41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niemcy kończąc wypisywać ostatnią kolumnę jednego z dokumentów sięgnął ręką w bok, chcąc wziąć następną kartkę.
Kiedy ręka trafiła na pustą przestrzeń, spojrzał zaskoczony w tym kierunku.

— Chyba... skończyliśmy — powiedział z niemałym zdziwieniem. Polska podniosła na niego wzrok znad jej kartki, a następnie również popatrzyła w tą samą stronę co chłopak.

— Szybko poszło — stwierdziła, chowając dokument do odpowiedniego segregatora.

— Nie sądziłem, że uda nam się tak szybko z tym uporać — odparł, po czym wstał i przeciągnął się, gdyż mimo wszystko przez jakiś czas siedział w jednej pozycji.
Rozmasował ręką zbolały kark i wyszedł zza biurka. — W takim razie przydałoby się zrobić jakąś kolację

Dziewczyna kiwnęła głową i razem ruszyli do kuchni. Zrobili talerz kanapek i usiedli wspólnie do stołu.  Niemcy był nieco zamyślony, spoglądał co jakiś czas przez okno.

Polska również siedziała w milczeniu, była zmęczona długotrwałymi i monotonnymi czynnościami.

— Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczny za pomoc. To było wszystko co miałem zadane na ten tydzień, teraz mam parę dni na odpoczynek — chłopak przerwał milczenie. Ona się uśmiechnęła lekko.

— Przynajmniej odrobisz zaległe godziny snu — zaśmiała się. Niemcy z uśmiechem spuścił wzrok na swój talerz.

Po posiłku uprzątnęli wszystko ze stołu, a następnie każdy oddalił się do swojego pokoju.

Polska siedziała w piżamie na łóżku przy zgaszonym świetle. Nie czuła się na tyle zmęczona by iść spać, tym bardziej nie było jej spieszno, gdyż spodziewała się kolejnych koszmarów.

— Polen? — usłyszała zza drzwi, na co drgnęła i spojrzała w ich kierunku.

— Tak? — spytała, patrząc bacznie na wchodzącego do pokoju chłopaka.

— Chciałbym ci coś pokazać — odpowiedział tajemniczo. Słowianka zmarszczyła brwi, ale powoli zeszła z łóżka i podążyła za nim. — Pomyślałem sobie, że mogłoby ci się to spodobać

Zaprowadził ją do pewnych drzwi. Po otwarciu ukazały one schody prowadzące do góry.
Niemcy przepuścił dziewczynę przodem i razem ruszyli przed siebie.
Na szczycie znajdowało się niewielkie pomieszczenie, natomiast naprzeciwko schodów było wyjście na taras.
Właśnie do niego podszedł chłopak, otwierając przejście i ponownie przepuszczając Polskę.

Ona wyszła na dwór, spoglądając na bezchmurne niebo usiane tysiącami gwiazd.
Otwarła buzię z zachwytu, zauważając jak kilka z nich spadło akurat jak na nie spojrzała.

— Dzisiaj zapowiadali noc spadających gwiazd — powiedział ściszonym głosem Niemcy, przyglądając się Polce. Ona zastanawiała się jak mogła o czymś takim zapomnieć, w końcu czekała przez dłuższy czas na tę noc. Odwróciła się i spojrzała na chłopaka, który dalej stał w ciemnym pomieszczeniu domu, nie wychodząc na światło księżyca.

— Ja... nie wiem co powiedzieć — wydukała. Ujrzała w ciemności cień uśmiechu na jego twarzy.

— Nie musisz nic mówić — odparł. Głową wskazał na coś znajdującego się na tarasie.
Polska podążyła za nim wzrokiem, po czym ujrzała leżący na ziemi gruby koc.
Podeszła do niego i na nim usiadła.

Widząc, że Niemcy dalej stoi w tym samym miejscu, poklepała miejsce obok.

— Chodź, nie będziesz chyba tam stać? — spytała retorycznie. On się lekko zmieszał.

— Wolałbym nie wychodzić, boję się, że ktoś mógłby mnie zobaczyć — odpowiedział.
Dziewczyna spojrzała w dal w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak życia, jednak ujrzała tylko ciemność.

— Przecież nikogo tam nie ma, siadaj — po chwilowym wahaniu faktycznie ruszył się z miejsca i usiadł obok niej. Polska spojrzała na niego i uśmiechnęła się szeroko, po czym przeniosła wzrok na niebo. — Wiesz, gwiazdy stanowią dość istotną rolę w moim życiu

— Naprawdę? — spytał lekko zdumiony. Wcześniej chciał się trochę odwdzięczyć dziewczynie za pomoc, a nie zdawał sobie sprawy jak bardzo „trafił" z prezentem. Nie myślał nawet, że ją to może jakkolwiek zachwycić.

— Często mi tata opowiadał różne historie w takie gwieździste noce. Przez wiele lat spoglądanie w gwiazdy dawało mi pewną siłę i nadzieję. W końcu na miejsce każdej upadłej gwiazdy pojawia się nowa, gotowa zastąpić poprzedniczkę i świecić równie mocnym blaskiem — powiedziała, nie spuszczając wzroku z nieba. Niemcy przyglądał się jej, podczas gdy ona kontynuowała — Bo nie można się poddawać, po każdym upadku należy powstać — zacytowała, a następnie na chwilę zamilkła. — Ostatnią osobą, z którą tak obserwowałam niebo, był właśnie mój ojciec. Mówił, że za każdą z gwiazd stoją nasi przodkowie. Myślę, że i on jest gdzieś tam i mnie obserwuje

Chłopak spuścił wzrok w zadumaniu. Czy i jego ojciec się tam znalazł? Czy zasłużył na taki zaszczyt, by zasiadać na niebiańskim firmamencie? Nie, z pewnością nie.
A czy on sobie na to zasłuży? Odpowiedzi próżno mógł się doszukiwać.

— Spójrz! Patrz ile leci! — Niemcy poderwał wzrok, by ujrzeć całkiem sporą ilość spadających gwiazd. Słysząc cichy śmiech popatrzył na dziewczynę. W jej oczach ujrzał cały wszechświat, co sprawiło, że odczuł delikatne ciepło w środku.

Była piękna. Jej uśmiech, który przecież do niedawna był rzadko widziany, dodawał jej uroku.

Gdyby mógł, wziąłby na siebie całe to zło, które ją dotyka. Zrobiłby wszystko, byle nie musiała cierpieć. Pamiętał jednak, że ta trudna sytuacja pomogła im w bliższym poznaniu się.
Bez tego najprawdopodobniej nigdy nie czułby tego, co czuje teraz.

A co to było? Wcześniej nie zdawał sobie z tego sprawy. Myślał, że to tylko... no właśnie. Co?
Przyjaźń? Może zauroczenie, jak to było w przypadku Francji?

Rozmyślenia sprawiły, że doszedł do jednego rozwiązania.
Owszem, mimo licznych protestów, w końcu przyznał przed sobą, że się zakochał. Ona była kimś wyjątkowym. Silna, niepokonana, a jednocześnie taka wrażliwa i, o ironio, bezbronna.

Wiedział jednak, że nie ma co liczyć na jej względy. Słyszał nie raz to, co ona o nim sądziła. Widział kilkukrotnie jak duży żywi do niego strach. Domyślał się, jak sporą nienawiść do niego czuła, za co jej nie osądzał.
Oprócz tego wszystkiego sytuacja w jakiej aktualnie się znajdował, konkretniej jego problem z przeobrażaniem się, skutecznie odpychały go od podejmowania prób zrobienia czegoś „więcej".

Jak to zdążył sam stwierdzić, stał się potworem, a przecież ktoś taki jak Polska był ostatnią osobą, która chciałaby podjąć się czegokolwiek z nim, prawda?

„Po prostu daruj sobie to i daj normalne życie biednej dziewczynie. Jeśli ci na niej zależy, pozwól jej mieć to, na co zasługuje" gorzko pomyślał, powoli wydmuchując powietrze.

~•~•~•~•~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro