ROZDZIAŁ 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Otworzyłam oczy i żadnym dla mnie zdziwieniem był obraz śpiącego i pochrapującego chłopaka obok. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam która godzina. No brawo obudziłaś się o 7 w obcym domu. Nie mam bladego pojęcia co będę robić przez resztę czasu, aż te śpiące królewny się nie obudzą. Teraz miałam chwilę aby przyjrzeć się pokojowi Marcusa- dominowały raczej jasne kolory. Byłam w szoku jaki tu panuje porządek, wszystko jest na swoich miejscach a przynajmniej sprawia takie wrażenie. Duży regał z książkami zajmuje połowę ściany, zapisuję sobie w myślach żeby potem podejść do tego regału i się przyjrzeć tytułom, bo niestety z tej odległości gówno widzę. Nie mogłam za dużo informacji zebrać o śpiącym obok mnie mężczyźnie z jego pokoju, ponieważ panował tu nienaturalny porządek i raczej z nim mi się nie kojarzył. Teraz zarzucił na mnie swoją rękę i przyciągnął delikatnie do siebie tak, że przylegałam do niego prawie cała.

- Dzień dobry- mruknął zaspany. DOBRA LUDZIE JA JUŻ TERAZ WIEM DLACZEGO TAK BARDZO LASKI SIĘ PODNIECJĄ PORANKAMI Z ZASPANYM CHŁOPAKIEM. Jego głos i uśmiech tak mnie rozczuliły, że bez problemu bym oddała swoje wszystkie pieniądze na schronisko. Tylko jedno słowo Marcusie a moja mizerna wypłata idzie na szczeniaczki- jak się spało?- zepsuł tą całą otoczkę moich marzeń.

- Całkiem znośnie, gdyby nie fakt, że miażdżysz mi wnętrzności- chłopak na te słowa puścił i z zakłopotaniem podrapał się po głowie.

- Wybacz- wymamrotał tylko.

- Zgrywam się tylko głąbie- zaśmiałam się i postanowiłam wstać. Podeszłam powolnym krokiem do półki na książki którą tak zawzięcie obserwowałam.

Wiedziałam, że Marcus śledzi mój każdy ruch i nie powiem dekoncentrowało mnie to.

- O słodki Jezu- powstrzymałam się żeby nie wybuchnąć głośnym śmiechem i zasłoniłam usta dłonią. Od razu sięgnęłam po tytuł który wywołał u mnie takie emocje i odwróciłam się w stronę chłopaka nadal czerwona jak wczorajsza szminka Tiny- Serio? Pięćdziesiąt twarzy Greya?- nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem, jednak po chwili się opamiętałam przypominając sobie o innych domownikach.

Brunet cały się spiął i podszedł do mnie zabierając książkę i odkładając ją na najwyższą półkę.

- To- spojrzał się jeszcze z grymasem na tytuł - nie jest moje- znów spojrzenie przeszło na mnie- moja mama czyta takie gówna babskie- marszcząc brwi myślał, że wygląda bardziej męsko ale wyglądał jak pomarszczony mops.

- Oh mój drogi- zaczęłam z pełną powagą mimo, że w środku miałam największą głupawkę- to nie jest nic wstydliwego- wydęłam usta i do gestykulacji dodałam jeszcze rękę- taka poruszająca historia dziwnej i dzikiej miłości.. - tutaj już nie mogłam dokończyć i cała się telepiąc ze śmiechu usiadłam na mięciutki dywan.

Marcus tylko do mnie podszedł i szybkim ruchem wziął mnie na ręce.

- Oh mój Christianie Grey- krzyknęłam upodabniając głos do Anastazji.

- Zamilcz jeżeli chcesz żyć - warknął chłopak i wyszliśmy z jego pokoju. Przerzucił mnie przez ramię, gdzie widziałam tylko jego plecy tak naprawdę, powiem tak widok nie najgorszy. Nie pomyślałam o tym co on knuje, nawet jak zobaczyłam płytki z łazienki.

Usłyszałam szum wody i już dobrze wiedziałam co się szykuje.

- Jeżeli chcesz mieć wszystkie narządy to mnie odstaw- warknęłam w jego plecy.

- Chcesz to proszę bardzo- gdy jeszcze moje nogi nie dotknęły płytek, poczułam zimny strumień wody na plecach.

- Marcus do chuja! - pisnęłam, jednak zanim się wyswobodziłam byłam cała mokra i wściekła. Chłopak patrzył się wykrzywiając usta w złowieszczy uśmieszek- tak chcesz się bawić?- chwyciłam za słuchawkę od prysznica i na kierowałam na niego lodowatą wodę. Po chwili oboje ociekaliśmy wodą a razem z nami cała łazienka. Wyłączyłam wodę i odłożyłam słuchawkę na uchwyt. Zdyszana oparłam się o kafelki, przez chwilę żadne z nas nie powiedziało ani słowa i staliśmy w zwyczajnej ciszy.

Chłopak wybuchł szczerym śmiechem i podszedł do mnie.

- Panno Evans- zaczął teatralnym tonem, przez co i ja uniosłam kącik ust- muszę przyznać, że wygląda panienka bardzo kusząco nawet w tej odsłonie- jak określił to Marcus panienka powinna stosownie zachichotać, żeby nie wyjść na niewychowaną, jednak ja wybucham gromkim śmiechem po raz setny chyba tego dnia.

Brunet wziął w palce kosmyk moich mokrych włosów przejechał po nich.

- Czyżby to nie jest delikatnie niestosowne?- mruknęłam nonszalanckim tonem.

- Oh i to bardzo- pocałował mnie delikatnie- to jest wręcz nie dopuszczalne- po krótkiej przerwie na wypowiedzenie tych paru słów znowu złączył nasze usta.

Wplotłam palce w jego mokre włosy i delikatnie je ścisnęłam. Niewinny pocałunek przerodził się w namiętny i długi. Chłopak śmiało wędrował sowimi dłońmi po moim ciele na co wcale nie protestowałam. Wędrowaliśmy po całej łazience całując się łapczywie, nie zwróciliśmy nawet uwagi, że kiedy Marcus przycisnął mnie mocniej do ściany włączyliśmy wodę w prysznicu. Jednak nawet to nie studziło naszego zapału. Coraz śmielsze gesty, coraz szybciej bijące serca, woda lejącą się strumieniem i chłodząca nasze ciała. Chłopak wsunął dłonie pod koszulkę, jego dotyk chyba na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako najdelikatniejszy i najwspanialszy.

W moim życiu nie często zdarzały się chwilę które chciałam sobie wyryć w pamięci i mieć je ze sobą już zawsze. Żebym mogła do nich wracać za każdym razem kiedy zwątpię. Takie chwile gdzie wiem, że żyję: czuję dogłębnie każdy oddech który łapczywie brałam, każdy najmniejszy dotyk, który wypala niewidoczny ślad na mojej skórze, chłód który pierwszy raz mi nie przeszkadza. Gdzie liczy się teraźniejszość i to co było nie gra żadnej istotnej roli- pierwszy raz. Ta chwila to jak małe okruchy szczęścia, chcesz zebrać je wszystkie aby trwały przy tobie.

Oderwałam się od chłopaka i próbowałam unormować oddech, w czym lecącą ciągle woda nie pomagała. Uśmiechnęłam się- nie liczę już takich rzeczy. Kiedyś mogłam je wymieć na palcach jednej ręki a i tak, dużo by zostało a teraz staje się to powoli moją codziennością przy nim. Oparł swoje czoło o moje i nadal wpatrywał się we mnie. Nie mogę określić co się znajdowało w jego oczach w tym jednym momencie. Mogę przysiąść, że były tam wszystkie możliwe emocje. Pogłaskałam go po policzku.

To wszystko przerwało uderzenie drzwi o ścianę.

- Marcus! Co do jasnej cholery!- w tym samym momencie spojrzeliśmy się na drzwi od łazienki. Stała w nich dosyć niska ale bardzo zgrabna kobieta o blond włosach. Niestety nie mogłam przyjrzeć się jej twarzy lepiej, ponieważ połowę zasłaniały w pół zaparowane okulary.

- Cześć mamo- powiedział chłopak drapiąc się po karku i zasłaniając mnie. Cholera. To jest jego mama. Przybiłam sobie w myślach piątkę. W sumie nawet nie myślałam, że może wyglądać tak wrednie. Przebiła babę która uczyła mnie elementów edycji nut.

- Coś ty i- tutaj wychyliła się aby na mnie spojrzeć- coś ty tu narobił- nie powiem, że zabolało. Jak ona może być jego matką przecież tą są tak dwa skrajne przeciwieństwa. Już mam ochotę coś powiedzieć ale ubiega mnie chłopak:

- Mamo to jest Lucy- wyjrzałam zza chłopaka i się delikatnie uśmiechnęłam czując, że stąpam po kruchym lodzie. Tak jak myślałam puści to mimo uszu.

- Muszę w takim razie zadzwonić po Martę- pomasowała swoje skronie. Spojrzała się jeszcze raz na mnie i wyszła.

- Ale jędza- burknęłam pod nosem, przez co spotkałam się z przepraszającym wzrokiem Marcusa- dobrze, że się do niej nie wdałeś- poklepałam go po ramieniu, alby choć trochę rozluźnić atmosferę ale to nic nie dało- mam nadzieję, że nie zajrzała do pokoju gościnnego- po tym zdaniu stało się jeszcze gorzej, chłopak cały się spiął i zaczął nerwowo się rozglądać. Podszedł do szafki i wyjął cały stos ręczników.

- Zostaw tutaj te mokre ubrania- powiedział, dając mi duży ręcznik- niestety nie mogę wyjść bo mam tak samo mokre ubrania- uśmiechnął się delikatnie i się odwrócił.

Gdy oboje byliśmy owinięci w ręczniki- powiem, że mi się to podobało bo mogłam bez żadnego problemu podziwiać klatę Marcusa. Szybko przeszliśmy do jego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.

- Twoja mama mnie chyba wzięła za dziwkę- powiedziałam zgodnie z moimi odczuciami.

- Daj spokój- odpowiedział chłopak grzebiący w szafie- trzymaj- podał mi bluzę i czarne dresy.

- Odwróć się- powiedziałam trzymając ręcznik. Chłopak grzecznie odwrócił się do mnie tyłem. Czułam się delikatnie nie swojo, przed chwilą jego mama nam wparowała do łazienki a teraz przebieram się przy chłopaku którego znam ledwie tydzień. Życie czasami jest popieprzone. Mocno ścisnęłam sznurek w dresach i było całkiem dobrze. Ja i moje 176 nie oddawaliśmy mocno od około 188 bruneta.

- Teraz twoja kolej- odwróciłam się ale mimo wszystko czułam na plecach świdrujący wzrok chłopaka.

Jeszcze szybko wygrałam swoje włosy w ręcznik i można powiedzieć, że po tym całym incydencie została tylko zalana łazienka. A no i wściekła kobieta na dole- ale to taki szczegół.

- Może ja lepiej pójdę obudzić dziewczyny- zgarnęłam telefon z szafki obok łóżka i wsadziłam do kieszeni bluzy. Brunet tylko przytaknął a więc ja cicho wymknęłam się do pokoju gościnnego gdzie spały dziewczyny.

W pokoju dawało nieźle alkoholem więc uchyliłam okno i podeszłam do łóżka. Jak nigdy nic spały sobie w najlepsze.

- Ej- szturchnęłam Tinę na co tylko jęknęła i przewróciła się na drugi bok- Tina, Elena ruszajcie dupy- powiedziałam już trochę głośniej dzięki czemu druga otworzyła oczy.

- Hmm?- mruknęła zaspana.

- Jedziemy do domu. Tam się jeszcze wyśpicie- zgarnęłam ich torebki.

Po 10 minutach obie już były na nogach. W ogromnym skrócie wyjaśniłam im co się wczoraj stało i że jesteśmy w domu u Marcusa. Gdyby nie akcja z diabłem tego domu, miała bym dziką satysfakcję z ich samopoczucia. Po chichu wróciłyśmy do pokoju Marcusa i obmyślaliśmy plan jak wyjść nie zauważonym a przynajmniej dziewczyny. Graniczyło to z cudem ale jak to mówią niektórzy ludzie którzy za bardzo wierzą w swoje umiejętności nie ma rzeczy niemożliwych. Brunet stwierdził, że Tina i Elena wyjdą kuchennymi drzwiami bo to jest najmniej prawdopodobne miejsce w którym może przebywać jego mama. Nic dziwnego jak ma ludzi od sprzątania łazienek to i na pewno ma ludzi od gotowania. To była akcja godna jakiegoś Bonda ( jaki kraj taki Bond). Marcus sprowadził dziewczyny na dół do samochodu. Kręciłam się niespokojnie po pokoju czekając na chłopaka gdy drzwi się otworzyły odetchnęłam z ulgą, pierwsza część planu zakończona sukcesem- teraz tylko najgorsze, bo jak spotkam tą kobietę na drodze to jej nie daruje.

Gdy już miałam naciskać klamkę ktoś za nami odchrząknął. Od razu się odwróciliśmy- no tak, bo kto inny królowa tego dobytku. Tym razem już praktycznie sucha i w większej ilości ubrań zmierzyłam ją chłodnym wzrokiem.

- Kochanie następnym razem uprzedź jak będzie taki ktoś do ciebie przychodził- posłała mi ironiczny uśmieszek- ale już bez demolowania łazienki. Więc musisz sobie znaleźć bardziej wychowaną chyba, że wszystkie takie są- zmrużyłam oczy.

- Mamo- zaczął twardo Marcus- przestań tak mówić o Lucy.

- Wie pani co?- nie wytrzymałam- ja bym się na pani miejscu cieszyła, że twój syn wyrósł na tak mądrego i dobrego człowieka mając taką matkę- nie zwracałam uwagi na ilość jadu w moim głosie- bardzo zgubne postrzeganie świata, jeżeli pani się stawia na samym szczycie- zaśmiałam się gorzko. W tym momencie chłopak odwrócił się w moją stronę z zamiarem wyjścia.

- Już dosyć- powiedział mimo wszystko bardzo łagodnie.

- Bo przecież tak łatwo z niego spaść- dodałam jeszcze w jej stronę po czym zostałam wypchnięta przez bruneta.

Zanim wsiedliśmy do samochodu do dziewczyn, zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek.

- Przepraszam cię za nią- podrapał się po karku, a potem zacisnął dłoń w pięść- powinienem bardziej stanowczo zareagować.

- Oh, daj spokój. To przecież twoja mama i ja nie oczekuję od ciebie, że nagle postawisz ją niżej ode mnie- spojrzałam się w jego oczy- naprawdę. To, że mnie nie polubiła to nie jest twój problem- zaśmiałam się.

- Jesteś dobrym człowiekiem- uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.

Niestety naszą rozmowę przerwał dźwięk klaksonu i potem Tiny:

- No ruszcie się gołąbeczki- krzyknęła przez otwartą szybę dziewczyna.

Zaśmialiśmy się oboje i ruszyliśmy do samochodu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro