Rozdział XVII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Adriana

Trzymałem ją w ramionach. Oddychała głęboko. Nie chciałem jej puścić, była teraz taka krucha i delikatna. A rano? Taka zadziorna i seksowna. Na samą myśl tego seksu na stole robiło mi się gorąco. Kompletnie się tego po niej nie spodziewałem.

Zaczęła się trząść z zimna, więc przytuliłem ją mocniej. Wdychałem zapach jej kokosowego żelu pod prysznic i całowałem czubek jej głowy. Jak wychodziłem ze studia nagrań, zdążyłem tylko rzucić spojrzenie pełne irytacji, w stronę mojego brata. Przecież mówiłem mu, że chce ją stopniowo w to wszystko wdrażać. Miała tylko się posłuchać, żeby zobaczyć jak to wygląda. Odwróciła się do mnie przodem. Spojrzała mi w oczy. Była zagubiona.

– Przepraszam Adi – oparła czoło o moją klatkę piersiową. – Ja się chyba nie nadaję. To wszystko mnie przeraża, a jednocześnie fascynuje. To takie idiotyczne – jęknęła.

– Nie masz mnie za co przepraszać, już ci mówiłem – bawiłem się jej włosami. – To wcale nie jest idiotyczne. Spójrz na mnie – podniosła te piękne, zielone oczy pełne zakłopotania. – Ja nie chcę cię do niczego zmuszać. Chciałem cię nagrać, żebyś po prostu zobaczyła jak to jest, żebyś się posłuchała i uwierzyła w siebie – głaskałem ją po policzku. – Przepraszam za Łukasza, mówiłem mu, że ma dać ci czas na zastanowienie się, ale on jest w gorącej wodzie kąpany – westchnąłem.

– Przepraszam Mela – usłyszałem nagle głos brata za sobą. Odwróciłem się, opierał się o drzwi balkonowe. – To nie tak miało wyjść – westchnął. – Po prostu... – zamilkł na chwilę i podszedł bliżej. Mela stanęła obok mnie. Patrzyła na niego zawstydzona i zagubiona. Łukasz przetarł twarz dłońmi. – Po prostu, ja już tak mam, że chciałbym wszystko szybko i na już. Nie pomyślałem, że może cię to stresować, że to wszystko jest dla ciebie nowością. Że sam fakt przebywania tutaj jest dla ciebie szokiem – Łukasz zbliżył się do niej. – Nie o to mi chodziło. Po prostu jak Adi napisał do mnie, że mam przyjść cię posłuchać, nie spodziewałem się usłyszeć tego, co tam się działo. Obiecuję, że dopóki sama nie zdecydujesz się na krok dalej, nie będę się wtrącał. Jednak, jeśli będziesz chciała współpracować z nami, to dołożę wszelkich starań, żeby wszyscy o tobie usłyszeli. – Mela patrzyła na niego z totalnym szokiem wypisanym na twarzy. Też nie spodziewałem się usłyszeć takiej przemowy.

Dla niej to naprawdę była jakaś abstrakcja. Najpierw na tym parkingu stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła gdzie się znajdujemy. Potem na mnie nakrzyczała. Myślałem, że zwariuję, jeśli mnie przez to odrzuci. Ale nie. Ona nagle po prostu powiedziała, że chce zobaczyć czym się zajmuję. Z tej radości aż podniosłem ją i obróciłem wokół. Jest lekka jak piórko.

Potem wszystko jej opowiedziałem, przedstawiłem załodze, była totalnie zachwycona. Te iskierki podekscytowania, które miała w oczach, sprawiały, że była taka niewinna i słodka. A kiedy udało mi się ją namówić do zagrania, wiedziałem, że będzie w swoim świecie. Szybko napisałem do Łukasza, że ma przyjść, a w międzyczasie dołączył Igor, Rubens i Piotrek. Słuchaliśmy jej jak zahipnotyzowani, miała tak magiczny i przyciągający głos, że miałem ciarki. A kiedy słyszałem co śpiewała, od razu wiedziałem, że przekazuje mi w ten sposób swoje uczucia. Kurwa, co za kobieta. Jak można jej nie kochać?

– Przepraszam za moją reakcję – powiedziała cicho i objęła się ramionami. Wciąż patrzyli na siebie z moim bratem. Dziwnie się czułem, jakby zazdrosny? – Ja po prostu mam wrażenie, że śnię i się zaraz obudzę – zaśmiała się delikatnie. – Nie wiem czy nadaję się do takiego świata. Na pewno za dużo emocji jak na jeden dzień – westchnęła. Łukasz przyglądał się jej intensywnie. Kurwa, co ty taki w nią wpatrzony?

– Wiesz – stał z rękami w kieszeniach. – Chyba nie znałem nigdy nikogo tak skromnego, kto ma jednocześnie tak ogromny talent – kontynuował. – Naprawdę jesteś niesamowita, Adi miał rację – uśmiechnął się do niej.

Ogólnie dziwnie się czułem, kiedy tak do niej mówił. No ale, nie miałem zamiaru zaprzątać sobie tym głowy, w końcu zaraz będzie miał żonę.

– Dzięki – powiedziała zawstydzona i spojrzała na mnie z iskierkami w oczach. – Ale zrobiłam cyrk – zaśmiała się i pokręciła głową. – Chyba muszę wejść do środka, bo zaraz zamarznę – weszła jako pierwsza. Spojrzałem na Łukasza, zachowywał się jakoś dziwnie. Chyba będę musiał z nim pogadać. – Gdzie znajdę łazienkę? – zapytała, kiedy zamykałem drzwi od balkonu.

– Korytarzem do końca prosto i po lewej – odpowiedziałem. – Wszystko już ok?

– Tak, wszystko dobrze – uśmiechnęła się do mnie i po chwili zniknęła w głębi korytarza.

– Co jest? – zwróciłem się od razu do Łukasza, który stał z rękami w kieszeniach i wpatrywał się w okno.

– Nic – odpowiedział krótko.

– Widzę, nie ściemniaj – oparłem się o ścianę obok i stałem z założonymi rękami.

– Jak to jest możliwe, że poznałeś ją przypadkiem? – powiedział, nie zmieniając swojej pozycji.

– Nie wiem. Cały czas mnie to nurtuje – westchnąłem. – Nigdy nie wierzyłem w żadne pierdoły o przeznaczeniu. Ale jak tak się teraz nad tym zastanawiam, to może nie spotkałem jej przypadkiem? Może ona miała być moim lekiem na całe zło, a ja mam ją pokazać światu? Taka nieśmiała i niewinna, a zarazem taka ostra i seksowna – uśmiechnąłem się na samą myśl o naszym poranku. Łukasz stał z tymi rękami w kieszeniach i też się połowicznie uśmiechnął. Ewidentnie intensywnie o czymś myślał. – Nie chcę ci prawić morałów, ale niedługo będziesz miał żonę – powiedziałem.

– Tak, wiem. Kocham Madzię nad życie i nie zamieniłbym jej na żadną inną kobietę. Ale ona ma w sobie coś takiego, co przyciąga do niej jak magnes – spojrzał na mnie w tym momencie i przełknął głośno ślinę. – Nie zrozum mnie źle, Magda jest najlepszym co mnie w życiu spotkało i choćby się waliło i paliło, we wrześniu zostanie moją żoną – zaśmiał się. – Ale Mela hipnotyzuje głosem, wzrokiem i w ogóle całą sobą.

– Doskonale wiem o czym mówisz – odpowiedziałem. – Nie wyobrażam sobie tego, żeby miało jej nie być obok. Nigdy się tak nie czułem – oparłem się tyłem głowy o ścianę.

– Wierzę ci – powiedział. – Myślę, że będzie przyciągać jak magnes swoich fanów, jak kiedyś odważy się nam zaufać w kwestii swojej kariery. Dobra, muszę się ogarnąć – przetarł twarz dłońmi. – Wyjdziemy dziś na imprezę? – powiedział nagle. – Wiem, że jest wtorek, ale Mela jutro wraca, a może poznałaby Madzię? Zapytamy czy Igor z chłopakami też by nie wpadł?

– No mnie namawiać nie musisz – zaśmiałem się.

– Na co nie trzeba cię namawiać? – Mela podeszła do nas z szerokim uśmiechem, była rozluźniona. Ciekawe czy słyszała naszą rozmowę?

– Na imprezę – zaśmiał się Łukasz – pójdziesz z nami? Poznałabyś moją przyszłą żonę.

– O rany, gratulacje! Nie wiedziałam – powiedziała uradowana. – Kiedy ten piękny dzień?

– 3 września w tym roku, a ten tu – wskazał na mnie głową. – Jest moim świadkiem i jeszcze mi w niczym nie pomógł – Łukasz śmiał się i kręcił głową z niedowierzaniem. Fakt, miał rację, nic nie pomogłem, ale za to będzie miał najlepszy kawalerski, tego dopilnuje.

– No ładnie, czego ja się tu dowiaduję – śmiała się Mela. Kocham ten śmiech. – Musisz się poprawić – szturchnęła mnie łokciem w bok. – To twoja przyszła żona pewnie wariuje?

– Oj bardzo, ale nie mów tego głośno przy niej, bo to nie jest wariowanie, tylko same potrzebne sprawy do załatwienia – śmiał się. – Ale cieszę się, że nazwałaś rzeczy po imieniu.

– No tak, kobieta to wszystko inaczej przeżywa – odpowiedziała Mela.

– No to co z imprezą? – zapytałem.

– Ja się piszę – powiedziała z uśmiechem i tymi iskierkami w oczach.

– To świetnie. Idę zadzwonić do Madzi, żeby w razie czego nie mówiła, że daje jej znać na ostatnią chwilę – zaśmiał się i za chwilę już go nie było.

– Jak się czujesz? – zapytałem.

– Teraz już bardzo dobrze. Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie. Mam wrażenie, że cały czas ci to mówię, ale powiem to znowu, dziękuję – zbliżyła się do mnie i położyła dłonie na moim torsie. – Za spotkanie z chłopakami, za zorganizowanie wycieczki do Warszawy – zaśmiała się. – Za to, że pokazałeś mi czym się zajmujesz, że dałeś mi możliwość spróbowania tego świata. Mimo, że nadal jest to dla mnie jakiś kosmos. Zrobiłeś dla mnie tyle pięknych rzeczy. Czym sobie na to zasłużyłam? – spojrzała na mnie pytająco.

– Jesteś wyjątkowa i niesamowita. Nie myślałem, że spotkam kogoś takiego na swojej drodze. Robienie ci niespodzianek to już moja specjalność – zaśmiałem się. – Chciałem, żebyś zobaczyła ten świat, bo to jedno z twoich marzeń. Cieszę się, że mam możliwość ich spełniania. Poza tym wiem, że wkrótce przyjdzie taki czas, że odważysz się pokazać światu, a wtedy reszta w moich rękach – wyszeptałem w jej usta. Pocałowałem delikatnie. – A teraz chodź, bo Igor z chłopakami na pewno już okupują mi studio, a chciałaś z nimi pogadać – poruszałem znacząco brwiami.

– Muszę to zobaczyć – śmiała się i szliśmy w stronę pomieszczenia.

Oczywiście miałem rację, że blondyn drze się już do mikrofonu, a chłopacy czują się jak u siebie i sobie grają na instrumentach. Nic nie nagrywali, po prostu byli w swoim świecie. Igor spojrzał przez szybę w naszą stronę.

– Widzisz co ja z nim mam? – jęknąłem. – Wchodzi jak do siebie, drze mordę i jeszcze się do mnie teraz szczerzy jak głupek.

– Obaj jesteście niemożliwi – śmiała się.

– Mela, wejdziesz do nas? – Igor wychylił się z pokoju do nagrywania. – Pośpiewamy sobie?

Melka spojrzała na mnie tymi radosnymi oczami, uśmiechnąłem się do niej szeroko, żeby dodać otuchy i po chwili była już z nimi. Włączyłem oczywiście nagrywanie, bo z tego może wyjść coś naprawdę ciekawego. Usiadłem przy konsoli i założyłem słuchawki, żeby słyszeć o czym gadają.

– No więc, to jest tak różnie z tą muzyką i tekstem. Czasem powstają razem, czasem najpierw tekst, a potem muzyka. Przy kolejnym utworze powstaje w pierwszej kolejności melodia, a następnie sklecę albo sklecimy jakieś słowa.

– Skąd wam się biorą pomysły na to wszystko? – zapytała Mela.

– Samo jakoś przychodzi. Mówiłaś, że masz coś swojego. Jak to u ciebie było?

– W sumie tak jak mówisz, totalnie różnie. Czasem pomysły pojawiają mi się po jakichś konkretnych wydarzeniach, czasem totalnie spontanicznie – mówiła. – Raz nawet, napisałam tekst piosenki na wykładzie – zaśmiała się, a chłopaki z nią.

– Powinnaś się skupiać na zajęciach, a nie – mój głos rozległ się w ich pomieszczeniu. Spojrzała na mnie.

– Podsłuchujesz – założyła ręce na piersi. – Ty też zawsze skupiałeś się na zajęciach? – uniosła brew. Kurde nawet przez tą szybę, czułem przyciąganie.

– Różnie bywało – odpowiedziałem. – Dobra, już się nie odzywam – posłałem jej szeroki uśmiech.

– Jak ty z nim wytrzymujesz? – zapytał Igor. – Przecież to jest tak nieprzewidywalny człowiek, że aż mnie czasem przeraża – ostatnie słowa wypowiedział do niej szeptem i zaraz potem wyszczerzył się do mnie.

– Jest całkiem znośny – powiedziała radośnie Mela.

– W sumie skoro wytrzymuje z nami, to też nie jest do końca normalny – ciągnął Igor.

– Czy ty mógłbyś się zająć rozmową o muzyce – musiałem się odezwać, bo jeszcze zaraz mnie w coś wkopie.

– Owszem mógłbym, ale twój temat też jest całkiem ciekawy – wzruszył ramionami. – No ale nie przedłużając. My mamy tak samo. Czasem wpadnie coś nagle do głowy i muszę szybko zapisać, bo jak zajmę się w tym czasie czymś innym, to potem wszystko mi ulatuje.

– Ja też mam zawalony notatnik w telefonie – zaśmiała się Melka. Chciałbym usłyszeć kiedyś jej piosenkę.

– Z muzyką jest różnie – zaczął Rubens. – Czasem któryś z nas coś stworzy sam, a kolejnym razem to już współpraca.

– Solówki jedynie każdy sam wymyśla. Często idziemy na żywioł – mówił Piotrek. – Może usiądziesz? – zaproponował jej siedzenie przy pianinie. Ciekawe, czy coś zagra.

– Kojarzysz All You Need Is Love? – zapytał Igor. Kurwa, jaja se robisz? Akurat ta piosenka?

– No pewnie, że znam. Nieśmiertelni The Beatles. Zresztą waszą wersję również znam – powiedziała.

– No to rewelacja – ucieszył się. – Zapraszam do pianina. – Mela spojrzała na mnie, a ja po prostu przełknąłem głośno ślinę. Jeśli oni to zaśpiewają razem, to będzie hit. – Zaśpiewasz ze mną? – zapytał Igor, a ona otworzyła usta ze zdziwienia.

– Naprawdę? – zapytała. Igor przytaknął skinieniem głowy. Podeszła do pianina. Denerwowała się, ale jednak usiadła.

– Ja zacznę śpiewać, a ty wejdź, kiedy po prostu chcesz – próbował dodać jej otuchy.

Uśmiechnęła się delikatnie, ale ja wiedziałem, że cała się w środku trzęsie. Jednakże, możliwość zaśpiewania z tym nieokrzesanym blondynem zwyciężyła. Zaczęła grać wstęp. Potem Igor zaczął śpiewać pierwszą zwrotkę. Nie odważyła się. Rubens wszedł z elektrykiem. Druga zwrotka. Nadal nic. Weszła na refren. Wtedy rozbrzmiał ich duet.

All you need is love,

all you need is love.

All you need is love, love.

Love is all you need. *

To była petarda. Dalej śpiewali już razem. Igor wtrącał co jakiś czas swoje ozdobniki. Genialny materiał.

– To było niesamowite – powiedział Piotrek.

– Brzmicie razem fantastycznie – potwierdziłem.

– Piąteczka – powiedział Igor i przybili z Melą piątkę. Oczy się jej świeciły, była przeszczęśliwa. – Byliśmy fenomenalni.

– Rany, aż mam ciarki – powiedziała i otuliła się ramionami.

– Nagrasz kiedyś coś ze mną, ale tak na poważnie? Znaczy wtedy, kiedy będziesz gotowa. Bez stresu. – zapytał ją. Byłem ciekawy co odpowie.

– Z przyjemnością – odpowiedziała. Myślałem, że zaraz zejdzie mi tam na zawał. Zdjąłem słuchawki i poszedłem do nich.

– Słyszałeś to? – spojrzała tymi radosnymi oczami i się rzuciła się na mnie, kiedy tylko przekroczyłem próg.

– Oczywiście kochanie – zaśmiałem się w jej włosy. Wtulała się mocno we mnie. – Jak tylko będziesz gotowa – wyszeptałem.

– Widzicie? Zaśpiewaliśmy idealną piosenkę – Igor zwrócił się do chłopaków, a ja spojrzałem na niego z uniesioną brwią. – No co? Źle mówię? – szeroko się uśmiechnął.

– Czuję się teraz niesamowicie szczęśliwa – oderwała się ode mnie i stanęła obok, z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Dobra to teraz my idziemy pogadać o nowej płycie z twoimi pracownikami – zwrócił się do mnie Igor. – A my jesteśmy w kontakcie – powiedział do Meli.

– Słuchajcie, a wybierzecie się dzisiaj z nami na imprezę? Łukasz zaproponował – powiedziałem.

– Ja chętnie – odpowiedział Rubens.

– Ja dzisiaj odpadam – jęknął Piotrek.

– Myślę, że powinienem ogarnąć – odpowiedział Igor. – To do zobaczenia.

– Miło było cię posłuchać – Piotrek wrócił się do Melki. – Mam nadzieję, że kiedyś kupię twoją płytę – puścił jej oczko.

– Też mam taką nadzieję i do zobaczenia wieczorem – oznajmił Rubens i wyszli.

– Rozumiesz to? – Mela była tak podekscytowana, że odwróciła się do mnie i zarzuciła mi ręce na szyję. – Igor chce nagrać ze mną piosenkę. Ze mną! – te iskry w oczach powodowały, że robiło mi się gorąco.

– Wiem, szaleństwo co? – zaśmiałem się i przyciągnąłem ją mocno do siebie.

– Wszystkie te nieprawdopodobne rzeczy, które dzieją się ostatnio wokół mnie, są dzięki tobie – wyszeptała i mnie pocałowała. Tak cholernie namiętnie, że myślałem, że zwariuję.

– Przeszkadzam ci w pracy – zaśmiała się, kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy.

– Dzisiaj zrobię sobie dzień wolny, wchodzisz w to? – uniosłem brew. I tak nie miałem zamiaru dzisiaj nic ogarniać. Chciałem jej po prostu pokazać, gdzie pracuję. Na dalszą część dnia miałem inne plany.

– Zawalisz dla mnie dzień w pracy? – zmarszczyła brwi.

– Zdecydowanie – szeroko się uśmiechnąłem. – Mam świetny pomysł, gdzie możemy iść.

– W takim razie prowadź – powiedziała. Wziąłem ją za rękę i poszliśmy po kurtki. Kiedy wychodziliśmy, zajrzałem tylko do brata, żeby mu powiedzieć, że spadamy i widzimy się wieczorem.

Wsiedliśmy do auta, włączyłem muzykę i ruszyłem w stronę swojego celu. Po drodze próbowała wyciągnąć ze mnie gdzie jedziemy, ale się nie dałem. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na parking.

– Serio? Lodowisko? Ale czad – pisnęła z radości.

– Umiesz jeździć na łyżwach? – zapytałem.

– Coś tam umiem, ale dawno nie jeździłam – powiedziała. – A ty umiesz?

– Zobaczymy co pamiętam – poruszyłem wymownie brwiami i szliśmy do środka.

Wypożyczyliśmy łyżwy. Kiedyś bywałem na lodowisku bardzo często, bo grałem w hokeja na lodzie jako dzieciak, ale potem mi przeszło i bywałem już rzadszym gościem. Wszedłem na taflę i podałem jej rękę. Było mało osób, co mnie niezwykle cieszyło. Mogliśmy sobie jeździć swobodnie przez godzinę. W tle leciała jakaś radiowa muzyka. Kiedy Mela weszła na lód, na początku się zachwiała i szybko złapała barierki.

– Wolę swoje figurówki – zaśmiała się.

– Masz łyżwy w domu? – zapytałem.

– Mam. Wiązane, białe figurówki. Te przypominają bardziej łyżworolki – śmiała się.

– No dobra kochanie, pokaż co potrafisz – puściłem jej rękę i wyjechałem tyłem na środek lodowiska. Szok na twarzy Meli był wart zabrania jej w to miejsce.

– Co za cwaniak z ciebie – zaśmiała się. – No dobra, to zobaczymy czy nie zapomniałam jak się jeździ – wzruszyła ramionami i podjechała do mnie płynnie. Okrążyła mnie. Wyciągnęła do mnie rękę, więc ją ująłem i sunęliśmy po lodzie. – Kiedy się nauczyłeś jeździć?

– Jak byłem w podstawówce to trenowałem hokej na lodzie – powiedziałem.

– O proszę, długo trenowałeś?

– Jakieś 6-7 lat, ale potem już mi się znudziło – wzruszyłem ramionami. – Ale jeździć potrafię – poruszałem wymownie brwiami. Złapałem ją za drugą rękę, jechałem tyłem na łyżwach, ale przodem do niej.

– Popisujesz się – uniosła brew.

– Skąd taki pomysł? – zapytałem niewinnie i oboje się zaśmialiśmy. – A ciebie kto uczył jazdy?

– Na początku tata – powiedziała i ponownie jechaliśmy obok siebie za rękę. – Później uczyłam się jazdy figurowej. – Spojrzałem na nią z podziwem. – To było w podstawówce – zaśmiała się. – Moi rodzice koniecznie chcieli mi znaleźć jakieś dodatkowe zajęcie. Mama stawiała na muzykę, no tata też, bo jednak to pianino to ich sprawka. Jednak dla niego na pierwszym miejscu był sport. Wszystkie dziewczynki w mojej klasie chodziły na jakieś dodatkowe zajęcia. Większość właśnie na łyżwy, reszta taniec albo jakaś gimnastyka. On dał mi wybór. Moja najlepsza koleżanka z klasy chodziła wtedy na łyżwy, więc wybrałam to. Ogólnie nawet mi się podobało. Trenowałam dwa, może niecałe trzy lata. Potem zaczęło się trochę psuć między rodzicami i powiedziałam, że już nie chcę. Wtedy pianino było odskocznią i tak zostało. Teraz jeżdżę sobie rekreacyjnie, co jakiś czas. Obiecałam też, że jak przyjadę następnym razem do taty, to zabiorę mojego przyrodniego brata na lodowisko – zaśmiała się.

– Może mógłbym wtedy jechać z wami? – zaproponowałem niepewnie. Spojrzała na mnie śmiejącymi się oczami.

– Oczywiście, że tak – szeroko się uśmiechnęła. – Młody nieźle już śmiga, tata go wdraża od najmłodszych lat.

– No to na pewno nas prześcignie – powiedziałem. Była teraz taka radosna. – Pamiętasz coś z tej jazdy figurowej? – zapytałem.

– Na pewno, ale nie każ mi nic pokazywać, bo jestem nierozciągnięta i nie te łyżwy – śmiała się. – Ale kto wie, może kiedyś pokaże ci jak sunę po lodzie na jednej łyżwie – teraz ona jechała przodem do mnie.

– Popisujesz się – skomentowałem.

– Skąd taki pomysł? – uniosła brew. Cwaniara. Puściłem jej ręce i wyprzedziłem. Po chwili już była w moich ramionach. Była taka szczęśliwa. Pogłaskałem ją po policzku i pocałowałem.

– Cieszę się, że trafiłem z tym lodowiskiem. Co prawda planowałem nauczyć cię jeździć na łyżwach, bo nie spodziewałem się, że umiesz – uśmiechnąłem się. – Ale to może nawet lepiej, że potrafisz. Przynajmniej wiem, że się nie przewrócisz, bo wtedy miałbym cię na sumieniu.

– Tak, wtedy mogłoby się to źle skończyć – zaśmiała się.

Pojeździliśmy jeszcze trochę, gadając w międzyczasie. Potem poszliśmy do Manekina na naleśniki i wróciliśmy do mieszkania. Zrobiłem kawę i usiedliśmy na kanapie. W głośnikach wybrzmiał Dream Theater.

– To było bardzo emocjonujące przedpołudnie – powiedziała Mela, opierając się głową o tył kanapy.

– Zdecydowanie – zaśmiałem się. – Łukasz pisał, żebyśmy spotkali się koło 20 na mieście.

– Ja się dostosuję – uśmiechnęła się i odwróciła w moją stronę, opierając się łokciem o kanapę i podpierając dłonią głowę – nie chce mi się stąd wyjeżdżać, wiesz?

– To nie wracaj – powiedziałem od razu. – Zostań. Najlepiej na zawsze – uśmiechnąłem się szeroko. Pokręciła głową.

– Chciałabym – westchnęła. – Przede mną jeszcze ten nieszczęsny egzamin w piątek – skrzywiła się. – Jeśli zdam, to mam wtedy dużo czasu wolnego – zaśmiała się. Spojrzałem na nią zdziwiony. – No bo sesja trwa jeszcze dwa tygodnie, a potem jest przerwa międzysemestralna, tak że na uczelnię wrócę na koniec lutego jak dobrze pójdzie – zaśmiała się.

– Czyli rozumiem, że przyjeżdżasz do mnie na cały miesiąc? – poruszałem wymownie brwiami. To by był kosmos, mieć ją codziennie obok.

– Byłoby cudownie – powiedziała smutno. – Niestety muszę pisać ten nieszczęsny licencjat i pomóc mamie ogarnąć restaurację. Mam jednak nadzieję, że spotkamy się w tym czasie?

– Nie przepuszczę takiej okazji – uśmiechnąłem się szeroko i zbliżyłem do niej. Gładziłem opuszkami palców jej ramię, schodząc w dół i splatając nasze dłonie. – Teraz jesteś moją dziewczyną, więc nie pozbędziesz się mnie tak prędko – uniosłem brew.

– Bardzo mnie to cieszy – odpowiedziała i przygryzła wargę. Kurwa. No nie mogłem się powstrzymać. Wpiłem się w jej usta. Od razu odwzajemniła pocałunek.

Po chwili siedziałem normalnie na kanapie, a ona na mnie okrakiem. Ja pierdolę, co ona ze mną robiła. Całowaliśmy się zachłannie i namiętnie. Moje dłonie błądziły po jej plecach i pośladkach. Oderwała się ode mnie, jej zmysłowe spojrzenie mówiło wszystko. Na samą myśl było mi cholernie gorąco i czułem narastające podniecenie. Mela przygryzła wargę i zaczęła ściągać moją koszulkę. Jęknąłem. Jej dłonie subtelnie gładziły mój tors, a ona wróciła do całowania. Kurwa. Kocham ją. Obiecała, że nie będzie się hamować i tego nie robi. Zajebiście! Szybko pozbyłem się jej bluzki i odpiąłem jej wysokie jeansy. Wplotła swoje dłonie w moje włosy i przygryzła moją dolną wargę. Cholera. Jest taka seksowna, że zaraz zwariuję. Pozbyłem się stanika i masowałem jej piersi. Jęczała mi w usta. Albo zaraz będę ją miał w sypialni, albo się wykończę.

Zacząłem całować jej szyję, dekolt, powoli schodząc do piersi, które cały czas były w moich rękach. Dotknąłem ustami jej sutek, jęknęła i odchyliła się do tyłu. Ja pierdolę, jaka ona piękna. Kolega w moich spodniach już dawno się uaktywnił i nie wiedziałem, jak długo jeszcze wytrzyma. To zamglone spojrzenie spowodowało, że chciałem wziąć ją na ręce i zanieść do łóżka.

– Nigdzie nie idziemy – powiedziała, uśmiechając się uwodzicielsko i przygryzając dolną wargę.

Położyła swoją dłoń na moim torsie i popchnęła mnie z powrotem w stronę oparcia od kanapy. Kurwa. Naprawdę? Chcesz to zrobić tu, na tej kanapie? Jęknąłem. O tak kochanie, jesteś boska. Nie myślałem, że zrobisz coś takiego. Wstała z moich kolan i zaczęła ściągać spodnie. Normalnie nie wierzyłem w to co widzę. Ona jest idealna. Stała przede mną w samych majtkach. Kurwa. Kocham ten widok.

Wstałem szybko z tej kanapy, w międzyczasie ściągając swoje spodnie z bokserkami i dopadłem do niej z prędkością światła. Chwyciłem ją za pośladki i namiętnie całowałem. Jęknąłem w jej usta, kiedy dotknęła moje najczulsze miejsce. Jej majtki wylądowały na podłodze.

– Usiądź – szepnęła mi do ucha.

Prąd przeszedł całe moje ciało. Jej oddech na mojej szyi spowodował gęsią skórkę. Wyciągnąłem z komody niezbędną rzecz i otworzyłem ją zębami. Nakładałem i cofałem się w stronę kanapy, nie spuszczając z niej wzroku. Była tak nieziemsko kusząca w tym momencie, że oszalałem na jej punkcie. Patrzyła na mnie intensywnie i przygryzała wargę, zbliżyła się powoli. Nachyliła nade mną i pocałowała. Przyciągnąłem ją do siebie. Po chwili jęknęła w moje usta, kiedy poczuła mnie w sobie.

Poruszała się z taką gracją, że byłem podniecony do granic możliwości. Dłonie wplotła w moje włosy. Cholera. Ideał. Moje ręce trzymałem na jej pośladkach, całowałem szyję i dekolt. Odchyliła się do tyłu, więc miałem dostęp do jej piersi. Drażniłem je językiem. Oboje coraz szybciej oddychaliśmy. Spojrzała na mnie z błyskiem w tych zielonych oczach i uśmiechnęła. Kurwa. Przepadłem.

Z powrotem zaczęła namiętnie i zachłannie całować, co jakiś czas przygryzając moją dolną wargę. Nie wiedziałem, że można być tak cholernie seksownym. Złapałem ją mocniej i zacząłem się w niej poruszać. Ciągnęła mnie delikatnie za włosy, wiedziałem, że jest już blisko, ja też byłem. Doszliśmy w tym samym momencie z głośnym jękiem. Ja pierdolę, co to było? Często uprawiałem seks z moją byłą, ale to co robiła ze mną Mela, to był jakiś, kurwa, kosmos.

– Widzę, że dotrzymujesz obietnic – uśmiechnąłem się do niej szeroko. Cały czas głaskałem jej plecy.

– Oczywiście, że tak – śmiała się. – Poza tym, nie umiem się przy tobie hamować i nawet nie chcę – w jej oczach skakały iskierki, a ona wciąż wtulona we mnie głaskała mnie po włosach i śmiała się w moje usta.

– Całe szczęście – odpowiedziałem i pocałowałem ją.

Mela poszła pod prysznic, a ja w tym czasie prasowałem sobie koszulę. Potem ja się ogarnąłem, a ona zrobiła trochę mocniejszy makijaż i ubrała czarną, krótką, dopasowaną sukienkę na rękaw trzy czwarte. Do tego czarne rajstopy i botki na obcasie. Znowu miałem niesamowitą ochotę rzucić się na nią, ale ostatkiem sił się powstrzymałem. Ja wskoczyłem w czarne dopasowane jeansy. Zapiąłem pasek i ubrałem błękitną koszulę, którą włożyłem w środek. Do tego podwinąłem rękawy. Przed wyjściem psiknąłem się jeszcze perfumem, zamówiliśmy Ubera i ruszaliśmy na miasto.

Łukasz, Igor i Rubens siedzieli w loży. Kanapy układały się w literę U, a na środku był stół. Nie było jednak Madzi. Kiedy podeszliśmy chłopacy nie mogli oderwać od Meli wzroku. Nie dziwię im się, ale irytowało mnie to. Usiedliśmy naprzeciwko. Ja od brzegu, Mela po mojej prawej.

– A gdzie twoja przyszła żona? – Mela zapytała mojego brata.

– Zaraz przyjdzie, poszła do łazienki – uśmiechnął się.

Uf. Całe szczęście. Po chwili w naszą stronę szła piwnooka i brązowowłosa Madzia. Ubrana w krwistoczerwoną, krótką sukienkę na długi rękaw i botki na obcasie, tego samego koloru. Wyglądała naprawdę zajebiście. Mój brat był w niej totalnie zakochany. Patrzył na nią takim wzrokiem, jakby chciał ją wziąć na tym stole. Do Meli, było jej jednak bardzo daleko.

– Hej, jestem Magda – uśmiechnęła się szczerze do Meli i wyciągnęła do niej rękę. – Nareszcie cię poznaję – zaśmiała się.

– Hej, Mela jestem, miło mi – odwzajemniła uścisk.

– Jak mi Łukasz powiedział, że nasz Adi się zakochał, to nie chciałam mu wierzyć. Ale jak tak na ciebie patrzę, to totalnie przepadłeś – powiedziała do mnie i pocałowała w policzek na przywitanie. Mela zaczęła się śmiać. No świetnie. To aż tak widać? – Weź się przesuń, idę usiąść obok niej – powiedziała i przeciskała się, żeby zająć miejsce po prawej stronie Melki. – No to opowiadaj. Czym się zajmujesz? Słyszałam, że podobno świetnie śpiewasz, to prawda?

– Tak, coś tam sobie śpiewam – powiedziała Mela, była trochę zestresowana.

Chyba nie spodziewała się, że Madzia tak szybko ją przyjmie. W sumie sam się zdziwiłem. Nigdy nie lubiła Anki. Jezu. Do oczu sobie skakały. A jak raz przyszły na imprezę w takich samych sukienkach, to myślałem, że się pozabijają wzrokiem. Od tamtej pory, zawsze musiałem pytać brata, co ubiera Magda, żeby przypadkiem się nie powtórzyła ta sytuacja.

– Coś tam śpiewasz? – odezwał się Igor. – Wiesz jaki ona ma głos? Byś ją dzisiaj słyszała. Magia – powiedział.

– Przerwę wam na chwilę – powiedziałem. – Czego się napijecie? – zapytałem dziewczyn. – Was nie pytam, bo dla nas wezmę butelkę whisky – zwróciłem się do chłopaków.

– Dla mnie mojito – powiedziała Madzia.

– O, dla mnie też – Melka się uśmiechnęła.

– Świetnie. Łukasz pomożesz mi? – powiedziałem. Mój brat wstał i szliśmy do baru. – Co ty nagadałeś Madzi?

– Nic – zaśmiał się. – Powiedziałem, że poznałeś dziewczynę i się zakochałeś – wzruszył ramionami.

– Na pewno tylko tyle? – dopytałem, bo coś mi się tu nie zgadzało. Łukasz westchnął.

– Jak zerwałeś z Anką, to myślałem, że Madzia zacznie skakać ze szczęścia w środku, ale zewnętrznie oczywiście była totalnie neutralna – zaśmiał się. – Powiedziała, że się cieszy i ma nadzieję, że znajdziesz kogoś normalnego, z naciskiem na to ostatnie słowo. Jak mi opowiedziałeś, że poznałeś Melkę, to powiedziałem jej tylko, że kogoś poznałeś, żadnych szczegółów. Potem coś wspomniałem, że śpiewa. To ona od razu się zirytowała, bo myślała, że to jakaś twoja kolejna zdobycz. Wytłumaczyłem jej, że Mela nie wie, czym się zajmujesz. To się dopiero wtedy zdziwiła. No i jakiś czas później zapytała co u ciebie. To jej powiedziałem, że totalnie przepadłeś – pokręcił głową i śmiał się. Ja w tym czasie złożyłem zamówienie. – No i jak dzisiaj rano dzwoniłem, że idziemy na imprezę, to mi żyć nie dawała. Cały czas gadała o tym, że musi koniecznie poznać dziewczynę, która podbiła twoje serce, bo to musi być ktoś naprawdę wyjątkowy.

– No cóż. Ma rację. Mela jest zdecydowanie wyjątkowa – westchnąłem. Wzięliśmy zamówienie i wróciliśmy do stolika. – A gdzie Melka?

– Poszła z jakimś facetem – powiedziała Madzia. Znieruchomiałem. Odłożyłem szklanki i whisky na stół. Już miałem pytać o co chodzi, kiedy wszyscy zaczęli się śmiać. – Byś widział swoją minę – Magda płakała ze śmiechu. – Poszła do łazienki.

– Ale śmieszne – skrzywiłem się i usiadłem. – To na pewno był twój pomysł – spojrzałem na Igora.

– Mój? Jak możesz – westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Nieźle cię wzięło – powiedziała Magda i przysunęła się do mnie bliżej. – Tylko tego nie spartol – patrzyła na mnie poważnym wzrokiem. – Bo jeśli to zepsujesz to nie odezwę się do ciebie do końca życia. Znam ją dopiero kilka minut, a już widzę jaka jest wartościowa.

– Nie mam zamiaru tego spierdolić – powiedziałem jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się do mnie i kiwnęła głową. Nalałem chłopakom drinka. Mela nadal nie wracała, no ale w damskiej zawsze była kolejka, więc nie martwiłem się na razie. Chociaż miałem jakieś złe przeczucie. – Dawno poszła do tej łazienki?

– Człowieku daj jej w spokoju zrobić siku – zaśmiała się Magda. – Chwilę przed waszym powrotem. To zdrowie – stuknęliśmy się szklankami i upiliśmy łyk naszych drinków.

Jak na środek tygodnia było naprawdę sporo ludzi. Po naszej lewej stronie był parkiet. Za nami kilka innych loży. Bar był na końcu parkietu po prawej stronie.

– O której jutro jedziesz? – zapytał Igor.

– Nie wiem, chciałbym się nią jak najdłużej nacieszyć – poruszałem wymownie brwiami i upiłem drinka.

– Faceci – westchnęła Madzia.

– To nie pij za dużo, żebyś mógł kierować, bo chyba nie puścisz jej autobusem, co? – zaśmiał się Rubens.

– Oszalałeś? Żeby poznała przypadkiem jakiegoś producenta muzycznego? Nie ma opcji – zaśmiałem się. Magda zakrztusiła się swoim drinkiem.

– O czym wy mówicie? – zmarszczyła brwi.

– To ty nie wiesz jak oni się poznali? – zaśmiał się Igor.

– Nie mam pojęcia, bo mój przyszły mąż, nie poinformował mnie o takich rewelacjach – spojrzała wymownie na Łukasza.

– Poznałem ją w autobusie, jak wracałem wtedy z Włocławka do Warszawy. Nawaliło mi audi i żałowałem, że się z wami nie zabrałem dzień wcześniej, bo wiesz jak kocham inne środki transportu – skrzywiłem się. – No i jak wsiadłem do tego autobusu, to prawie wszystkie miejsca były zajęte. Nagle zobaczyłem ją. Patrzyła w okno i miała słuchawki w uszach, wyglądała tak niewinnie – uśmiechnąłem się na samo wspomnienie. – No i się przysiadłem. Potem wracaliśmy dzień przed Sylwestrem razem do Torunia. Potem się okazało, że byliśmy na tym samym Sylwestrze. Znasz Oskiego nie? – przytaknęła. – No to Mela jest najlepszą przyjaciółką jego narzeczonej. Niezły zbieg okoliczności co? – patrzyła na mnie z otwartymi ustami. – Potem sprawiłem, że wygrała konkurs na spotkanie z chłopakami – wskazałem głową na Igora i Rubensa – bo uwielbia ich. W poniedziałek, jak wracaliśmy z Gdańska, to wzięliśmy ją ze sobą. Dzisiaj była u nas w wytwórni i poznała czym się zajmuję. Taka oto historia.

– Jaja sobie robisz? – wykrztusiła w końcu.

– Tak samo zareagowałem – zaśmiał się Łukasz.

– Ja też – wtórował mu Igor.

– No poważnie ci mówię. Przeznaczenie – poruszałem brwiami.

– Ja pierdolę – powiedziała i upiła drinka. – Nieźle.

– Kurde coś długo jej nie ma – powiedziałem. Naprawdę zacząłem się niepokoić. – Idę zobaczyć koło tych łazienek – wstałem z kanapy.

– Pójdę z tobą, bo może zasłabła, czy coś – powiedziała Madzia. Byłem jej wdzięczny, bo w razie czego będzie mogła wejść do damskiej toalety i to sprawdzić. Poszliśmy w prawą stronę. Przeszliśmy przez kolejną salę i dotarliśmy do korytarza prowadzącego do toalet.

– Zostaw mnie w spokoju, ile razy mam ci powtarzać, że nigdy z tobą nie będę żałosny dupku – to był na pewno głos Meli. Wpadłem w ten korytarz z prędkością światła. Jakiś debil przyciskał ją do ściany. Trzymał jej ręce w górze, a biodrem przytrzymywał nogi, żeby nie mogła go uderzyć w czułe miejsce.

– Co ty kurwa robisz? – w momencie odciągnąłem gościa od niej i się przewrócił. Był już nieźle pijany. – Kochanie, wszystko w porządku? – zapytałem trzęsącą się Melę. – Jesteś cała? Nic ci nie zrobił? – Trzymałem ją w ramionach, a ona szybko oddychała. – Znasz go? – nic nie powiedziała, tylko przytaknęła głową. Madzia wzięła Melkę na bok.

– Oczywiście, że mnie zna. W końcu leci na mnie od jakiegoś czasu – ten irytujący typ wstał z podłogi, zataczając się.

– Nie sądzę, żeby chociaż spojrzała na kogoś takiego jak ty, więc dobrze ci radzę trzymaj się od niej z daleka – chwyciłem go za koszulkę i wysyczałem to przez zęby. Byłem tak wkurwiony, że miałem ochotę go roztrzaskać o ścianę.

– Czyżby to była twoja dziewczyna, że się tak martwisz o tę dziwkę? – zrobił jakiś głupi półuśmieszek. Nie wytrzymałem. Złamałem mu nos. Zostawiłem go na podłodze i poszedłem po ochroniarza. Wytłumaczyłem mu, że dobierał się do mojej dziewczyny i po chwili został wywalony na zbity pysk z klubu. Szybko wróciłem do naszej loży.

– Kto to był? Znasz go? Dlaczego mówiłaś mu, że nigdy z nim nie będziesz? – krzyczałem na nią, chociaż wcale nie chciałem. Adrenalina jeszcze mi nie zeszła. A ona siedziała na tej kanapie przytulana przez Magdę. Spojrzała na mnie przestraszona, zagubiona i totalnie rozbita.

– Nie krzycz na nią. Oszalałeś? – Magda podniosła na mnie głos.

– Mela, przepraszam – usiadłem obok i jęknąłem. Chciałem ją przytulić, ale patrzyła na mnie niepewnie. Kurwa. Przetarłem twarz dłońmi. – Nie patrz tak na mnie, błagam. Zwariuję jeśli nie zobaczę, czy wszystko z tobą w porządku. Kochanie – wyciągnąłem do niej rękę. Dopiero teraz zobaczyłem, że miałem na niej krew tego gościa. Mela szybko wzięła serwetkę i to wytarła.

– Dziękuję, że się tam zjawiłeś – rzuciła się na mnie i mocno przytuliła. Trzymałem ją w ramionach i nie chciałem już nigdy w życiu puścić. Oddychała szybko, była przerażona. A ja debil jeszcze na nią nawrzeszczałem.

– Co to za typ? – zapytałem, kiedy się trochę uspokoiła. Madzia włożyła jej drinka do ręki, co Mela przyjęła z wdzięcznością i wypiła połowę.

– Przepraszam, że musieliście być świadkami tego – powiedziała cicho. Wzięła głęboki oddech. – Znam go. To Tomek. Jak wiesz, przyjeżdżam do Warszawy już kilka lat, bo mieszka tu mój tata z partnerką. Mam też młodszego, przyrodniego brata, ma na imię Janek – mówiła obejmując wzrokiem wszystkich. – Ten koleś jest bratem Antka, jego najlepszego przyjaciela. Jego ojciec prowadzi z moim jakieś interesy i tak się poznaliśmy. Kiedy przyjeżdżałam do taty, czasem wychodziłam z nim i jego znajomymi, żeby nie siedzieć cały czas w domu. Jest zadufanym w sobie dupkiem – skrzywiła się. – W te wakacje ubzdurał sobie, że na niego lecę – pokręciła głową z niedowierzaniem. – To jakaś totalna bzdura. W dodatku to nie pierwsza taka jego akcja – westchnęła.

– Jak to nie pierwsza akcja? – zapytałem przerażony. – Zrobił ci coś? – przyglądałem się jej uważnie, czy aby na pewno nie ma żadnych śladów przemocy.

– Dobierał się do mnie – powiedziała szeptem i spuściła wzrok. W tle usłyszałem o kurwa wypowiedziane przez wszystkich zasiadających przy stole. – Na urodzinach mojego brata – zaśmiała się z bezsilności. – Gdyby nie zobaczyła tego Jolka, w sensie partnerka taty, to nie wiem do czego byłby zdolny. Przepraszam was. Jest mi cholernie głupio, że coś takiego miało miejsce.

– Zabiję go – powiedziałem, kiedy przytulałem ją mocno do siebie.


***

*Przypis autora:

Wszystko, czego potrzebujesz, to miłość,
wszystko, czego potrzebujesz, to miłość.
Wszystko, czego potrzebujesz, to miłość, miłość.
Miłość jest wszystkim, czego ci potrzeba.


Teledysk w tle:
LemON, All You Need Is Love

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro