42

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po dłuższym czasie Polska zaczęła dawać oznaki zmęczenia. Gdy Niemcy zwrócił jej na to uwagę chwilę protestowała, ale w końcu się poddała i poszła do swojego pokoju.

Położyła się w łóżku i zmrużyła oczy, próbując zignorować natarczywe myśli i strach.
W końcu udało jej się zasnąć.

Obudziła się w tym samym miejscu, w którym zasnęła. Było to całkiem dużym zaskoczeniem dla niej. Wydawało jej się wręcz, że już się obudziła, a cała noc była bezsenna.

Wstała z łóżka i wyszła z pokoju, zauważając wszechobecną ciszę. Nikogo nie było w domu, ale mimo to wydawało jej się, że czuła czyjąś obecność. Przeczucie jej nie zmyliło.
Podskoczyła czując nagle czyjąś dłoń na swoim ramieniu.

Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła Niemcy w jego naturalnym wyglądzie. Uśmiechnął się do niej szeroko, po czym w mgnieniu oka zmienił się na jego obecną formę.
Polska nie wiedziała co ma robić. Po prostu ze strachem się na niego patrzyła.

— Podoba ci się moja sztuczka? — spytał mężczyzna, pozbawiając ją jakichkolwiek wątpliwości, że to był jej koszmar.
Cofnęła się krok do tyłu, na co Rzesza zareagował śmiechem. — Wiesz przecież, że mi nie uciekniesz

Dziewczyna wpadła na coś za sobą, co jak sprawdziła okazało się być jej współlokatorem. Patrzył na nią tępym wzrokiem, który ją przerażał.

— Niemcy...? — spytała cicho, ale chłopak zachował milczenie.

— Jesteś tylko jego utrapieniem. To ty odpowiadasz za to co mu się stało. To twoja wina — słyszała za sobą głos. Odwróciła się ze łzami. — Lepiej byłoby dla niego gdybyś nigdy się nie pojawiła

— Nie... — zaprzeczyła słabo. — To nieprawda, zależy mu na mnie. Widzę to. On chce jak najlepiej — dodała. — Poza tym nie zostawię go tak samego — mruknęła pod nosem, na co mężczyzna przekrzywił z zainteresowaniem głowę.

— Doprawdy? A co sprawiło, że nagle jesteś takiego zdania? — spytał ironicznie. Polska zauważyła, jak pokój zaczął powoli zanikać, a za jej rozmówcą zaczęła rozprzestrzeniać się ciemność. — Powiedział ci kilka słodkich słów? Zaopiekował się tobą? Może zaczął ci okazywać sympatię? — obserwował ją bacznie. Parsknął, kręcąc głową. — Podobno zgrywasz taką twardą, a tak łatwo jest zaskarbić twoje uznanie

Mężczyzna zrobił kilka kroków w jej kierunku, na co ta zaczęła uciekać. Po dłuższym czasie zmęczenie dało się we znaki, przez co się przewróciła.
Na ziemi na której leżała ujrzała oblicze swojego ojca.

— Zawiodłem się. Jak mogłaś coś takiego zrobić?! — krzyknął. Ona z niedowierzaniem patrzyła, nie będąc zdolna do wykonania żadnego ruchu. — Jak mogłaś się sprzymierzyć z tym... potworem?!

— Polen... — usłyszała przesłodzony znajomy głos. Odwróciła się, zauważając UE idącego powolnym krokiem. — Nie uciekaj... Spokojnie, szybko pójdzie... zdrajców trzeba karać, szczególnie tych, co trzymają z takimi jak on...

Przetoczyła się na bok, po czym zaczęła dalej ślepo biec przed siebie. Poczuła jak wszystko się w środku niej zatrzymało, w momencie gdy straciła grunt pod nogami i runęła w dół przepaści.

Zerwała się z cichym okrzykiem. Rozejrzała się po pokoju tylko po to, by znowu krzyknąć zauważając postać na krześle obok łóżka.
Przez moment nie wiedziała, czy już się obudziła, czy to dalej jest jej koszmar.

Polen? Wszystko dobrze? — słysząc go, poczuła się trochę bezpieczniej. Złapała się tylko za głowę i westchnęła, zbierając myśli.

— Ja już po prostu nie wiem gdzie jest granica. W którym momencie są ci dobrzy, a w którym ci źli. Mam już dość tego nonsensu! Gdy zaczynam dostrzegać coś pozytywnego, zaraz jest to obracane w jakiś negatyw — powiedziała po krótkim zastanowieniu się. Spojrzała na Niemcy. W jego oczach zobaczyła współczucie. Położył jej rękę na ramieniu, ale kiedy poczuł jak ona pod nią sztywnieje, natychmiast ją zabrał.

— Polen proszę, wiem, że jest to trudne, ale możemy to zostawić na rozmowę rano? Jesteś zmęczona, potrzebujesz więcej sił i klarownego umysłu — poprosił, na co ona kiwnęła lekko głową. — Poczekaj tutaj chwilę, zaraz przyjdę

Polska oczekiwała na niego w skulonej pozycji. Ramionami obejmowała swoje nogi, a czoło oparła o kolana. Słyszała chłopaka jak krzątał się gdzieś w głębi domu.
W końcu podniosła na niego wzrok, gdy wrócił z jakimś napojem.

— Trzymaj, coś ciepłego pomoże ci zasnąć — to powiedziawszy podał jej kubek. Ona upiła ostrożnie odrobinę, uważając by się nie poparzyć. Zaraz w ustach poczuła słodki, mleczno-waniliowy smak.

Bez zastanowienia się wzięła kolejny łyk, i następny, aż w końcu wszystko wypiła.
Już będąc w połowie zauważyła jak się zaczyna odprężać.

— Dziękuję, było to bardzo dobre — mówiła, oddając kubek. Niemiec odpowiedział tylko uśmiechem.

Przykryła się kołdrą i odwróciła twarzą do niego. Usłyszała po chwili jak zaczyna nucić jakąś melodię, która dopomogła wypitemu wcześniej napojowi w jej zaśnięciu.

~•~•~•~•~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro