🕸6🕸

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Około dziewiątej do drzwi Jonesów zadzwonił dzwonek.

Amanda otworzyła drzwi młodemu szatynowi, który twierdził, że ma robić projekt z Ivy.

Ciocia nie widziała w tym nic dziwnego, oprócz dość wczesnej godziny, wskazała chłopakowi drzwi i poszła dopić swoją kawę.
Tymczasem Peter zapukał kilka razy w drzwi, ale nikt mu nie odpowiedział. Po chwili namysłu, wszedł cicho do pokoju.
-Ivy?- zapytał.

Nie otrzymał odpowiedzi, a raczej ją zobaczył. Na łóżku spała sobie beztrosko jego koleżanka, ciesząc się sobotnim, leniwym porankiem.

Dość niepewnie dotknął jej ramienia i delikatnie potrząsnął dziewczyną, kilkukrotnie powtarzając jej imię. W końcu zaspana Ivy podniosła wzrok na chłopaka i wybudziła się momentalnie.

-Peter! Co ty tu robisz?!- wykrzyknęła, przerażona kilkoma rzeczami.

Po pierwsze, nie skończyła jeszcze sprzątać i ogarniać im miejsca.

Po drugie, była zaskoczona tym, że chłopak w ogóle był u niej.

Po trzecie i najważniejsze, była w piżamie, zupełnie nieogarnięta.

-Projekt. Mieliśmy go dzisiaj u ciebie robić.- odparł ze zdziwieniem chłopak. Przecież to było oczywiste.

-O tej porze?! Wyjdź, muszę się ogarnąć!- wypchnęła go z pokoju poduszką.

Chłopak tylko się uśmiechnął, głównie widząc jej koszulkę, na której widniał on w stroju Spider-mana. Wyglądała w niej uroczo.

Gdy drzwi się zamknęły, oparł się o ścianę obok i odłożył tam swoją torbę. Przetarł zaspane oczy.
Tej nocy nie miał okazji się wyspać, bo znowu wzywały go obowiązki. Udaremnił dwa napady na banki i zakończył nawet jedną strzelaninę. Zeszła mu na tym cała noc, co teraz dobitnie odczuwał.

Po chwili usiadł sobie i przymrużył powieki. "Nic się nie stanie, jak się chwilkę zdrzemnę, prawda?"
I wtedy drzwi otworzyły się i stała w nich już przebrana i uczesana dziewczyna.

-Peter?

-Wybacz. Jestem trochę zmęczony. Zarwałem nockę.- odparł sennie, nie otwierając oczu.

-To możesz się chwilę zdrzemnąć, a ja przygotuję miejsce i włączę program do prezentacji.- powiedziała, podając mu rękę. Wstał.

Ivy ogarnęła swoje biurko i zrobiła herbatę. Włączyła komputer i nie wiedziała, czy obudzić Petera czy dać mu jeszcze trochę czasu.

Na szczęście zaraz do pokoju wbiła MJ z Nedem i narobili hałasu, budząc szatyna. Peter usiadł na łóżku Ivy i podrapał się po głowie.

-Ty tu spałeś?- wypaliła Michelle.

-Herbaty?- zaproponowała Ivy.

-Zarwałem nockę i byłem padnięty.- odparł z zawstydzeniem chłopak.

-Zaczynamy ten projekt?- zapytała zielonooka ponaglająco.

Peter pokiwał głową i przysiadł się do niej na krzesło, przez co siedzieli bardzo blisko siebie, a ich ramiona zetknęły.

Ivy nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji z chłopakiem, ale nie przeżywała tego zbytnio. Przecież Peter nie był ani super-bohaterem, ani jakimś celebrytą, prawda?

Ned i MJ przygotowywali jakiś plakat o stanach skupienia, przy czym śmiali się często i byli cali w kleju i farbie.

Peter natomiast przygotowywał treści slajdów, do których Ivy dobierała zdjęcia i nagłówki.
Praca trwała w najlepsze, wszyscy rozmawiali i żartowali, do czasu aż szatyn dostał sms-a.

-Muszę iść.- powiedział patrząc na ekran telefonu.

-A co z prezentacją? Wrócisz później?- dopytywała Ivy.

-Jak zdążę przed dwudziestą to przyjdę.

-Co?- dziewczyna doznała szoku.
Peter pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł, depcząc szanse Ivy na dobrą ocenę. Co prawda jeszcze musieli przedstawić prezentację na lekcji, ale dziewczyna została sama z, o zgrozo, fizyką!

Pozostało jej spędzić cały dzień z cegłami z biblioteki. Dopiero koło dziewiętnastej skończyła i wyszła z pokoju, czując, że jej mózg jest jak galaretka.

Jedyne, czego teraz chciała, to oderwać się od szkoły, a więc jej nogi poniosły ją same. Poszła do...

Lodziarni. Nic nie poprawia dziewczynie humoru bardziej, niż pyszne, słodkie i zimne lody.

Gdy już skończyła się delektować słodyczami nad fontanną w parku, poszła w stronę siłowni.

Wysłała Nelowi sms-a i umówili się tam, gdzie zwykle. Zanim jednak jej przyjaciel przyszedł, ona już zaczęła ćwiczyć.

Najpierw rozciagnęła się dokładnie, wykonując szpagat i przewroty w tył.
Później wbiegła na ścieżkę i wykonywała bezbłędnie salta z rozbiegu.
Gimnastyka była jedynym, co mogło ją tak pochłonąć, a ona poddawała się tej przyjemności zupełnie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro