9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Pov. 3 os

-Wróciłem!-krzyknął Węgry, przymykając lekko drzwi.
Polska szybko podbiegła do niego i przytuliła na przywitanie.

-Dobrze, że jesteś! Muszę ci coś opowiedzieć! Jest to dość ważne i...-zaczęła.

-Kolejny sen?-domyślił się Węgier, przerywając tym samym dziewczynie.

-Tak!

-W takim razie poczekaj chwilkę. Skoro zaczęłaś temat snów... wczoraj z Finnország wymyśliliśmy, jak ci pomóc! Wiem, że na pewno byś sama nie podjęła takiej decyzji, ale to może zakończyć twoje koszmary. Zanim przejdę do rzeczy, proszę, obiecaj, że spróbujesz-spojrzał na nią wzrokiem podobnym do tego, jaki ma pies proszący o jedzenie

-Dobrze, obiecuję

-Przyrzeknij-powiedział zdecydowanie. Polska była tym lekko zaskoczona. Położyła rękę na sercu.

-Przyrzekam. Na mój honor-odpowiedziała poważnie. Węgry lekko się uśmiechnął.
Po chwili jednak westchnął i spojrzał w stronę drzwi.

-Więc... Możesz wejść!-dziewczyna zmarszczyła brwi. Nie spodziewała się, że ktokolwiek miał przyjść.
Drzwi otwarły się powoli, a za nimi stał uśmiechający się niepewnie Niemcy.

-Hallo, Polen-rzekł ostrożnie. Dla Polski było to za wiele. Nie wiedziała co robi, ale nie starała się zatrzymywać.
Pognała zalana łzami w stronę łazienki, która była jedynym pomieszczeniem w domu, jakie mogła zamknąć na klucz.

Cicho szlochała, siedząc skulona na podłodze. Najchętniej to by zniknęła, byle nie musieć się niczym przejmować.
W końcu usłyszała delikatne pukanie.

-Lengyel? Mogę wejść?

-Zostaw mnie samą-mruknęła.

-Proszę, wpuść mnie. Jestem sam-Węgry próbował ją przekupić, co mu się udało.
Dziewczyna powoli przekręciła klucz, a gdy tylko jej brat znalazł się w środku, ponownie zakluczyła drzwi.

Usiadła znowu na podłodze.
Chłopak poszedł w jej ślady, zajmując miejsce naprzeciwko niej.

-Trzecia Rzesza wrócił. Siedzi w mojej głowie. Zamierza mnie wykończyć psychicznie-zaczęła. Węgier spojrzał na nią ze zdziwieniem, jednak po chwili wyraz jego twarzy zmienił się na współczucie. Polska zaczęła opowiadać mu wszystko ze szczegółami.

Gdy skończyła, spojrzała na rozmówcę ze łzami.

-Zastanawiam się tylko, czy nie miał racji. Czy wy... robicie to z litości?-spytała. Węgry od razu ją przytulił.

-Nie waż się nawet dopuszczać takiej myśli! Wszyscy starają się tobie pomóc, ponieważ jesteś dla nich ważna. Jesteś dla nich prawie jak rodzina. Dla mnie szczególnie. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i będę robić wszystko, abyś mogła spokojnie i bez obaw zasnąć. Nie pozwól, by ten nazista stanął na twojej głowie i ci w niej namieszał. Cokolwiek ci powie, nie słuchaj go-odpowiedział, głaszcząc ją tym samym po plecach. Chwilę tak trwali w ciszy.

-Węgry?-szepnęła Polska głosem małego, wystraszonego i bezbronnego dziecka.

-Tak?

-Proszę, nigdy mnie nie zostawiaj

-Czemu miałbym mieć taki zamiar?

-Nie chcę znowu zostać sama-chlipnęła.

-Nigdy nie będziesz-zapewnił ją ciepłym głosem.-Chcesz dzisiaj spać ze mną?

-Chyba się obędzie...-mruknęła. Kiedyś dość często spali w jednym pokoju. I jemu i jej dawało to spore poczucie bezpieczeństwa.

-Wiem co ci mogę dać-powiedział z uśmiechem Węgier. Powoli się odsunął od dziewczyny.-Zaniosę ci to do pokoju. I...-westchnął-Spróbuj mi zaufać. Spodziewam się, że mu nawet nie potrafisz spojrzeć w oczy, ale chociaż zaufaj mi, że nic ci się z nim nie stanie. On jest tutaj, aby ci pomóc. Pozwól mu. Nie zrobi ci żadnej krzywdy

Polska spojrzała na niego lekko zmieszana. Kiwnęła jednak głową i powoli ruszyła w stronę drzwi. Przekręciła klucz, a następnie zaczęła zmierzać do salonu.
Jej brat pognał prawdopodobnie na strych, zostawiając ją samą z intruzem.

Oddychała niespokojnie.
W końcu dotarła do celu.
Niemcy siedział przy stole, wyprostowany, z poważnym wyrazem twarzy. Podniósł wzrok na dziewczynę, która wyczuwając jego spojrzenie, poczuła jak wypełnia ją nagła fala stresu.

-Cz-cześć-powiedziała cicho, nie patrząc na gościa.
Weszła do kuchni i nalała do szklanki wody, a następnie zasiadła przy stole, jak najdalej od Niemca.

Powoli sączyła swój napój mając powód, by nie zaczynać rozmowy, mimo iż chłopak nie miał zamiaru z nią gadać.
Znał sytuację i wolał jej nie pogarszać. Skoro ona nie chciała rozmawiać, to nie będzie jej zmuszać.

Siedzieli więc w ciszy i czekali na Węgry.

-Dobra, jestem-rzekł paprykarz, siadając na krześle mniej więcej tak, by mieć dobry widok na oba kraje. Zrobił porządny wdech i rozpoczął omawiać plan.-Więc ustaliliśmy, że Németország będzie u nas nocować...

-Co?-Niemcy zaskoczony spojrzał na rozmówcę.-Przecież mówiłem, że nie będę wam się narzucać-powiedział, zdziwiony zmianą decyzji. Chłopak nie lubił nagłych zmian, wolał trzymać się ustalonego planu, by przypadkiem jedna rzecz nie sprawiła, że czegoś się nie zrobi w wyznaczonym terminie, w należytej dokładności.

-Spokojnie. Nie będziesz się narzucać. Wracając. Będziecie razem spędzać czas i wspólnie myśleć, jak powstrzymać te demony przeszłości-zakończył z poważną miną. Zatrzymał swój wzrok na Polsce, której wyraz twarzy mówił więcej niż tysiąc słów.-Chyba, że na początku wolelibyście na spokojnie-dziewczyna pokiwała energicznie głową.-W takim razie możemy zrobić tak, że będziesz do nas przychodził na kilka godzin, a później wracał do siebie, ale po tygodniu przeprowadzasz się do nas!-zaśmiał się.

-Dobrze-odpowiedział Niemiec.-Rozumiem, że zaczynamy od jutra?

-Tak. Możesz przyjść koło trzynastej-gość skinął głową, po czym wstał.

-W takim razie będę szedł. Do zobaczenia jutro-uśmiechnął się przyjacielsko. Ostatni raz spojrzał na Polskę i ruszył do przedpokoju.
Węgry powędrował za nim, a biało-czerwona poszła do swojego pokoju.

Zrezygnowana rzuciła się na łóżko, chcąc się rozpłakać, ale poczuła, że coś leży pod jej brzuchem.
Przecież nic nie miała na łóżku.
Wstała o spojrzała na tą rzecz.
Poczuła przypływ nostalgii, gdy go zobaczyła.

Był to w połowie pluszak, w połowie kocyk, przypominający jednego z polskich rumaków, który na części „płaskiej" miał wyszyty herb.

Od razu przytuliła zgubę.
Kiedyś, bardzo dawno temu, otrzymała taki prezent od swojego taty.
Tak jak ogromną miłością obdarzała ojca, tak samo mocno pokochała ten kocyk. Dała mu nawet imię-Totuś.
Jednak kiedy została wzięta pod niewolę, a później sama musiała objąć panowanie, jej ukochany pluszak zaginął.

Najwyraźniej jej brat gdzieś go znalazł i przechował.
„Spytam go jeszcze o to" pomyślała i położyła się.
Ściskając Tusia zmrużyła oczy i szybko zasnęła.

~•~•~•~•~
Mam nadzieję, że każdy w miarę potrafi sobie wyobrazić tego pluszaka :,D
Jest to jakby do połowy koń, a dalej ma jakby „sukienkę", jeśli tak to można nazwać, która jest kocykiem...
Nie umiem wyjaśniać :,V
Mniejsza z tym
Idę pisać następny rozdział xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro