V
Polska do dziś ją pamiętał
Nie pamiętał jej imienia. Co chwilę zapominał o tym imieniu. Więc zawsze nazywał ją "Klaudią", choć ona była krajem, a nie człowiekiem.
Byli równieśnikami.
Pamiętał jej matkę. I jej surowego ojca.
Też miał surowych rodziców.
-Pol'sha, co tak się rozmarzyłeś?
Jej uśmiech mógł każdego uszczęśliwić.
Nie pamiętał jej flagi. Zawsze odzwiedzała w ludzkiej formie.
Blond włosów.
Niebieskie oczy...
...I -
-POLSKA, OBUDŹ SIĘ
Przez jej wrzask, biało-czerwony niemal spadł z urwiska.
-Kurwa, czy ty nie możesz krzyczeć? Wieśniacy nas usłyszą, i będziemy mieli problemy.
Ona tylko wzruszyła ramionami.
Chodzili w ciszy.
Wszędzie znajdowały się wysokie drzewa.
Lubili się i zarazem siebie nienawidzili.
Rywalizowali się.
W sumie byli podobni.
On, najmniej lubiany syn.
Ona, zapomniana córka dwóch BARDO potężnych krajów.
Oboje próbowali szukać radości.
I znaleźli siebie.
-Pol...
Chłopiec na nią spojrzał.
Była blada jak ściana. I rzekła:
-Znów miałam przebłyski przyszłości...
-Co zobaczyłaś?
Polska wiedział o jej największej tajemnicy.
Posiadała zdolność.
Umiała przewidzieć przyszłość. Ale tylko czasami i to były normalnie przebłyski.
-Ciebie... Powiem ci jedno. Poznasz i nawet zaprzyjaźnisz z moją... Czekaj, pra- to znaczy wnuczką. Będziesz wtedy z jednych najstarszych żywych państw... Ale to ma swoją cenę.
-Powiedziałaś mi już za dużo, Klaudio.
Burknął.
I teraz będzie niepokoić się przez tygodnie o to...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro