40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Polska leżała w łóżku pisząc z Węgrami. Nie miała lepszego pomysłu na spędzenie wolnego czasu, a nie chciała przeszkadzać swojemu kompanowi.
Bratu w skrócie opowiedziała jak wyglądała jej sytuacja, pomijając oczywiście pewne szczegóły, których wiedzieć nie powinien.

Jeszcze nie wiem co
mam myśleć

W jakim sensie?

Powiedział mi coś...
Dziwnego

Co konkretnie???

„Zastanawiam się kto
mógłby być w stanie cię
skrzywdzić"
Czy coś w ten deseń

Dlaczego to powiedział?

Może bardzo cię
polubił i tym to okazuje?

A ty co o tym sądzisz?

No... nie wiem
Myślę, że gdyby było
po wszystkim to i tak
bym może utrzymywała
jakiś kontakt (?)

Czyli się zaprzyjaźniliście
:)

Powiedzmy że tak.
Jest dobry. To trzeba
mu przyznać

Całe szczęście że nie jest
szalonym nazistą, prawda?

...

Oj weź, wiesz że sobie żartuję

Zamknij się

Też cię kocham :*

Dobra, idź się integrować
ze swoim przyjacielem, a nie
piszesz ze mną

Tyle że on jak zwykle siedzi
u siebie

Dopóki do niego nie pójdziesz,
to dalej będzie tam siedzieć

Idę, bo muszę załatwić parę spraw

Baw się dobrze

Ty też

Zanim odłożyła telefon przeleciała jeszcze wzrokiem po ekranie sprawdzając godzinę.
Robiło się powoli późno co przyprawiło ją o rozmyślenia.

„Cały dzień bez czegokolwiek produktywnego. Brawo Polska, powinnaś brać przykład od Niemca" westchnęła. W tym momencie spojrzała na drzwi i zbierając wszystkie siły woli wstała ruszając w ich kierunku.

Niedługo potem już znajdowała się pod biurem, do którego bez namysłu weszła, zaskoczona stwierdzając, że w środku nikogo nie ma.
Chciała z tamtąd wyjść szukać go gdzie indziej, ale coś przykuło jej uwagę. Podeszła do jednego z obszernych regałów znajdujących się po dwóch stronach pokoju.

Przyjrzała się zdjęciu oprawionemu w ramkę, na którym wisiała stara psia obroża.
Zdjęcie również nie było najnowsze, o czym świadczyły znajdujące się na nim osoby - Niemcy w wieku dziecięcym obejmujący szczeniaka owczarka niemieckiego, oraz dwójka krajów znajdujących się nad nim.

Uśmiechnęła się widząc taką wersję chłopaka, musiała przyznać, że był całkiem uroczym dzieckiem. Dopatrzyła się również, że obroża która wisi na ramce jest tą samą, którą ma szczeniak ze zdjęcia.

Potem przyjrzała się kobiecie siedzącej na krześle nad Niemcami. Była schludnie i elegancko ubrana, a na jej twarzy gościł delikatny uśmiech. Sprawiała wrażenie sympatycznej i troskliwej mamy.

Ostatnia postać ze zdjęcia była zakryta obrożą, więc zaintrygowana dziewczyna lekko podniosła materiał. Nie było to dla niej dziwne, że ujrzała ojca Niemiec. Wyglądał na całkiem młodego, nosił domowe ubrania, a jego włosy były w lekkim nieładzie. Mimo to nie można było powiedzieć, że był byle jaki, niejeden pokusiłby się o określenie „przystojny".

Również uśmiechał się, ale uśmiech ten nie był uśmiechem psychopaty. Przypominał bardziej uśmiech dumnego taty, który wszystko już osiągnął i więcej do szczęścia nie było mu potrzebne. Stał bardzo blisko swojej żony, ręką trzymając oparcie krzesła.

Patrzyła jeszcze chwilę na zdjęcie ze zmarszczonymi brwiami. Ujrzała w końcu coś, co sprawiło, że odczuła smutek.

Matka chłopaka miała lekko zmęczony wyraz twarzy, a dłońmi obejmowała swój brzuch. Co prawda niewiele mogła stwierdzić na podstawie pojedynczego zdjęcia, ale odnosiła wrażenie, jakby jej brzuch był nienaturalnie powiększony.
I wtedy zdała sobie sprawę z jednej rzeczy.

„Ona jest przy nadziei" pomyślała, wstrzymując oddech. Nigdy nie miała okazji poznać jakiegokolwiek rodzeństwa Niemiec, a to musiało oznaczać jedno.

Spojrzała jeszcze raz na mężczyznę stojącego nad swoją rodziną.
„A więc on stracił nie jedno, a dwójkę bliskich mu osób" stwierdziła, próbując już nie myśleć o tym, nie chcąc wzbudzać w sobie współczucia.

Oddaliła się od regału i podeszła do biurka.
Na nim oprócz dokumentów zauważyła dwie doskonale znane przez nią rzeczy.

Jedną z nich były strzępki czapki oficerskiej, którą znalazła na łące, a drugą zardzewiały bagnet, którego tępe ostrze miała okazję odczuć w jednym ze swoich snów.
Lekko podskoczyła i odwróciła się, słysząc za sobą głos.

— Miałem je zanieść do muzeum, ale pewne zajście mnie przed tym powstrzymało — Niemcy stał oparty o framugę drzwi, w prawej dłoni trzymając kubek z parującą kawą. Jej zapach błyskawicznie rozniósł się po pomieszczeniu.

Musiał ściągnąć mundur, który pojawił się na nim w momencie przemiany.
Teraz miał na sobie luźniejszą koszulę, jej pierwsze guziki były odpięte, a rękawy były podwinięte. Wetknięta była niedbale w spodnie podtrzymywane szelkami.

Polska zastanawiała się tylko jak długo on tam stał i ją obserwował.

— P-przepraszam! Nie chciałam węszyć w twoich rzeczach, szukałam cię i... — powiedziała lekko spanikowana, wiedząc że cokolwiek nie powie, to i tak nie ma wystarczającego usprawiedliwienia.

— Hej, luz, gdybym nie chciał by ktokolwiek te rzeczy widział, to schowałbym je do jakiejś szuflady — odparł, odpychając się od swojego oparcia. Dziewczyna spuściła lekko głowę.

Podszedł do niej z małym uśmiechem i położył dłoń na jej ramieniu.
Odłożył kubek na biurko, po czym tą samą ręką złapał zdjęcie. Stanął naprzeciwko niej i analizował obrazek.

— Nazywała się Blondie. Był to najmądrzejszy pies jakiego znałem — wskazał na owczarka. — Zostawiła po sobie jednego szczeniaka, nie pamiętam już gdzie dalej trafił — mruknął odkładając ramkę. — To zdjęcie zostało zrobione niedługo po tym jak przywieźliśmy ją do domu

Niemcy minął ją i usiadł za biurkiem. Polska spojrzała na niego w milczeniu.
On wyrównał plik kartek i odłożył je na bok.

— Chętnie ci w tym pomogę — powiedziała ciszej. Chłopak wziął do ręki inny plik i położył go przed sobą.

— Wiesz pewnie, że wolałbym nie obarczać cię swoją robotą — odparł, ale wiedział, że z jej upartością nie ma sensu walczyć.

— To dla mnie żaden problem, nie mam i tak co ze sobą zrobić — Niemiec westchnął, ale uśmiechnął się z wdzięcznością do niej.

— Przydałoby się posegregować te dokumenty i powkładać je do odpowiednich teczek. Za chwilę powiem ci co i jak — chłopak zaczął wszystko tłumaczyć Słowiance, po czym ta wzięła się do pracy.

Nie zajęło jej to zbyt wiele czasu, toteż zaczęła pomagać w wypełnianiu dokumentów.
Nie sprawiało jej problemu to, że pracowała praktycznie ramię w ramię z Niemcami.
Czuła wewnętrzne spełnienie, że w końcu zrobiła coś, a co więcej, mogła komuś pomóc.

~•~•~•~•~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro