🕸42🕸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Właściwie, to jest pewien sposób...- Ivy odwróciła się w jego stronę z zamyślonym uśmiechem.-Czekaj, zaraz zadzwonię... Muszę coś załatwić.- odpowiedziała, wyciągając telefon z plecaka.

-Co ty...?- szepnął Nel, patrząc na swoją przyjaciółkę.

-Halo, doktor Klain?- zapytała, wbijając wzrok w ciemne niebo.

-Ivony, nie spodziewałem się telefonu od ciebie.- odparł zniekształcony głos z telefonu.

-Jestem akurat na mieście i mam za dużo czasu. Jest może coś, co mogę panu załatwić?- dziewczyna przestąpila z nogi na nogę.

Głos doktora był szorstki, trzeszczący, zapewne przez jego stary telefon. Nel stracił wszelkie chęci aby wyłapywać słowa z tego denerwującego szumu, ale Ivy to najwyraźniej nie przeszkadzało. Kiwała głową i uzgadaniała jakieś szczegóły, które bez kontekstu rozmowy nie miały najmniejszego sensu. W końcu się rozłączyła.

-Nel, chciałeś kiedykolwiek zostać super-bohaterem?- zapytała z błyskiem w oku.

-Kto by nie chciał? To co będziemy robić?

-Trzeba dorwać jakiś sprzęt do analizy DNA. Doktor proponował laboratoria detektywistyczne. Mam zdjęcie, więc wiemy co musimy zabrać. Problemem jest tylko ochrona.- wyjaśniła dziewczyna.

-Czyli musimy dostać się na policję.- odparł Nel.- Mam nadzieję, że to jest naprawdę konieczne. Nie powinnaś kraść.

-Nie martw się, to wszystko jest uzasadnione. Pamiętasz, broń biologiczna Starka.- westchnęła dziewczyna i pociągnęła chlopaka za rękaw.- Idziemy.

Dość ostrożnie zakradli się w okolicę komendy policji, gdzie w oknach paliły się nieliczne światła. Ivy obejrzała budynek dookoła, podczas gdy Nel obserwował wszystko z budynku obok. Gdy tylko znalazła okna dachowe niedaleko zejść do laboratoriów, przywołała chlopaka ruchem ręki.

Nel przyciągnął się do dachu komendy za pomocą wyrzutni, z którą coraz bardziej się oswajał. Podszedł do niej cicho i zajrzał przez okno.

-Co teraz?- zapytał, poprawiając maskę gazową. Stwierdził, że przyda mu się, jeśli Ivy ma zamiar używać toksyn w jego obecności.

-Teraz damy ci twoją super-siłę.- odparła dziewczyna i podała chłopakowi probówkę. Nadstawiła nad nią palec, a spod jej paznokci zaczął spływać soczyście zielony płyn.- Do dna. To powinno dać ci zwiększoną siłę i sprawność.

-No to na zdrowie.- mruknął chłopak, kręcąc probówką i zdejmując z twarzy maskę gazową.

Przypomniały mu się pierwsze lekcje chemii w szkole, kiedy nauczyciele kazali uczniom traktować wszystkie substancje chemiczne jak trucizny. Nie można było ich wąchać, a tym pardziej próbować. A on teraz miał wychylić całą probówkę zielonej toksyny. Zamknął oczy i zrobił to szybko, aby zdrowy rozsądek nie zdążył zareagować.

-Nie było takie złe.- powiedział bardziej do siebie, niż do Ivy.

Ledwie jednak zdążył oddać dziewczynie probówkę, kiedy zrobiło mu się potwormie gorąco, a w jego uszach rozległ się bolesny pisk. Upadł na kolana, a Ivy natychmaist znalazła się obok niego i zaczęła syntetyzować Revię, aby podać ją Nelsonowi. Głowa mu pękała z gorąca, jakby jego mózg się gotował, a żyły na jego rękach napęczniały. Jego wzrok zalała ciemność, później wszystko mieniło się czerwienią i zielenią, jakby ktoś zmienił kolory całego miasta. Nel masował dłońmi oczy, później też czoło, które było zlane lodowatym potem.

Wtedy wszystko ustało. Gorąc zniknął, głowa przestała go boleć, miadto znowu było pokolorowane brudnym granatem zimowej nocy. Tylko ręce chłopaka dalej były pocięte żyłami, niczym Tatry pasmami górskimi. Spojrzał na dziewczynę, która miała przerażenie w oczach.

-Już dobrze.- odparł, podnosząc się. Czuł się normalnie, może odrobinę skołowany, ale nie widział żadnej zmiany.

-A czujesz coś... dziwnego? Coś się zmieniło?- zapytała dziewczyna, nadal przepełniając głos podejrzeniami.

-Zaraz się przekonamy. Schodzimy na dół?- zapytał, poprawiając maskę gazową, aby lepiej zakrywała jego nos.

Ivy kiwnęła głową i zaczęła topić szybę. Duża ilość kwasu zniekształciła szybko szkło i zamieniła je w przeźroczystą gumę. Nel dotknął jej, przylepiła się do jego palców. Widok był po części fascynujący i obrzydliwy. Szkło odklejało się od okiennej ramy i ciągnęło za jego ręką. Problem zaczął się, gdy Nelson chciał już puścić przeźroczystą papkę. To dziadostwo było gorsze od kropelki!

Ciemnoskóry zaczął machać energicznie ręką, aby to zrzucić, ale nic z tego. Miało to za to inny, dość nieciekawy efekt. Zanim Ivy zdążyła go zatrzymać, chłopak zamachnął się o jeden raz za dużo i wpadł prosto w okno dachowe.

Toxine wskoczyła tam od razu za nim, ale to co zobaczyła odebrało jej mowę. W miejscu, gdzie wylądował Nel, było spore wgniecenie, kafelki były połamane. Natomiast sam chłopak stanął oko w oko z ochroniarzem, któremy właśnie przywalił z liścia. Co w tym zdumiewającego? To, że mundurowy wylądował na ścianie obok.

-Ja... mam super-moc!- wykrzyknął Nelson z podekscytowaniem dziecka.- Jestem super-silny!

-Nelson!- Ivy uciszyła go szeptem.- Też się cieszę, ale nie jesteśmy tu sami. Musimy być ciszej.- stwierdziła i ruszyła korytarzem.

-Jasne, jasne. Okej, możesz liczyć na Super-Nelsona.- niemal zanucił pod nosem, zatapiając się w cieniu nieoświetlonych korytarzy.

Skradali się bezszelestnie korytarzem, aż znaleźli się przy pokoju kontroli monitoringu. Ivy uchyliła drzwi, aby wpuścić do środka Nightmare, ale nie przewidziała, że zawiasy okropnie skrzypiały. Wydały z siebie krzyk przerażenia, jakby chciały ostrzec siedzącego w środku strażnika. Mężczyzna od razu ruszył w stronę drzwi, prawdopodobnie aby je zamknąć. Chwycił za klamkę, a Ivy przycisnęła swoje ciało do ściany. Wstrzymała wdech, kiedy drzwi zaczęły się powoli otwierać, a słabe światło monitorów wylało się na korytarz. Toxine już szykowała się do ataku, kiedy do akcji wkroczył Nelson, bardzo pewny swoich mocy.

Uderzył mężczyznę w szczękę swoim łokciem i podciął mu nogi. Chłopak w masce był szybki i zdecydowany w swoich ruchach, przysiadł faceta i trzymał go za kołnierz koszuli. Ivy również dołączyła do akcji i zakryła dłonią usta mężczyzny, które też zaraz wypełniły się ciemnoniebieskim płynem. Oczy ochroniarza wypełniła biel, jego źrenice poszybowały w górę.

-Nieźle.- odetchnęła dziewczyna, prostując się.- Widzę, że naprawdę masz zadatki na superbohatera.- parsknęła i weszła do środka wcześniej strzeżonego pomieszczenia.

Od razu podeszła do biurka, na którym znajdował się panel kontrolny. Sprawdziła na kamerach którędy mogą dojść do laboratoriów i wyłączyła wszystko.

Później wyszła z Nelsonem z pokoju i skierowali się w lewo, czyli wracali się do pomieszczenia, gdzie Rike zmasakrował dwóch strażników. Nadal leżeli w tym samym miejscu, jednak Ivy postanowiła upewnić się, że im nie przeszkodzą i potraktować ich kolejną dawką Nightmare. Dalsza droga poprowadziła ich przez krótki korytarz, kończący się zamkniętymi drzwiami. Tutaj do akcji wkroczył ciemnoskóry i wyważył drzwi, kopiąc je jak piłkę na boisku. Wciąż był pod wrażeniem swojej siły, miał niesamowity zaciesz, widząc, co potrafi zrobić.

Weszli do laboratorium, w którym było bardzo ciemno, światło z korytarza odbijało się słabo w szklanych naczyniach, a wokoło pełzały cienie rzucane przez sprzęt na blatach. Ivy weszła głębiej, szukała wzrokiem analizatora, jednak nic nie rzucało jej się w oczy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro