3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudzili się wtuleni w siebie czując stykające się erekcję. Odskoczyli jak poparzeni. Usiedli na dwóch krawędziach łóżka. Byli zawstydzeni tą sytuacją.

Po chwili odwrócili się do siebie i uśmiechnęli sztucznie.

- Przepraszam za to. Ja pójdę się ogarnąć.

- Nic się nie stało, ja też przepraszam... Jasne idź.

Quentin podniósł się, zabrał ubrania i wszedł do łazienki. Odłożył ciuchy, obmył twarz i zęby. Uczesał się i ruszył do wyjścia. Zatrzymał się jednak z ręką na klamce nadal wystraszony wcześniejszą sytuacją. Wziął głęboki oddech, wypuścił powietrze i przekręcił gałkę.

Zobaczył już gotowego Petera. Uczesanego oraz ubranego. Zdziwiło go to lub raczej zaskoczyło bo gdzie niby się uszykował.

- Jakim cudem już się ogarnąłeś ?

- Poszedłem do łazienki wspólnej i tam opanowałem swój wygląd.

- Teraz to ma sens. Haha - powiedział z rozbawieniem

- Mamy dziś coś do zrobienia ? - spytał Peter

- Ja chyba nie. Narazie nic się nie dzieję w mieście. Jeśli ty też nic nie masz to mam pomysł.

- Powiedzmy, że nic nie mam. Co to za pomysł ?

- Może spytajmy się Starka czy możemy gdzieś razem pod namiot jechać i wtedy ćwiczyć nasze umiejętności.

- Jest duże prawdopodobieństwo, że się zgodzi jeśli ma dobry chumor.

- No to idziemy.

Obaj wyszli z pomieszczenia i poszli w stronę gabinetu Tony'ego. Zapukali i usłyszeli wypowiedziane wkurzonym głosem proszę. Weszli powoli do pomieszczenia i zastali tam Starka rozmawiającego przez telefon.

- Nie dam wam 40 tysięcy na rozszerzenie elektrowni. Macie pozwolenie ? No właśnie to tym bardziej wam nie dam. Nie nie dogadamy się. NIE I NIE ZMIENIE ZDANIA. - krzyknął

Rozłączył się i rzucił telefonem w ścianę, który roztraskał się na kawałki. Oklapł na swój fotel i zamknął oczy na chwilę aby się uspokoić. Po chwili na nich spojrzał i przeprosił za swoje zachowanie oraz spytał o co chodzi

- Ja z Peter'em chcielibyśmy jechać razem pod namiot. Wtedy byśmy ćwiczyli swoje umiejętności lub może nawet nauczyli się jak używać ich razem.

- Nie ma problemu dostaniecie namiot oraz jedzenia na 4 dni, a jeśli wytrzymacie na nim 6 dni dostaniecie ode mnie dom obok Wierzy.

- Dziękujemy. - powiedzieli i wyszli

Po wejściu do pokoju przybili piątkę i zaczęli się pakować. Kiedy byli już gotowi ruszyli do czekającego już samochodu. Przy nim czekał Stark.

- To jedno z moich ulubionych aut więc dobrze o nie dbajcie. Na tylnym siedzeniu macie mały bonus ode mnie. Ja wracam do pracy. Bawcie się dobrze.

Wsiedli do auta i odwrócili się aby spojrzeć na tylnie siedzenia. Ujrzeli tam 4 sześciopaki piwa. Popatrzyli na siebie i się uśmiechnęli. Przy tym spojrzeniu Beck zatopił się w tęczówkach Peter'a. Szybko się otrząsnął i ruszył w drogę.

Jechali dobre trzy godziny za nim dotarli na jakieś odludne małe jeziorko. Wysiedli z samochodu i wciągnęli w płuca czyste powietrze. Popatrzyli na piękny krajobraz, ale musieli rozbić namiot, ponieważ już zapadał zmrok.

Udało im się rozłożyć namiot w trzydzieści minut przenieśli do niego jedzenie oraz piwa. Torby z chiuchami zostawili w samochodzie. Zapalili lampę włączyli muzykę i pili razem.

Kiedy Quentin dopił swojego browara, rozebrał się do bokserek i  położył się spać. Peter siedział przed namiotem i rozmyślał. Nagle wpadł na bardzo ciekawy pomysł.

Wstał i podszedł do samochodu wyjął z niego torbę z ubraniami Beck'a, a następnie zabrał mu również te, które z siebie zdjął dwadzieścia minut temu. Odszedł kawałek i wspiął się na jedno z drzew, położył na nim torbę. Wystrzelił siecią w nią, aby się upewnić, że napewno nie spadnie.

Zszedł na dół i wszedł do namiotu. Pomyślał, że jeszcze bardziej zdenerwuje Quentin'a. Zsunął mu delikatnie bokserki tak, żeby go nie obudzić. Udało mu się to i wrzucił je do samochodu. Spojrzał na jego przyrodzenie i musial przyznać, że miał niczego sobie.

Zmierzył go wzrokiem od stóp do głów. Zdał sobie sprawę, że wygląda całkiem słodko leżąc całkiem nago. Miał dobrze zarysowane mięśnie brzucha, lekki zarost, krótkie włosy, dosyć dużego penisa oraz ładne i umięśnione nogi.

Zmierzył go wzrokiem jeszcze kilka razy i zatrzymał się na jego ustach. Nie mógł się oprzeć i pochylił się do twarzy Quentin'a.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro