Rozdział XVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przebudziłam się. Na dworze było jeszcze ciemno. Czułam na sobie jego rękę. Spojrzałam w prawą stronę. Był tam, to nie sen. Spał spokojnie, oddychał miarowo, był cholernie seksowny nawet jak spał. Lewą rękę miał pod głową, a prawą cały czas trzymał na moim brzuchu, jakby bał się, że mu ucieknę. Nie miałam zamiaru nigdzie uciekać. To, co się wczoraj działo było tak niesamowite, że aż się zastanawiam, czy mi się nie śniło. Przeżyłam najlepszy seks i orgazm w życiu. Nie mam co prawda jakiegoś wielkiego porównania, bo moim jedynym partnerem łóżkowym był Kuba. Jednakże, to był totalny kosmos.

Zastanawiałam się gdzie mam telefon, bo chciałam sprawdzić, która godzina. Chyba został na stoliku w salonie. Powoli ściągnęłam z brzucha jego rękę i wstałam z łóżka. Na szczęście się nie obudził. Na podłodze leżały porozrzucane nasze ubrania. Podeszłam do mojej torby, która stała w tym samym miejscu, w którym zostawił ją Adi, kiedy weszliśmy do mieszkania. Wyciągnęłam świeżą bieliznę, wzięłam kosmetyczkę i ręcznik. Telefon leżał na stoliku. Była 6:50. Do jego pracy mieliśmy jechać na 9, więc stwierdziłam, że po prysznicu zrobię kawę i coś do jedzenia.

Spojrzałam w lustro. Gdyby nie rozmazany tusz do rzęs, to nie wyglądałam najgorzej. Byłam cholernie szczęśliwa. Oczy mi się świeciły, a włosy były w artystycznym nieładzie. Całe moje ciało przeszło jego zapachem. Na samą myśl tej nocy aż się rumienię. Miałam jakieś tam swoje fantazje dotyczące mojego życia erotycznego, ale jakoś nigdy nie łączyłam ich z Kubą. Za to z Adim... mogłabym zdecydowanie wszystko. Strumień gorącej wody spływał po moim ciele. Zamknęłam oczy, żeby delektować się tą chwilą. W głowie odtwarzałam sceny wczorajszego popołudnia i wieczora.

Już w tej przeklętej windzie miałam ochotę się na niego rzucić. No ale cóż, nie wypadało. Kiedy weszłam do jego sypialni poczułam się dziwnie. Z jednej strony miałam świadomość, że jeszcze do niedawna spała tam jego była, a z drugiej wyobrażałam sobie nas w tym łóżku. Kiedy na balkonie stał tak blisko mnie i wdychałam jego zapach, było mi cudownie. Miałam jednak cały czas, gdzieś z tyłu głowy jego słowa, że te wszystkie laski wskakiwały mu do łóżka, kiedy dowiedziały się jaką ma pracę. Ile w tym prawdy? Nie wiem, ale myślę, że sporo. Nie chciałam być kolejną na jedną noc. Wiem, że tymi wszystkimi niespodziankami chciał sprawić, żebym tak nie myślała, ale jednak wciąż mnie to nurtowało.

Kiedy grał na gitarze miałam niesamowite ciarki, a jak zaczął śpiewać, to już w ogóle byłam rozwalona. Gęsia skórka opanowała całe moje ciało. Musi to koniecznie powtórzyć! Wiem, że nie mówi mi o czymś ważnym, zdaje sobie z tego sprawę, ale mam nadzieję, że faktycznie się to wyjaśni. Cieszyłam się, że powiedziałam mu swoje obawy dotyczące tego, że nie chciałabym być kolejną jednorazową przygodą. Widziałam, że jest ze mną szczery i naprawdę mu na mnie zależy, tak jak i mi na nim.

Sushi było przepyszne. Nawet nauczył mnie jeść pałeczkami, na samą myśl chce mi się śmiać, jak sobie to przypomnę. A potem... Mam wrażenie, że każda nasza rozmowa o tatuażach powoduje między nami jakieś napięcie. Tym razem postanowiłam mu pokazać moje. Jego reakcja była niesamowita. Patrzył na mnie z niedowierzaniem. Był tak napalony, że aż mi się gorąco robi na samą myśl. No i faktycznie skończyliśmy w łóżku. No cóż. Było zajebiście.

Włosy wysuszyłam ręcznikiem i nałożyłam odżywkę. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam bordową bieliznę. Wróciłam do jego sypialni. Smacznie spał, żal mi było go budzić. Postanowiłam porządzić się sama w jego mieszkaniu. Strasznie korciło mnie ubranie jego koszulki, no ale nie wiedziałam czy mogę, więc wyciągnęłam z torby czarne legginsy i bordową, krótką koszulkę na krótki rękaw. Pozbierałam swoje ciuchy z podłogi i odłożyłam do torby. Jego rzeczy też odłożyłam na bok.

Była godzina 7:20. Sprzątnęłam wczorajsze pozostałości po sushi i resztę włożyłam do lodówki. Kurde, chyba naprawdę uwielbiał jeść, bo lodówka była pełna. Zastanawiałam się co zrobić na śniadanie. Jajecznica, kanapki? Włączyłam sobie cicho muzykę w telefonie. Nastawiłam kawę w ekspresie przelewowym i zabrałam się do robienia jajecznicy z pomidorami. Miałam nadzieję, że będzie mu smakować. Na patelnię wrzuciłam pokrojoną cebulę i szynkę, a w międzyczasie kroiłam pomidorki koktajlowe.

Nuciłam sobie pod nosem Jutro, kiedy poczułam jego zapach. Odwróciłam się w lewą stronę, a on stał w czarnych bokserkach, oparty o kanapę i z założonymi rękami na piersi. Uśmiechał się do mnie zawadiacko. Jezu. Jaki on jest seksowny. Moje podbrzusze od razu zareagowało. Uśmiechnęłam się do niego.

 – Dzień dobry śpiochu – powiedziałam. – Długo tak stoisz?

 – Wystarczająco długo, żeby móc podziwiać piękny widok z rana – zaśmiał się i podszedł do mnie. Odłożyłam na bok to co przygotowywałam i uważając, żeby go nie ubrudzić, zarzuciłam mu ręce na szyję. – Dzień dobry kochanie – powiedział w moje usta i delikatnie pocałował. Smakował miętową pastą do zębów. Jak to możliwe, że nie słyszałam, jak wchodził do łazienki? Błądził dłońmi po moich półnagich plecach.

 – Robię śniadanie i jeśli za chwilę się od siebie nie odkleimy, to wszystko mi się przypali – zaśmiałam się, kiedy udało mi się na chwilę złapać oddech. Chciałam już wziąć ręce z jego szyi, ale wciąż mnie nie puszczał, tylko przyglądał uważnie. Jego spojrzenie spowodowało, że zrobiło mi się potwornie gorąco. – Czy mogłabym jednak dokończyć jedzenie? Bo już czuję, że cebula mi się jara – śmiałam się i szybko wyswobodziłam z uścisku. Wrzuciłam szybko pomidorki, wytarłam ręce i mieszałam łyżką na patelni.

 – Wiesz, że zawsze chciałem poprzeszkadzać mojej dziewczynie w kuchni, a nigdy nie miałem okazji? – śmiał mi się do ucha. Stał za mną, przyciskając mocno do siebie, a jego ręce wędrowały po moim brzuchu. – Zdajesz sobie sprawę z tego jaka jesteś seksowna? – szeptał do ucha, a po moim ciele przechodziły fale gorąca. Podbrzusze wariowało, a jego wybrzuszenie w bokserkach wbijało się w moje pośladki. Nie wytrzymam. Wyłączyłam płytę indukcyjną i odwróciłam się w jego stronę. Wplotłam ręce w jego włosy.

 – Długo mam jeszcze czekać aż weźmiesz mnie na tym stole? – uniosłam brew i przygryzłam wargę. Sama totalnie się nie poznawałam, wręcz byłam przerażona swoją pewnością siebie. Wciągnął głośno powietrze. Kompletnie się tego nie spodziewał, no cóż, ja też nie.

Po chwili pozbywał się mojego ubrania w zawrotnym tempie. Kiedy siedziałam na krańcu stołu w samej bieliźnie, odsunął się na chwilę, zmierzył mnie z góry na dół. W jego oczach dostrzegłam ogromne pożądanie, jęknął i wpił się mocno w moje usta. Każde jego dotknięcie powodowało, że przechodził mnie prąd. Mój stanik wylądował gdzieś na podłodze, a Adi stał pomiędzy moimi udami. Czułam wyraźnie jego męskość, wbijającą się w moje łono. Całował moją szyję, dekolt, powoli przechodząc do biustu, przy którym zatrzymał się dłużej.

Nawet nie wiem kiedy, leżałam na tym stole, dół mojej bielizny wyleciał w powietrze. Widziałam tylko ten zadziorny błysk w jego oczach. Nie wiem skąd wytrzasnął prezerwatywę. W tym momencie miało znaczenie tylko to, że znowu czułam go w sobie. To było tak szalone i namiętne, że nie wiedziałam, że moje ciało potrafi tak reagować. Jego szybkie ruchy powodowały, że stół cały skrzypiał. Całował mnie zachłannie, a jego dłonie pieściły moje piersi. Kciukami drażnił twardniejące sutki. Nigdy nie czułam się tak nieziemsko, jak teraz. Fala rozkoszy zalała moje ciało. Adi wpił się mocno w moje usta i doszedł prawie w tej samej chwili. Jego zamglony wzrok zmieniał się z powrotem, w te pełne radości spojrzenie. Przygryzł moją dolną wargę, a ja wciąż ciągnęłam go delikatnie za włosy.

 – Z każdą sekundą, coraz bardziej mnie zaskakujesz – powiedział przyglądając mi się uważnie. Włożył dłonie pod moje plecy i z powrotem siedziałam na brzegu stołu.

 – Cóż, sama siebie też zaskakuję – zaśmiałam się. Taka była prawda. Nie sądziłam, że jestem w stanie używać stołu do innych rzeczy, niż jedzenie. – Myślę, że skoczę do łazienki, a potem dokończę śniadanie, co ty na to? – uniosłam brew.

 – Nie wiem, czy chcę cię wypuścić – uśmiechnął się szelmowsko.

 – Nigdzie nie ucieknę – powiedziałam, a w jego oczach pojawiły się iskierki. Czekał aż to powiem, jestem tego pewna.

 – No dobrze – zaczął, a jego palce błądziły po moim kręgosłupie i ramionach. Dostałam gęsiej skórki. – Mam jednak jeden warunek – szepnął mi do ucha. Dreszcz, który przebiegł po moim ciele, spowodował przyspieszony oddech.

 – Jaki? – powiedziałam to niemal szeptem, bo wiedziałam, że nie stać mnie na nic więcej.

 – Nigdy się przy mnie nie hamuj – szeptał mi do ucha. Jego oddech na mojej szyi sprawiał, że zaczęłam mieć niesamowite ciarki. – Chciałbym, żebyś wiedziała, że to co teraz zrobiłaś, było szalenie seksowne. Jestem tobą totalnie oczarowany – to ostatnie zdanie powiedział patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niego. Wyzwalał we mnie tyle emocji, że nie miałam zamiaru się przy nim hamować.

 – Zgadzam się – odpowiedziałam.

Jego wzrok był hipnotyzujący. Uśmiechnął się szeroko, podniósł mnie, żebym nie siedziała już na tym stole i postawił na podłodze. Błądził jeszcze opuszkami palców pomiędzy moimi plecami i ramionami, jakby nie docierało do niego, że naprawdę tu jestem. Wcale się nie dziwię, że nie chciał mnie puścić, też nie chciało mi się nigdzie iść, kiedy tak subtelnie dotykał moje ciało. Staliśmy tak chwilę patrząc na siebie i każde z nas pogrążone było w swoich myślach. Wplotłam mu dłonie we włosy i zbliżyłam do jego ust.

 – Musisz jednak obiecać, że też się nie będziesz hamować – powiedziałam, złożyłam krótki pocałunek na jego ustach, zdążyłam złapać tylko majtki leżące koło okna i koszulkę, która była gdzieś obok i poszłam do łazienki. Adi stał chwilę tak, jak go zostawiłam. Dobrze powiedziałam? Źle?

Ogarnęłam się jak najszybciej się dało. Założyłam z powrotem majtki i tą krótka koszulkę. Dziwnie się czułam paradując przed nim w takim stroju. To było do mnie kompletnie niepodobne. Wzięłam kilka głębokich wdechów, spojrzałam na siebie w lustrze. Oczy mi się świeciły, wypieki jeszcze nie zeszły do końca, po ostatnim orgazmie. Jedno wiedziałam na pewno, byłam totalnie i bezgranicznie zakochana w tym facecie.

Kiedy wyszłam z łazienki, nie było go w kuchni. Więc chciałam znaleźć chociaż swoje legginsy, żeby nie latać z gołym tyłkiem, ale ich nie było. No cóż. Skierowałam się więc do sypialni.
Drzwi były na wpół przymknięte.

 – Adi mogę wejść? – zapytałam. Nie uzyskałam odpowiedzi, więc uchyliłam drzwi.
Stał w samych bokserkach przy szafie i szukał czegoś do ubrania.

 – A jakbym był nagi? – zapytał i jednocześnie się zaśmiał.

 – Za późno i tak już wszystko widziałam – stanęłam z założonymi rękami na piersi i się śmiałam. – Chciałam zapytać gdzie podziały się moje spodnie i stanik, bo nie widzę ich na podłodze, a jednak wolałabym się ubrać – uniosłam brew. Świdrował mnie spojrzeniem. Zdecydowanie zrobiło mi się za gorąco.

 – Zabrałem sobie – zaśmiał się. – O tym mówisz? – i wyciągnął ze swojej szafy mój stanik.

 – Faktycznie przezabawne – pokręciłam głową z niedowierzaniem. – Chciałabym chociaż to odzyskać. Ubiorę coś innego, bo chyba nie chcesz żebym tak poszła do twojej pracy, prawda? – zaśmiałam się.

 – Bardzo bym chciał, żebyś przyszła tak do mojej pracy, ale tylko gdybym był tam sam – patrzył na mnie intensywnie i powoli się zbliżał. – Myślę, że wyjątkowo mogę ci oddać twoją bieliznę – zaśmiał się i podał mi moją brakującą część garderoby. Wciąż stał bardzo blisko mnie.

 – Dziękuję – odpowiedziałam i uniosłam brew. Z mojej torby wyciągnęłam czarne rurki z wysokim stanem i wyszłam z sypialni. W łazience szybko się ubrałam i wróciłam do przygotowania śniadania.

Adi w tym czasie wziął prysznic, a kiedy wyszedł z łazienki, jego zapach rozniósł się po całym mieszkaniu. Ubrany był w czarne jeansy i białą koszulkę z napisem, na krótki rękaw.
Ja w tym czasie nakryłam do stołu i przekładałam właśnie jajecznicę na talerze.

 – Pięknie pachnie – powiedział, kiedy kierował się w moją stronę. – Kawę też zrobiłaś? – zapytał zdziwiony, kiedy zobaczył, że ekspres jest pełen czarnego napoju bogów.

 – Oczywiście. Bez tego nie funkcjonuję, jak już wiesz – powiedziałam i odłożyłam brudną patelnię na bok. – Masz jakiś ulubiony kubek, czy pijesz w szklance? Nie wiedziałam w sumie, co mam wyciągnąć – stanęłam obok niego.

 – Mam ulubiony kubek – oczy mu się zaświeciły. Otworzył górną szafkę i wyciągnął. – Dostałem od chłopaków – zaśmiał się i postawił przede mną biały kubek z czarnym napisem: DLA NAJLEPSZEGO REALIZATORA DŹWIĘKU OD i w tym miejscu był obrazek cytryn. Patrzyłam na to przez chwilę i wybuchłam śmiechem.

 – Kocham ich dystans do siebie – powiedziałam. No cóż, skoro zespół nazywa się LemON, to większość myśli, że oznacza to cytrynę. A tak naprawdę ich nazwa oznacza TYLKO WŁĄCZ. Lem – jako skrót od Łemkowszczyzny, a ON jako angielskie słówko włącz. – Nie dziwię się, że to twój ulubiony kubek.

 – Prawda, że wspaniały? – uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wyciągnął dla mnie siwy kubek i nalał nam kawę. Wyciągnął mleko i dolał do mojej. Pamięta jaką piję kawę? Spojrzałam na niego. – Zapamiętałem – powiedział, jakby czytał mi w myślach i poruszał znacząco brwiami.

Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Wziął pierwszy kęs jajecznicy do ust i czekałam na reakcję. Zrobił kamienną twarz. Nie smakowało.

 – Nie jedz jak nie lubisz – powiedziałam od razu. – Mogłam zrobić kanapki – jęknęłam.

 – Zwariowałaś? To jest obłędne – powiedział z pełną buzią. – Musisz mnie nauczyć – dodał, kiedy przełknął. Uf. Ulżyło. Zajadał się tą jajecznicą, jakby nie widział jedzenia od tygodnia.

 – Nie ma sprawy. Ty mnie nauczyłeś jeść sushi, to ja cię nauczę robić jajecznicę – zaśmiałam się.

Po śniadaniu przebrałam się w bordową bluzkę na długi rękaw i byłam gotowa do wyjścia. Adi zabierał laptopa i kilka jakichś dokumentów. Po chwili siedzieliśmy już w aucie.

 – Powiesz mi gdzie pracujesz teraz, czy mam czekać aż dojedziemy na miejsce? – zapytałam. Trochę się stresowałam. Adi też był jakiś nieswój, jakby się bał mojej reakcji.

 – Dowiesz się na miejscu – odpowiedział i posłał ledwo widoczny uśmiech.

 – Czy to jest coś zakazanego, że tak się stresujesz? – zapytałam, patrząc na jego profil. – Od śniadania zachowujesz się zupełnie jak nie ty. Rozumiem, że to twoja ostatnia tajemnica?

 – Tak, ostatnia – odpowiedział cicho. – Nie robię nic nielegalnego, po prostu... – przerwał na chwilę i spojrzał na mnie. Przez ten ułamek sekundy widziałam w jego oczach totalną niepewność. Myśli, że nie będę go chciała znać, czy co? – Obawiam się twojej reakcji – westchnął.

 – Jeśli to nie jest coś zabronionego, to nie masz się czego obawiać – odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Miałam nadzieję, że dodam mu otuchy, chociaż sama czułam dziwny ucisk w żołądku. Uśmiechnął się delikatnie.

Jechaliśmy ulicami Warszawy, co jakiś czas stając w korku. Toruńskie korki miały się nijak do tych w stolicy.

 – Masz jakieś plany na przerwę międzysemestralną? – zapytał nagle Adi.

 – W zasadzie to mam. Muszę pisać licencjat i ogarnąć restaurację, bo partner mojej mamy, zabiera ją na tydzień w góry – odpowiedziałam patrząc w okno. Chciałabym móc spędzić ten czas z nim.

 – A znajdziesz dla mnie może jeden weekend? – zapytał z nadzieją.

 – Na pewno się postaram – spojrzałam na niego z uśmiechem.

 – To świetnie. No, to jesteśmy na miejscu – powiedział i zaparkowaliśmy. – Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła – uśmiechnął się delikatnie i wysiedliśmy z auta.

Staliśmy przed nowoczesnym, dwupiętrowym, beżowym budynkiem, w kształcie prostokąta. Okna były zaciemnione. Prowadziły do niego szerokie schody, a nad drzwiami widniał ogromny napis WYDAWNICTWO MUZYCZNE SAWICCY BROTHERS. Spojrzałam pytająco na Adriana i ponownie na napis.

 – Czekaj, czekaj – zaczęłam. – Chcesz mi powiedzieć, że wraz z bratem masz wytwórnię muzyczną? – powiedziałam to tak cicho, że nie wiedziałam, czy mnie usłyszał. Co tu się dzieje? Patrzyłam na niego, a on zdołał tylko przytaknąć głową. Zabrakło mu słów. – Jesteś producentem muzycznym? Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś? Czemu ukrywałeś przede mną takie rzeczy? – mówiłam podniesionym tonem. Miałam w sobie w tym momencie tyle rozbieżnych emocji, że złapałam się za głowę. Nawet nie wiedziałam co mam myśleć. Poznaję w autobusie faceta, który jest realizatorem dźwięku mojego ukochanego zespołu, a teraz nagle okazuje się pieprzonym producentem muzycznym. To jakieś przeznaczenie, czy ktoś robi sobie ze mnie jaja? – Nie wiem, jestem w jakiejś ukrytej kamerze, czy to naprawdę jest taki totalny zbieg okoliczności? – Adi przyglądał mi się uważnie. Nie wiem co myślał, ale w jego oczach widziałam niepewność, wymieszaną ze smutkiem. – Powiedz coś. Jak to jest możliwe? – Podeszłam do niego blisko i złapałam za dwa końce jego rozpiętej kurtki. – To naprawdę jest przypadek, że się spotkaliśmy? Ktoś nas na siebie nasłał, czy robisz sobie teraz ze mnie jakieś żarty? – Adi nadal milczał. Patrzyłam mu prosto w oczy. – Odezwij się do mnie – powiedziałam błagalnym tonem i oparłam się czołem o jego klatkę piersiową. Wziął głęboki oddech i mocno mnie przytulił. Położył swoje ręce na moich ramionach i odsunął od siebie na ich odległość. Patrzył mi prosto w oczy.

 – Tak, prowadzimy z bratem wytwórnię muzyczną. Jestem producentem muzycznym. Nie jesteś w żadnej ukrytej kamerze. Nasze spotkanie jest totalnym przypadkiem. Nikt nas na siebie nie nasłał – wyrzucał z siebie te zdania. – No może jedynie Oski chciał, żebym poznał cię wtedy w Sylwestra – zaśmiał się. Chyba zaczął się rozluźniać. – Nic mi o tobie wcześniej nie mówił, żeby nie było tu żadnych nieporozumień. Nie wiedziałem, że śpiewasz i grasz. Jakieś cholerne przeznaczenie sprawiło, że moje auto nawaliło, a ja usiadłem obok ciebie w tym autobusie. Nie chciałem nic przed tobą ukrywać – westchnął i zamilkł na chwilę. – Kiedy przyznawałem się innym dziewczynom, że jestem producentem muzycznym, to wiedziałem, że zależy im tylko na sławie i kasie. Po Ance postanowiłem nie mówić tego od razu. Chciałem, żeby ktoś poznał mnie takiego, jakim jestem naprawdę, a nie przez pryzmat mojej pracy. No i poznałem ciebie. Od razu wiedziałem, że nawet gdybym ci się przyznał kim jestem, nie zależałoby ci na rzeczach materialnych. Jesteś zupełnie inna, niż te dziewczyny, które do tej pory znałem. Jesteś taka naturalna i prawdziwa, że aż ciężko mi uwierzyć w to, że stoisz tutaj przede mną. Nie myślałem, że zasługuję na kogoś takiego. Chciałem ci powiedzieć już wcześniej, ale nie miałem odwagi. Nie wiem czemu, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Wiem jednak to, że masz boski głos i naprawdę chciałbym, żebyś przyjrzała się, jak to wygląda od mojej strony. Nie mam zamiaru nakłaniać cię do niczego, ale kiedy usłyszałem twój duet z Igorem, to w mojej głowie od razu pojawił się pomysł, żebyście coś nagrali razem – w tym momencie moja szczęka dosięgła ziemi.

 – Słucham? – wyszeptałam, bo wiedziałam, że mój głos zawiedzie. – Ja z Igorem? Nagrać? Razem? Jak to? – słowa wychodziły ze mnie z prędkością światła. Patrzyłam na niego w totalnym szoku.

 – Tak. Znaczy jeśli nie chcesz, to ja nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać. Chciałbym jednak, żebyś odważyła się spróbować czegoś więcej, niż po prostu nagrania na YouTube – oznajmił to tak swobodnie, że zastanawiałam się, czy ja w tym momencie naprawdę nie śnię.

 – To jest po prostu wszystko tak absurdalne, że aż niemożliwe – westchnęłam i pokręciłam z niedowierzaniem głową. Adi przyglądał mi się uważnie. W jego oczach widziałam, że czeka co jeszcze powiem, a ja milczałam. Nie wiem co miałam w tym momencie w głowie, bo panował w niej taki chaos, jak jeszcze chyba nigdy w życiu. Jego spojrzenie wyrażało coraz większe zrezygnowanie. Nie mogłam do tego dopuścić. Wzięłam głęboki oddech. – To pokażesz mi czym się zajmujesz? – zapytałam i się uśmiechnęłam. Momentalnie w jego oczach pojawił się błysk. Nagle poczułam jak podnosi mnie do góry i kręci się dookoła swojej osi, ze mną na rękach. Głupek. Postawił mnie z powrotem na chodniku.

 – Dziękuję – powiedział. Był tak szczęśliwy, jakbym co najmniej spełniła jakieś jego marzenie. – Chodź, poznasz mojego brata - wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia.

Błagam, żeby to nie był sen! Weszliśmy do holu. Był ogromny. Po lewej stronie była poczekalnia. Stały tam kanapy, fotele i małe stoliki. Po prawej stronie było przejście do sal konferencyjnych. Wszystko oszklone i nowoczesne. Na kilku ścianach wisiały różne okładki płyt, które jak podejrzewam, chłopacy wydali. Na wprost znajdowała się nowoczesna, biała, podświetlana lada, za którą siedziała jakaś młoda dziewczyna. W dalszej części widać było schody i windę.

 – Dzień dobry – posłała nam uśmiech. – Przekazałam już wszystko Panu Łukaszowi, jeśli będą jakieś aktualności, od razu dam znać. Tutaj jest jedynie wczorajsza poczta, zawsze Pan odbiera, więc zostawiłam – położyła mu kilka listów i podała jakąś kartkę do podpisu.

 – Hej Majka, ile razy mamy ci powtarzać, że masz mówić do nas na ty? – zaśmiał się Adi. Podeszliśmy do niej bliżej, a Adi podpisał i wziął listy. Dziewczyna wpatrywała się w niego jak w obrazek. No cóż, nie dziwię się jej, sama tak miałam.

 – Wiem, wiem, ale i tak mi nadal jakoś głupio – zaśmiała się szczerze.

 – To niech przestanie być ci głupio – pokręcił głową. – To jest Melka – wskazał na mnie – moja dziewczyna – na te słowa motyle w moich brzuchu skakały z radości. Maja spojrzała na mnie nieodgadnionym wyrazem twarzy.

 – Mela, miło mi – podałam jej dłoń i się uśmiechnęłam.

 – Maja – odwzajemniła uścisk i też delikatnie się uśmiechnęła. – Mi również. – To była naprawdę sztuczna reakcja.

 – Gdyby przyjechał Igor to niech od razu wjedzie na górę – powiedział radośnie Adi. Wziął mnie za rękę i szliśmy w stronę windy.

 – Jasne, nie ma sprawy – odpowiedziała i zajęła się dalej swoją pracą.

 – Ile przyprowadzałeś tu dziewczyn, że tak na mnie dziwnie zareagowała? – zapytałam, kiedy wjeżdżaliśmy windą na drugie piętro. Opierałam się o ścianę windy, Adi stał naprzeciwko i po tym pytaniu wyraźnie się zmieszał. – Chyba jednak sporo, skoro tak zareagowałeś – zaśmiałam się. Nie miałam mu o dziwo tego za złe. Każdy ma jakąś przeszłość. Nurtowało mnie tylko jedno. Nie chciałam być kolejną, chwilową panienką w jego kolekcji.

 – No cóż - zaczął. – Było ich kilka. To jednak nie ma teraz żadnego znaczenia, bo nigdy więcej nie przyprowadzę tu żadnej, oprócz ciebie – zbliżył się do mnie i krótko pocałował.

Winda się zatrzymała. Adi wziął mnie za rękę i prowadził korytarzem. Po drodze mijaliśmy kilka zamkniętych drzwi. Byłam ciekawa ilu ludzi tutaj pracuje. Weszliśmy w końcu do pomieszczenia, w którym znajdowała się kuchnia, stół i krzesła. Na jednym z nich siedział brunet, który popijał kawę i przeglądał coś w telefonie. Gdy usłyszał ruch przy drzwiach, spojrzał w naszą stronę.

 – Siema brat – Adi skierował do niego te słowa. – To jest Melka – oznajmił. Złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Jego brat szeroko się do mnie uśmiechnął. Szybko odłożył telefon i wstał z krzesła. Czułam jak przygląda mi się uważnie.

 – Hej, jestem Łukasz. Cieszę się, że mogę cię w końcu poznać. Myślałem, że ten gamoń nigdy się nie odważy przyprowadzić cię tu – wyciągnął do mnie dłoń. Jego brat o mnie wie? Naprawdę mu o mnie mówił?

 – Hej, Mela jestem, miło mi – odwzajemniłam uścisk i też się uśmiechnęłam. Spojrzałam w jego brązowe oczy, był taki radosny i wyluzowany.

 – Już nie przesadzaj, dobra? – odezwał się Adi. – Cud, że tu weszła, jak zobaczyła napis przed wejściem.

 – Nie powiedziałeś jej wcześniej? – zapytał zaskoczony. – To, że nie powiedziałeś jej od razu to już wiedziałem, ale że tak wcale, wcale? Naprawdę nic nie wiedziałaś? – spojrzał na mnie. Jego głowa chodziła między mną, a Adim.

 – Nie wiedziałam – odpowiedziałam. – Uwierz, że był to dla mnie niezły szok – zaśmiałam się. – Już się nawet zastanawiałam, czy nie jestem w jakiejś ukrytej kamerze – dokończyłam. Patrzył na mnie z niedowierzaniem.

 – Co on ci zrobił? – pokręcił głową. – Jak to jest możliwe, że nie uciekłaś?

 – Daruj, stary – westchnął Adi. – Mela musi to przetrawić. Wcale nie jest powiedziane, że jeszcze nie ucieknie – stali teraz obok siebie i patrzyli na mnie. Byli do siebie bardzo podobni. Układ oczu, nosa i ten sam, cudowny uśmiech.

 – Nie zrobię tego – powiedziałam i ściągnęłam kurtkę. – Zawsze chciałam zobaczyć, jak to wszystko wygląda, więc na pewno nie przepuszczę takiej okazji – zaśmiałam się. Spełnił kolejne moje marzenie. A ja co? Nie miałam mu nic do zaoferowania.

 – Bardzo dobre podejście – powiedział Łukasz. – Czuj się jak u siebie, Adi na pewno cię oprowadzi. W takim razie widzimy się niedługo – uśmiechnął się. Wziął kawę, telefon i wyszedł.

 – Twój brat o mnie wie? Opowiadałeś mu? – zapytałam Adriana.

 – Oczywiście, że wie – wziął moją kurtkę, którą ściskałam w rękach i powiesił na wieszaku. – Był pierwszą osobą, której powiedziałem. Zaraz po nim był Igor i to w zasadzie tyle. No reszta chłopaków z LemON dowiedziała się przed koncertem w Toruniu, żeby udała się niespodzianka.

 – Nieźle – powiedziałam. – Chyba muszę na chwilę usiąść, bo to jest dla mnie jakaś abstrakcja – zaśmiałam się i usiadłam na najbliższym krześle. Adi usiadł naprzeciwko. – Rozumiem, że twój brat i ty jesteście tu, nie wiem jak to nazwać, szefami? Jak to się stało? – zapytałam po chwili.

 – Tak, mów mi szefie – zaśmiał się. – Nasz tata pracował kiedyś w jednym z wiodących wydawnictw muzycznych. Kiedy wzrosło zapotrzebowanie na muzykę alternatywną, coś takiego wiesz, nowego, innego, świeżego, to postanowił, że założy swój biznes, ale będzie jakby spółką tego głównego. Jego szefostwo było zachwycone pomysłem i tym sposobem z zaprzyjaźnionymi ludźmi powstała ta wytwórnia. Właściwie specjalizujemy się w większości gatunków muzycznych oprócz muzyki klasycznej. Oczywiście na początku to nie wyglądało tak jak widzisz – zaśmiał się. – Najpierw był garaż przy domu, potem ogarniali to w jakimś wynajętym miejscu. Zaczęło się rozkręcać. Potem wdrażał Łukasza i mnie w to wszystko, no i udało się zainwestować w większe lokum. Powiedział, że doskonale sobie z tym poradzimy i dlatego taka nazwa, wcześniej było po prostu WYDAWNICTWO MUZYCZNE SAWICCY. Ten budynek istnieje od około dwóch lat. Tata od czasu do czasu wpada, ale prowadzimy to głównie we dwóch. Znaczy ostatnie zdanie należy do nas. Mamy dział marketingu, dział handlowy, są działy, które zajmują się po prostu różnymi rodzajami muzyki. Każdy ma inne zadania. Pomagamy w układaniu tekstu, komponowaniu muzyki i tym podobne. Jeśli zaczynamy współpracę, to załatwiamy wszystko dla danego artysty. Nagrywamy u nas w studio, pomagamy w tworzeniu okładki, podpowiadamy repertuar, a nawet organizujemy powstawanie teledysków. Ogarniamy mu różne współprace i go promujemy. Mamy umowy z różnymi firmami, niezależnymi sklepami muzycznymi, sieciami, dzięki czemu na przykład dana płyta może być sprzedawana w Empiku, czy innych tego rodzaju sklepach. Współpracujemy z naprawdę wieloma osobami. Igor i chłopaki też wydawali u nas Scarlett, tak że jakoś się kręci – wzruszył ramionami. Mówił to tak, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. Patrzyłam na niego z totalnym niedowierzaniem. Jakim cudem się tu w ogóle znalazłam? – To co, wycieczka krajoznawcza? – uśmiechnął się szeroko.

 – To się nie dzieje naprawdę – pokręciłam głową i się zaśmiałam. – Serce mi wali jak oszalałe od tych wszystkich rewelacji – spojrzałam na Adiego. Rozluźnił się. Opowiadając mi o tym, czym się zajmują, odżył. Iskierki skały w jego oczach, a z twarzy nie schodził uśmiech. – Ruszajmy – powiedziałam po chwili. Wstał z krzesła i podał mi rękę. Ujęłam ją i ruszyliśmy korytarzami tego ogromnego gmachu.

Poznałam wiele wspaniałych osób, którym zostałam przedstawiona, jako jego dziewczyna. Oni nie reagowali tak jak Maja. Czułam się, jakby pierwszy raz kogoś im przedstawił. Może oni nie znali tych wcześniejszych? Opowiadali mi czym się zajmują, jakie mają pomysły, jak to wszystko wygląda z ich strony. Ludzie pełni pasji i zaangażowania. Słuchałam ich z zapartym tchem. Zdecydowanie to praca ich marzeń.

Weszliśmy do studia nagrań. Ciemne pomieszczenie składające się z dwóch mniejszych, oddzielonych od siebie dźwiękoszczelną szybą. W tym pierwszym, w którym staliśmy, na wprost było mnóstwo sprzętu do masteringu i miksowania. Do drugiego, które przeznaczone było do rejestracji nagrań dźwiękowych, prowadziły drzwi znajdujące się po prawej stronie. Tu było przepięknie. Byłam totalnie zachwycona.

 – Robi wrażenie co? – szepnął mi do ucha, poczułam przyjemny dreszcz przebiegający przez całe ciało.

 – Tu jest bosko, niesamowicie, magicznie, nieziemsko. W sumie, to nawet te słowa tego nie wyrażają – powiedziałam cicho.

 – Chodź tutaj – powiedział Adi i otworzył drzwi do sali, gdzie odbywały się nagrania.

Jak tam weszłam poczułam się tak, jak wtedy na scenie, gdy grałam dla chłopaków. Zdenerwowanie z niesamowitym podekscytowaniem. Ściany były wygłuszone. Na środku stał mikrofon na statywie, obok wisiały słuchawki. Dookoła rozstawione były różne instrumenty. Perkusja, gitara elektryczna, bas, pianino. Byłam zafascynowana tym miejscem. Podeszłam do pianina i dotknęłam opuszkami palców klawiaturę, bałam się żeby niczego tu nie zepsuć.

 – Może coś zagrasz? – Adi stał oparty o ścianę przy drzwiach, z założonymi rękami na piersi i intensywnie się we mnie wpatrywał.

 – Nie no coś ty, bo jeszcze coś uszkodzę – powiedziałam cicho. Adi zaśmiał się i pokręcił głową.

 – Nic nie popsujesz – powiedział i zbliżył się. Patrzył na mnie tymi radosnymi oczami i uśmiechał szeroko. Założył mi włosy za ucho. Przybliżył tak, jakby chciał pocałować, ale tego nie zrobił, tylko szepnął do ucha – proszę, zagraj mi coś.

Jego oddech łaskotał moją szyję, a na całym ciele czułam gęsią skórkę. Ogarnij się Mela. Masz taką wspaniałą okazję, zobaczyć jak to jest. Wciągnęłam głośno powietrze. Spojrzałam na niego krótko, podłączyłam sobie kable i zasiadłam do pianina. Wzięłam głęboki oddech. Dotknęłam klawiszy. Przeszedł mnie prąd. Zamknęłam oczy. Adi stał obok, ale mnie już nie było w tym pomieszczeniu. Myślami byłam w swoim pokoju. Zagrałam jakieś krótkie ćwiczenie, żeby rozgrzać palce. No i zaczęłam grać I Walk Beside You, naszego ulubionego zespołu Dream Theater. Zastanawiałam się, czy śpiewać, ale stwierdziłam, że skoro i tak mnie nikt nie słyszy, a Adi stoi obok, to mogę sobie pozwolić. Ta piosenka miała w sobie coś magicznego. Chciałam, żeby wiedział, że może na mnie liczyć, że będę go wspierać, że przy nim jestem. Można uczucia okazać w różny sposób, a mi przychodziło to najłatwiej poprzez muzykę.

I walk beside you
Wherever you are
Whatever it takes
No matter how far
Through all the may come
And all that may go
I walk beside you
I walk beside you
*

Zakończyłam i otworzyłam oczy. Rozejrzałam się, ale Adiego nie było obok. Przede mną stał statyw z włączonym mikrofonem. Podniosłam wzrok wyżej. Stał za szybą razem z Łukaszem, Igorem, Rubensem i Piotrkiem Walickim, którzy wpatrywali się we mnie jak zahipnotyzowani.

 – Czy śpiewałaś to do mnie? – głos Adriana rozległ się w pomieszczeniu, w którym siedziałam. Poczułam się nagle potwornie zestresowana. Dlaczego? Spuściłam wzrok. Przecież miałam zagrać tak po prostu, bez nagrywania, dla niego. – Melka spójrz na mnie – Adi wciskał jakiś guzik na tej konsoli, która znajdowała się w ich pomieszczeniu, dzięki temu było go słychać. Nie podniosłam wzroku. Opuściła mnie cała pewność siebie. Przecież ja się nawet nie rozśpiewałam. Na pewno nie było czysto. Dlaczego musieli to słyszeć? – Kochanie, proszę spójrz na mnie – powiedział wręcz błagalnym głosem.

Na te słowa zrobiło mi się gorąco. Naprawdę słowo kochanie brzmiało w jego ustach jak najpiękniejszy komplement. No dobra Mela, spójrz tam. W końcu nie przyjechałaś tu nic nagrywać, tylko to wszystko poznać. Zanim coś nagrasz, o ile kiedykolwiek, minie dużo czasu. To była taka próba, bez przygotowania. Ja pierdolę, Mela jesteś dorosła. Umiesz przyjąć słowa krytyki. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam przed siebie. Wszyscy szeroko się uśmiechali.

 – Byłaś genialna – powiedział Adi. – Nie ściemniam – powiedział stanowczo. Wstałam z tego krzesła i ruszyłam w stronę drzwi. Jednak on był szybszy. Otworzył je i wpił się w moje usta, tak zachłannie i namiętnie, że totalnie się rozpłynęłam. Wiedziałam, że zrozumiał przekaz piosenki.

 – Dlaczego mnie nagrałeś? Dlaczego oni to słyszeli? – zapytałam go cicho. – Przecież ja to tak z marszu, bez rozśpiewania, nie przygotowałam się nawet – zaczęłam mówić bez składu, jąkając się.

 – Chodź, posłuchasz jak to brzmi – uśmiechnął się szeroko i wziął mnie za rękę. – Sama się przekonasz, że mówię prawdę.

 – Rany, dziewczyno, co za głos – Łukasz patrzył na mnie z niedowierzaniem.

 – A ja się zastanawiałem, czym mnie jeszcze zaskoczysz – zaśmiał się Igor. – To była petarda.

 – Mówiłem? – Adi przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. – Teraz posłuchaj – powiedział i włączył to, co zostało nagrane. Kończyłam grać moje ćwiczenie. Czy to wtedy podstawił mi mikrofon? Kiedy wyszedł, żeby nagrywać? Naprawdę totalnie się wyłączyłam. Pierwsze dźwięki piosenki rozbrzmiały w pomieszczeniu. Za chwilę mój głos. Nigdy nie lubiłam się słuchać, to było takie dziwne. Musiałam jednak przyznać mu rację, naprawdę dobrze mi to wyszło. Nie wiem, jak to możliwe.

 – To naprawdę ja? – zapytałam po chwili. Czułam jakbym słyszała kogoś obcego.

 – Oj tak, to zdecydowanie ty – powiedział Rubens.

 – Naprawdę nie wierzę, że to miało miejsce – powiedziałam cicho.

 – To uwierz – powiedział Łukasz. – To jest naprawdę świetny materiał. Poważnie się zastanów, czy nie chcesz z nami współpracować – uśmiechnął się przyjaźnie. Serio? Nie, to mi się na pewno śni, zaraz się obudzę i wszystko zniknie.

 – Pięknie grasz – powiedział Piotrek. – Masz coś swojego?

 – Mam, ale... – nie zdążyłam dokończyć.

 – Słucham? – Adi, Igor i Łukasz zmówili się. Patrzyli na mnie nieodgadnionym wyrazem twarzy. Wyczułam szok, gniew i podziw?

 – No znaczy się... – zaczęłam się jąkać. Przecież te moje teksty i nuty, które chowałam do szuflady, nie nadawały się do tego, aby ujrzeć światło dzienne.

 – Koniecznie musisz nam to przedstawić. Masz teksty? Muzykę? Czy jedno i drugie? – Łukasz chodził po pokoju i pocierał ręką kark. – Wiem – powiedział nagle. – Przywieź wszystko co masz, jak następnym razem przyjedziesz, dobra? Kaja pomoże w razie czego z tekstem – chodził i mówił do siebie, pocierając dłonią brodę. – Alex z muzyką. Ogarnie się inne instrumenty, gdyby była potrzeba.

 – Czekaj, czekaj – powiedziałam nagle. – Czy możemy coś ustalić? Bo ja tu naprawdę nie przyjechałam nagrywać. Chciałam zobaczyć jak to wygląda. To jest jakiś kosmos - mówiłam będąc w totalnym szoku, że to wszystko się tak szybko odbywa. – Ja się do tego nie nadaję. Ja... – zamilkłam. Wszyscy mi się przyglądali. Byłam z jednej strony cholernie szczęśliwa, a z drugiej totalnie rozwalona emocjonalnie. – Ja przecież nic nie wiem o tym świecie. Dopiero co się w ogóle odważyłam nagrać cokolwiek na YouTube i to tylko dzięki mojej rodzinie, bo kupili mi sprzęt i nie miałam już żadnej wymówki. To, co się teraz dzieje, jest dla mnie czymś całkowicie nierealnym. – Zrobiło mi się nagle słabo z tych emocji. – Nie wiem, co mam wam powiedzieć, bo jestem teraz totalnie zestresowana, aż się cała trzęsę – powiedziałam i kucnęłam.

 – Chodź – Adi pomógł mi wstać, wziął mnie za rękę i wyprowadził. Naprawdę kręciło mi się w głowie. Prowadził mnie korytarzem, podtrzymując w pasie. Wyszliśmy na balkon, który znajdował się na tylnej części budynku. Mroźne powietrze uderzyło w moje nozdrza. Tego potrzebowałam. Nawet nie wiedziałam, że było mi aż tak duszno. Oparłam się o barierki, zamknęłam oczy i wdychałam powietrze. Adi stał tuż obok.

 – Przepraszam – wyszeptałam. – Zrobiłam teraz z siebie totalną idiotkę. – Pokręciłam głową z niedowierzaniem.

 – Co ty gadasz za głupoty? Mela... – przytulił mnie od tyłu. – Nie zrobiłaś z siebie żadnej idiotki – szepnął mi do ucha. – Po prostu za duża dawka emocji. Oddychaj głęboko. Już dobrze kochanie. – Oddychał razem ze mną. Jego zapach i ramiona były ukojeniem. Czułam się bezpiecznie. Nie potrzebowałam do szczęścia niczego więcej oprócz jego obok.

***

*Przypis autora:

Jestem przy Tobie,
gdziekolwiek pójdziesz.
Nie zważając na straty,
nieważne jak daleko,
nie bojąc się tego, co może nadejść
i co może odejść.
Jestem przy Tobie.
Jestem przy Tobie.

Piosenka w tle:
Dream Theater, I Walk Beside You

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro