🕸19🕸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po szkole Ivy podreptała od razu do biura dr. Klaina i z własnej inicjatywy zaczęła oglądać pozostałe dwie probówki.

Jedna była wypełniona soczyście zielonym płynem, który wyglądał jak esencja ze śmierci. Smakował jak oliwa i zdawał się być odrobinę lepki w gardle.

Zanim sięgnęła po drugą probówkę, doktor pojawił się w pracowni.

-Masz jeszcze dwie inne toksyny, których nie mam w probówkach.- powiedział, idąc w stronę dziewczyny.

-Ach tak? Jakie?

-Tak się składa, że zamiast granatów dymnych możesz rozprzestrzeniać mgłę. No i masz do dyspozycji też gaz łzawiący.- wyjaśnił.

-Jak mam je zsyntezować?- zastanawiała się na głos Ivy.

-Mgła łatwo się będzie rozprowadzać z wydychanym powietrzem. Gaz łzawiacy jest w sumie dość lotną cieczą, więc spokojnie możesz go tworzyć jak inne toksyny.- dodał, poczym narysował na tablicy posturę człowieka.- Spróbuj wycelować.

Ćwiczyli długo, aż udało jej się użyć prawie każdej z toksyn.

-To co robi ta zielona?- zapytała, kiedy zamierzała ją wytworzyć.

-To zwiększa siłę fizyczną i wytrzymałość. Możesz ją zażyć, ale wszystko ma swoją cenę. Chwilowa siła skutkuje późniejszym wyczerpaniem.-powiedział, poczym podał jej do ręki ostatnią buteleczkę.- A to jest twój neutralizator. Każda twoja toksyna zostanie przez niego usunięta. Wyleczy każde zatrucie i działa regenerująco.

W buteleczce był złotawy płyn o metalicznym połysku. Pachniał delikatnie, słodko, a w smaku był jak mleko. Ivy mogłaby dać sobie rękę uciąć, że jego poświata jest w stanie świecić w ciemności.

-No dobrze.- westchnęła.- To o jakim sprzęcie ostatnio mówiłeś Doktorze?

Robert uśmiechnął się i poszedł po sporą skrzynię. Zachęcił ruchem dłoni do otwarcia jej. Leżał tam dziwny uchwyt z mechanizmem. Ivy wzięła go do ręki i od razu nacisnęła przycisk. Nieduży hak uderzył w ścianę i zakleszczył się na niej.

-To do szybszego poruszania się po mieście i oczywiście do ucieczki. Przymierz jeszcze rękawice.

Jones posłusznie wyjęła ze skrzyni czarne rękawice, których palce były dziwnie zakończone. Założyła je i okazały się być bardzo wygodne, a wnętrze dłoni było odsłonięte - idealnie przystosowane do uwalniania toksyn. Na nadgarstku miały mały, czarny przycisk. Gdy go nacisnęła, z końców palców wysunęły się ostrza, niczym pazury.

-Są świetne.- odparła, przyglądając się swojemu odbiciu w szponach.

-To dobrze, bo dzisiaj otrzymasz swoje pierwsze zadanie.- powiedział Robert.- Zamówiłem pewne odczynniki, które masz odebrać siłą pod tym adresem.
Nie daj się nikomu rozpoznać. Musisz pozostać anonimowa, żeby nie ściągnąć na siebie kłopotów.

Podał jej karteczkę. Ivy wyszła z biura, które teraz było opatrzone szyldem "Księgowość Roba i Reni". Jak gdyby nigdy nic spotkała się z Nelem w siłowni i po dwugodzinnym treningu wróciła do domu.

Zachowywała się normalnie, tylko wieczorem zamknęła pokój na klucz, bo "uczyła się i nikt nie mógł jej przeszkadzać". Około jedenastej wymknęła się z bloku i poszła pod wskazany adres.

Nasunęła kaptur na twarz, schowała rękawice w rękawach bluzy. Hak wisiał z boku jej paska. Wyglądała jak jakiś gangster, oprócz tego, że była dość niska. Chociaż może to dobrze? Ponoć małe jest wredne.

Gdy dotarła na miejsce, jej cel był boleśnie oczywisty. Duży goryl z ładną walizką, jakby proszącą o przemycenie w niej gotówki. Albo bardzo drogich i rzadkich odczynników chemicznych.

Podeszła do niego i wyciągnęła rękę po walizkę.

-Gdzie gotówka?- zapytał facet, zsówając z nosa ciemne okulary. Ciekawe po co mu one w środku nocy.

-Uwierz mi, nie chcesz dostać swojej "zapłaty".- parsknęła i sprzedała facetowi groźny uśmiech, jedyne co było jej widać spod kaptura.

Ale goryl był nieugięty. Schował jedynie walizkę za plecami i wydawał się być z tego niesamowicie zadowolony.

-Nie ma szmalu, nie ma towaru. Zmykaj mała.- zaśmiał się i pokazał jej ruchem dłoni żeby spadała.

-Okej, twój wybór.- westchnęła i zadarła rękawy trochę wyżej.

Wokół niej zaczął unosić się konwaliowy zapach. Wystarczyła chwila, żeby goryl zaczął kaszleć. Po minucie trzymał się za gardło i Ivy jednym klepnięciem w plecy powaliła go na kolana.

-Wybacz mój drogi, ale Toxine się nie odmawia.- westchnęła i poszła z walizką w swoją stronę.


Witam
Kochani, powiedzcie czy tylko ja jestem tak opóźniona, że dopiero dzisiaj się dowiedziałam o powrocie Peterka do MCU?😍
Mam z tego niesamowity zaciesz
Także jej, Avengersi zostają uwzględnieni w Toxine!😁😁
(I tak by byli)
Miłego czytania
Paaaa🕷❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro