4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zmierzył go wzrokiem jeszcze kilka razy i zatrzymał się na jego ustach. Nie mógł się oprzeć i pochylił się do twarzy Quentin'a.

Gdy ich usta dzielił milimetr Peter zamarł. Pomyślał chwilę i wycofał głowę z myślą, że nie może tego zrobić bo Beck nie jest tego świadom i byłoby to słabe zachowanie w stosunku do niego.

Rozebrał się do bokserek i położył spać. Długo miał problemy z zaśnięciem. Jednak wygrał walkę i odpłynął w objęcia morfeusza.

Rankiem Peter obudził się wcześnie i ujrzał, że Quentin nadal śpi. Wyszedł z namiotu i przeciągnął się.
Wyjął z bagażnika swoją torbę i przebrał się w czystą bieliznę i ubrania. Zebrał trochę gałęzi i rozpalił ognisko. Nastawił wodę na kawę i nasypał do dwóch kubków.

Kiedy woda się zagotowała z namiotu wyszedł Beck. Wkurzony podszedł do Parkera z wczorajszą koszulką Peter'a na biodrach. Ustał przy chłopaku i wyszarpnął kawę z jego rąk.

- Gdzie są moje ubrania ? - prawie krzyczy

- Ja ci nie powiem. Sam musisz je znaleźć. - odpowiedział z rozbawieniem młodszy

- Powiedz bo mi kurwa zimno. Kutas mi odmarznie. Zastanawia mnie jakim cudem nie poczułem kiedy zdejmowałeś mi bokserki. Skoro już go widziałeś powiedz chociaż czy ładny.

- Umiem wiele rzeczy i owszem ładny.

- Dzięki, ale teraz oddaj mi ubrania lub daj jakieś swoje bo mi zimno.

- Dam ci moje, twoich ci narazie nie oddam. Przy okazji cię dobrze ubiorę.

- Dziękuję.

Parker podniósł się z krzesła i otworzył bagażnik. Wyjął z torby bokserki, które zapewne bedą za ciasne na Beck'a. Wyciągnął szare dresy oraz niebieską koszulkę. Podał wszystko Quentin'owi i czekał, aż tamten się przebierze.

Kiedy był już ubrany Peter ocenił swoje dzieło i wyszło nawet dobrze nie licząc, że wszystko było jakiś rozmiar za małe. Usiedli razem przy ognisku i pili kawę rozmwiając. Beck co jakiś czas poprawiał spodnie w kroczu, ponieważ go uciskały. Parker to zobaczył i było mu szkoda straszego, ale widok jego w ciuchach młodszego był tego warty.

Zjedli małe śniadanie, a potem zrobili sobie spacer po lesie. Mieli nadzieję znaleźć jakieś grzyby bo akurat był okres kiedy rosły. Byli zadowoleni z tego co udało im się znaleźć. W drodze powrotnej Beck schylił się po ostatniego grzyba. Jednak jego za małe dresy puściły szew.

Wstał wkurwiony i rozerwał spodnie na strzępy. Został w samych bokserkach. Peter dusił się ze śmiechu. Ruszyli dalej kiedy byli na miejscu Beck nie zakładał kolejnych spodni. Został tak jak był.

- Dać ci spodnie ? - spytał Peter

- Nie bo kolejne pękną, a i tak mi w nich nie wygodnie bo są za małe. 

- Jak sobie chcesz.

Siedzieli i jedli razem przygotowany obiad. Po zjedzonym posiłku ćwiczyli swoje umiejętności. Kiedy Beck otworzył trójkąt Peter przez przypadek strzelił siecią w jego środek. Ona wyskoczyła z drugiego portalu.

Obaj byli zdziwinie, że tak szybko odkryli jedną z możliwości połączenia ich zdolności. Poćwiczyli to jeszcze kilka razy, aż zaczęło wychodzić idealnie. Zmęczeni opadli na krzesła. Było jeszcze wcześnie więc Peter wpadł na pewien pomysł.

- Chcesz popływać ?

- Jasne. Tylko się przebiorę w kąpielówki.

- Nie o to mi chodzi.

- A o co ?

- Nagie pływanie.

- Nie jestem pewien.

- Dawaj. Nikogo poza mną tu nie ma, a ja i tak już widziałem twojego fiuta.

- No dobra.

Peter się ucieszył i rozebrał do bokserek. Kiedy już miał je zdjąć zobaczył, że Beck również się wacha. Odezwał się więc :

- Zrobimy to na trzy dwa jeden ?

- Tak

Odliczali od trzech do jednego i zsunęli bokserki. Stali całkiem nadzy na plaży. Kiedy chwila skrępowania ustąpiła wbiegli do jeziora ze śmiechem. Pływali i ochlapywali się  póki nie zrobiło się ciemno. 

Mieli wychodzić, wtedy Peter poczuł u siebie erekcję. Starał się to ukryć i jakimś cudem mu się to udało. Starszy nic nie zauważył. Położyli się spać. W środku nocy Parker przytulił się od tyłu do Beck'a z erekcją na jego pośladkach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro