2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Usłyszałam energiczne pukanie do drzwi.
Powolnym krokiem podeszłam pod nie i otworzyłam.

-Guten tag, Polen!-powiedziała pełna entuzjazmu Austria, niemalże rzucając się na mnie.

-Cześć, Austria!-odrzekłam z uśmiechem.

-Przyszłam razem z Russland, Ukraine i Tschechien-dziewczyna pokazała za siebie, ukazując resztę kompanów.

-Witajcie! Wchodźcie do środka-wpuściłam ich gestem ręki.

-Jest może Vengriya?-spytał Rusek.

-Wyszedł chwilę temu do sklepu. Zapewne poszedł po zapasy-zaśmiałam się.

-Czyli nie macie nic na pierwsze pragnienie?-Rosja zrobił zawiedzioną minę. Rozejrzałam się teatralnie.

-Bracie, dla ciebie zawsze coś znajdę!-uśmiechnęłam się tajemniczo. Chłopak odwzajemnił uśmiech, zadowolony z moich słów.

Już po chwili nalewałam wszystkim wódki, którą zawsze zachowywałam na czarną godzinę.

Niedługo potem do domu wrócił Węgry. Musiałam się oczywiście tłumaczyć, skąd pojawiła się ta ognista woda, jak żadnej nie mieliśmy.

-Lengyelország... zawsze będziesz mnie zaskakiwać...-westchnął.

Wtem po domu rozległ się dzwonek.
Ciekawe kto to mógł być skoro wszyscy, którzy przychodzą do nas, pukają.

-Otworzę-oznajmiłam i powoli uchyliłam drzwi.

-Guten tag-totalnie się sparaliżowałam widząc go przed sobą. Na ułamek sekundy zobaczyłam jego pierwotną wersję. Niemcy poprawił okulary.-Mogę wejść?

Dopiero teraz się trochę otrząsnęłam, po czym wpuściłam wroga do domu. Zamknęłam drzwi i jak najszybciej się ulotniłam.

Usiadłam na kanapie obok Rosji i Węgier.
Bacznie obserwowałam każdy ruch przybysza.
Wszyscy się z nim oczywiście przywitali, mnie natomiast unikał wzrokiem.

-Czego się napijesz, Németország?-spytał Węgry.

-Nalej to, co już otwarliście-uśmiechnął się lekko.
Mój brat odwzajemnił uśmiech, po czym nalał mu wódki.

W trakcie rozmowy dowiedziałam się, że czekamy jeszcze na Włochy, Japonię i USA.

Rosja oczywiście nie do końca był zadowolony z tej ostatniej osoby, jednak postanowił nie psuć imprezy.
Z resztą i tak większość z nas uważa, że on przesadza. Tak jak i większość uważa, że ja przesadzam.
Tylko ja mam słuszne obawy.

Nawet nie wiedziałam kiedy dotarła reszta i rozpoczęliśmy imprezę na poważnie.

W pewnym momencie straciłam z oczu Węgry, a miał przecież mnie nie zostawiać.

Znalazłam go rozmawiającego z Niemcami.
Wahałam się czy podejść, jednak się odważyłam.
Ciekawa jestem o kim rozmawiali, że przerwali gdy się koło nich zjawiłam.

-Tu jesteś, Lengyelország!-uśmiechnął się do mnie mój brat, po czym wziął mnie pod ramię i zaczął kontynuować rozmowę z Niemcem.

Chłopak co jakiś czas na mnie zerkał, co zwiększało u mnie poziom stresu.

Kurwa, skończmy to już! Chcę do pokoju!-krzyczały moje myśli, jednak nie mogłam nagle się wyrwać i sobie pójść.
Szczególnie dlatego, że kochany Węgier trzymał mnie przy sobie.

Rozglądałam się za jakimiś opcjami ucieczki. Czułam się coraz gorzej w jego towarzystwie.
W końcu stało się coś najgorszego.

-Co tam u ciebie, Polen?-szlag. Spojrzałam na niego spanikowana.
Nie wiedziałam co powiedzieć.

-D-dobrze... tak myślę-odpowiedziałam drżącym i cichym głosem. Niemcy się do mnie uśmiechnął. Po przyjacielsku.

-To dobrze!-skomentował, po czym wrócił do konwersacji. Chyba wyczuł, że nie jestem w nastroju do rozmów z nim.

Impreza coraz bardziej się rozkręcała, a co za tym szło, wszyscy byli pijani. Przynajmniej nie widziałam kogoś, kto by się powstrzymywał.
Ja sama dałam się wciągnąć w ten wir, więc szybko straciłam świadomość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro