6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozglądałam się po łące, chłonąc cały ten piękny widok.
Nagle coś błysnęło wśród traw.

Zaciekawiona wyciągnęłam rękę i próbowałam wydobyć to coś, co jak się okazało, było wbite w ziemię.
W końcu udało mi się to odpowiednio złapać i wyjąć, jednak od razu odrzuciłam owy przedmiot, patrząc z przerażeniem jak upada gdzieś w oddali.
Cicho nawet pisnęłam, co nie umknęło uwadze Finlandii, do którego mimowolnie się przybliżyłam.

-Co to było?-spytał, nie znając powodu mojej reakcji. Gdy się nie doczekał mojej odpowiedzi, wstał i ruszył po tą rzecz.
Zmarszczył brwi, a następnie się schylił i ją podniósł.

Po chwili znów siedział koło mnie, patrząc na potarganą, zniszczoną i starą oficerską czapkę. Na jej środku przypięty był już połowicznie pochłonięty przez korozję orzeł, górujący nad swastyką, dumnie rozprostowujący swoje skrzydła.
Ten znak raczej każdego przyprawia o gęsią skórkę.

Fin zacisnął szczękę i zdawał się o czymś myśleć.
W końcu wstał i zaczął iść w nieznanym mi kierunku.

-G-gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie samej!-krzyknęłam, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, jakie znaczenie miały moje słowa.
Pięknie, teraz będę wyglądać na jeszcze większego cykora, niż mnie uważali. Teraz tylko czekać, aż on zacznie o tym opowiadać reszcie.
On jednak miał to gdzieś.
Uśmiechnął się ciepło do mnie.

-Chcę tylko oddać czyjąś własność. Idziesz ze mną?-spytał.

-Oboje wiemy, że nie mam zamiaru się zbliżać do niego-mruknęłam w odpowiedzi.

-Jak chcesz. Właśnie, mam sprawę do twojego brata. Uprzedź go, że się u was zjawię-powiedział, na co kiwnęłam głową.

-Dobrze... W takim razie do zobaczenia-rzekłam. Finlandia pomachał mi i poszedł w swoim kierunku.

Ja chwilę jeszcze stałam, jednak gdy on mi zniknął z pola widzenia również ruszyłam w stronę miasta.
Nie mogłam tam zostać dłużej, gdyż miałam lekkie uczucie, że ktoś mnie obserwuje.

Idąc drogą nagle usłyszałam głośny huk, po którym upadłam na ziemię.

~POV. Finlandia

Stanąłem tuż przed drzwiami do średnich rozmiarów budynku.

Pewnie zapukałem i czekałem, aż mi ktoś postanowi otworzyć, rozglądając się tym samym po zadbanym ogródku.
Dosłownie wszystko było idealne-równo ścięta zielona trawa, różne krzewy i krzaki, na których nie było ani jednej gałązki, która by wystawała, psując perfekcję.
Na chodniku, przez który wcześniej przeszedłem by dojść do drzwi, nie było widać żadnego chwasta.
Nie wspominając o tym, że wszystko było bardzo czyste.

W końcu znudziłem się oczekiwaniem.
Najwyraźniej nie było go w domu.

Już miałem zawrócić, gdy usłyszałem dźwięk silnika.
Odwróciłem się i zobaczyłem czarnego mercedesa podjeżdżającego pod garaż.

Po chwili silnik został wyłączony, a z pojazdu wyskoczył Niemcy.

-Finnland? Coś się stało?-spytał zmęczonym głosem, podchodząc do mnie jak najszybciej.

-Cześć. Właściwie chciałem ci tylko oddać jedną rzecz-powiedziałem. Mój współrozmówca zmarszczył brwi, na co wyciągnąłem w jego kierunku znalezisko.

Niemiec niepewnie wziął materiał, rzucając do mnie pytającym wzrokiem.

-Ty wiesz, że ona się ciebie panicznie boi?-chłopak kompletnie się zdezorientował moim pytaniem.

-Ale o kim ty mówisz?

Ja za to nic nie odpowiedziałem, tylko wskazałem na materiał i ruszyłem w stronę mojego kolejnego celu, cicho żegnając się z Niemcami.

Dalsze kroki skierowałem do domu Polski i Węgier.

~POV. 3 os

Niemcy powoli rozwinął przedmiot.
Gdy tylko zobaczył, co to jest, wytrzeszczył oczy.
Po chwili poczuł, jak mu napływają do oczu łzy, jednak nie pozwolił im swobodnie spłynąć.

Przybrał poważny wyraz twarzy.

-Dość przeszłości. Miałeś o tym nie myśleć. To, co się stało, się nie odstanie. Masz żyć dalej-skarcił się po cichu i wszedł do domu.

Położył czapkę na blacie w kuchni, a następnie zapominając o niej, poszedł do swojego pokoju dokończyć obowiązki.

Jedyne, co siedziało z tyłu jego głowy było to, kogo miał na myśli Finlandia.

~•~•~•~•~
Następny rozdział wkrótce :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro