Rozdział XV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Oczami Adriana

W niedzielę wstaliśmy rano i ruszyliśmy do Gdańska. Mela dała znać, że jej mama nie zgodziła się na wyjazd, więc musiałem udoskonalić plan. Zdążyłem jeszcze napisać przed wyjazdem do Oskiego.

Ja: Potrzebna mi Twoja pomoc, Karoli też. Mam zamiar wyciągnąć Melkę do Warszawy. Byś ją wczoraj słyszał, jak śpiewała z Igorem, to był kosmos! W każdym razie, chłopacy zaproponowali, żeby pojechała z nami w poniedziałek do stolicy. Mela ma egzamin, ale skończy się, jak już akurat będziemy w drodze. Chciałem podjechać pod jej dom i po prostu ją zabrać, postawić przed faktem dokonanym. Trzeba jednak przekonać jej mamę, bo niestety tu jest problem. Jestem pewien, że Mela zda te zaliczenia bez problemu, więc mogłaby się wtedy z nami zabrać. Jest jakiś sposób, żeby jej mama dała się przekabacić?

Oski: Nie martw się, Karola wszystko załatwi jak jej powiem. Daj tylko znać, o której będziecie w Toruniu, to podjedziemy wszyscy razem, żeby pokazać Wam gdzie mieszka.

Ja: Jesteś wielki!

Oski: Wiem! Cieszę się, że zmądrzałeś :D Powodzenia!

Plan był taki, że chciałem podjechać z chłopakami pod jej dom, w poniedziałek po egzaminie. No ale, jak się dowiedziałem o jej mamie, musiałem zadziałać w inny sposób. Całe szczęście, że Oski się zgodził.

W Gdańsku przygotowywaliśmy się do koncertu. Po południu dostałem wiadomość od Oskara, że wszystko załatwione, więc byłem spokojny. Niedziela szybko zleciała. Zrobiliśmy niezłe show, widownia była zachwycona. Skończyliśmy pakować sprzęt w nocy. Spaliśmy w hotelu i rano ruszaliśmy do Torunia.

Byliśmy już niedaleko, kiedy Mela napisała, że będzie prawdopodobnie zdawać od razu ćwiczenia. Trochę pokrzyżowało mi to plany, więc nie jechaliśmy od razu pod jej dom, tylko do Oskara.

– Jakbym wiedział, że zawitacie całą bandą, to bym się przygotował – zaśmiał się Oski, kiedy wyszedł się z nami przywitać.

– Jak tam żyjesz? Dawno się nie widzieliśmy – powiedział do niego Igor. – Słyszałem, że będziesz ojcem. Gratulacje!

– Dzięki, dzięki. Będę miał córkę – powiedział dumnie. – Wejdźcie do domu, nie będziecie tak stać na dworze. – A z tobą muszę pogadać – skierował wzrok na mnie. – Możesz mi powiedzieć, co ty kombinujesz? – uniósł brew.

– Zamierzam zabrać ją do Warszawy. Chłopacy chcieli jej pokazać, jak wygląda nagrywanie płyty, ich próby i w ogóle – odpowiedziałem.

– Czyli rozumiem, że dowie się także, że jesteś producentem muzycznym?

– Tak, mam zamiar się jej w końcu przyznać. Zabiorę ją do pracy. Może będzie chciała coś nagrać, tak na spróbowanie? – powiedziałem niepewnie.

– Zastanawiam się jak zareaguje – powiedział Oski i przyglądał mi się uważnie. – Myślisz, że się wkurzy, że jej nie powiedziałeś wcześniej, czy raczej będzie zachwycona?

– Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że ta druga opcja – westchnąłem. Kurwa, tego nie przemyślałem. Nagadałem jej, że jak laski się dowiadywały, że jestem realizatorem dźwięku LemON, to same się do mnie pchały. Miałem nadzieję, że ona nie pomyśli sobie, że chcę ją po prostu przelecieć.

– Rozegraj to dobrze, żebyście oboje przypadkiem znowu nie cierpieli, jasne? – powiedział poważnie. Wiedziałem, że ma racje.

– Tak zrobię – odpowiedziałem. Oski tylko kiwnął głową i weszliśmy do jego domu.

Niedługo potem dołączyli do nas Kamil z Olką. Pogadaliśmy jakiś czas i ruszaliśmy do domu Melki. Jej mama już na nas czekała. Była przemiłą kobietą, serio. Mela napisała do niej, że jedzie już tramwajem, więc miałem nadzieję, że moja kolejna niespodzianka się uda. Szła w stronę domu z szokiem wymalowanym na twarzy. Kompletnie się tego nie spodziewała i o to chodziło. Karola rzuciła się na nią. Okazało się, że zdała na 5. Cóż za pilna uczennica.

Nie mogłem się na nią napatrzeć. Była taka śliczna i naprawdę już niedługo miałem ją mieć, na dwa dni, tylko dla siebie. Jej mama się zgodziła na wyjazd, a ona totalnie oniemiała. Takiej reakcji oczekiwałem! Kiedy rzuciła się na mnie i powiedziała, że jestem niesamowity myślałem, że zwariuję. Nie chciałem jej już puścić. Niestety Olka i Karolina wyrwały ją z moich objęć, żeby mogła się spakować. Jej mama zaprosiła nas na kawę i przepyszny sernik.

Poszedłem sprawdzić, jak idzie jej pakowanie. Kiedy wszedłem do pokoju zastałem totalny armagedon. Dziewczyny buszowały w jej szafie, a ona stała bezradna na środku pokoju. Rozejrzałem się szybko. Po prawej stronie miała dużą szafę, a w rogu, bliżej okna, stało pianino, statywy i mikrofon. Naprzeciwko mnie było ogromne okno z widokiem na ogród. Po lewej stronie od wejścia miała komodę, a dalej stało duże łóżko. Nad nim wisiała ogromna antyrama, a na niej zdjęcia z przyjaciółkami i znajomymi. Przy oknie, w lewym rogu mieściło się biurko. Zerknąłem na łóżko. Leżało tam pełno rzeczy, ale moją uwagę przykuła czarna, koronkowa bielizna. Ja pierdolę. Zrobiło mi się niebezpiecznie gorąco. Od razu wyobraziłem ją sobie ubraną w ten zestaw, a zaraz potem, jak go z niej ściągam. Wchodziłem na niebezpieczne tory, musiałem się jednak stamtąd ulotnić.

Na dole była kupa śmiechu. Chłopacy opowiadali różne anegdotki. Nieźle się uśmialiśmy, jak mama Meli też zaczęła nam opowiadać jakieś swoje wpadki. Po chwili zeszły dziewczyny. Olka jakoś dziwnie się mi przyglądała. Aż czułem się nieswojo. Albo mi się wydawało, albo zaczęła mnie kokietować? Nie, to niemożliwe. Nie zrobiłaby tego swojej przyjaciółce, prawda? Niedługo potem zeszła Melka. Była przeszczęśliwa. Promieniała radością, oczy jej błyszczały, a ja wpatrywałem się w nią jak głupi. Posadziłem ją sobie na kolano. Wdychałem zapach kokosa, którym tak intensywnie pachniała. Już nie mogłem się doczekać, aż będziemy sami.

W drodze do Warszawy Igor ciągle gadał i puszczał muzykę. Widać było, że ona też się rozluźniła, kiedy zaczęła z nami śpiewać. Po drodze zjedliśmy jakąś przekąskę w KFC. Nie chciałem się za bardzo objadać, bo miałem zamiar zamówić na wieczór sushi. Kiedy dojechaliśmy do Warszawy, najpierw odwiozłem Igora, a potem jechaliśmy w stronę mojego mieszkania. W końcu zostaliśmy sami.

– Pozostaje mi tylko przeprosić cię za niego. Jak mu się czasem włączy słowotok to ciężko się dopchać – śmiałem się, bo jak Igor się rozgada, to koniec. – Możesz dać znać twojej mamie i przyjaciołom, że za 3 minuty będziemy w mieszkaniu, żeby się nie martwili – powiedziałem i uśmiechnąłem się szeroko. Wiedziałem, że jej mama na pewno odchodzi od zmysłów, mimo że pozwoliła jej jechać. Ja jestem facetem, a moja zawsze musiała wiedzieć gdzie jestem. Całą drogę czułem na sobie jej wzrok. To było naprawdę niesamowite uczucie. Ciekawe co sobie myślała?

– Dziękuję, tak bardzo ci dziękuję, że to jest nie do opisania słowami – powiedziała, kiedy skończyła pisać SMS. Czułem jak znowu mi się przygląda. Musiałem ponownie poczuć smak jej ust, bo zwariuję.

– Cała przyjemność po mojej stronie, polecam się na przyszłość – zaśmiałem się. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Nie mogłem się co prawda od razu na nią rzucić, chociaż miałem ogromną ochotę, ale sam fakt, że będzie w moim mieszkaniu, napawał mnie podekscytowaniem. Zbliżaliśmy się na moje osiedle. Otworzyłem pilotem bramę wjazdową i zjechaliśmy na parking podziemny. Zaparkowałem. – No to teraz zapraszam w moje skromne progi – powiedziałem i szybko wysiadłem z auta.

– Jesteś taki szczęśliwy, bo twój plan się powiódł? – zapytała wysiadając z auta, a ja już byłem przy niej. Przyciągnąłem ją mocno do siebie i pocałowałem. Tak bardzo jej potrzebowałem. Czułem, że bez niej nie mogę już oddychać. To było takie zachłanne, że aż się nie poznawałem. Tak bardzo jej pragnąłem. Zarzuciła mi ręce na szyję i totalnie poddała. Musiałem się w końcu od niej oderwać, bo jak tak dalej będę robił, to w końcu faktycznie wyląduję z nią na tym tylnym siedzeniu auta. Oparłem się swoim czołem o jej i uśmiechnąłem. Jej zamglone spojrzenie mówiło wszystko. Ona też tego potrzebowała. Byłem cholernie szczęśliwy.

– Jestem taki szczęśliwy, bo ty tu jesteś. Niczego więcej już teraz nie potrzebuję – wyszeptałem.

– Nie znam nikogo, kto wymyślałby takie niecne plany tylko po to, żebym w końcu przyjechała do Warszawy. Wystarczyło powiedzieć, że też mnie potrzebujesz, tak jak ja ciebie – zaśmiała się. Słucham? Naprawdę, też mnie tak bardzo potrzebujesz? Mela... – Zależy mi na tobie, naprawdę. Bałam się jednak, że przez to co przeszedłeś, nie będziesz chciał się w nic nowego pakować. Wiem jak to jest mieć złamane serce, a wiedziałam, że ty też masz – zamilkła na chwilę. Kochanie, moje serce teraz wali jak oszalałe, kiedy jesteś przy mnie. Ono już nie wie, co to znaczy być złamanym, od kiedy jesteś obok. – Wtedy po tej rozmowie telefonicznej, w której mi wszystko wyjaśniłeś, miałam ochotę wsiąść w auto, przyjechać do ciebie i zwyczajnie w świecie przytulić. Nic nie musiałbyś mówić, bo czułam wszystko co przeżywałeś.

Za każde słowo, które przed chwilą powiedziałaś, kocham cię. Nie wyobrażam sobie sekundy bez ciebie. Nawet, jeśli miałabyś przyjechać do stolicy, gdybym po prostu poprosił, to nie żałuję ani jednej rzeczy, którą zrobiłem, żebyś się tu w końcu pojawiła. Każda twoja reakcja była najpiękniejszą, jaką mogłem sobie tylko wyobrazić.

– Gdzie byłaś całe moje życie? – wyszeptałem w jej usta. Nie mogłem jej przecież powiedzieć, że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. – Nigdy nie pozwolę ci odejść – pocałowałem ją powoli i namiętnie. Drżała. Nie rób tego, bo nie wytrzymam. Nie dało się, nie wyczuć tego, jak bardzo jej pragnę. – Chodź, bo zdążyliśmy tylko wysiąść z auta, a ja już się na ciebie rzuciłem. Nie świadczy to o mnie dobrze – zacząłem się śmiać. Miałem nadzieję, że nie pomyśli sobie, że jestem jakimś napaleńcem.

Wziąłem nasze torby i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Stała chwilę przyglądając mi się uważnie. W końcu splotła nasze dłonie razem i szliśmy w stronę mojego mieszkania. Miałem nadzieję, że będzie się czuła u mnie swobodnie.

– Na którym piętrze mieszkasz? – zapytała, kiedy wsiadaliśmy do windy.

– Na piątym, ostatnim – odpowiedziałem i wcisnąłem guzik. Drzwi się za nami zamknęły, a ja znowu miałem ochotę się na nią rzucić. Stała naprzeciwko mnie, uważnie mi się przyglądała i przygryzała tę swoją wargę. Mela, błagam nie testuj mojej przyzwoitości. – Co sobie pomyślałaś? – zapytałem. Mogę się założyć o wszystko, że jej myśli były bardzo nieczyste. Tak jak i moje.

– Ja? – zaśmiała się, wciąż we mnie wpatrując. – Zupełnie nic – ponownie przygryzła wargę. Prawie jęknąłem z podniecenia. Winda się zatrzymała. Mela wysiadła pierwsza, a ja tuż za nią.

– Też miałem ochotę się na ciebie rzucić – szepnąłem do jej ucha i ją wyprzedziłem, żeby poprowadzić przez korytarz do odpowiednich drzwi. Zatrzymała się na chwilę. Na pewno się uśmiechnęła i zaraz potem szła za mną. Może te dwa dni będą lepsze niż myślałem? Odkluczyłem drzwi do domu i wpuściłem ją przodem.

– To czemu tego nie zrobiłeś? – powiedziała przechodząc obok i unosząc brew. O kurwa, ale tu gorąco. Weszła do przedpokoju. Zamknąłem za nami drzwi i postawiłem torby na podłodze.

– Żebyś nie pomyślała sobie przypadkiem, że jesteś jakimś niewyżytym napaleńcem – zaśmiałem się, kiedy ściągaliśmy buty.

– Jakoś to przeżyję – zaśmiała się, kręcąc głową z niedowierzaniem.

– Zapraszam, wejdź – powiedziałem. Weszła do salonu i rozglądała się z zaciekawieniem.

– Pięknie tu masz – powiedziała, patrząc na salon połączony z aneksem kuchennym. Ja w tym czasie postawiłem nasze torby w sypialni, która znajdowała się od razu po prawej stronie. Po tej samej, co wejście do przedpokoju.

– Chodź, oprowadzę się – odezwałem się. Po chwili zjawiła się tu, gdzie najbardziej chciałem ją mieć. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy przekroczyła próg mojej sypialni. Na wprost wejścia znajdowało się ogromne łóżko z szafkami nocnymi po obu stronach. Po lewej stronie ogromna, przesuwna szafa. – Tu jak widzisz sobie śpię – zaśmiałem się i włożyłem ręce do kieszeni. – Mam nawet balkon – powiedziałem i szedłem w stronę ogromnego okna z balkonem. Ruszyła za mną. Czuła się tu niepewnie. Na pewno pierwsza myśl jaka jej wpadła do głowy była taka, że spałem tu z Anką. Eh. Otworzyłem drzwi balkonu i mroźne powietrze wpadło do pokoju. Przyjemnie. – W tej ciemnicy i tak pewnie nic nie zobaczysz – zaśmiałem się. Wyszła na balkon. Stanęła przy barierce, oparła się o nią łokciami i wdychała mroźne powietrze.

– To nic, że jest już ciemno. Ma to swój urok – stanąłem za nią. Przywarłem do jej pleców, poczułem jak przeszedł ją dreszcz. To z zimna czy podniecenia? Otuliłem ją ramionami, jej włosy łaskotały moją twarz. Staliśmy tak chwilę w ciszy. Wtuliła się we mnie mocniej. Moje serce waliło jak oszalałe. Zaczęła delikatnie się trząść.

– Chodź, bo będziesz chora – szepnąłem jej do ucha. Odwróciła się do mnie przodem. W jej oczach odbijało się światło dochodzące z pokoju, wpatrywała się we mnie z radością. Wplotła prawą dłoń w moje włosy i przygryzła wargę. Boże, Mela nie rób tego. Jęknąłem w duchu.

– Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało – powiedziała cicho i mnie pocałowała. Tak, ty zdecydowanie też kochanie. – Masz rację chodźmy, bo słabo by było, gdybyś się przeze mnie przeziębił – uniosła brew i się zaśmiała. Weszliśmy z powrotem do pokoju.

– Tutaj jest łazienka – powiedziałem, kiedy wyszliśmy z sypialni i wskazałem na drzwi znajdujące się po prawej stronie. – No, a tu jak widzisz salon z kuchnią – pokazałem ręką przed siebie. Całe mieszkanie pomalowane było na biało. W każdym pomieszczeniu na podłodze położone były ciemnoszare panele. Za drzwiami od łazienki była wnęka, gdzie stała niska komoda, a na niej telewizor. Dalej była kolejna, tym razem wysoka, a następnie okno. Naprzeciwko telewizora stała czarna kanapa, stolik kawowy i fotel. Na końcu kanapy, bliżej okna znajdował się stół i cztery krzesła. Do lewej części parapetu przylegał blat ze zlewem, a na przyległej, lewej ścianie blat kuchenny z płytą indukcyjną. Na górze wisiały szafki. Na dole także było miejsce do przechowywania oraz zmywarka pod zabudowę. Dalej, patrząc w lewą stronę, stała zabudowana lodówka, a zaraz obok wysoki słupek, w którym znajdowała się mikrofala i piekarnik. Tu kończyła się ściana. – Chodźmy w lewo – powiedziałem. Poszedłem przodem. – Tu jest drugi pokój – wskazałem drzwi, które były na ścianie prostopadłej do kuchni. – Takie trochę biuro, ale zazwyczaj pokój gościnny – powiedziałem, a Mela weszła do środka. Rozglądała się wokół.

Po lewej stronie zaraz przy wejściu stało biurko. Leżał na nim zawsze mój laptop, który aktualnie spoczywał w torbie. Dodatkowy monitor od komputera, mikser i niewielkie głośniki. Na małym stojaku zawieszone były nauszne słuchawki. Obok biurka na podłodze stał wzmacniacz i leżały różne kable. Taka druga praca. Dalej była rozkładana kanapa i mały stolik. Na wprost wejścia znajdowało się okno. Po prawej stronie, naprzeciwko kanapy, mieściła się średniej wielkości komoda z szufladami, a na niej telewizor. Potem ustawiony był regał, na którym poukładałem wszystkie kasety magnetofonowe, płyty i winyle. Dalej stała dwudrzwiowa szafa.

– Pięknie tu, ile masz płyt – powiedziała zachwycona i przejechała po nich dłonią. Przeszła dalej w stronę okna. – Ale cudeńka – westchnęła, kiedy dotknęła moje dwie gitary, stojące na statywie obok okna. Poczułem nagłe gorąco. Anka zawsze miała to gdzieś, a ona tak delikatnie błądziła palcami po gryfie. – Zagrasz mi coś? – zapytała nagle i spojrzała na mnie. Przełknąłem głośno ślinę. Tego się nie spodziewałem.

– Nie wiem czy chcesz to słyszeć, bo dawno nie grałem – zaśmiałem się. Ostatnio kolędy, bo mama by mi żyć nie dała.

– Jak się poznaliśmy to na pewno grałeś – patrzyła na mnie radosnymi oczami. Pamiętała. Zdecydowanie za gorąco tutaj. – Proszę – zaśmiała się i przygryzła wargę. Wciągnąłem głośno powietrze. No jak mogłem jej odmówić?

– No dobrze, ale nie oczekuj cudów – westchnąłem i pokręciłem z niedowierzaniem głową.

– No już nie bądź taki skromny – zaśmiała się i usiadła na kanapie.

Wziąłem mojego akustyka, usiadłem na brzegu kanapy i zacząłem stroić. Czułem jak mi się przygląda. Jej spojrzenie wywoływało we mnie jakieś dziwne fale gorąca. Adi skup się. Wziąłem głęboki wdech. No dobra, to zaczynamy. Zacząłem grać Nothing Else Matters, zespołu Metallica. Skupiałem się na gryfie. Nie mogłem na nią spojrzeć, bo bym przepadł. Intensywnie mi się przyglądała, czułem jak jej spojrzenie mnie pali. Zacząłem śpiewać, nadal nie patrząc w jej stronę. Kiedy jednak dotarłem do tego wersu, odważyłem się odwrócić.

Trust I seek and I find in you

Every day for us something new

Open mind for a different view

And nothing else matters *

Patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Jej spojrzenie wyrażało podziw, radość, wzruszenie i miłość? Nie, to ostatnie na pewno mi się przewidziało. Całą piosenkę wpatrywała się we mnie jak w obrazek. Dziwnie się czułem. Nigdy nie grałem dla dziewczyny. To było niesamowite uczucie, kiedy widziałem, że jej się podoba. Nie miałem rewelacyjnego głosu, raczej normalny, przeciętny. Ale jej reakcja sprawiała, że czułem, jakbym śpiewał co najmniej tak, jak Igor.

– Jesteś genialny – wyszeptała. – Dlaczego nie śpiewasz? Całą piosenkę miałam gęsią skórkę, zobacz – przysunęła się do mnie i wyciągnęła rękę. Nie żartowała. Przejechałem opuszkami palców po jej skórze. Zadrżała. Spojrzałem jej w oczy. Błyszczały.

– Do genialności mi daleko – zaśmiałem się i odłożyłem gitarę na bok.

– To już koniec? – jęknęła zawiedziona. – Nie chcesz zagrać mi czegoś jeszcze? – uśmiechnęła się szeroko.

– Może jak zasłużysz – poruszałem wymownie brwiami. – Jesteś głodna?

– Oj tak, zjadłabym coś – zaśmiała się. – Jak już wygadała moja mama, potrafię dużo pochłonąć – uniosła brew.

– Zobaczymy, czy więcej niż ja – zaśmiałem się. Odłożyłem gitarę na stojak. – Masz może ochotę na sushi? – zapytałem.

– Wiesz, w sumie jadłam tylko raz w życiu, takie z marketu. Nie było za dobre – skrzywiła się na to wspomnienie. No nie dziwię się, to jest ohyda.

– To z marketu smakuje jak karton. W takim razie spróbujesz, jak smakuje prawdziwe sushi – odpowiedziałem i wyszliśmy z pokoju. – No, a jeszcze tutaj mam taki schowek i spiżarkę – pokazałem palcem na prawo. Znajdowała się tam taka przesuwna szafa wnękowa, gdzie miałem odkurzacz, suszarkę na pranie i inne tego typu rzeczy. Dodatkowo półki z przetworami od mamy, żywność i napoje na zapas.

– Masz naprawdę świetne mieszkanie – powiedziała i kierowaliśmy się w stronę kuchni. – Pracujesz z domu? – zapytała.

– Czasem tak, jeśli się nie wyrobię z jakimś projektem. Pokażę ci jutro moje miejsce pracy – uśmiechnąłem się. Byłem ciekawy jej reakcji. Miałem nadzieję, że jednak będzie ona pozytywna. – Kawy, herbaty, wody, soku, może alkohol? – spojrzałem na nią stojąc przy blacie kuchennym.

– Będę mogła iść z tobą do pracy? – zapytała zdziwiona. – Świetnie – odpowiedziała radośnie i usiadła na krześle w kuchni. – Hm. Woda albo sok – otworzyłem lodówkę.

– Pomarańcza, jabłko czy wiśnia? – zapytałem stojąc do niej tyłem.

– Wiśnia – odpowiedziała od razu. Oho! Mamy podobne smaki. Podoba mi się to. Wyjąłem dwie szklanki z górnej szafki i nalałem nam soku. Cały czas czułem na sobie jej wzrok. Miałem wrażenie, że lustruje mnie od góry do dołu.

– Kanapa jest wygodniejsza – powiedziałem i poszedłem w jej stronę. Położyłem szklanki na stoliku i usiadłem wygodnie, a Mela po chwili obok mnie. – Pozwól, że załatwię nam jedzenie – uśmiechnąłem się i wyciągnąłem telefon, żeby zamówić sushi przez aplikację.

– Nie ma sprawy. Skorzystam sobie z łazienki – powiedziała i po chwili zniknęła za jej drzwiami.

Szybko to ogarnąłem. Nie wierzyłem, że ona tu jest. To było jak jakiś sen. Patrzyłem na te drzwi od łazienki, bo miałem wrażenie, że się zaraz obudzę. Włączyłem w międzyczasie telewizor i aplikację YouTube, żeby puścić muzykę. Kiedy wyszła i usiadła obok mnie, nadal miałem wrażenie, że po prostu mam jakieś omamy.

– Uszczypnij mnie – powiedziałem. Spojrzałem w jej pytające i rozbawione oczy.

– Nie wierzysz, że tu jestem? – zaśmiała się i mnie uszczypnęła w prawe przedramię. – I co, lepiej?

– Trochę. Jak to jest możliwe, że siedzisz sobie tak po prostu na mojej kanapie? – zapytałem.

– Nie wiem, sama się nad tym zastanawiam – powiedziała i położyła głowę na oparciu kanapy. Tak, dla niej też to była abstrakcja. – Powiedz mi, jak to jest możliwe, że w ciągu kilku dni dowiaduję się, że jesteś realizatorem dźwięku mojego ukochanego zespołu, wygrywam konkurs na spotkanie z nimi, całujemy się tak, jakbyśmy mieli wylądować na tylnej kanapie mojego auta. Potem spełniasz marzenie, o którym nawet mi się nie śniło, bo dzięki tobie moja mama zgadza się, żebym jechała do Warszawy, aby zobaczyć jak chłopacy pracują. Ponownie całujesz mnie tak zachłannie, jakby świat miał zaraz przestać istnieć. Następnie grasz dla mnie na gitarze i śpiewasz piosenkę swojego ukochanego zespołu i teraz siedzę sobie, tak po prostu obok ciebie na kanapie. Jakie masz jeszcze przede mną tajemnice? Czy to naprawdę mi się nie śni? – spojrzała na mnie, a ja przestałem na chwilę oddychać. Naprawdę też sobie pomyślała o tym, że moglibyśmy skończyć na tylnej kanapie auta? Kurwa. Powietrza. – Adi? Wszystko ok? – spojrzała na mnie z troską w oczach. Chyba naprawdę musiałem za długo nie oddychać. Wciągnąłem powietrze.

– Zależy mi na tobie – westchnąłem i przetarłem twarz dłońmi.

– Wiem, że ukrywasz przede mną cos ważnego, czuję to – mówiła spokojnie i patrzyła na mnie tymi pięknymi, zielonymi oczami. Zamilkła na chwilę i posmutniała. – Odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie? – zapytała niepewnie. Przytaknąłem, bo zabrakło mi słów. Bałem się co zaraz usłyszę. Mela wzięła głęboki oddech i spojrzała mi w oczy. Widziałem w nich niepewność i smutek. – Proszę powiedz, że nie chcesz mnie tylko przelecieć i potem o mnie zapomnisz – westchnęła.

– Mela, no coś ty – przysunąłem się do niej i wziąłem jej dłoń w swoje. Kreśliłem na niej kciukiem kółka i patrzyłem w oczy. – Naprawdę mi na tobie zależy. Starałem się jak mogłem, żebyś tu przyjechała, bo... – przerwałem. No muszę jej powiedzieć. Przecież ja chcę z nią spędzić resztę życia, a nie przelecieć i zapomnieć. – Zakochałem się w tobie, kiedy tylko zobaczyłem cię w autobusie. Wtedy po koncercie, jak siedzieliśmy w KFC, mówiłem całkowicie poważnie, że moje serce cię potrzebuje. Nie wyobrażam sobie już bez ciebie funkcjonować. Obiecuję, że poznasz jutro moją ostatnią tajemnicę – mówiłem szczerze. Z jej oczu zniknął smutek. Uwierzyła mi. Pogłaskałem ją po policzku. – Nigdy więcej tak nie myśl – uśmiechnąłem się i pocałowałem ją. Powoli, leniwie, przelewając w to wszystkie swoje uczucia.

– Dziękuję – wyszeptała w moje usta. – Naprawdę jest mi w to wszystko po prostu ciężko uwierzyć. Przepraszam, nie chciałam cię zranić tymi słowami – mówiła i wplotła swoje dłonie w moje włosy. Uwielbiam gdy to robi. – Nikt się nigdy tak dla mnie nie starał – uśmiechnęła się.

– No i bardzo dobrze. Znaczy niedobrze, że nikt się tak dla ciebie nie starał, ale ja przynajmniej miałem pole do popisu – zaśmiałem się, żeby rozluźnić atmosferę.

– Naprawdę jesteś niemożliwy – odpowiedziała radośnie.

Tak teraz na pewno się rozluźniła. Dalej gadaliśmy o głupotach i słuchaliśmy muzyki. Po jakimś czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Odebrałem papierową torbę od dostawcy i odwróciłem się do niej z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Teraz będzie uczta – poruszałem wymownie brwiami. Zacząłem wyciągać pałeczki, sos sojowy, wasabi i inne dodatki, a na koniec ogromne pudełko z najróżniejszymi rodzajami sushi. – Jadłaś kiedyś pałeczkami? – zapytałem, kiedy podawałem jej jeden zestaw.

– Nigdy – zaśmiała się. – Nauczysz mnie?

– No pewnie – powiedziałem. Pokazałem na swoim zestawie, jak ma trzymać pałeczki. Kiedy ułożyła tak samo palce, wziąłem jeden krążek sushi, zamoczyłem w sosie sojowym i wziąłem do ust. Patrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy.

– No dobra, spróbuję, ale nie wyjdzie mi to z pewnością tak pięknie jak tobie – śmiała się i próbowała złapać krążek, ciągle jej spadał. – To jest niewykonalne – spojrzała na mnie rozbawiona.

– Spróbuj tak – pomogłem złapać kawałek sushi, trzymając jej dłoń. – Lubisz na ostro? – zapytałem. A ona wybuchła śmiechem, ja zaraz za nią, kiedy uświadomiłem sobie jak to zabrzmiało.

– Uwielbiam – odpowiedziała patrząc na mnie z iskierkami w oczach.

– W takim razie weź wasabi – pomogłem jej nałożyć odrobinę zielonego chrzanu. – Trochę sosu sojowego i jedz – włożyła kawałek do ust. Oczy się jej rozszerzyły, kiedy przeżuwała. Za ostre? Dobre?

– To jest boskie – odpowiedziała w końcu. Uf. Trafiłem. – Ale pali, rewelacja – powiedziała po chwili i zaśmiała się.

Próbowała kilka razy jeść tymi pałeczkami. Trzymałem jej dłoń w swojej i operowałem palcami. Śmiała się przy tym niesamowicie, bo ciągle jej spadało. Potem już starała się złapać sama. W końcu wyszło idealnie.

– Jesteś dobrym nauczycielem – powiedziała. – Zobacz, jak mi ładnie idzie – była taka radosna. Chyba naprawdę spadł jej ciężar z serca po tym pytaniu.

– Bo jesteś pilną uczennicą. Zdobyć dwie piątki jednego dnia i nauczyć się jeść sushi. Nie pogadasz – zaśmiałem się i poruszałem wymownie brwiami.

– Daj spokój – pokręciła głową. – Nie lubię rachunkowości – skrzywiła się nieznacznie. – Znaczy nie lubię teorii, wolę praktykę. Liczenie zadań nie sprawia mi żadnego problemu – mówiła i wzięła kolejny kawałek.

– Czyli jak otworzysz swoją firmę, to będziesz sama sobie księgową? – zaśmiałem się, a ona spojrzała na mnie uważnie.

– Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym, ale masz rację, ile kasy bym oszczędziła – uśmiechnęła się szeroko. Taka szczęśliwa była najpiękniejsza. Wciąż na nią patrzyłem. – Co mi się tak przyglądasz? Ubrudziłam się gdzieś? – Dotknęła palcami swoich ust. Ja pierdolę, ale to było seksowne.

– Nie, nie – zreflektowałem się. – Po prostu jestem szczęśliwy, że tu jesteś – uśmiechnąłem się i zjadłem kolejny kawałek. Pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Jezu, to jest przepyszne, ale strasznie syte – powiedziała i oparła się plecami o tył kanapy.

– Mówiłem, że te z marketu to karton – zaśmiałem się. – Cieszę się, że ci smakuje.

– Bardzo – powiedziała i odwróciła się przodem do mnie. Opierała się łokciem o oparcie kanapy i przyglądała mi się z uśmiechem na twarzy. – Chcesz zrobić sobie więcej tatuaży? – zapytała i dotknęła moją rękę. Przeszedł mnie dreszcz. Opuszkami palców gładziła gitarę, znajdującą się na moim bicepsie. Mimowolnie moje mięśnie się napięły. Wciągnąłem powietrze. Kiedy zobaczyła moją reakcję, zabrała rękę. – Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, bo pierwszy raz widzę cały twój rękaw z bliska, wcześniej widziałam tylko przedramię – przygryzła wargę. Wypuściłem głośno powietrze.

– Nie przepraszaj i nie przestawaj – powiedziałem cicho. Ten dotyk sprawiał, że coraz bardziej jej pragnąłem.

Patrzyła na mnie błyszczącymi oczami. Przybliżyła się i ponownie mnie dotknęła. Znowu poczułem niesamowite dreszcze. Błądziła opuszkami palców po całej ręce, jakby chciała zbadać każdy jej element.

– Więc, planujesz więcej? – zapytała ponownie, przyglądając mi się z zaciekawieniem. Kurwa, czemu tu jest tak gorąco?

– Planuję – przełknąłem głośno ślinę. – Myślę nad drugim rękawem, ale mam za dużo pomysłów na raz, a chciałbym, żeby miało to sens – zaśmiałem się. – Czemu twoje tatuaże są niewidoczne?

– Przez moją mamę – zaśmiała się.

– Dlaczego? – zdziwiłem się.

– No cóż, moja mama nie jest zwolenniczką tego typu rzeczy. Zresztą mamy Karoli i Olki też – zamilkła na chwilę. – Jednak odkąd Oski pojawił się w naszej paczce, to na pewno patrzą na to inaczej. No, ale moja mama nie wie, że mam tatuaże. Znaczy, może i podejrzewa – zaśmiała się – ale jeszcze mnie o to nie zapytała. Pewnie czeka, aż sama się przyznam – wzruszyła ramionami. – Może na samą wieść o tym, że je mam nie byłaby już taka sceptyczna, ale jakby się dowiedziała gdzie, to mogłoby już tak kolorowo nie być – śmiała się. Muszę wiedzieć, gdzie je masz.

– Czyli niegrzeczna z ciebie istota – uniosłem brew.

– Tylko trochę – śmiała się i przygryzła wargę. – Chciałabym kolejny – powiedziała nagle. – Chyba jednak coś w tym jest, że jak już raz zrobisz, to potem ciągle myślisz o następnym – patrzyła na mnie z tymi iskierkami w oczach.

– Prawda, też już myślę o tym rękawie długi czas, ale nie mogę się zdecydować na wzór – zaśmiałem się. – Gdzie byś chciała ten trzeci?

– W zasadzie to zastanawiam się nad dwoma – powiedziała. – Tu – pokazała na wewnętrzną część nadgarstka. – Klucz wiolinowy albo jakaś nutka. Tylko Oski mówił, że to bardzo wrażliwe miejsce i może mocno boleć – skrzywiła się nieznacznie. – Drugi na żebrach, po prawej stronie – wskazała na swój prawy bok i przejechała ręką pod biust. – Ale tu też podobno bardzo boli, bo igła nachodzi na kości, więc się jeszcze waham – śmiała się. Była taka seksowna. A kiedy był temat tatuaży, to już w ogóle robiło się między nami jakieś napięcie.

– Pokażesz mi gdzie je masz? – zapytałem po raz kolejny wiedząc, że i tak nie uzyskam odpowiedzi.

Widziałem w jej oczach, że analizuje moje pytanie. Uśmiechnęła się kusząco i wstała z kanapy. Uniosła brew i patrzyła na moją reakcję.

Zaczęła odpinać guzik od spodni i rozporek. O kurwa. Mela. Zrobiło mi się cholernie gorąco. Przełknąłem głośno ślinę. A ona powoli odchylała spodnie w lewo. Widziałem kawałek jej czarnej, koronowej bielizny. Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany, a gościu w moich spodniach był gotowy jak jeszcze nigdy. Delikatnie odchyliła majtki w bok i moim oczom ukazał się czarny tatuaż. Zaczynał się takimi falami, jak rytm bicia serca na kardiomonitorze. Następnie przechodził w napis Music, napisany pięknym, ozdobnym pismem i kończył takimi samymi falami.

Wciągnąłem głośno powietrze i spojrzałem na jej twarz. Była totalnie rozbawiona moja reakcją, a w jej oczach widziałem ogniki. Nagle się odwróciła, a ja znieruchomiałem. Zaraz się na nią rzucę i nikt, i nic mnie nie powstrzyma.

Zaczęła powoli ściągnąć spodnie. Jezu, co ona robi. Cały się trząsłem w środku z podniecenia. Usiadłem na końcu kanapy, żeby być tuż obok niej. Zsunęła je kawałek w dół, razem z czarną bielizną, którą miała na sobie. Zatrzymała się dosłownie tuż nad pośladkami. Widniała tam pięciolinia z kluczem wiolinowym i kilkoma nutami. Nie mogłem się powstrzymać i przejechałem po nim opuszkami palców. Wzdrygnęła się pod moim dotykiem. Byłem nią totalnie zafascynowany. Podciągnęła spodnie, zapięła je i odwróciła w moją stronę.

Byłem na nią tak napalony, że nie mogłem już dłużej czekać. Podniosłem się z kanapy i jednym ruchem, lewą ręka przyciągnąłem ją do siebie. Prawą wplotłem w jej włosy i pocałowałem. Namiętnie i zachłannie. Przygryzłem jej dolną wargę. A ona patrzyła na mnie tym zmysłowym wzrokiem. Po chwili przyciskałem ją do kawałka ściany, pomiędzy drzwiami do przedpokoju, a tymi do sypialni. Nie protestowała. Też tego chciała. Czułem to całym sobą.

Jej dłonie wplecione były w moje włosy, które delikatnie ciągnęła. To jeszcze bardziej sprawiało, że jej pragnąłem. Uniosłem ją do góry, a ona oplotła moje biodra swoimi nogami. Nie przestawaliśmy nawet na sekundę się całować. Zaniosłem ją do sypialni i położyłem na łóżku. Opierając się rękami o materac, górowałem nad nią. Przestałem ją na chwilę całować i spojrzałem w oczy. Potrzebowałem zgody. Nie miałem zamiaru robić nic wbrew jej woli. Jej zamglone spojrzenie zmieniło się ponownie w ten zadziorny błysk. Przygryzła wargę.

– Nie waż się teraz przestawać – powiedziała pewnie. – Też tego pragnę. – Jej ręce w tym momencie powędrowały na koniec mojej koszulki, którą zamierzała ze mnie ściągnąć. Ja pierdolę. To się nie dzieje naprawdę. Ten wzrok i dotyk działały na mnie jak magnes.

Widać było, że jest tak samo podniecona jak ja. Szybko zrzuciłem z siebie koszulkę i wróciłem do całowania. Jej ręce powędrowały do paska moich spodni, a ja szybko odpinałem guziki jej koszuli. Ja pierdolę, zaraz ją rozerwę. Jej dłonie szybko uporały się z moim rozporkiem i czułem, że zaraz skończę, jeśli jeszcze chwilę będzie mnie dotykać. Nie mogłem do tego dopuścić. W końcu zdjąłem jej koszulę.

Widok jej biustu w tym czarnym, koronkowym staniku, który widziałem na jej łóżku, spowodował, że aż jęknąłem z zachwytu. Szybko się go pozbyłem. Całowałem każdy milimetr jej ciała, a ona jęczała z rozkoszy. Palce wplotła ponownie w moje włosy.

Po chwili pozbywałem się jej spodni. Myśl, że zaraz dotknę jej tatuaż, powodowała że musiałem użyć całej swojej silnej woli, żeby tylko nie zakończyć tego za szybko. Leżała przede mną w samych czarnych, koronkowych majtkach. Kurwa. Jaka ona była piękna. Pozbyłem się szybko swoich spodni i bokserek. Z szafki nocnej, w sekundę wyjąłem prezerwatywę. Klęknąłem z powrotem na łóżku i przyglądałem się jej. Ręce trzymała nad głową, przygryzła wargę i patrzyła na mnie tymi hipnotyzującymi oczami. Ja pierdolę, co za widok. Wiedziałem, że jej spojrzenie oznacza, że całkowicie się mi oddaje.

Opuszkami palców ściągnąłem jej bieliznę i pocałowałem każdy milimetr tego zajebistego tatuażu. Droczyłem się z nią jeszcze chwilę, po to, żeby za moment poczuć, jak bardzo jest na mnie gotowa. O tak, kochanie. Zębami rozpakowałem gumę i nałożyłem na siebie.

Kiedy w nią wchodziłem, oplotła mnie nogami. Była taka idealna. Dopasowała się do rytmu, a ręce zarzuciła mi na szyję, od czasu do czasu szarpiąc moje włosy. Kurwa, jakie to było zajebiste. Jęczała mi w usta, a ja przygryzałem jej dolną wargę. To było tak subtelne, że aż się nie poznawałem. Zdecydowanie lepsze, niż szybki numerek. Aczkolwiek, tego też na pewno spróbujemy.

Jej oddech przyspieszył, widziałem w jej oczach rozkosz. Zachłanność jej pocałunku sprawiła, że przyspieszyłem swoje ruchy. Czułem jak jej uda się zaciskają, a oczy zaszły mgłą. Jęknęła w moje usta i przygryzła wargę. To spowodowało, że dłużej nie wytrzymałem. Kurwa. Głośny jęk wydobył się z moich ust. Przeżyłem najlepszy orgazm w swoim życiu. Całowała mnie delikatnie i się uśmiechała.

– Jesteś taka piękna – powiedziałem. Pocałowałem jej dolną wargę, wciąż nie zmieniając pozycji i patrząc jej w oczy. Błyszczały, była szczęśliwa. Po chwili opadłem na poduszki obok. Oboje uspokajaliśmy nasze przyspieszone oddechy.

Mela oparła głowę na łokciu, który leżał na poduszce i odwróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Pragnęłam tego, od kiedy zobaczyłam cię bez koszulki u Oskiego i Karoli po Sylwestrze – zaśmiała się. Gładziła opuszkami palców mój tors. Jakbym to wiedział, to już dawno kochanie byśmy wylądowali w łóżku! Uśmiechnąłem się do niej.

– A ja odkąd zobaczyłem cię na Sylwestrze w tej sukience. Myślałem, że rzucę się tam na ciebie – odwróciłem się w jej stronę.

– No cóż. Zawsze mogliśmy wylądować też na tylnym siedzeniu któregoś z aut – śmiała się.

– Nie kuś, kochanie – uniosłem brew. Na dźwięk ostatniego słowa wstrzymała oddech. Na pewno to zrobiła. Źle powiedziałem?

– Bardzo ładnie mnie nazwałeś – odpowiedziała, z szerokim uśmiechem na twarzy i delikatnie pocałowała. – Musiałam mieć pewność, że nie chcesz mnie po prostu zaciągnąć do łóżka, kiedy zadawałam ci to pytanie. Nie zniosłabym tego, gdybyś mnie teraz zostawił – mówiła, a moje serce przyspieszyło.

– Nie wykorzystałbym cię nigdy – patrzyłem jej w oczy. – Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką spotkałem. Taką naturalną, zmysłową i seksowną. W dodatku cholernie inteligentną i kochającą muzykę. Nie wspomnę o tych tatuażach, które powodują, że kręcisz mnie jeszcze bardziej. Nigdy więcej tak nie myśl – wplotłem prawą rękę w jej włosy i pocałowałem.

– Tak, twój tatuaż też mnie niesamowicie kręci – poruszała wymownie brwiami i przygryzła wargę.

– Wiesz, że to przygryzanie wargi obróci się kiedyś przeciwko tobie? – uniosłem brew i się zaśmiałem.

– Doprawdy? – zrobiła to ponownie.

– Grabisz sobie – śmiałem się i przejechałem kciukiem po jej ustach. To był najlepszy seks jaki w życiu miałem. Ta kobieta doprowadzała mnie to szaleństwa i była od teraz tylko moja.

***

*Przypis autora:

Szukam zaufania i odnajduję je w Tobie.

Każdy dzień to dla nas coś nowego.

Otwieram umysł na nowe perspektywy.

I nic innego się nie liczy.

Metallica, Nothing Else Matters

Teledysk w tle:
Metallica, Nothing Else Matters

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro