rozdział 50 - Jesteś szalony..

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Kaya! - usłyszałam jeszcze śpiąc
- Hmm - ledwo powiedziałam 
- Wstawaj! Zaraz jedziemy! 
- Gdzie? 
- Wstawaj i się pakuj 
- Gdzie jedziemy?
- Zobaczysz 
- Ale jakie ubrania mam brać?
- Weź kilka T-shirtów, spodnie i tyle 
- Kika czyli?
- Ojoj z dziesięć i możesz jakieś trzy pary spodni i piżamę oczywiście, chociaż jak wolisz - uśmiechnęła się pod nosem mówiąc to
- Okay, strasznie tajemnicza jesteś - powiedziałam i poszłam do łazienki się ubrać po czym zabrałam z niej wszystkie potrzebne kosmetyki i wróciłam do pokoju spakować walizkę
- Gotowa? - spytała w pewnym momencie Victoria 
- Tak 
- Uśmiechnij się 
- Vicky gdzie Ty mnie zabierasz?!
- Ucieszysz się 
- Serio? 
- Serio. Chodźmy już bo się spóźnimy 
- Spóźnimy? Na?
- Jeju zobaczysz. - powiedziała po czym wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do stojącego na podjeździe auta Victorii 
- Teraz możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy?
- Na lotnisko. Zadowolona? - spytała z uśmiechem na twarzy
- Okay, a po co?
- Bo lecimy
- Gdzie?
- Jeju zobaczysz
- Okay, a powiedz mi chociaż czy długo będziemy lecieć?
- Koło siedmiu godzin
- Dziękuję

- Na pewno mi nie powiesz? - pytam kiedy wjeżdżamy na teren lotniska
- Kaya, nie lubisz niespodzianek?
- Lubię, ale nie lubię tak długo czekać
- Opłaci się uwierz mi.
- Niech Ci będzie.

O godzinie jedenastej wchodzimy do samolotu i nie długo później startujemy.
- No to za siedem godzin jesteśmy - powiedziała Vicky i wysłała do kogoś przygotowanego wcześniej SMSa.
- Siedem godzin - odpowiedziałam
Przez cały lot zastanawiałam się gdzie lecimy, wyglądałam przez okno jakby miałoby to mi w czymś pomóc. Dopiero przed samym lądowaniem zdaję sobie sprawę z tego gdzie jesteśmy.
- Toronto? Serio?
- Tak - uśmiechnęła się Vicky
- Po co?
- No przecież Shawn prosił, żebyśmy niedługo przyjechały.
- No tak, ale to było nie całe dwa tygodnie temu.
- No i co?
- Nie za szybko?
- Wątpię, że będziemy przeszkadzać tym bardziej, że sam nas zaprosił.
- No nie wiem.

W końcu lądujemy, odbieramy nasze bagaże i ruszamy do wyjścia, gdzie z daleka rozpoznaję sylwetkę mojego chłopaka. Ciągnąc za sobą walizkę, biegnę w jego kierunku i gdy jestem już bardzo blisko, rzucam się mu na szyję.
- Steskniłam się - mówię
- Ja za tobą też, ale teraz już zostajesz ze mną
- Jasne - powiedziałam z ironią w głosie
- Ale ja teraz mówię serio. Nie mówiła Ci nic Victoria?
- Nie. Nawet nie powiedziała mi gdzie jedziemy
- No nieźle - zaśmiał się chłopak
- To nie jest śmieszne
- No dobra dobra
- I nie ma mowy, że u Ciebie zostaję
- Kaya. Zostajesz ze mną serio. Na prawdę nie żartuję.
- Yhym jasne
- Cześć Shawn - mówi uśmiechnięta Vicky
- Cześć - odpowiada chłopak - Jedziemy? - pyta chyba nie oczekując odpowiedzi, bo od razu ruszył przed siebie na parking. Poszłyśmy za nim szukając czarnego jeepa. W końcu znaleźliśmy samochód prawie na końcu parkingu. Chłopak włożył nasze bagaże do bagażnika, a ja usiadłam na miejscu pasażera, natomiast Victoria z tyłu. Shawn w końcu wsiadł do samochodu i ruszyliśmy.
- Może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi? - zapytałam 
- Niedługo się przekonasz - szybko odpowiedziała Vicky
- Jasne..
- Spokojnie, dopiero przyleciałyście - powiedział Shawn
- No dobrze, ale ja nawet nie wiem po co. Znaczy bardzo się cieszę, ale nie wiem co tu robię.
- Chwilowo nie muszę nic załatwiać więc przyjechałyście mnie odwiedzić, a Ty - zwrócił się do mnie - Ty zostajesz już ze mną i nie wracasz do LA.
- Tak tak, oczywiście - powiedziałam z ironią w głosie po czym odwróciłam głowę i oglądałam przez szybę ulice Toronto.
Po pół godzinnej jeździe byliśmy w Pickering. Shawn zaparkował samochód przed domem i zabrał z bagażnika nasze walizki po czym ruszyliśmy do drzwi, które od razu się otworzyły. Aaliyah wyszła z domu i się do mnie przytuliła
- Ale się za tobą stęskniłam - powiedziała
- Ja za tobą też - odpowiedziałam
Weszliśmy do domu i okazało się, że nikogo w nim nie ma, no oprócz młodszej siostry Shawna.
- Jak lot? - zapytała dziewczyna kiedy usiedliśmy na kanapie w salonie
- Długi - odpowiedziała Victoria
- No jednak nie tak długi jak z Europy - zaśmiałam się
- No wiadomo, ale jednak.
- No krótki nie był.
Rozmawialiśmy do powrotu rodziców Shawna.
- Jedziemy? - spytał chłopak i spojrzał się na moją kuzynkę
- Tak - odpowiedziała z entuzjazmem w głosie
- Gdzie jedziemy? - spytałam
- Zobaczysz - powiedizala Aaliyah
- Aha wszyscy wiedzą tylko nie ja, dzięki wielkie.
- Zaraz zobaczysz - powiedział Shawn i machnął ręką żebyśmy wstały i udały się do samochodu. Tak też zrobiłyśmy. Znowu usiadłam na miejscu pasażera, a Victoria i Aaliyah z tyłu.
Kiedy już jechaliśmy Shawn położył rękę na moim udzie i powiedział - spodoba Ci się - po czym się uśmiechnął
- Szkoda, że nie wiem co mi się spodoba - odpowiedziałam i położyłam rękę na jego ręce.
Dalej jechaliśmy bez słowa w końcu jednak zauważyłam, że wracamy do Toronto. O co im chodzi? Co mi się ma spodobać?
- Zamknij oczy - powiedział Shawn
Uwielbiam niespodzianki ale to jest zbyt tajemnicze. Jednak zamknęłam oczy po czym chłopak pomógł mi wyjść z samochodu. Przeszliśmy kilka kroków.
- Możesz otworzyć - zwrócił się do mnie szatyn, a ja wykonałam jego polecenie. Moim oczom ukazał się dom. Tak, dom. Ten, którego plany dałam Shawnowi nie całe dwa tygodnie temu. Widać było, że jest on świeżo postawiony.
- Jak? - tylko tyle udało mi się powiedzieć, Victoria też była zdumiona, chyba nie spodziewała się, że budowa jest już na takim poziomie, jeśli w ogóle o tym wiedziała, a raczej wiedziała.
- Działka była kupiona już jakiś czas temu. Wystarczyło wynająć ekipę, miała już plany, więc połowa była za nami - wyjaśnił uśmiechnięty Shawn. - Niech ktoś mi powie, że w nie całe dwa tygodnie nie można postawić domu - zaśmiał się, a ja rzuciłam się mu w ramiona
- Jesteś cudowny. Dziękuję. - wyszeptałam mu na ucho
- Wejdziemy? - spytał na co ochoczo pokiwałyśmy głowami.
Dom był w stanie surowym, w środku brakowało wszystkiego co mnie nie zdziwiło, bo samo postawienie go w dwa tygodnie musiało być nie lada wyzwaniem 
- Jutro jedziemy wybierać panele, płytki i farby - powiedział stale uśmiechnięty szatyn
- Jesteś szalony - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek - Dziękuję Ci
- Za co?
- Za to - powiedziałam po czym ręką wskazałam dom
- Ja tylko wynająłem budowlańców
- Najlepszych w Kanadzie - wtrąciła Aaliyah
- Shawn - powiedziałam surowym tonem
- No co?
Nic nie odpowiedziałam tylko z uśmiecham na twarzy patrzyłam na piękne widoki za oknem...

Hejka!
To już 50 rozdział!!! Dziękuję Wam za wszytko i tak wiem, długo mnie tu nie było... przepraszam 😔
Teraz są wakacje, więc postaram się Wam to jakoś wynagrodzić 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro