Rozdział XXXIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Oczami Melki

Kolejne dwa tygodnie minęły jak w okamgnieniu. Nigdy nie wyobrażałam sobie, ile taki koncert daje satysfakcji i jeszcze większej motywacji, aby być coraz lepszym. Ta energia ludzi, fakt, że śpiewają ze mną moje piosenki, jest czymś niewyobrażalnie wspaniałym. Po piątkowym występie, do zespołu dołączył Igor i Adi i wybraliśmy się do klubu, żeby uczcić kolejne, udane wydarzenie.

Olka: Kamil ogarnia? Nikogo nie podrywa? Nikt jego nie podrywa?

Ja: Błagam Cię, Kamil? Ten, który poza Tobą nie widzi świata? Olka, nie panikuj. Wszystko pod kontrolą.

Olka: Mela...

Ja: Zapomniałaś, o czym ostatnio gadałyśmy? Sama stwierdziłaś, że oglądasz się za innymi facetami, czasem z nimi też flirtujesz i nie widzisz w tym nic złego, chociaż obie z Karolą mówimy Ci co innego. Rozumiem, że w drugą stronę to nie może działać? Olka, kocham Cię jak siostrę, prawię Ci co chwilę kazania w związku z tym, ale ostatnio przestałam, bo nie słuchasz. Kamil jest zajebistym facetem i uwierz mi, że nie spojrzał nawet na żadną inną laskę...

Olka: Dobra, wiem, co chcesz mi powiedzieć... Skoro mówisz, że jest ok, to już nie pytam.

Ja: Nie obrażaj się. Wiesz, że mam rację, a poza tym, gdzie byś znalazła drugą taką jak ja?

Olka: Ktoś by się znalazł...

Olka: Dobra, żartuję. Kocham Cię i baw się dobrze <3

Tak właśnie wyglądało moje życie z Olką, która nagle uświadomiła sobie, jakiego ma świetnego faceta. Mimo że Kamil gra w swoim zespole już od dawna i wyjeżdżał na wiele koncertów, to nie była o niego tak potwornie zazdrosna, jak w tym momencie.

– Z kim tak piszesz? – zapytał mnie, siedzący obok Adi.

– Z Olką – opowiedziałam.

– Co? Zazdrosna o swojego faceta? – zaśmiał się.

– Nawet nie wiesz jak – pokręciłam głową. – Aż jej nie poznaję...

– Może dlatego, że Kamil gra z tobą, a nie z chłopakami? – wypalił, lekko już podpity.

– A co ja mam niby z tym wszystkim wspólnego? – zapytałam zdziwiona.

Adi uświadomił sobie, co powiedział i nagle zamilkł. Spojrzał na mnie, po czym upił kolejny łyk whisky. Spojrzał na Kamila siedzącego naprzeciwko nas, ponownie napił się trunku i głośno westchnął.

– No słucham? – drążyłam. – Dlaczego moja najlepsza przyjaciółka, miałaby być zazdrosna o swojego faceta, akurat dlatego, że gra w moim zespole? Powinna być właśnie bardziej spokojna, bo mam poniekąd na niego oko, prawda?

– Czyli nic nie wiesz – westchnął i przetarł twarz dłonią.

– O czym niby? – coraz bardziej ta sytuacja wprowadzała mnie w konsternację.

– O tym, że Kamil z początku był zauroczony tobą, a nie Olką... – powiedział szeptem na jednym wydechu.

– Że co? – ryknęłam śmiechem, aż moi współtowarzysze spojrzeli na mnie. – Co ty gadasz za głupoty?

– Jakie głupoty? – podchwycił temat Igor.

– Adi się upił i nie wie, co mówi, dajcie spokój – zamknęłam temat, machając ręką.

Na szczęście nie drążyli i zajęli się kwestią, którą omawiali wcześniej. Co ten Adi opowiadał? Przecież to niedorzeczne. Kamil zawsze był wpatrzony w Olkę jak w obrazek. Skąd mu się biorą takie pomysły? Chyba za dużo alkoholu...

– Wracamy, dobrze? Muszę się wyspać i przygotować na panieński Madzi – odwróciłam się w stronę mojego chłopaka.

– Tak, jasne – odpowiedział od razu. – Kamil, Maciek wracacie z nami? – zapytał.

– Nie, my jeszcze zostaniemy. Chłopaki kimną się u mnie – odpowiedział za nich Rubens.

– Na pewno? – dopytałam.

– Tak, jest świetna atmosfera i zdecydowanie chcę, żeby trwała jak najdłużej – zaśmiał się Maciek.

– Jeśli Piotrek tak chętnie oferuje nocleg, to ja też zostanę – odpowiedział Kamil. – Nie masz nic przeciwko?

– Absolutnie nie mam, tylko ewentualnie daj znać Olce, że już nie będę miała cię na oku – zaśmiałam się.

– Znowu do ciebie pisała? – wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenia.

– Martwi się – odpowiedziałam.

– Czemu akurat teraz? Przecież powinna być spokojna, prawda? – zaczął mówić. – Nie uważasz, że powinna być zazdrosna, kiedy jeździłem z samymi chłopakami? A to, że ona ogląda się za każdym facetem i flirtuje z nim za moimi plecami, to jest dobrze? – nikt mu nie przerywał. Patrzyłam na niego i widziałam, jak go to boli, potrzebował to z siebie wyrzucić. – Wiem Melka, że ty doskonale wiesz o tych jej podbojach i mi po prostu nie mówisz, ale nie musisz i nie mam ci tego za złe, żeby nie było. Tylko ostatnio podszedł do mnie mój kumpel i mi opowiedział zabawną historię o dziewczynie, która pracuje w H&M i mu doradzała w kupieniu koszulki, czy cholera wie czego. Wyobraź sobie, że wymienili się numerami telefonów i któregoś dnia, poszła z nim na kawę.

– Co?! – siedziałam totalnie sparaliżowana.

Olka absolutnie nie opowiadała nam tej historii. No tak, w sumie nie ma się przecież czym chwalić. Co ona wyczynia? Rozumiem, że prowadzi beztroskie życie, ale są jakieś granice.

– Nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię – wyrzucił z siebie mój przyjaciel.

– Kamil, nie mam pojęcia, o czym mówisz – powiedziałam dobitnie. – Jaki kumpel? Jaka kawa? Co ona sobie wyobraża?

Wszyscy przejęci naszą wymianą zdań, nie odezwali się ani słowem, a my patrzyliśmy na siebie i nie potrzebowaliśmy więcej słów. Ja już wszystko wiedziałam. Kamil był załamany, nie układało im się i po prostu miał już tego serdecznie dość. Był zmęczony i rozdarty wewnętrznie.

– Poprosiłeś go o to, żeby ją sprawdził, prawda? – zapytałam w końcu, na co Kamil tylko przytaknął. – Rozumiem, że nigdy go wcześniej nie widziała i kompletnie nie miała pojęcia, że to test – mówiłam, a on tylko przytakiwał. Był bliski płaczu, a moje serce krajało się na ten widok. – Ona nadal z nim pisze, mam rację? – to pytanie było moim ostatnim i w zasadzie znałam na nie odpowiedź, zanim je zadałam.

– Dobrze ją znasz – zaśmiał się pod nosem. – Nie chcę już o tym gadać, nie dzisiaj – zakończył.

Przetarł twarz dłońmi, żeby zatrzeć ślady łez, które powoli wydobywały się na zewnątrz. Wypił do końca swojego drinka, a ja po prostu wstałam ze swojego miejsca i przecisnęłam się obok nóg Maćka, perfidnie wepchałam pomiędzy nich i go przytuliłam.

Najpierw cały zesztywniał, a potem poddał się chwili. Przyciskał mnie mocno do siebie i oddychał niespokojnie. Głaskałam go po głowie, bo to go zawsze uspokajało. Po prostu bardzo dobrze się wszyscy znaliśmy i jak to w każdej przyjacielskiej paczce, były różne momenty, te złe również. W końcu poczułam, że moja szyja robi się wilgotna i wiedziałam, że nie miał już siły trzymać tego w sobie. Płakał. Cała irytacja, która w nim tkwiła, wypłynęła wraz ze słonymi kropelkami.

– Przepraszam – wyszeptał mi do ucha. – Nie powinienem cię tym obarczać, to twoja przyjaciółka.

– Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciół nie zostawia się w potrzebie – odpowiedziałam równie cicho. – Może jednak wrócisz z nami? – zaproponowałam.

– Nie – odpowiedział i pociągnął nosem, wciąż mocno mnie przytulając. – Nie będę wam robił kłopotu. Adrian i tak już jest pewnie wkurzony, że tkwimy w uścisku – zaśmiał się pod nosem.

– Zbieraj się stary, jedziesz z nami – powiedział nagle mój chłopak, który na pewno nie słyszał, o czym rozmawiamy, więc to była jego inicjatywa.

– Nie będę przeszkadzać – odpowiedział Kamil, odrywając się ode mnie i przecierając czerwoną od płaczu twarz. – Już mi lepiej. Zmiękłem trochę – zaśmiał się. – Wszystko pod kontrolą. Nic nie widzieliście – powiedział do reszty chłopaków.

– Daj spokój, to nie wstyd – oznajmił Igor. – Gdybym był oszukiwany, to też bym w końcu nie wytrzymał – wzruszył ramionami i upił łyk drinka.

– Na mnie możesz liczyć, nic nie widziałem – powiedział mój basista.

– Przecież nic się nie wydarzyło, zupełnie nie wiem, o co ci chodzi? – Rubens poklepał go po plecach. – Nie martw się jak nie ta to inna. Tego kwiatu jest pół światu, jak to mówią.

– Pewnie tak, gdyby nie to, że uświadamiasz sobie po jakimś czasie, że jest to kobieta, z którą mógłbyś spędzić resztę życia i masz już nawet kupiony pierścionek zaręczynowy – oznajmił Kamil.

– O cholera – skomentowałam.

– To znacznie komplikuje – dodał Maciek.

– A może właśnie dobrze, że tego nie zrobiłeś? – wtrącił Adi. – W sensie, no wiesz, skoro masz już pierścionek, a jeszcze się jej nie oświadczyłeś, to o czymś świadczy, prawda?

Nastała cisza. Żadne z nas się nie odezwało. A mnie ogarnął jakiś dziwny niepokój. Co ta Olka narobiła? Po co jej to wszystko? Co ja mam teraz zrobić? Powiedzieć jej, że wiem, co zrobiła i jest totalną hipokrytką? To, że jest hipokrytką, już jej powiedziałam, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo mam rację.

A Kamil? Jest dla mnie jak brat. Mimo że znamy się, od kiedy jest z Olką, to od razu znaleźliśmy wspólny język. Cała nasza ekipa jest bardzo zgrana i wiemy, że każde z nas może na siebie liczyć. Nikt się nie spodziewał, że Olka odwali coś takiego.

– Kochasz ją? – zapytałam przyjaciela, przerywając tę krępującą ciszę.

– Tak – odpowiedział od razu, bez zastanowienia. – Jednak tym razem przegięła i cholernie mnie zraniła.

– Rozmawiałeś z nią o tym? – kontynuowałam.

– Jeszcze nie, ale kiedy zapytałem, z kim pisze, to zbyła mnie i powiedziała, że z wami – oznajmił spokojnie. – Wiem, że nie powinienem, ale gdy weszła pod prysznic, sprawdziłem jej telefon. Niby nie pisała z nim o niczym konkretnym, tylko takie zwykłe rozmowy typu: Co słychać? Jak mija dzień?

– No dobrze, ale skoro zajrzałeś w jej telefon, to ten kolega nie poinformował cię o tym, że z nią pisze?

– Poinformował, ale musiałem się upewnić. Chciałem ich nawet skonfrontować. Zaprosić go do nas na jakieś piwo, czy coś, ale obawiam się, że... – nie dokończył.

– Że się wyda, o co go prosiłeś – dokończyłam za niego, na co przytaknął. – No dobra, a nie możesz tak po prostu zaprosić go na piwo, bo gdzieś się spotkaliście na mieście przypadkiem? Skoro ci w tym pomaga, to na bank się nie wygada. Mówiłeś, że wymienili się numerami telefonu. Czyli nie ma Facebooka?

– Nie ma – odpowiedział.

– Jest wymówka, że nie miał jak sprawdzić, że ona jest twoją dziewczyną – głośno myślałam i analizowałam, wpatrując się w punkt przed sobą. – Nie wiem, nie chcę się w to wtrącać, bo to jest wasze życie, ale nie mogę patrzeć, jak cię to zżera od środka – westchnęłam.

– Obawiam się jej reakcji – zaczął Kamil. – To jest jakaś chora sytuacja – powiedział zrezygnowany. – Dobra, koniec, pijemy dalej. Nie wracam z wami, skorzystam z propozycji Rubensa. Nie martwcie się, nie odwalę nic głupiego. Postaram się to dobrze rozegrać – zakończył i uniósł szklankę z bursztynowym trunkiem w górę. – Dzięki za wsparcie.

Nie naciskałam. Jest dorosły, to przecież ich życie, więc ja co najwyżej mogę okazać im wsparcie. Zamieniliśmy jeszcze parę zdań i wróciliśmy z Adim do domu.

– Długo cię przytulał – powiedział mój facet, kiedy leżeliśmy już w łóżku.

– Błagam cię, nie zaczynaj. To jest mój przyjaciel – powiedziałam zirytowana.

Leżałam z rękoma pod głową i analizowałam. Zastanawiałam się co z nimi będzie, jak on to rozegra? Dodatkowo jutrzejszy wieczór panieński, wcale nie napawał mnie optymizmem, bo wiedziałam, że Oliwia nie odpuściła sobie Adriana, no i nikogo tam nie będę znała. Jedynie na grupie na Messengerze ustalałyśmy szczegóły tego dnia.

– Wiem to od Oskiego – powiedział nagle, a ja się zastanawiałam, o czym on do cholery mówi i obróciłam się w jego stronę, patrząc na niego pytająco. – O tym, że Kamil był kiedyś tobą bardzo zauroczony. Dzisiaj, kiedy tak cię przytulał, to czułem się dziwnie. Kamil w sumie sam przyznał, w Sylwestra, że z tobą to skończony temat i traktuje cię jak siostrę, ale wtedy nic więcej nie wiedziałem.

– Adi, co ty pleciesz? – wpatrywałam się w mojego chłopaka, jakbym widziała go pierwszy raz w życiu.

– Wiem, tylko tyle, że opowiedział Oskiemu, jak cię poznał. Podobno był to koncert jego zespołu.

– Tak, to prawda. Olka mnie zaciągnęła, bo wiedziała, że lubię takie rockowe klimaty, a Karola wtedy nie mogła się pojawić. I co niby się tam takiego wydarzyło? Bo ja nic sobie nie przypominam. Koncert był rewelacyjny, aż miałam gęsią skórkę. Poznałam Kamila i cały zespół. Siedzieliśmy sobie w klubie i tyle.

– Zauroczył się w tobie, w tym, jak mówisz o muzyce, w twoim głosie... – wymieniał Adi. – Jednak uznał, że to dziwnie by wyglądało, że jest z twoją przyjaciółką, a startuje do ciebie. Potem zaczęłaś być z Kubą i niby się wyleczył – zakończył.

Przez ten cały czas patrzeliśmy sobie w oczy, a moja szczęka opadała coraz niżej z każdym jego słowem. To chyba jakiś żart.

– Oski ci to powiedział?

– Tak. A dzisiaj, kiedy zobaczyłem was w swoich objęciach, to nie wiedziałem co zrobić – mówił, a ja już wiedziałam, że znowu dąży do tej chorej zazdrości i przekręciłam oczami. – Daj mi dokończyć, zanim się do końca zirytujesz – powiedział poważnym tonem. – Najpierw nie wiedziałem co myśleć, po tym, co powiedział mi jakiś czas temu Oski, ale facet naprawdę nie ma lekko, a ty jesteś jego przyjaciółką i byłbym idiotą, jeśli bym się o to wkurzył. A dodatkowo jak powiedział, że ma pierścionek dla Olki, to już kompletnie przestałem myśleć o nim w kategoriach mojego rywala, a zacząłem mu zwyczajnie współczuć – westchnął. – Wiem, że Olka to twoja przyjaciółka, ale nie uważasz, że zachowuje się jak...

– Hipokrytka – dokończyłam za niego i usiadłam na łóżku. – Olka jest specyficzna, zawsze była. Wiecznie kokietowała wszystkich facetów, szczególnie moich – zaśmiałam się pod nosem. – Kiedy poznała Kamila, myślałam, że to się skończy i faktycznie tak było. Jednak, jak widać do czasu...

– Flirtowała z twoimi facetami? – zapytał niepewnie.

– Tak, ale z perspektywy czasu to myślę, że to może i lepiej, bo przynajmniej wiem, że żaden na mnie nie zasługiwał, skoro wolał moją przyjaciółkę – uśmiechnęłam się delikatnie i wzruszyłam ramionami.

– Nie uważasz, że to trochę dziwna relacja? W sensie nie obraź się, ale ty traktujesz Olkę jak siostrę, a ona ci podbierała facetów.

Miał rację, była to dziwna relacja, ale Olka zawsze taka była i po prostu się do tego przyzwyczaiłam.

– Pewnie masz rację, ale naprawdę jest dla mnie bardzo ważna i nie chcę jej stracić. Olka zawsze była tą spontaniczną, bezpośrednią i najbardziej szaloną z naszej trójki. Zwyczajnie zaakceptowałyśmy jej styl życia. Kamil to jej ostoja i wiem, że ona go bardzo kocha, dlatego mam nadzieję, że się dogadają i okaże się, że faktycznie poszła tylko na kawę z tym kolesiem i nic więcej nie odwaliła. Chociaż sam ten fakt, już jest niepokojący – westchnęłam i oparłam się brodą o podciągnięte kolana.

– Są dorośli, muszą sobie z tym poradzić. Co będzie, jeśli jednak zakończą związek?

– Tego się obawiam, ale na razie staram się o tym nie myśleć – powiedziałam.

– Masz rację – zakończył Adi i zbliżył się do mnie, obejmując ramieniem.

Przywarłam do jego klatki i chłonęłam zapach. Zapach spokoju, bezpieczeństwa i miłości.

– Jutro idę na panieński Madzi – zaczęłam cicho. – Nie znam tam nikogo, będzie Oliwia i w dodatku idę na to wesele jako twoja partnerka. Przecież na kilometr da się wyczuć, że jesteśmy parą. Co mam mówić? Jak mam to rozegrać?

– Jak to, co masz powiedzieć? Że nie było żadnej innej opcji i to musiałaś być ty – zaśmiał się.

– Oliwia będzie zachwycona, jak tak odpowiem – skomentowałam i westchnęłam.

– Jest skończonym tematem – powiedział spięty Adi. – Poza tym nie kłamię, nie brałem pod uwagę, żadnej innej kobiety – odsunął mnie od siebie, tak że patrzył mi teraz prosto w oczy. – Kocham cię – pogłaskał mnie po policzku.

– Ja ciebie też – uśmiechnęłam się i krótko go pocałowałam. – To jednak nie rozwiązuje mojego problemu – uniosłam brew. – Myślisz, że uwierzą mi w to, że po prostu dobrze się dogadujemy i jesteśmy super znajomymi? Zresztą, Oliwia i tak już na pewno wszystko wygadała.

– Obiecała, że nie powie. Madzia z nią o tym gadała – powiedział Adi. – A nawet jeśli, to myślę, że opcja, z tym że się dobrze dogadujemy, jest najlepsza i nie jest kłamstwem. Po prostu nie będziemy mówić wszystkiego. Wiem, że to kiedyś i tak wyjdzie na jaw, ale sama widzisz, jak istotna jest ochrona prywatności.

– Już widzę te nagłówki. Igor Herbut porzucony! Kim jest nowy partner młodej wokalistki? To znany producent muzyczny! Czyżby plotki o ich romansie były prawdą? – mówiąc to, moja dłoń przemieszczała się poziomo w powietrzu, tworząc niewidzialne linie, które miały nadać wyniosłości tej chwili.

– Mela... – Adi pokręcił głową z niedowierzaniem.

– No co? Dobrze wiesz, co ludzie piszą, nie udawaj, że tego nie widziałeś. Jesteś wydawcą mojej płyty, ludzie dodadzą dwa do dwóch i wyjdzie im piękna całość, która ukaże mnie w totalnie beznadziejnym świetle.

– Ej, ej – jedną ręką przytrzymał moje dłonie, a drugą skierował mój podbródek w swoją stronę. – Oboje wiemy, jak było. Ludzie zawsze będą gadać, a ja cię z tym nie zostawię, zrozumiałaś? Nie jesteś z tym sama, pamiętaj. Koniec analizowania na dzisiaj. Musisz się wyspać, bo jutro czeka cię pół dnia atrakcji.

Patrzył na mnie z tą ogromną miłością w oczach, uśmiechnął się czule i pocałował. Nie byłam z tym sama. Siedzieliśmy w tym razem. Oczywiście nie mogłam zasnąć i wciąż rozmyślałam o wszystkim, co się działo wokół. W końcu jednak Morfeusz zlitował się nade mną i porwał w swoje objęcia.

Sobota. Adi szykował się na weekend w trasie, a ja na wieczór panieński, który w zasadzie miał zacząć się o godzinie trzynastej. Większość zorganizowała Oli, ale wiem, że któraś z dziewczyn zamawiała lożę VIP w klubie, bo ma tam jakieś wtyki.

– Baw się dobrze, jesteś twarda i nie dasz sobie w kaszę dmuchać, mam rację? – zapytał Adi, stojąc w przedpokoju i patrząc na mnie z uniesioną brwią.

– Tak jest, szefie – odparłam, śmiejąc się. – Jedź ostrożnie.

– Tak jest, szefowo – zaśmiał się i mnie pocałował. – Jakby co, jestem pod telefonem, kocham cię.

– Poradzę sobie – zapewniłam. – Ja ciebie też, pozdrów chłopaków.

– Z pewnością wzajemnie –odparł z szerokim uśmiechem, wziął torbę i wyszedł z domu.

Była godzina dziewiąta, a ja miałam naprawdę napięty grafik. Musiałam upiec babeczki oraz zrobić kilka przystawek. Każda z nas miała za zadanie przygotować jakiś smakołyk, gdyż impreza rozpoczynała się w domu przyszłej pary młodej, a miała zakończyć się w klubie.

Jednak zanim to wszystko miało się zacząć, to na godzinę trzynastą byłyśmy umówione na masaż, po którym Madzię zostawiałyśmy w rękach kosmetyczki i fryzjera, a my w tym czasie miałyśmy zamiar ustroić wnętrze domu oraz przygotować stół wraz z przekąskami i alkoholem.

Spakowałam kilka kosmetyków, czarną sukienkę, którą każda z nas miała mieć ubraną, bo Magda w tym dniu miała olśniewać bielą oraz czarne szpilki. Dorzuciłam jeszcze koszulkę na przebranie, tak w razie czego. Pierwszy przystanek był w domu przyszłych państwa Sawickich. Ubrałam krótkie, czarne, materiałowe spodenki oraz luźną beżową koszulkę na ramiączkach, Założyłam ukochane, białe trampki, zapakowałam przygotowane jedzenie i ruszyłam moją czerwoną strzałą w kierunku zbiórki.

Na podjeździe stały już dwa inne auta, więc zaparkowałam obok i wraz z całym ekwipunkiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Wzięłam kilka głębszych wdechów i zadzwoniłam. Co ma być, to będzie. Dam radę!

– Mela! Jak dobrze, że jesteś, już myślałam, że cię nie będzie – uradowana Madzia rzuciła się, aby mnie przytulić.

– Nie mogłam tego przegapić – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. – Promieniejesz, kochana.

– Naprawdę? – zapytała i odsunęła się ode mnie na odległość ramion. – To dobrze, tak się cieszę, że jesteście tu dzisiaj wszystkie, wchodź.

Weszłam, ze ściśniętym ze stresu żołądkiem. Bałam się reakcji innych dziewczyn.

– Dziewczyny, to jest Mela, ale na pewno znacie się już z tej grupy na fejsie – powiedziała szczęśliwa przyszła panna młoda w stronę swoich przyjaciółek i pognała na górę, aby się przygotować.

– No hej, miło was poznać na żywo – uśmiechnęłam się.

Stały tam cztery dziewczyny. Wszystkie piękne, opalone i z szerokim uśmiechami na twarzach. Poczułam kompleksy jak przy moich przyjaciółkach. Jednak to nie ja dzisiaj byłam najważniejsza, tylko Madzia i chciałam, żeby ten dzień był dla niej wyjątkowy.

– Hej – powiedziały wszystkie.

– Nie martw się, nie gryziemy – zaśmiała się stojąca najbliżej blondynka.

– Super, że możemy cię poznać – odpowiedziała, stojąca tuż obok szatynka.

– Madzia jest tobą zachwycona – skomentowała kolejna.

– I zupełnie nie wiem, dlaczego? – usłyszałam głos za sobą.

Oliwia. Odwróciłam się, a ona stała z założonymi na piersiach rękami i patrzyła na mnie z grymasem na twarzy. No cóż, w sumie nie spodziewałam się niczego innego.

– Też się cieszę, że cię widzę – posłałam jej najsłodszy uśmiech, jaki potrafiłam z siebie wykrzesać i odwróciłam z powrotem w stronę dziewczyn. – Mam jedzonko, gdzie mogę je położyć?

– Chodź, tu zrobimy miejsce – odpowiedziała mi ostatnia z nich.

Przechodząc obok, nie umiałam ich rozgryźć. Z jednej strony miałam wrażenie, że uśmiechnęły się, kiedy odpowiedziałam Oliwii, a z drugiej starały się zachować powagę. Zobaczymy, czy to przetrwam. Przedstawiłyśmy się sobie oficjalnie, więc poznałam kolejno Patrycję, Maryśkę, Aśkę i Kamilę.

– Postanowiłam, że ja wraz z Madzią zostanę po masażu u fryzjera i na makijażu, poradzicie sobie, prawda? – Oli stała przed nami, przybierając na twarzy ten swój perfidny uśmieszek. – No co tak patrzycie? To w końcu moja siostra i ja to wszystko organizowałam – wzruszyła ramionami, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

– Nie taka była umowa. To jej dzień i ona miała wyglądać i czuć się jak bóstwo, a my wszystkie miałyśmy ogarnąć dekoracje – odezwałam się w końcu, bo dziewczyny totalnie wmurowało.

– Ty akurat masz tutaj najmniej do powiedzenia – podeszła do mnie bliżej.

Jej wyzywająca postawa, odpychała. Co ona sobie myśli? Przecież każda z nas miała swój wkład w ten dzień. Poza tym ta gówniara była najmłodsza, a rządziła się, jakby była najważniejsza.

– Oli, chyba sobie kpisz w tym momencie – odezwała się Pati.

– I co może jeszcze pójdziesz tam za naszą kasę? – Aśka również przyjęła obronną postawę.

– Nic się nie zmieniłaś – skwitowała Kamila.

A ja stałam obok i przyglądałam się temu z ciekawością. Czyli one też za nią nie przepadały. No cóż, może to nie będzie jednak taki zły dzień, skoro wszystkie chcemy jak najlepiej dla Madzi i nie lubimy jej siostry.

– Wiesz, co? Idź, śmiało, zrób sobie fryzurę, pomaluj się – zaczęła mówić Marysia i podeszła do niej. – Wiedz jednak, że nic nie pomoże zakryć ci tej twojej szpetnej buźki – syknęła jej w twarz i słodko się uśmiechnęła. Myślałam, że Oli zaraz wybuchnie z wściekłości. – Świetnie sobie same poradzimy, prawda dziewczyny? – skierowała pytanie w naszą stronę.

– Zdecydowanie – odpowiedziały Kama i Aśka.

Wszystkie mierzyły się teraz spojrzeniami. Uwierzcie mi, gdyby ich spojrzenie mogło zabijać, to Oli leżałaby ukatrupiona poczwórnie. Wow. Dobre są.

– Idę – usłyszałyśmy Madzię, która była cała w skowronkach.

Każda przybrała uśmiech na twarz, jakby nic się przed chwilą nie wydarzyło. Przyszła panna młoda zbiegła na dół i ruszyłyśmy do miasta. Marysia jako kierowca pierwszego auta, a wraz z nią Madzia, Oliwia i Kamila. Ja zaoferowałam się jako drugi kierowca, więc zabrałam Aśkę i Pati. Po drodze dziewczyny opowiadały mi o swojej znajomości z Magdą oraz o Oliwii.

W głowie się nie mieści, jaka ona jest zawistna. Jeśli coś nie szło po jej myśli, to zmieniała wersję zdarzeń tak, aby ułożyć pod siebie. Bogaci rodzice, wpatrzeni w swoje najmłodsze dziecko, jak w obrazek, nawet nie zdawali sobie sprawy w jakie towarzystwo potrafiła wpadać. Gdyby nie nasza przyszła panna młoda, już dawno mogłaby, kolokwialnie mówiąc, zaćpać się albo zachlać na śmierć.

Z takimi rewelacjami zostałam zapoznana, przed wejściem na relaksujący masaż. Miałam nadzieję, że chociaż on, pomoże mi na chwilę zapomnieć o tych wszystkich zmartwieniach.

Miałyśmy wynajętą przytulną salę, która przygotowana była specjalnie dla nas. Siedem łóżek do masażu, relaksująca muzyka, aromatyczne świece i wśród tego wszystkiego tryskająca radością Madzia. Naprawdę stała się mi bliska, miałam wrażenie, jakbyśmy znały się całe życie i chciałam, żeby był to dla niej wyjątkowy dzień.

Zrelaksowałam się nieziemsko. Chyba częściej będę musiała się wybierać na taki masaż. Czułam się odprężona, uspokojona wewnętrznie i uznałam, że to będzie jednak świetne popołudnie i wieczór. Z takim nastawieniem zostawiłyśmy siostry Braun w rękach specjalistów, a my wróciłyśmy do domu i zaczęłyśmy przygotowania.

Dekoracje były w kolorze złota i różu. Balony w kształcie literek ułożyłyśmy w zdanie Bride To Be. Dodatkowo, każda z nas miała zrobić sobie ozdobny, złoty tatuaż. Madzia z napisem Bride, a my Team Bride. Ponadto, przygotowana była dla niej złota szarfa z napisem Najseksowniejsza panna młoda oraz delikatny diadem, który miał podkreślić, że to ona jest dzisiejszego dnia najważniejsza.

Stół nakryłyśmy białym obrusem, na którym znalazły się plastikowe naczynia w kolorze złota i różu, na których poukładałyśmy przygotowane przez naszą piątkę jedzenie, bo jak się okazało, Oliwia to olała. W międzyczasie rozmawiałyśmy na różne tematy i muszę przyznać, że dziewczyny okazały się naprawdę świetne. Kiedy zakończyłyśmy proces przygotowań domu, zaczęłyśmy szykować siebie.

– Zdajesz sobie sprawę z tego, że my wiemy, kim jesteś, prawda? – zapytała mnie Asia, kiedy malowałyśmy się przy oknie, aby mieć jak najlepsze światło.

– Szybko jej to mówimy, nie ma co – zaśmiała się Kamila.

– To prawda, że jesteś z Igorem? – podpytywała Pati.

– A już myślałam, że dobrze się zakamuflowałam – westchnęłam i po chwili wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. – Nie jestem z Igorem – odpowiedziałam.

– Wiesz, Madzia mówiła, że jesteś super i miała rację. Opowiadała, że poznała cię dzięki Łukaszowi i w ogóle, że była na odsłuchaniu twojej płyty i na pierwszym koncercie w Toruniu. Myślałyśmy, że idziesz jako partnerka Igora – kontynuowała rozmowę Maryśka.

Nagle zrobiła się niezręczna cisza. No to ładnie. Nie spodziewałam się, że te plotki aż tak się rozsiały. A już na pewno nie myślałam, że one uważają mnie za partnerkę Igora! Jak ja im mam powiedzieć, że to Adrian? Milczałam jeszcze chwilę i nagle malowanie przestało być istotne. Czułam na sobie przeszywające mnie, cztery pary oczu. Wzięłam głęboki wdech i wciąż trzymałam w rękach maskarę.

– Idę na to wesele z Adrianem – powiedziałam to, zakręcając tusz do rzęs.

Nagle na podłogę coś spadło. Patrycja upuściła pędzel. Szczęka każdej z dziewczyn opadła w dół. No świetnie.

– O kurwa... – powiedziała cicho Kamila.

– To Oliwia z nim nie idzie? – zapytała zaskoczona Marysia.

– Nie – odpowiedziałam.

– Ja pierdolę, co za mała suka – Aśka pokręciła głową z niedowierzaniem. Nastała ponowna cisza.

– Naprawdę powiedziała wam, że Adi jest jej weselnym partnerem? – odważyłam się zapytać, kiedy cisza między nami się przedłużała.

– Mało tego, ona nam powiedziała, że z nim jest! – krzyknęła Kama.

Zajebiście! Co ta dziewczyna ma w głowie? Co ona wygaduje? To jest nienormalne!

– Rozczaruję was – powiedziałam w końcu. – Nie jest jej facetem. Nie brał jej nawet pod uwagę, jako swojej potencjalnej partnerki weselnej, a tym bardziej życiowej.

– Jak ci się udało usidlić Adriana Sawickiego? – zapytała prosto z mostu Aśka.

Nagle dziewczyny odłożyły swoje kosmetyki, pociągnęły mnie w stronę kanapy, posadziły na niej i usiadły naokoło mnie. No co ja mam im powiedzieć? Dobra, skup się Mela. Tak jak ustaliliśmy. Jesteśmy partnerami biznesowymi, o świetnie, tak właśnie nas nazwę!

– Jesteśmy partnerami biznesowymi, że tak powiem. Po prostu się dobrze dogadujemy i myślę, że dlatego wziął mnie jako partnerkę na wesele – odparłam. – A to on jest kimś nieosiągalnym? – zapytałam, uśmiechając się szeroko.

Każda z nich przyglądała mi się badawczo. Patrzyły na mnie, jakbym się urwała co najmniej z choinki. Wymieniły spojrzenia między sobą, jakby pytając się nawzajem, kto ma mi odpowiedzieć.

– No, bo on był z taką Anką i w sumie okazało się, że ona przyprawiała mu niezłe rogi – zaczęła Kama.

– Jednak z naszych informacji wynika, że od początku roku już ze sobą nie są – kontynuowała Marysia.

– Od tamtego czasu jakby przepadł. Nie pokazuje się na imprezach, na których regularnie bywali razem. W tym muzycznym świecie też brak plotek, no i Oliwia powiedziała, że są razem. Nie chciało się nam w to za bardzo wierzyć, no ale nie drążyłyśmy. Czułyśmy, że coś tu jest nie tak, bo nikt o tym nie pisał, nie mówił – oznajmiła Pati.

– Jest aktualnie najbardziej pożądanym facetem. Naprawdę nie zdawałaś sobie z tego sprawy, czy jaja sobie z nas robisz? – zapytała bezpośrednio Aśka.

– Nie miałam pojęcia, że jest chodzącym ciachem numer jeden w Warszawie – zaśmiałam się.

No proszę, proszę. Chyba będzie musiał mi się z czegoś wytłumaczyć najmłodszy pan Sawicki.

– Dziewczyno, nie tylko w Warszawie – powiedziała Kama, podnosząc głos. – Wiesz, że byłam kiedyś świadkiem, jak laski się o niego pobiły, rozumiesz to? – aby oddać powagę sytuacji, gestykulowała rękoma.

– A ty tak po prostu, jak gdyby nigdy nic, oznajmiasz nam, że idziesz z TYM Adrianem na wesele, ale jazda... – Pati pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Nie miałam pojęcia... – wykrztusiłam w końcu.

– Odkąd było głośno o jego zerwaniu, to każda laska ma nadzieję, że spojrzy w jej kierunku i będzie wiodła sobie cudowne życie u jego boku – westchnęła rozmarzona Kamila.

– Oj tak – przytaknęła Pati. – Każda z nas wiele by dała, żeby chociaż na nas spojrzał, już nie mówiąc o byciu jego weselną partnerką... – westchnęła.

Dobra. Mela, ogarnij się. Wdech, wydech. Zdawałam sobie sprawę, że Adrian jest znany, ale nie, że aż tak! Co tu się właśnie działo? Przecież każda z tych lasek marzy o nim, co widać w ich maślanym i rozmarzonym spojrzeniu. Ta sytuacja jest co najmniej dziwna. Chyba chciałabym, żeby ten dzień jednak się już skończył.

– Dobra, koniec o facetach, musimy się przecież zrobić na bóstwa, prawda? – przerwałam tę niepokojącą ciszę i podniosłam z kanapy, kierując się w stronę swoich kosmetyków, mając nadzieję, że temat Adriana jest zakończony.

Dziewczyny ruszyły za mną, ale wciąż błądząc myślami. I to on jest o mnie chorobliwie zazdrosny? Po tym, co usłyszałam, to ja powinnam zacząć się obawiać, że w końcu jakaś laska rzuci się na niego z pazurami. Starłam się wyrzucić to z głowy, ale nie mogłam. Cieszyłam się jednak, że wystarczyło powiedzieć im o tym, że się dobrze dogadujemy i nie drążyły więcej...

W końcu każda z nas wyglądała jak milion dolarów i czekałyśmy na Madzię i jej siostrę. Kiedy weszły do domu, zasłoniłyśmy oczy przyszłej pannie młodej i poprowadziłyśmy do jej sypialni, gdzie przebrała się w swoją krótką, zwiewną, białą sukienkę sięgającą do połowy uda. Miała szerokie rękawy, które posiadały pasek z koronki przechodzący od ramienia, aż do dłoni, dekolt uszyty w serek, a zwieńczeniem było odcięcie tuż pod biustem, które podkreślało jej talię. Założyła do tego srebrne sandały na obcasie i była gotowa na podbój parkietu.

Zrobiłyśmy sobie te ozdobne tatuaże, gadałyśmy o głupotach i muszę przyznać, że było świetnie! Nawet Oliwia nie była w stanie tego zepsuć. Zamówiłyśmy również jednopiętrowy tort, który miał wbity złoty napis Wieczór Panieński Madzi. Przyozdobiony był różowymi makaronikami oraz złotymi kulkami Ferrero Rocher.

Magda była zachwycona, a to było dla nas najważniejsze. Piłyśmy drinki, jadłyśmy przekąski i przygotowałyśmy jej test wiedzy o przyszłym mężu, który zdała celująco. Dostała od nas jeszcze prezent, którym był zestaw zawierający złotą bransoletkę i łańcuszek z symbolem nieskończoności.

Koło godziny dwudziestej pierwszej pojechałyśmy do klubu. Tam, na wejściu dostałyśmy specjalne, złote opaski na rękę, które świadczyły o tym, że jesteśmy gośćmi VIP. Dzięki nim mogłyśmy zamawiać, co chcemy, gdyż było to w cenie zamówionego przez nas stolika.

Podbijałyśmy parkiet, wracałyśmy się napić i ponownie podbijałyśmy parkiet. Czułam, że jeśli wypiję jeszcze więcej, to będę wrakiem człowieka, więc przystopowałam i po prostu tańczyłam, żeby wypłukać z siebie procenty. W pewnym momencie przy stole została Madzia, Oliwia, Aśka i ja.

– Dlaczego nas okłamałaś, że jesteś z Adim? – zapytała nagle Asia, kierując pytanie w stronę Oli.

Zrobiła wielkie oczy, jakby była zdziwiona, że ktokolwiek śmiał ją o to zapytać. Nie przyjmowała do wiadomości, że ktoś odkryje prawdę. Magda aż zakrztusiła się drinkiem.

– Co ty powiedziałaś? Ty i Adrian? – zapytała z niedowierzaniem swoją siostrę.

– Ach, Adi to już nieaktualny temat – machnęła ręką. – Teraz spotykam się z mega przystojnym facetem, który jest lepszy od niego w każdy calu. Skoro mnie nie zaprosił na to wesele, to szczęka mu opadnie, jak mnie z nim zobaczy – powiedziała pewnie, wzruszając ramionami.

– Przecież on nigdy nie chciał z tobą iść – odezwałam się w końcu.

– Ciebie nikt o zdanie nie pytał, gwiazdko – skrzywiła się, wypowiadając ostatnio słowo.

– Nie kompromituj się – powiedziałam. – Doskonale wiesz, że Adi cię nie chce i rozpowiadasz jakieś głupoty. Nie jestem gwiazdą, więc jeśli myślałaś, że mnie obrazisz, to się grubo mylisz – uśmiechnęłam się.

Na to wszystko wróciły dziewczyny, więc temat się skończył. Niech ona sobie przychodzi, z kim chce, byle tylko odwaliła się raz na zawsze od mojego faceta. Ponownie podbijałyśmy parkiet, świetnie się przy tym bawiąc. W sumie chyba każda z nas czuła, że jest już nieźle pijana, ale Oliwia przechodziła sama siebie. Nie miała żadnego umiaru w piciu, zataczała się i potykała o własne nogi. No naprawdę, świadkowa godna naśladowania.

Około godziny czwartej nad ranem, wróciłyśmy do domu panny młodej, bo zgodnie stwierdziłyśmy, że nie zostawimy jej samej z Oliwią, która stała się wręcz agresywna dla ludzi wokół. Wyzywała wszystkich, zachowywała się głośno, a na koniec kompletnie zalana, starała się podrywać kierowcę Ubera. Nie wiem jakim cudem, udało nam się doprowadzić ją do łóżka w jednym pokoi gościnnych, ale w końcu zasnęła. Po tej akcji miałam wrażenie, że w pełni wytrzeźwiałam. Co ta dziewczyna sobą reprezentowała?

– Dziękuję, to był naprawdę wspaniały dzień – powiedziała zmęczona Madzia, kiedy siedziałyśmy wszystkie na dole w salonie.

– Twoja siostra wszystko zepsuła, jak zawsze – skwitowała Kama.

– Dajcie spokój – przyszła panna młoda machnęła ręką. – Nie zepsuje mi to humoru – uśmiechnęła się.

– Rodzice nadal nie wiedzą, że ona się tak zachowuje? – zapytała Aśka.

– Nie wiedzą i mam nadzieję, że nie będzie im dane się o tym dowiedzieć, bo liczę, że uda mi się ją w końcu jakoś ogarnąć – westchnęła. – Nie gadajmy o tym, proszę.

Nie drążyłyśmy dalej tematu. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę o zupełnie innych kwestiach i każda rozeszła się do jakiegoś pokoju. Ja stwierdziłam, że wybieram kanapę w salonie. Przebrałam się w luźną koszulkę i spodenki. Wyjęłam z torebki telefon i napisałam do Adiego.

Ja: Przetrwałam, ale Ty będziesz musiał mi się gęsto tłumaczyć...

Po kilku sekundach przyszła odpowiedź. Spodziewałam się, że mój facet śpi, a on chyba czekał na jakąś informację.

Adi: Co się stało? Co zrobiłem nie tak?

Ja: Podobno jesteś najbardziej pożądanym i nieuchwytnym facetem. Nie wiedziałam, że chodzę z ciachem numer jeden xd

Adi: Jesteś pijana xd

Ja: Właściwie to Oliwia spowodowała, że wszystkie wytrzeźwiałyśmy. Zrobiła niezłą jazdę...

Adi: Nawet wieczór panieński swojej siostry zepsuła... O co chodzi z tym ciachem numer jeden?

Ja: Dziewczyny myślały, że idę na wesele z Igorem, a jak im powiedziałam, że z Tobą, to zapytały, jak Cię usidliłam? xd

Adi: Nie musiałaś, sam Ci się poddałem i oddałem xd

Ja: Oliwia powiedziała im, że ze sobą jesteście, ale uświadomiłam je, że to nieprawda. W sumie powiedziałam, że jesteśmy partnerami biznesowymi i się po prostu dobrze dogadujemy, dlatego wziąłeś mnie jako osobę towarzyszącą. Nie drążyły tematu, więc nie musiałam kłamać...

Adi: Co ona sobie wyobraża??? Będę musiał z nią to wyjaśnić. Dobrze, że przyjęły to do wiadomości. Idź spać, widzimy się za kilka godzin. Do zobaczenia ;*

Ja: Do zobaczenia ;*

Odłożyłam telefon i zamknęłam oczy. Udało się, przetrwałam. Miałam tylko nadzieję, że Oliwia nie zrobi nic niestosownego na weselu i nie zepsuje im tego uroczystego dnia...

***

Teledysk w tle:

&list=OLAK5uy_mZTaXGn_88DuNDB_b1NX7DaB3zM-U-DfQ&index=9

LemON, Harrymond

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro