17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Pov. USA

Byłem strasznie zestresowany. Stałem pod drzwiami do domu Rosji cały spocony.
W końcu odważyłem się drżącą ręką nacisnąć dzwonek.
Zwykle byłem bardzo pewny siebie, jednak w takiej sytuacji nie wiedziałem co się może stać.
Mógł przecież zareagować różnie, nie znałem go za dobrze.

Fakt, zachowałem się jak totalny idiota, dlatego przyszedłem go przeprosić.

Z każdą sekundą moje serce przyspieszało. Co tak długo to trwa? Czemu nie może już otworzyć tych cholernych drzwi?
A może go nie ma w domu? Błagam, oby go nie było!

Serce mi skoczyło do gardła, gdy drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
Trochę się zdziwiłem, gdy ominęła mnie z delikatnym uśmiechem Polska, z którą się od razu przywitałem. Niby jest kuzynką tego alkoholika, ale raczej nie przychodziła do niego tak od siebie.
Ciekawe co musiało się wydarzyć, że się spotkali.

Moje przemyślenia przerwał on. Górował nade mną jak zawsze. Był wyższy przynajmniej o pół metra. Wyraz jego twarzy nie okazywał żadnych emocji.
Wnioskowałem, iż przez dłuższy czas nie wychodził z domu, gdyż zawsze na zewnątrz miał na głowie swoją uszankę, która aktualnie znajdowała się na szafce tuż przy drzwiach.

Czekał chyba, aż pierwszy się odezwę, wyjaśniając po co tu przyszedłem.

— U-um... H-hi Russia — wydukałem, czując się przygnieciony jego palącym spojrzeniem.
Nie odzywał się, jedynie podniósł pytająco jedną brew do góry. — Możemy pogadać?

Dalej milczał, jedynie przepuścił mnie w drzwiach. Zdjąłem szybko buty i ruszyłem za nim wgłąb domu.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie - ja na kanapie, a on na fotelu. Teraz mogłem z większym spokojem i uwagą przyjrzeć się jego twarzy.
Oczy dawały wyraźne znaki zmęczenia, były czerwone i mocno podkrążone. Na twarzy widniał kilkudniowy zarost.
Siedział wygodnie oparty o swoje siedzenie z założonymi rękami na piersiach.

— Po co przylazłeś? — spytał oschłym tonem, co przyprawiło mnie o dodatkowy stres.

— J-ja... — uznałem, że stosowne będzie wstanie i ściągnięcie okularów, co też zrobiłem. — Chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie ostatnio... było to conajmiej głupie z mojej strony. Nie powinienem roztrząsać czyjejś przeszłości i to jeszcze na forum

Rosja dalej siedział z tym samym wyrazem twarzy. Modliłem się w duchu, aby wreszcie coś powiedział. Ten brak reakcji był dla mnie przerażający.

— To tyle...? — spytał w końcu cicho. Ledwie usłyszałem co powiedział, gdyż miał mocno zachrypnięty głos.
Trochę mnie to uderzyło.

— Chciałbyś może przyjść do mnie pogadać? — zaproponowałem niepewnie, wstrzymując z napięcia powietrze.
Odpowiedź sprawiła, że poczerwieniałem ze wstydu.

— Nie. Nie chciałbym. Teraz możesz wyjść, skoro to wszystko co miałeś do powiedzenia — nie było to miłe z jego strony, ale nie dziwiłem się temu.
Kiwnąłem głową i ruszyłem do przedpokoju, gdzie ubrałem buty. Potem rzucając ciche „cześć" opuściłem jego dom.
Tak bardzo chciałem wtedy być na drugim końcu świata.

Zamyślony przemierzałem kolejne metry drogi.
Mój dom stał dość daleko, tuż między domem Kanady i Meksyku. Musiałem przejść przez rynek i jeszcze przez dłuższy czas iść przed siebie, mijając kolejne budynki i inne kraje.

Oczywiście przez przypadek wpadłem na kogoś.

— My Godness, przepraszam najmocniej! — powiedziałem od razu, pomagając wstać krajowi. Jak się później okazało była to Japonia.
Nie miałem do niej nic, chociaż nasza relacja opierała się głównie na rywalizacji.

— Ohayo USA-san — uśmiechnęła się lekko. — Nic się nie stało. Sama idę zamyślona i zastanawiam się nad nowymi gadżetami — przez jej twarz przeszedł wredny grymas, który szybko zniknął. Czasami działała na nerwy, a przynajmniej mi się tak wydawało.

— To fajnie. Życzę powodzenia w dalszych pomysłach — odparłem od niechcenia i ruszyłem w dalszą drogę, zostawiając ją w ciężkim szoku.
Pierwszy raz nie odpowiedziałem na jej dogryzienia.
Nie miałem po prostu na to humoru.

Gdy tylko przekroczyłem próg swojego mieszkania, padłem na swoje łóżko i zamknąłem oczy.
Miałem dość tego piekielnego dnia.

~•~•~•~•~
Yay!
Kolejny rozdział!
(Wcale nie jest to zapchaj-dziura, która nic nie wnosi do fabuły, wcale...)
Niebawem zacznie się właściwa akcja, myślę, że do tego momentu było takie jakby wprowadzenie.
Rozdział krótszy bo krótszy, tylko tyle chciałam w nim napisać.
To tyle, i guess...
Do następnego~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro