rozdział 38 - Warszawa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Usiadłam na łóżku cała zapłakana, Shawn po jednej stonie, a Victoria po drugiej stronie obok mnie. W pewnym momencie mój telefon zawibrował. Była to wiadomość od Tima
• Cześć, przepraszam, że się rozłączyłem i nie odbierałem. Nie wiem co się ze mną dzieje, brakuje mi Ciebie. Nadal Cię kocham i nigdy o Tobie nie zapomnę. Byłaś najlepszym co mnie spotkało. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zobaczymy. Przemyślałem wszystko i zdecydowałem, że jeśli się zgodzisz to moglibyśmy zostać przyjaciółmi. Wiem, że jesteś z Shawnem, jednak mam nadzieję, że przyjaźnić się możemy i ani Ty ani on nie będziecie mieli nic przeciwko temu. Wiem, że już nigdy nie będziemy razem. Muszę się z tym pogodzić. Ty masz swoje życie, ja mam swoje. Wiem też i bardzo Cię przepraszam, za to że kosztowało Cię to tyle łez i nerwów. To moja wina, osądziłem tą sprawę zbyt pochopnie. To był błąd. Wtedy Cię z nim jeszcze nic nie łączyło i mogliśmy być razem, ale nie rozumiałem tego. Teraz już wiem, ale jest za późno. Życzę Ci szczęścia z Shawnem. Kocham. Do zobaczenia.

Po przeczytaniu całego SMSa po moich policzkach zaczęły ponownie płynąć łzy. Jednak pozbierałam się i mu odpisałam.
• Cześć, wiem, że tobie też nie jest z tym łatwo, to wszystko to nie tylko Twoja wina. Gdybym nie spędzała tyle czasu z Shawnem, nie doprowadziłoby do tego. Przykro mi, że nie widziałeś tego wcześniej i owszem teraz jest za późno.
A co do przyjaźni oczywiście, że możemy się przyjaźnić. Mam nadzieje, że w najbliższym czasie znajdziesz sobie kogoś z kim będzie Ci dobrze. Do zobaczenia Tim.

- Bardzo dobrze i ładnie napisałaś - powiedziała Victoria
- Dobrze zrobiłaś - odparł Shawn - i już proszę nie przejmuj się nim więcej
- Postaram się, ale nie będzie łatwo - odpowiedziałam
- Wiem, ale my Ci pomożemy
- Dziękuję Wam
- Ej a Wy jesteście w końcu razem czy nie? - spytała zdezorientowana Victoria
- A czy to ważne, ważne jest to czy się wspieramy i jesteśmy przy sobie w każdej sytuacji - powiedział Shawn na co ją się uśmiechnęłam

Koło 13:30 wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy nad Wisłę. Siedzieliśmy chwilę na plaży. W końcu jednak zgłodnieliśmy i poszliśmy do galerii. Postanowiliśmy, że zjemy dziś w salad story. Usiedliśmy przy stoliku i jedliśmy. Później postanowiliśmy pochodzić po sklepach. Zajęło nam to dobre parę godzin. Shawn był już znudzony i uważał że wszędzie jest to samo. W końcu koło 17:20 wyszliśmy z galerii z rękoma pełnymi toreb z różnych sklepów. Wróciliśmy do hotelu po czym Victoria oznajmiła nam, że jedzie na trochę do rodziców
- To ja też jadę - powiedziałam
- Okay - odpowiedziała
- Mogę jechać z Wami? - spytał Shawn
- No oczywiście, że tak - odparła Vicky
Jechaliśmy najpierw tramwajem, a później autobusem aż w końcu dotarliśmy na osiedle, na którym mieszkali rodzice Victorii. Na szczęście kod do domofonu się nie zmienił, a Vicky go pamiętała, więc bez problemu weszliśmy do klatki. Szatynka zadzwoniła do drzwi, które momentalnie się otworzyły. Stała w nich siostra Victorii, przez chwilę na jej twarzy widniało zdziwienie jednak za moment się uśmiechnęła i rzuciła na szyję Victorii.
Zaraz po tym kiedy ją puściła, rzuciła się na mnie
- Kaya! - krzyknęła
- Cześć - odpowiedziałam
- Vicky czy to... Shawn? - zapytała mała
- Tak - odpowiedziała szatynka - Możemy wejść czy będziemy tak stać przed drzwiami? - zapytała śmiejąc się
- Tak jasne
- Gdzie są rodzice? - zapytała Vicky
- W salonie
- Kto przyszedł? - zapytała mama Victorii
- Nic nie mówcie - powiedziała szatynka szeptem
Wbiegła do salonu krzycząc
- Cześć!!!!
- Vicky! - wykrzyknęła jej mama a moja ciocia razem z jej tatą a moim wujkiem
Niedługo po tym ja i Shawn również weszliśmy do salonu na co zareagowali tak samo. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy do późna
- No to my idziemy - powiedziała Victoria
- Jak to? Nie zostajecie? Gdzie będziecie spać?
- Mamo my już jesteśmy w Warszawie od wczoraj
- To czemu dopiero dziś przyjechaliście
- To taka niespodzianka miała być. Chyba wyszła
- No i to jak. Ale gdzie nocujecie?
- W hotelu w centrum
- No okay, okay. Przyjedziecie jeszcze?
- Jutro rano jedziemy do babci i do mamy Kayi
- Ehh. Dobrze, że chociaż na chwilę przyjechaliście.
- Niedługo jeszcze przyjedziemy
- Okay, czekamy

O 24:36 wsiedliśmy w autobus, a następnie w tramwaj. Kilka minut po 1:00 byliśmy w pokoju hotelowym. Victoria od razu weszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i bardzo szybko położyła się do łóżka. Widać było, że była zmęczona. Później do łazienki poszłam ja, a na końcu Shawn. Nie usnęłam do czasu kiedy z niej wyszedł.
- Nie śpisz jeszcze? - spytał szeptem, żeby nie obudzić Victorii.
- Jakoś nie mogę usnąć
- Może teraz będzie Ci łatwiej - powiedział i położył się o bok, po czym ja położyłam głowę na jego nagim torsie.
- Sporo się dziś wydarzyło - odpowiedział
- Oj tak
- Ale nie mówmy już o tym. Kocham Cię Kaya
- Ja Ciebie też Shawn...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro