7. Na pytania retoryczne nie oczekuje się odpowiedzi, prawda?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Poproszę ciasto czekoladowe wraz ze słodkim latte. – Poszło ostatnie zamówienie z ust włosów w kolorze zachodzącego słońca.

– Wiesz, jak chcesz się osłodzić to masz mnie~ – Dalej ciągnął gestykulując "zadziornie" rękoma długowłosy szatyn.

– Przestań do mnie startować...! Alicja, weź mu coś powiedz.

– Sorry stary, nie ma rady. – Odrzekła i zaczęła grzebać w telefonie.

– Ty masz okres czy okres?

– Dlaczego ciebie mógłbym mieć to i to... misiaczku~

Eh... czemu nie powiedział okres?! Na pewno byście takiej odpowiedzi chcieli, nieprawdaż? Cóż, Edek was nie lubi... misiaczki~

– Idę zapalić, bo ja z tym człowiekiem nie wytrzymie. – Odszedł od stolika i skierował się do specjalnej strefy dla palaczy.

– Pawluniu~! – Nawoływał. Stety niestety, bez skutku.

– Opanuj się... kto ci dał to wyzwanie? – Zagaiło 171 centymetrów.

– Moje serce.

– Ja się tam nie znam na tych waszych homosiowych sprawach, ale od kiedy on ci się podoba?

Od wczoraj, wiesz?

–  Od naszego pierwszego spotkania. Pamiętasz jak ci mówiłem, że idę na randkę? No to babka z którą się umówiłem nie przyszła, ale zauważyłem stojącego obok mnie przystojniaka i serce zabiło mocniej. Zagadałem i teraz się przyjaźnimy. Jak mogłaś już zgadnąć, tym przystojniakiem był Paweł. 

A jednak nie. Od tygodnia dwóch może.

– Ale on odbiera twoje uczucia jako żart?

– Na pytania retoryczne nie oczekuje się odpowiedzi, prawda? – Ściągnął brwi ku sobie.

– To powiedz wprost, że go kochasz od pierwszego wejrzenia i tyle. Wiesz, ja tam miałam chłopaka tylko jeden raz w życiu w przedszkolu jeszcze w USA.

– Piękna przedszkolna miłość? Wykorzystam, jak będzie mnie pytał o pomysły do książek.

– Ej, czy mi przypadkiem nie pękła szybka w okularach?

Jakim cudem dopiero teraz to niby spostrzegła. Przecież od zwykłego stania by to się jej nie zrobiło. No jak byk by było to widać.

– Czekaj... – Przybliżył się niebezpiecznie blisko. – Masz lekko pęknięte przy twojej prawej.

– Fuck,  a wymieniałam je miesiąc temu!

Może to przez ten upadek z okna? Ale dalej, przecież to by było widać jak byk.

– Współczuję stara.

Ja też. I wszyscy okularnicy również. Nawet ci z drugiego krańca świata będą współczuć takiej gapie, która pękniecie w okularach zauważyła dopiero po tygodniu.

–  Weź się odsuń i nie chuchaj mi  w twarz! – Zaczęła paranoicznie się bronić.

Ostentacyjnie dmuchnął w jej kierunku i się odsunął. Oparł się o krzesło, skierował głowę w górę i westchnął.

– Podaj mi moją gumkę do włosów, bo mnie coś zaraz trzaśnie z tymi włosami. Mała kieszonka w plecaku. – Wypowiedział zirytowany. Bardzo na temat.

 Alice podała mu pożądaną rzecz,  a on związał włosy w koczek.

– A tobie nie przeszkadzają włosy? Wiesz, ty masz aż do połowy pleców. Ja bym tak długie mieć nie mógł. Myślałem aby je ściąć, ale...

– Ale co? – Spytał król serca Edwarda znienacka zahaczając o jego ucho, bark i ramię. "Król serca Edwarda", czyż nie brzmi poetycko? Gdyby Ania Shirley dalej była na początku pierwszej części cyklu pani Montgomery za pewnie chętnie skorzystałaby z takiego określenia.

Ciało, w którym znajdowało się owe serce Edwarda zaczerwieniło się mocno. Zakrywając twarz uciekł pod pretekstem słów "muszę do toalety"

– Co mu się stało? – Spytał zdezorientowany przybysz, a w powietrzu pojawiły się resztki papierosowego dymu.

– Ktoś tu naprawdę się w tobie zakochał. – Skwitowała, opierając głowę o dłoń postawioną na blacie.

– Co powinienem zrobić, pani swatko? – Zapytał kończąc swój posiłek, który już pozostali dawno zjedli.

– A co piszą książki miłosne?

– ... N I E Z R O B I Ę T E G O – Pokręcił głową z niedowierzającym uśmiechem. Nie potrafię tego inaczej ująć. 

– Stary, on się w tobie zakochał od pierwszego wejrzenia! – Przekonywała go dalej.

– A od kiedy to niby jesteśmy na "stary"?

– Nie zmieniaj tematu!

– A ty nie drzyj piz... się! – Prawie przeklął.

–  O, panu się przypomniało o kulturze osobistej! – Odpyskowała.

– Natomiast tobie chyba nie! Żegnam! 

I tak Ala została sama. Aż można się zdobyć na deja vu.

***

DrAmA TaJm

A tak na serio wyszło tego jakoś mało. Moje pismo oszukuje. (Dalej po poprawie za dużo to słów nie ma.)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro