odpowiedziałem.

– Serio? – wstała z kanapy i usiadła na mnie okrakiem.

– Oli przestań – powiedziałem i próbowałem ją zdjąć z moich kolan. Położyła moje dłonie na swoich pośladkach. Nie zabrałem ich. Sparaliżowało mnie totalnie.

– Adi, przestań się mi opierać. Dobrze wiem, że mnie pragniesz – wyszeptała mi do ucha. Poczułem dziwny dreszcz. – Ten jeden raz, o którym nikt się nie dowie. A potem możesz być sobie z kim chcesz – pocałowała mnie powoli i namiętnie. Odwzajemniłem to mimowolnie.

Usłyszałem dźwięk, coś upadło. Oboje odwróciliśmy się w stronę, z której dobiegł.

– Mela – wyszeptałem.

Stała tam z torbą na ramieniu. Klucze wypadły jej z ręki. Ból i rozpacz w jej oczach była czymś potwornym. Kurwa mać. Nie, nie, nie, to się nie dzieje naprawdę. Odwróciła się i wybiegła. Musiałem się wyswobodzić z tej plątaniny rąk i nóg Oliwii. Szybko ubrałem buty i wybiegłem na korytarz, winda była już prawie na parterze. Zbiegłem schodami. Kurwa mać. Co ona tu robiła? Boże, przecież sam jej kazałem przyjechać, kiedy tylko zechce. Dlaczego to widziała? Ja pierdolę.

Zjebałem. Znowu kurewsko zjebałem. Biegłem z tego piątego piętra na złamanie karku. Jak wyszedłem na zewnątrz nie było po niej śladu. Próbowałem dzwonić, ale ciągle odrzucała. Wybiegłem za bramkę, pobiegłem w lewo, ale zawróciłem, kiedy stwierdziłem, że przecież najbliższy przystanek jest w drugą stronę. Więc gnałem co sił, a ona wciąż odrzucała połączenia. Nigdzie jej nie było. Dobiegłem na przystanek miejskich autobusów, ale było pusto. Pewnie odjechała. Rozpłynęła się.

– Kurwa! – krzyknąłem na cały głos. Łzy do oczu napłynęły mi same. Nie mogłem się przecież rozpłakać jak dzieciak. Pobiegłem do mieszkania, cały czas do niej dzwoniąc. Napisałem już kilka SMS, żeby odebrała, bo chcę jej to wyjaśnić. Nic. Cisza. Kurwa jego mać. Wbiegłem po schodach na piąte piętro, myślałem, że wypluję płuca, ale trudno, to nie było teraz ważne. Byle tylko mnie wysłuchała.

– Zbieraj się Oli, koniec spotkania – powiedziałem zdyszany. – Muszę ją znaleźć.

– Serio? To jak szukanie igły w stogu siana. Ona może być wszędzie, a mnie masz tu i teraz – siedziała na kanapie i miała gdzieś to, co się przed chwilą stało.

– Nie zaczynaj znowu – krzyknąłem na nią. – Powiedziałem ci, że mam dziewczynę, kocham ją, rozumiesz? Nie potrzebuję przygód. Nawet jakbym miał przeszukać cała tę pierdoloną stolicę, to ją znajdę. Ubieraj się, odwiozę cię do domu.

Oliwii ewidentnie się to nie podobało. Ubierała się tak powoli, jakby chciała zrobić mi na złość. W międzyczasie cały czas próbowałem się dodzwonić do Meli, ale bez skutku. Myślałem gorączkowo, gdzie ona może być. No tak, idioto. Pojechała do swojego taty. W końcu Oliwia się ubrała i zeszliśmy do garażu podziemnego. Odpaliłem auto.

– Naprawdę masz zamiar ją szukać? – zapytała zdziwiona, kiedy jechaliśmy.

– Tak, naprawdę. Czy to kurwa takie dziwne? Jest moją dziewczyną, to chyba logiczne. Co ty sobie myślałaś? Przecież wiedziałaś, że z nią jestem.

– Gdybyś tego nie chciał, to byś mnie odsunął. Nie jesteś niewinny – powiedziała.

– Przecież cię odsuwałem, ale ty musiałaś na siłę się pchać, nie? – byłem tak wkurwiony, że wciąż mówiłem podniesionym głosem.

– Jak widać, nieskutecznie. Gdyby nie weszła, to pewnie byśmy się teraz świetnie bawili. Czy ty nie rozumiesz, że jesteś dla mnie stworzony?

– Co ty pieprzysz? Oli, ogarnij się. Nie ma, nie było i nie będzie żadnych nas. Mam DZIEWCZYNĘ – zaakcentowałem ostatnie słowo, najbardziej dobitnie jak się dało.

– Wtedy też miałeś i nam przerwał telefon. Czy ja naprawdę muszę mieć takiego cholernego pecha – skrzywiła się. – Adi, podobasz mi się odkąd cię pierwszy raz zobaczyłam. Naprawdę jesteś taki ślepy, czy tylko udajesz? Wtedy, w ogrodzie, gdyby nie ten pieprzony telefon, to mielibyśmy bardzo udane zakończenie wieczoru. Teraz, znowu jakaś idiotka mi przerwała.

– Oli, czy ty się słyszysz? – byłem przerażony tym, co ona gadała.

– Tak, doskonale wiem co mówię. Dlaczego nie możesz być mój? Zrozum, że mnie możesz mieć w każdej chwili, a ona z tego co wiem daleko mieszka. Madzia ją wychwalała. Mówiła też, że jesteś taki strasznie zakochany – gestykulowała. – A mi się rzygać chciało na samą myśl, że znowu to nie ja będę cię miała. Co jest ze mną nie tak? Co ona ma w sobie takiego, czego ja nie mam?

– Wszystko. Jest moim ideałem i nie zamierzam tego spierdolić, bo ty masz jakieś zachcianki – odpowiedziałem. – Nie możesz znaleźć sobie innego obiektu westchnień, niż ja? Mela jest dla mnie najważniejsza.

– Ta, jasne – prychnęła. – Niby najważniejsza, a jednak odwzajemniłeś mój pocałunek – mówiła to i patrzyła w okno.

To była niestety prawda. Nie wiem dlaczego mnie tak sparaliżowało. Nie mogłem się ruszyć, a jej szept powodował u mnie dziwne dreszcze. Przecież mam Melkę. Moją kochaną, cudowną Melkę. Nie potrzebuję nikogo innego.

– Daj sobie ze mną spokój – powiedziałem stanowczo. – Jestem z Melą, mam przynajmniej taką nadzieję, po tym co widziała – jęknąłem. – Nie zamierzam z niej rezygnować nigdy w życiu. Musisz to zrozumieć.

– Rozumiem – odpowiedziała krótko. – Wysadź mnie tutaj – powiedziała.

– Odwiozę cię do domu – mówiłem. Myślami byłem wciąż przy Meli. Musiałem skądś mieć adres jej taty. Co ja mam zrobić?

– Wysadź mnie tutaj, idę do Magdy – powiedziała stanowczo.

Zatrzymałem się w najbliższym możliwym miejscu i poszła. Nie pożegnała się ze mną, nie rzuciła głupiego cześć. Po prostu wyszła. Świetnie. Później to z nią wyjaśnię. Mela była ważniejsza. Zadzwoniłem do Oskara. Był pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl. Musiałem ją znaleźć, bo zwariuję.

– Co tam? Niespodzianka się udała? – mówił zadowolony.

– Nic mi kurwa nie mów – prawie płakałem.

–Ja pierdolę, co ty znowu odwaliłeś? – jęknął.

–Ja nic, ale Mela, na pewno ma mnie za totalnego ch... Była u mnie Oliwia, Madzi siostra, mieliśmy ustalać rzeczy do ich ślubu i rzuciła się na mnie. Akurat idealnym trafem Mela weszła do mieszkania i wszystko widziała. Powiedz mi, dlaczego? Dlaczego ja mam kurwa takiego, pierdolonego pecha?

– Gdzie ona jest?

– No właśnie nie wiem, dlatego dzwonię. Potrzebuję adres jej taty, błagam. To jedyne miejsce, które przychodzi mi do głowy.

– Nie znam – westchnął. – Napisze ci zaraz SMS, skołuję od Karoli. Czemu Oliwia się na ciebie rzuciła? Jeszcze jej nie przeszło?

– Najwidoczniej nie. Nie pomogły żadne tłumaczenia, że mam dziewczynę. Odpychałem ją, ale akurat kiedy siedziała na mnie okrakiem i mnie całowała, weszła Mela. Kurwa, jak to w ogóle brzmi. Przecież ona nie będzie chciała na mnie patrzeć – płakałem. Naprawdę płakałem.

– Nie rycz, ogarnij się, jedziesz autem. Zaraz wyślę ci adres. Dawaj znać – rozłączył się.

Musiałem czekać. Serce waliło mi jak oszalałe. Płakałem. Rozkleiłem się totalnie. Spróbowałem ponownie zadzwonić do Meli, ale nic. Nie chciała mnie znać. Kurwa. Czas wlókł się niemiłosiernie wolno. Napisałem kilkanaście kolejnych SMS, żeby odebrała telefon, ale nic. Po prostu przestała odbierać. Jak ja mogłem do tego dopuścić? Oli miała rację. Odwzajemniłem ten pocałunek. Kurwa. Jak ja spojrzę Meli w oczy? Czułem, że ją zdradziłem. Ja wcale tego nie chciałem. Mnie po prostu sparaliżowało. Nie myślałem świadomie. Po kilkunastu minutach zadzwonił Oski.

– Żyjesz? – zapytał mój przyjaciel. – Mam ten adres. Karola próbuje się do niej ciągle dodzwonić, ale nie odbiera. Pewnie wyciszyła telefon – westchnął.

– Podaj mi ten adres – odpowiedziałem od razu. Oski podał mi nazwę ulicy, wpisałem w GPS i jechałem najszybciej jak się dało w stronę domu jej taty. – Jak Karola się do niej dodzwoni, błagam daj mi znać.

– Dam – odpowiedział. – Ile razy jeszcze będzie się coś pierdolić?

– Nie wiem stary, ale jeśli ona mi tego nie wybaczy, to jestem w czarnej dupie – powiedziałem.

– Powiesz mi jak to się stało, że Oliwia siedziała na tobie okrakiem i cię całowała? Bo aż mnie kurwa skręca, jak słyszę jakie rzeczy odpierdalasz.

– Oliwia się we mnie zakochała. Powiedziała mi to, jak ją odwoziłem do domu. Mieliśmy się spotkać i obgadać te pierdoły związane ze ślubem, tak jak ci wcześniej mówiłem. No i najpierw gładziła mnie po ramieniu, to się odsunąłem. Potem usiadła na mnie tym okrakiem. Próbowałem ją ściągnąć z tych kolan, ale bezskutecznie. Potem położyła sobie moje ręce na swoim tyłku – zamilkłem. Chciałem mu powiedzieć prawdę?

– I tak sobie po prostu trzymałeś ją za dupę? Ja pierdolę. Dlaczego jej po prostu nie zepchnąłeś?

– Sparaliżowało mnie – powiedziałem.

– Czy ty się słyszysz? Najpierw ją odpychasz, a potem jak ją dotykasz, to cię nagle paraliżuje? – Oskar był załamany. Nie dziwię się. Jak analizuję te wydarzenia rozmawiając z nim, to zachowałem się jak ostatnia świnia.

– Serio. Nie mogłem się ruszyć – westchnąłem. – Potem zaczęła mi szeptać do ucha, że ten raz możemy to zrobić i nikt się nie dowie. Potem mnie pocałowała.

– Jeśli mi teraz powiesz, że jakimś, kurwa, cudem go odwzajemniłeś to mam ochotę palnąć cię w ten głupi łeb, żeby raz na zawsze dotarło do ciebie jakim jesteś idiotą – Oski był totalnie wkurwiony. Miał rację. Milczałem. Nie miałem odwagi powiedzieć tego na głos. – Kurwa, stary, co się z tobą dzieje? Myślałem, że ci zależy na Meli. Serio, przeleciałbyś ją? – jęknął z zażenowania.

– Oszalałeś? Nigdy w życiu bym jej nie przeleciał – odpowiedziałem od razu. Nie ma takiej opcji. – Odwzajemnienie tego pocałunku trwało sekundę, dosłownie. Potem usłyszałem, że coś spadło. Mela stała w drzwiach salonu, a potem wybiegła.

– Czy gdyby jej tam nie było, to też byś to zatrzymał? – zapytał poważnie.

– Tak – odpowiedziałem od razu. – Oczywiście, że bym to zatrzymał. Kocham Melę i nigdy w życiu bym jej nie zdradził. Nie jestem aż takim chu....

– Adi, przemyśl to wszystko – powiedział zrezygnowany. – Nikt nie lubi, kiedy ktoś bawi się jego uczuciami. Sam doświadczyłeś zdrady i serio chciałeś zrobić jej to samo? Zastanów się nad sobą. Nie wiem co zrobi Mela, to już sprawa między wami. Wyjaśnij Oliwii, raz na zawsze, że nic z nią nie planujesz, skoro kochasz Melę. Nie pakuj się już w nic głupiego, stary, błagam. Czasem zachowujesz się tak nieodpowiedzialnie i lekkomyślnie, jakbyś nadal chodził do liceum i nie mógł się zdecydować, którą laskę dziś zaliczysz. Dorośnij. Jak Mela się do nas odezwie, to dam znać. Informuj mnie. Powodzenia – rozłączył się.

Nie zdążyłem nic mu odpowiedzieć. Miał cholerną rację. Zachowywałem się jak gówniarz. Oli, nic dla mnie nie znaczy, kompletnie. Muszę porozmawiać z Melką. Ona musi mnie wysłuchać. Po jakichś 20 minutach stałem pod domem pana Pawła. Wysiadłem z auta i zapukałem do drzwi.

– Adrian? – zdziwił się tata Melki, kiedy zobaczył mnie w progu swojego domu.

– Dzień dobry. Czy Melka już może dojechała? – byłem tak zestresowany, że aż mnie mdliło.

– Mela? A co ona miała tu robić? – zapytał zdezorientowany. – Nic nie wiem, że miała przyjechać. Może Jola coś wie. Chwilowo jej jednak nie ma, bo pojechała z Jankiem na zakupy. Zadzwonię do Meli – powiedział zdenerwowany. Nie zdążyłem go od tego jednak odwieść. – Nie odbiera. Spróbuję jeszcze raz. Coś się stało, że jej szukasz? – zmarszczył brwi.

– Wszystko w porządku, musiałem się po prostu z nią minąć – podrapałem się po karku.

– Nie odbiera. Skąd wiesz, że jest w Warszawie? – zapytał i ponownie próbował się do niej dodzwonić. – Mela? Nic ci nie jest? Wszystko dobrze? – mówił zaniepokojony. – Gdzie jesteś? – całe szczęście, że się do niej dodzwonił. Przynajmniej wiedziałem, że nic jej nie jest. – Jakim cudem jesteś w wydawnictwie, skoro Adrian jest u nas?

Po tych słowach pobiegłem do auta. Nie wiedziałem o czym z nią rozmawia. Wiedziałem gdzie jest i to było najważniejsze! Ruszyłem z piskiem opon. Musiałem znaleźć się tam jak najszybciej, żeby nie zdążyła nigdzie się przemieścić. Teraz już wiedziała, że jej szukam. Na pewno będzie chciała wyjść z wytwórni jak najszybciej.

Jak mogłem nie pomyśleć o tym, że będzie potrzebowała pianina? Ale ze mnie debil. Musiała przecież przelać ten cały ból w muzykę. Tylko ona mogła ją uspokoić. Miałem nadzieję, że będzie chciała mnie wysłuchać. Pędziłem na złamanie karku. W dupie miałem wszystkie przepisy. Chciałem dotrzeć tam jak najszybciej.

***

Teledysk w tle:


Igor Herbut i Agnieszka Chylińska, Against All Odds

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro