Rozdział VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wyszliśmy na zewnątrz. Mroźne powietrze dopadło moich nozdrzy. Potrzebowałam tego. Zimno doleciało też do moich nóg. Kuźwa! Będę chora. Mogłam ubrać botki. A zresztą co by to dało. No trudno, wytrzymam. Może się czegoś więcej dowiem? Szliśmy chwilę w ciszy. Nie przeszkadzało mi to, nawet się cieszyłam. Była to przyjemna cisza. Przyglądał mi się uważnie. Dlaczego mi to robił? Dlaczego robił to sobie? Skoro ma dziewczynę, to po cholerę męczę się w tych szpilkach na mrozie? Mela, naprawdę musisz być bardziej asertywna. Tylko jak mam zrobić to przy nim? Wystarczy, że spojrzy na mnie, a ja odpływam. To nie jest normalne.

– Wiesz, że to Oski jest tym przyjacielem, który pokazał mi Dream Theater? – spojrzał w moją stronę z uśmiechem na twarzy. Dlaczego ten uśmiech wydawał mi się naprawdę szczery? Cóż, tak się domyśliłam, że to Oski.

– A ja pokazałam jemu – odpowiedziałam od razu i zaczęłam się śmiać. To była naprawdę komiczna sytuacja. Spojrzałam na niego, a on przyglądał mi się jak zahipnotyzowany. Musiałam zacząć opowiadać, bo to spojrzenie paliło. – Kiedyś byłam u Karoliny na takich tam wiesz, babskich pogaduchach – zaczęłam mówić, a on chyba naprawdę był zainteresowany. – Zawsze słuchamy muzyki, kiedy się spotykamy. Z Karolą głównie właśnie Dream Theater, a z Olką LemON. Oski tworzył nowe projekty tatuaży, więc siedział w biurze. No i po jakimś czasie zachciało mu się kawy. Wszedł do salonu, my kontynuowałyśmy rozmowę, a ten stanął na środku i stoi. Przerwałyśmy i patrzyłyśmy na jego skupioną minę. To jest zajebiste powiedział nagle – zaśmiałam się i pokręciłam głową z niedowierzaniem. To naprawdę wyglądało zabawnie. Postanowiłam kontynuować. – Słuchamy tego zespołu już ładnych parę lat, on też słyszał ich wielokrotnie, a dopiero wtedy zareagował. Karolina miała z niego niezłą polewkę. – Myślałam, że posika się wtedy ze śmiechu. Serio. – Pokazałam mu parę, moim zdaniem oczywiście, najlepszych kawałków i tym sposobem się wkręcił – zakończyłam i spojrzałam na niego. Było mi cholernie zimno. Mogłam kurde chociaż czapkę i rękawiczki założyć. No trudno. Nie mam zamiaru wyjść na narzekającą jędzę. Schowałam ręce do kieszeni. Może chociaż to coś da przez chwilę. Szliśmy dalej – skąd się znacie? – zapytałam. Byłam tego bardzo ciekawa.

– Chodziliśmy razem do szkoły – zaczął opowieść, a ja patrzyłam na niego. Chciałam, żeby mówił do mnie cały czas. Miał taki spokojny głos. – Od podstawówki, po liceum włącznie. Potem nasze drogi się rozeszły. Oski zawsze marzył o studiach i pracy w Toruniu, a mnie ciągnęło do stolicy. Zresztą, miałem ułatwiony start, bo mój starszy brat już tam mieszkał i pracował. To, że każdy z nas poszedł w różne strony Polski nie zmieniło faktu, że cały czas mamy ze sobą kontakt – naprawdę zaczął się przede mną otwierać. Po co to sobie robiłam? Dlaczego nadal chciałam wszystko o nim wiedzieć, skoro na samym stracie byłam skreślona? – A ty skąd znasz dziewczyny? – zapytał. Milczałam chwilę. Skoro on się tak przede mną otworzył, może też spróbuję? Masochistka, skomentował mój mózg. Kazałam mu się zamknąć.

– Prawdziwa przyjaźń, to naprawdę wspaniała sprawa – zaczęłam. – Zależy, o którą z dziewczyn pytasz – zaśmiałam się. W końcu każdą poznałam w innym czasie. – Olkę znam od dziecka. Nasze mamy przyjaźnią się już od podstawówki i tak przeszło też na nas. Karolinę poznałam w gimnazjum. Należałyśmy do szkolnego chóru. W sumie, samo tak jakoś wyszło. Zaczęłyśmy więcej czasu spędzać w swoim towarzystwie, dobrze się dogadywałyśmy i teraz muszę się tłumaczyć z każdego wybryku – śmiałam się, bo wiedziałam, że nie dało się nie zauważyć znaczących min moich przyjaciółek. Byłam ciekawa, co powiedział Oskarowi odnośnie naszego spotkania. – Kamila znam odkąd zaczął się spotykać z Olką. Fajny facet, lubimy sobie pogadać o muzyce. No i Oski. Ten człowiek jest nie do podrobienia – pokręciłam głową. Od razu sobie pomyślałam o tym tekście, że chciał nas zeswatać. Żartował, czy nie? W sumie nieważne i tak go uwielbiam. Widziałam, że jest ciekawy, co dalej powiem. – Poznałam go, kiedy Karolina poszła sobie zrobić tatuaż. To była dopiero niezła akcja. Dostała na osiemnaste urodziny bon od znajomych do studia Oskiego. Gadała o tatuażu odkąd pamiętam. Kiedy w końcu zapisała się na konkretny termin, wpadła w taką panikę, że powiedziała, że beze mnie się nie rusza. - Panikara z niej czasem nieziemska. Przyjechałam do niej w nocy, bo biedaczka miała skręty żołądka z nerwów. Nie wiem czego się tak bała. Powiedziałam, że jeśli chce to mogę z nią iść i trzymać za rękę. Powiedziała, że chyba jestem głupia, skoro myślałam, że się z tego wywinę. – No i byłam zmuszona iść z nią. Gdy tam weszłyśmy, a ona zobaczyła Oskara od razu jej panika przeszła – śmiałam się, bo było z czego. Weszłyśmy do tego studia. Byłam zachwycona, aż miałam ciarki. Karolina nadal była przerażona. Obie jednak spojrzałyśmy w stronę właściciela. Szczerze mówiąc zrobił na mnie ogromne wrażenie. Na Karolinie zresztą też. Kiedy nie patrzył, powiedziała do mnie tylko On będzie mój. No cóż, nie protestowałam. Poprosiła, żebym powiedziała, że przyszłam też się zapisać, żeby nie podpadło, że ona się cyka. No naprawdę, odważna ta moja przyjaciółka. Nagle całe jej przerażenie umknęło i siedziała wpatrzona w Oskara, przez cały czas. Tak, był to komiczny widok. – Powiedziała, że mam udawać, że przyszłam z nią po to, żeby także się zapisać. Zgodziłam się, czego się nie robi – spojrzałam na niego z uniesioną brwią. Prawda była taka, że też zawsze chciałam mieć tatuaż. Moja mama była jednak totalną przeciwniczką. Byłam pełnoletnia, mogłam przecież zrobić go sobie w każdej chwili, ale czułam, że to było by takie nie fair wobec niej. Gdy tak patrzyłam na te wszystkie wzory, które stworzył i jak robi arcydzieło na ciele mojej przyjaciółki, stwierdziłam, że faktycznie to chyba ten czas. – W każdym razie i tak moim marzeniem było mieć jakieś piękne dzieło sztuki, które stworzy Oski – patrzył na mnie oniemiały. Powiedziałam coś nie tak?

– I masz? – zapytał od razu. Ba! No pewnie, że mam, zrobiłam sobie prezent na dziewiętnaste urodziny, a potem drugi na dwudzieste. Niewidoczne na pierwszy rzut oka. Moja mama do tej pory o nich nie wie. Może coś się już domyśla, ale pewnie czeka, aż sama się przyznam. Jeden w okolicach bikini, a drugi po przeciwnej stronie, nad pośladkami.

– Mam – odpowiedziałam i spojrzałam na niego z rozbawieniem. Ciekawe czy zapyta gdzie. – Ty masz pięknie zrobione przedramię – powiedziałam. Naprawdę zachwycił mnie jego tatuaż. Przystanęliśmy nagle i odwróciliśmy twarzami do siebie. Było mi strasznie zimno. Na bank miałam sine usta, a nogi trzęsły mi się jak galaretka. Nie poddawałam się jednak.

– Dlaczego nie ubrałaś czapki? – zapytał nagle. Rozbawiło mnie to. Martwił się? Serio? Nagle jego ręce powędrowały do mojego kaptura, który założył mi na głowę. Boże co się ze mną działo? Nie mogłam przestać się na niego patrzeć. Wydawał się taki spokojny, troskliwy. Naprawdę przejęło go to, że mi zimno? – Trzęsiesz się jak galaretka, myślę, że powinniśmy wracać – powiedział i położył mi ręce na ramionach. Delikatnie pocierał w górę i w dół, żeby mnie rozgrzać. Jezu naprawdę się martwił. Czułam jak jego dotyk pali moje ramiona. Stałam osłupiała. Kompletnie się tego nie spodziewałam.

– Dzięki – wykrztusiłam po chwili. – Masz rację, wracajmy – uśmiechnęłam się. Na tyle mnie było stać po tej sytuacji. Co to było? Ruszyliśmy w drogę powrotną. Panowała między nami chwilowa cisza.

– Czyli oprócz grania, umiesz też śpiewać, skoro poznałyście się z Karoliną, gdy należałyście do chóru – zaczął mówić. Tak swobodnie, jak gdyby wcale przed chwilą nie pocierał moich ramion.

– No powiedzmy – zaśmiałam się. Nie chciałam gadać o tym, że nagrywam na YouTube. Zresztą gdyby przejrzał mój profil, to by to zauważył. Miałam teraz potwierdzenie, że tego nie zrobił. Ciekawe, czy nie chciał, czy tak jak ja, nie miał po prostu kiedy? – Coś tam sobie nucę – dodałam.

– Gdzie masz tatuaż? – zapytał znienacka. Oho, mam cię ptaszku! Wiedziałam, że go to nurtuje. Spojrzałam na niego zadziornym wzrokiem. Kolego, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Jak to możliwe, że czułam się przy nim taka wolna i pewna siebie? To do mnie niepodobne. Wyzwalał we mnie tyle rozbieżnych uczuć. Robiło się niebezpiecznie.

– Może kiedyś ci powiem – odpowiedziałam tajemniczo. Miałam wrażenie, że rozbiera mnie wzrokiem. O matko! Zrobiło mi się na samą myśl okropnie gorąco.

– No proszę, a wydawałoby się, że taka grzeczna z ciebie dziewczynka – zaśmiał się i wodził wzrokiem po moim ciele. Całe zimno wyparowało.

– Cóż, pozory czasem mylą – odpowiedziałam. – Twój tatuaż też projektował Oski? – na pewno on, ale uznałam, że pociągnę temat.

– Nie dałbym zrobić tego nikomu innemu. Jest najlepszy na świecie – odpowiedział. Miał rację.

– Zgadzam się – odparłam od razu. – Która jest godzina? Żebyśmy nie przegapili północy – straciłam poczucie czasu. Spojrzał na telefon.

– Prawie 23:00, mamy jeszcze chwilę czasu do przywitania Nowego Roku – powiedział. Powoli zbliżaliśmy się do domu naszych przyjaciół.

– Uf, to dobrze – odpowiedziałam. – Kompletnie straciłam dzisiaj poczucie czasu – przyznałam się i zaśmiałam.

– Zupełnie jak ja. Miło, że wyszłaś się ze mną przewietrzyć. Chociaż nadal mam wyrzuty sumienia, że jest ci tak zimno – powiedział. Oj tak, mi też było miło, że zaproponowałeś. Nie martw się, już mi gorąco jak tak na mnie patrzysz.

– Przestań, gdybym nie chciała się przejść, to bym odmówiła – powiedziałam zgodnie z prawdą. Też potrzebowałam świeżego powietrza. Uświadomiłam sobie dlaczego, go potrzebowałam. Przecież on ma dziewczynę. Naprawdę o tym przez chwilę zapomniałam. – Poza tym jestem już dużą dziewczynką i mróz mi nie straszny – spojrzałam na niego z uniesioną brwią. Zaśmiał się i pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Dobrze, dobrze, już nic nie mówię – odparł i w tym momencie staliśmy przed drzwiami wejściowymi do domu. – Jeszcze raz dziękuję, że dotrzymałaś mi towarzystwa – patrzyliśmy sobie w oczy. Widać w nich było iskierki, które powodowały, że miałam ogromną ochotę go pocałować, za co od razu skarciłam się w myślach.

– Cała przyjemność po mojej stronie – powiedziałam w końcu, ale nie mogłam oderwać od niego wzroku. Miałam ochotę rzucić się na niego. Moje serce chciało wyskoczyć z piersi. Powoli zbliżał się w moją stronę. Boże, on naprawdę chce mnie pocałować! Tak bardzo chciałam poczuć jego usta na swoich. Czułam, że cała drżę w środku z podniecenia. Nagle drzwi do domu się otworzyły i stanął w nich Kuba. Zajebiście. Chyba teraz ja powinnam go zamordować.

– Widzę, że znakomicie się bawisz – powiedział sarkastycznie i zrobił ten swój głupi półuśmieszek. O nie. Nie będziesz ze mną pogrywać koleś.

– Masz rację, bawię się znakomicie, a ty? – uśmiechnęłam się szeroko. Moje oczy stawiały mu wyzwanie. Podejmie się? Spojrzał na Adriana.

– Taa świetnie – odpowiedział i z powrotem przeniósł na mnie swój wzrok. Korzystając z okazji od razu zadałam kolejne pytanie.

– Gdzie masz Alę? – zapytałam. Cios poniżej pasa? Być może. Usłyszałam ciche parsknięcie Adriana. Kuba bacznie mi się przyglądał. Był zły? Zazdrosny?

– Tańczy z dziewczynami – odpowiedział, a wyraz jego oczu się nie zmienił. – Robisz to specjalnie? – zapytał nagle, a mnie wcięło. Co miałam robić specjalnie?

– Nie rozumiem o co ci chodzi? – zapytałam.

– O to wszystko. Co robisz. Jak się ubrałaś? Jak ty się w ogóle zachowujesz? – pokazał ręką w nieokreślonym kierunku – O niego. Ciągle się na niego gapisz. On nie jest dla ciebie. Zobaczysz, że cię skrzywdzi – wskazał głową w stronę, gdzie stał Adi. Serio, czepia się mojego ubioru i zachowania? Palant! Boli go to, że ktoś inny zwrócił na mnie uwagę. Wiem, że ten przystojniak stojący obok nie jest dla mnie, ale on nie musi o tym wiedzieć. Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z tego, że ma dziewczynę. Ale to ty mnie skrzywdziłeś kretynie jeden.

– Nie mam pojęcia o co ci chodzi, naprawdę – powiedziałam. – Co masz do mojego ubioru? Jak się niby zachowuje? Tak jak zawsze, nic się nie zmieniło w moim zachowaniu – spojrzałam na niego wyzywająco. Nic nie odpowiedział, więc kontynuowałam. – Naprawdę nie rozumiem. Naskakujesz na mnie jakbym ci coś zrobiła. Nie odezwałeś się dzisiaj do mnie ani słowem. Nawet „cześć" nie usłyszałam, które tak bardzo chciałeś, żebyśmy sobie mówili. A teraz masz czelność mi mówić co jest dla mnie dobre, a co nie? Błagam cię Kuba. Kto jak kto, ale ty na pewno nie jesteś odpowiednią osobą do tego, żeby prawić mi morały. Jedyną osobą w tym towarzystwie, która mnie skrzywdziła jesteś ty – mówiłam to podniesionym tonem. Czułam jak z tej całej frustracji łzy zbierają mi się w kącikach oczu. Przeszłam obok niego, żeby wejść do domu. Musiałam do łazienki. Musiałam się uspokoić. Wpadłam tam od razu po przekroczeniu progu. Spojrzałam w lustro. Oparłam się o zlew i zaczęłam głęboko oddychać. Jak on śmiał coś takiego powiedzieć? Pomijam fakt tego, że ja sama się krzywdzę, odkąd wiem, że Adi ma dziewczynę. Nie potrafię jednak tak po prostu przejść obok niego obojętnie.

– Mela – usłyszałam głos Karoliny i pukanie do drzwi – wszystko dobrze?

– Tak wszystko okej, już wychodzę – powiedziałam przyjaciółce. Nie miałam zamiaru psuć nikomu Sylwestra swoim zachowaniem. Wzięłam jeszcze kilka głębszych oddechów i wyszłam.

– Dlaczego tak nagle wpadłaś do domu? Co jest? – patrzyła na mnie podejrzliwie. W tym momencie pojawił się za nią Adrian i Kuba. Spojrzałam w ich stronę. Ten pierwszy patrzył na mnie z troską, ten drugi z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Karolina odwróciła się w ich stronę.

– Mogę wiedzieć co tu się dzieje? – syknęła w stronę chłopaków.

– Karola daj spokój, nic się nie dzieje – powiedziałam i położyłam jej rękę na ramieniu – wszystko jest okej. Po prostu... - zamilkłam na chwilę. Co miałam jej powiedzieć?

– Jestem debilem – powiedział nagle Kuba. Spojrzałam na niego. Co?! No tego się po nim nie spodziewałam. On się przyznał do błędu? Ja muszę to gdzieś zapisać. Co tu się właśnie stało? Czy oni o czymś gadali jak ja poszłam do łazienki? Karolina patrzyła raz na jednego, raz na drugiego. Kuba bez słowa wrócił do salonu. Zatrzymała wzrok na Adrianie.

– No co? Ma rację z tym, że jest debilem, miałem zaprzeczyć? – zaśmiał się. – Po prostu powiedziałem mu, że jest hipokrytą – wzruszył ramionami.

– Musisz mi to potem wszystko wyjaśnić – Karolina spojrzała na mnie ponownie – a teraz ściągnij kurtkę i chodź się napić, bo widzę, że tego potrzebujesz – skwitowała i poszła do salonu. No cóż. Miała rację. Rozpięłam kurtkę. Chciałam ją ściągnąć i odłożyć na wieszak, ale Adi zrobił to za mnie.

– Co mu jeszcze powiedziałeś? – zapytałam go. Miałam nadzieję, że będzie ze mną szczery chociaż w tej sprawie. Kwestię tego, że jest zajęty, zostawię na kiedy indziej. Przyglądał mi się uważnie.

– Prawdę – opowiedział. – Dodatkowo to, że jest idiotą, jeśli myślał, że w ten sposób zwrócisz na niego uwagę, a także totalnym hipokrytą. No i, że nie ma prawa wtrącać się już nigdy więcej w twoje życie – powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. No cóż miał rację. Miałam wrażenie, że zna historię mojego związku z Kubą. Może Oski mu coś wspominał?

– Dziękuję – uśmiechnęłam się. – Muszę się napić, bo za dużo emocji – zaśmiałam się. Odwzajemnił uśmiech i wróciliśmy do stołu. Oskar zaczął przygotowywać fajerwerki, żeby wypuścić je w niebo za pół godziny. Wypiłam kolejny kieliszek. Fuj. Gorzkie. Widziałam kątem oka, że Adi na mnie patrzy. Odwróciłam się w jego stronę. Siedział przy stole i sączył whisky. Reszta bawiła się na parkiecie. Był dla mnie zagadką. Bronił mnie przed Kubą, dał mi do zrozumienia, że mu się podobam, troszczył o to, że mi zimno. Dlaczego? A co z tą dziewczyną? Koszmar. Powtarzam to ponownie, jestem masochistką. – Zatańczysz? – powiedziałam głośniej w jego stronę. Momentalnie na jego ustach pojawił się zawadiacki uśmiech. Co on ze mną wyprawiał?

– Już myślałem, że nigdy nie zapytasz – śmiał się i po chwili szaleliśmy na parkiecie.

Kilka minut przed północą wyszliśmy na zewnątrz, do ogrodu. Kamil i Oskar trzymali po jednym szampanie w rękach. Piccolo i jakimś, który posiadał alkohol. Każdy miał plastikowy, jednorazowy kieliszek do szampana, żeby uczcić Nowy Rok.

– Dziesięć, dziewięć... – zaczęliśmy wkrótce odliczać – jeden. Szczęśliwego Nowego Roku!!!! – krzyczeliśmy głośno. Szampan został rozlany. Wszystkie pary zaczęły składać sobie życzenia i się całować. Byliśmy rozproszeni po całym trawniku. Stanęłam na uboczu. Chciałam, żeby ten Nowy Rok przyniósł mi coś dobrego.

– Szczęśliwego Nowego Roku. Żeby spełniły się wszystkie twoje marzenia – usłyszałam szept za sobą. Odwróciłam się w jego stronę. Śmiejące oczy wpatrywały się we mnie z intensywnością.

– Dziękuję, tobie również życzę spełnienia marzeń – odpowiedziałam – może czeka cię w tym roku wymarzona podróż do USA? – podpowiedziałam. A jego oczy nagle zalśniły. Stuknęliśmy się plastikowymi kubeczkami i upiliśmy łyk szampana. Dobrze, że wzięłam bezalkoholowy. W pomieszaniu z wódką, mogłoby się to dla mnie źle skończyć.

– Pieprzyć to – padło nagle z jego ust i nawet nie wiem kiedy, wpił się w moje. Po moim ciele przeszedł niesamowity prąd. Sparaliżowało mnie na chwilę. Miał takie miękkie usta. Odwzajemniłam pocałunek. Był taki czuły i delikatny. Gdy nasze języki spotkały się w tańcu, moje serce waliło jak szalone, a na całym ciele miałam ciarki. Czy to się działo naprawdę? Oderwaliśmy się od siebie. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana. – Przepraszam – wyszeptał. W jego oczach była radość, pomieszana z niepewnością. Nie wiem, czy ktoś to widział, czy nie, bo nie rozglądałam się wokół. Staliśmy na uboczu. – Nie powinienem był – kontynuował cicho. Był zmartwiony. Dziwne gdyby było inaczej. W końcu ma dziewczynę, a całuje się ze mną. Nie mogłam z siebie nic wykrztusić. Trzymał moją twarz cały czas w dłoniach i nie przestawał się we mnie wpatrywać. – Powiedz coś, błagam, bo zaraz zwariuję – wyszeptał. Trzymał jeszcze chwile dłonie, po czym pogłaskał mój policzek i powoli je opuszczał. Czułam, że boli go to, że nic nie mówię. Nie wiedziałam jak mam zareagować. To było chyba najcudowniejsze uczucie jakie przeżyłam. Będę tego żałować.

– Nigdy nie przepraszaj mnie za pocałunek – odpowiedziałam. – To jeden z tych gestów, który wyraża wszelkie ukryte w nas uczucia – uśmiechnęłam się do niego. Jego mimika się zmieniała od zmartwienia, które było przed chwilą widoczne, przez zdziwienie, niedowierzanie, na iskierkach radości kończąc.

– Jesteś niesamowita – uśmiechnął się do mnie szeroko.

– Szczęśliwego Nowego Roku!!!! – krzyczały dziewczyny. Olka rzuciła się na mnie.

– Żebyś w końcu była sławna – powiedziała mi do ucha – i oby ten facet obok, okazał się miłością twojego życia – pocałowała mnie w nos. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo jej miejsce zajęła Karolina, która przed chwilą składała życzenia Adrianowi.

– Spełnienia marzeń i księcia na białym koniu – patrzyła na mnie i śmiała się. Byłam ciekawa, czego życzyła temu przystojniakowi obok.

– Dzięki, dzięki. Coś czuję, że to będzie szalony rok dla nas wszystkich – spojrzałam wymownie na brzuch Karoliny. Wszyscy tryskaliśmy radością. Wymieniłam się życzeniami z resztą. Oglądaliśmy pokaz fajerwerków i wróciliśmy z powrotem do domu. Przyjaciółki odciągnęły mnie na chwilę do tego pokoju, w którym ostatnio podsłuchałam rozmowę chłopaków.

– Co zaszło między Adim i Kubą? – zapytała Karolina. Opowiedziałam im, że poszliśmy na spacer, trochę pogadaliśmy, o tym co powiedział Kuba i co rzekomo odpowiedział Adrian. Pominęłam jedynie fakt tego, że ma dziewczynę oraz próby pocałunku przed drzwiami. Czemu to przed nimi ukrywałam? Naprawdę nikt nie widział naszego pocałunku o północy? Widocznie nie, skoro jeszcze mnie o to nie zapytały. W głębi duszy cieszyłam się z tego powodu. Bo nie chciałam się przed nikim z tego tłumaczyć. To było zbyt skomplikowane.

– Co za palant z tego Kuby – skwitowała Olka. – Nie ma się co załamywać. Nic nie straciłaś. Idziemy tańczyć, bo już tam nam pewnie zajęli cały parkiet – śmiała się. Wszyscy tańczyli, nikt nie siedział. Kuba dał mi już spokój i zajął się Alą. Naprawdę dobrze się bawiliśmy. Impreza powoli dobiegała końca. Na noc zostawał Adi, Olka, Kamil i ja. Ogarnęliśmy z grubsza ten cały sajgon, nieźle się przy tym bawiąc i wygłupiając. Ja z dziewczynami zajęłyśmy jeden pokój, żeby jeszcze pogadać. Oski padł w sypialni, Kamil w pokoju gościnnym, a Adi na kanapie w salonie. Zmyłyśmy makijaże i przebrałyśmy w wygodniejsze rzeczy. Pogadałyśmy jeszcze trochę i zasnęłyśmy we trzy na łóżku. Często się nam to zdarzało, kiedy miałyśmy babskie wieczory.

***

Oczami Adriana

Ten koleś chyba sobie jaja robił, że miał czelność prawić jej jakieś chore morały. Patrzyłem raz na nią, raz na niego. Widać było w jej oczach, że stawia mu wyzwanie. Już się go nie bała. Cóż, z tym tekstem, że nie jestem dla niej odpowiedni ma trochę racji. W końcu nie zerwałem jeszcze z Anką. A co jeśli ona wie, że jestem w związku? Wpadłem w panikę. Przecież ma mojego fejsa, na pewno mam tam jakieś zdjęcia. Co prawda nie wrzucam tam praktycznie nic, ale na pewno ona oznaczyła mnie na jakimś zdjęciu. Mam za swoje. Chociaż tak teraz myślę. Czy gdyby widziała, że mam dziewczynę, też chciałaby tego pocałunku? Co prawda do niego nie doszło, ale jednak widziałem, że też go chciała. Może też nie miała kiedy zerknąć. Oby się to nie wydało. Wolałbym zacząć z czystą kartą. Miała rację, skrzywdził ją. Pewnie pobiegła do łazienki. Nie wytrzymałem.

– Naprawdę uważasz, że jesteś odpowiednią osobą, która ma decydować o jej życiu? Czy ty się słyszysz? Myślisz, że to dla ciebie się tak ubrała? Błagam cię, ona już dawno o tobie zapomniała. Zrobiła to dla siebie. Jesteś hipokrytą, wiesz? Naprawdę musiałeś zobaczyć ją z innym facetem, żeby dowiedzieć się, że jednak ci na niej zależy? Idiota. A sprawdzenie, czy ja jestem dla niej odpowiedni, nie będzie należało do ciebie. Dobrze ci radzę, nie wtrącaj się nigdy więcej w jej życie. Lepiej ratuj swój aktualny związek, póki jeszcze coś z niego zostało. Dziwię się, że ta dziewczyna jeszcze stąd dzisiaj nie wyszła. Postaw się na jej miejscu. Jakbyś się czuł, gdyby całą imprezę wodziła wzrokiem za kimś innym? Dobrze się nad tym zastanów – wyrzuciłem to wszystko z siebie. Był wkurwiony, widziałem jak zacisnął szczękę. Trudno. Jak mnie uderzy, to przynajmniej powiedziałem co myślę. Nie odpowiedział nic. Weszliśmy do domu, kiedy akurat Mela wyszła z łazienki. Karolina chyba pytała czy wszystko u niej w porządku.

– Karola daj spokój, nic się nie dzieje. Po prostu... – zamilkła.

– Jestem debilem – usłyszałem nagle po swojej prawej stronie. No brawo geniuszu! Nareszcie to do ciebie dotarło. Widziałem w oczach Meli, że jest w wyraźnym szoku. Widać pierwszy raz koleś powiedział coś zgodnie z prawdą. Wyminął mnie i wrócił do salonu. Karolina wpatrywała się we mnie pytająco.

– No co? Ma rację z tym, że jest debilem, miałem zaprzeczyć? – zaśmiałem się. – Po prostu powiedziałem mu, że jest hipokrytą – wzruszyłem ramionami, bo nie zamierzałem się więcej tłumaczyć.

– Musisz mi to potem wszystko wyjaśnić – Karolina spojrzała z powrotem na Melę. – A teraz ściągnij kurtkę i chodź się napić, bo widzę, że tego potrzebujesz – tylko skinęła głową. Rozpinała kurtkę i szła w moim kierunku. Pomogłem ją zdjąć i odwiesiłem na wieszak.

– Co mu jeszcze powiedziałeś? – zapytała. Przyglądałem się jej uważnie. Nie popłakała się. Twarda sztuka. Na pewno ją to wszystko zabolało, a jednak nie uroniła żadnej łzy.

– Prawdę – opowiedziałem. – Dodatkowo to, że jest idiotą, jeśli myślał, że w ten sposób zwrócisz na niego uwagę, a także totalnym hipokrytą. No i, że nie ma prawa wtrącać się już nigdy więcej w twoje życie – powiedziałem trochę okrojoną wersję.

– Dziękuję – uśmiechnęła się. – Muszę się napić, bo za dużo emocji – zaśmiała się i ruszyliśmy do salonu. Każde na swoje miejsce. Nalałem sobie whisky i patrzyłem co ona robi. Wychyliła kieliszek. Skrzywiła się i spojrzała na mnie. – Zatańczysz? – powiedziała w moją stronę. No nareszcie! Posłałem jej swój cwaniacki uśmiech.

– Już myślałem, że nigdy nie zapytasz – odpowiedziałem i po chwili szaleliśmy na parkiecie.

Przed północą wyszliśmy do ogrodu. Każdy się jakoś rozproszył. Stała na uboczu. Zaczęło się odliczanie. Wszyscy krzyczeli Szczęśliwego Nowego Roku i zajęli sobą. Ponownie miałem swoją szansę. Stała z uśmiechem na twarzy i patrzyła w stronę swoich przyjaciół.

– Szczęśliwego Nowego Roku. Żeby spełniły się wszystkie twoje marzenia – szepnąłem jej do ucha. Odwróciła się w moją stronę. Jej oczy wyrażały autentyczną radość.

– Dziękuję, tobie również życzę spełnienia marzeń. Może czeka cię w tym roku wymarzona podróż do USA? – odpowiedziała śmiejąc się uroczo. Zamarłem. Pamiętała? Naprawdę słucha co do niej mówię. Oby się spełniło i żeby poleciała tam ze mną! Stuknęliśmy się plastikowymi kubeczkami i upiliśmy łyk szampana. Boże co ona ze mną robiła? Nigdy się tak nie zachowywałem. Była taka piękna. Jej usta prosiły się o pocałunek. Miałem gdzieś co się teraz stanie. To był impuls.

– Pieprzyć to – powiedziałem to na głos? Wpiłem się w jej usta. Smakowały truskawkowym Piccolo. Słodko. Znieruchomiała. Boże, może ona wcale nie chciała? Miała takie miękkie i pełne usta. Odwzajemniła pocałunek! Zwariowałem kiedy nasze języki się ze sobą połączyły. Złapałem jej twarz w dłonie. Ja pierdole. Czułem jak ciepło roznosi się po całym moim ciele. Była taka niepewna, jakby to co się działo, było tylko wyobrażeniem. Ale ja naprawdę ją całowałem. Czułem jak moje serce przyspieszyło. Czy to możliwe? Oderwaliśmy się od siebie. Patrzyła na mnie jak zahipnotyzowana. – Przepraszam – wyszeptałem. Byłem szczęśliwy, ale niepewny. Co jeśli jej się nie podobało? A jeśli wcale tego nie chciała? Nie zważałem na to, czy ktoś nas widział. Ona to chyba analizowała. Bo wciąż milczała. – Nie powinienem był – ponownie wyszeptałem. Boże co ja narobiłem? Ona naprawdę tego nie chciała. Dlaczego milczała? Mogłem poczekać, aż skończę z Anką i powoli ją poznawać, tak jak radził Oski. A teraz? Kurwa. Patrzyła na mnie tymi zielonymi oczami. Rozpływałem się. Błagam niech ona coś powie. Trzymałem jej twarz w dłoniach. – Powiedz coś, błagam, bo zaraz zwariuję – wyszeptałem z bólem. Popełniłem błąd. Myślałem, że też tego chciała. Myliłem się. Pogłaskałem jej policzek i opuściłem dłonie. Ja pierdole. Debil jakich mało. Nadal nic nie mówiła. Zrobiłem z siebie idiotę.

– Nigdy nie przepraszaj mnie za pocałunek – odpowiedziała nagle. – To jeden z tych gestów, który wyraża wszelkie ukryte w nas uczucia – uśmiechnęła się do mnie. A ja nie wierzyłem w to co powiedziała. Naprawdę? Czyli też tego chciała. Nie myliłem się. Zajebiście! Czekaj, czekaj. Wyraża wszelkie ukryte w nas uczucia? Tak, ma rację. Niezaprzeczalnie mnie zauroczyła.

– Jesteś niesamowita – odpowiedziałam. Nagle przybiegły jej przyjaciółki krzycząc Szczęśliwego Nowego Roku. Olka się na nią rzuciła, a Karolina podeszła do mnie.

– Szczęśliwego Nowego Roku, życzę ci prawdziwej miłości i spełnienia marzeń – uśmiechnęła się do mnie szczerze.

– Dziękuję – odpowiedziałem. – A ja Ci życzę, żebyś zawsze była taka wspaniała jak jesteś i żeby to maleństwo nie dało wam za bardzo w kość – zaśmiałem się. Przytuliła mnie.

– Dzięki przyda się – śmiała się i po chwili była już przy Melce. Olka też życzyła mi spełnienia marzeń. Złożyłem sobie życzenia z resztą znajomych. Na koniec przyszedł czas na Oskiego.

– Szczęśliwego Nowego Roku stary, żebyście zawsze byli z Karolą szczęśliwi, no i żeby to maleństwo nie dało wam za bardzo popalić – powiedziałem do przyjaciela. Zaśmiał się.

– Przyda się – odpowiedział. – A Tobie życzę, żebyś zakończył związek z tą małpa i rozpoczął nowy z pewną ciemnoblond włosą pięknością – śmiał się. Zbiliśmy piątkę i przytuliliśmy po przyjacielsku. – Widziałem jak ją całowałeś. Nie spierdol tego. – szepnął mi do ucha. A jednak ktoś to widział. Miałem nadzieję, że tylko on.

– Nie zamierzam – odpowiedziałem.

Oglądaliśmy pokazy fajerwerków i wróciliśmy do domu. Dziewczyny wzięły gdzieś Melę na bok, więc upiłem drinka i puściłem dalej muzykę w głośnikach. Alkohol zrobił swoje, bo bawiłem się i tańczyłem całą noc. Kiedy impreza dobiegła końca ogarnęliśmy z grubsza ten bałagan. Dziewczyny poszły we trzy do pokoju. Oskar padł w sypialni, Kamil w jakimś innym pokoju, a ja usiadłem na kanapie w salonie. Zastanawiałem się jak to możliwe, że jeszcze kilka dni temu widziałem swoje życie w czarnych barwach. Jak takie jedno spotkanie może wywrócić świat do góry nogami?

***

Teledysk w tle: 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro