Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dabi westchnął wewnętrznie. Tym razem opchnęli go za 15 000$, czyli jak dotąd to była jego najwyższa wycena. Odkąd rodzina się go pozbyła, oddając handlarzom ludźmi, chłopak trafiał z rąk do rąk za niezwykle śmieszne pieniądze. I tak jak sprzedawcom ciążył jego szpetny wygląd, tak on już dawno przestał się nim nazbyt interesować. Przynajmniej dzięki temu, że był, według ogólnie przyjętych standardów brzydki, nie trafiał do domów publicznych, a jedynie do pracy fizycznej.

Nie uraczył widowni ostatnim smętnym spojrzeniem, tylko po prostu dał się wyprowadzić za kulisy, gdzie kazano mu przebrać się w jakieś zdatne do użytku ubrania, a potem rozwiązano ręce. Organizatorzy zawsze krępowali dłonie, raczej, aby rozruszać wyobraźnie kupujących, niż zapobiec jakimś ucieczkom, bo na to mieli inne sposoby.

Zaprowadzono Dabiego do sali, gdzie nabywcy płacili za swoje zdobycze, a potem prosto do osobnika, który wydał na niego okrągłe 15 000$ w czeku. Dabi omiótł go szybko wzrokiem. Osoba w kwiecie wieku, elegancko ubrana, niebieskie włosy i oczy. Ach tak, już nie mógł się doczekać, co czeka go tym razem.

— Idziemy, szef się zniecierpliwi — powiedział krótko mężczyzna i wyprowadził Dabiego na zewnątrz, gdzie chłopak mógł w końcu odetchnąć świeżym powietrzem. Na sali panował taki zaduch, że można się było dziwić, że nikt tam jeszcze nie zemdlał. — Mów mi Kurogiri.

— W porządku — mruknął brunet, poprawiając kaptur bluzy, na zewnątrz było zdecydowanie zimnej niż w pomieszczeniu. Chłopak dawno nie miał okazji wyjść na chociażby jakiś spacer, więc zdążył już zapomnieć, że noce są dość chłodne.

Kurogiri omiótł wzrokiem Dabiego i westchnął cicho, po czym poprowadził go prosto do luksusowego samochodu. Pojazd nie zrobiłby na chłopaku żadnego wrażenia, widział już mnóstwo bardzo drogich i jeszcze droższych środków lokomocji, jakimi jeździli miłośnicy handlu ludźmi, jednak ten zdecydowanie od razu rzucał się w oczy przez swój nietypowy kolor. Otóż nie był to nudny czarny czy klasyczna, szybko brudząca się biel, a błękit letniego nieba.

— Usiądź obok siedzenia kierowcy. Z tyłu jest miejsce szefa — polecił Kurogiri, po czym nie czekając na jakąś odpowiedź, sam zajął fotel za kierownicą. Dabi spojrzał w tylną, przyciemnianą szybę, ale tak jak się spodziewał, nie zobaczył nic prócz swojego odbicia, widniejącego w idealnie czarnej tafli szkła.

Oczywiste było, że nawet jeśli z natury nie był ciekawskim człowiekiem, to zastanawiał się, jaki to jest ten jego nowy szef. Jak do tej pory pracował już u kilku bogatych szych. Wszystkich łączyła nieodparta chęć szastania swoim majątkiem (co Dabi był skory przypisać też do swojego nowego właściciela, biorąc pod uwagę nietypowy, na pewno drogi kolor samochodu) i wylewający się zza kołnierza koszuli drugi podbródek.

***

Cała trójka wysiadła z auta już przed pokaźnych rozmiarów rezydencją, urządzoną w nowoczesnym stylu. Jako że słońce już dawno zaszło, Dabi nie miał możliwości podziwiania jej całego majestatu. Jego oczy mogły dostrzec tylko to, co było skąpane w blasku wydobywającym się z wielkich okien domostwa. Chłopak zadarł głowę do góry, żeby zorientować się, jak wysoki jest ten gmach. Wypatrzył trzy piętra i doliczył się trzech balkonów z przeszklonymi, oświetlanymi balustradami. Dwa mniejsze po obu stronach drugiego piętra i największy na najwyższym.

— Choć już. Później wszystko ci pokażę — powiedział Kurogiri, a potem ruszył prosto do głównego wejścia, gdzie jak się okazało, majaczyła się kolejna postać, która najprawdopodobniej musiała być szefem. Dabi, nie chcąc sprawiać kłopotów już na początku, poszedł w ich ślady i szybko pokonał ścieżkę wyłożoną różnej wielkości kamieniami, prowadzącą bezpośrednio do domu.

— Jak masz na imię? — Brunet usłyszał chłodny, ale zarazem zmęczony głos, skierowany ewidentnie do niego, jak tylko przekroczył próg rezydencji. Szybko odwrócił się do osoby, która zdecydowała się zainwestować w niego całe 15 000$ i musiał włożyć dość dużo wysiłku, żeby ukryć swoje zaskoczenie. Dopiero teraz mógł zobaczyć swojego nowego szefa i w ogóle nie pokrywał mu się ten obraz ze swoim wyobrażeniem.

Przed nim stał młody chłopak, trochę niższy od niego. Na próżno można by się było doszukiwać drugiego podbródka na jego szczupłej, bladej twarzy. Gęste błękitne włosy opadały mu na ramiona i Dabi od razu przypomniał sobie unikalny kolor samochodu, ale tamten był zdecydowanie bardziej intensywny.

— Zadałem ci pytanie — ponaglił i teraz w jego głośnie pobrzmiewała wyraźna nuta irytacji. Brunet zganił się w myślach za taksowanie tego człowieka wzrokiem i zatrzymał swoje spojrzenie na twarzy. Krwiście-czerwone oczy łypały na niego groźnie spod wypłukanych z koloru pasm włosów.

— Dabi — odpowiedział rzeczowo. Z tyłu głowy nie mógł powstrzymać nieodpartej myśli, że ten człowiek był zbyt młody, aby być czyimś szefem. Nie pozostawiało wątpliwości, że na pewno był młodszy od niego, więc zapewne musiał być synem kogoś wyjątkowo bogatego, gdyż mało prawdopodobne było, że tak szybko zdołał zaistnieć w tym świecie.

— To twoje prawdziwe imię? — Niebiesko-włosy zadał kolejne pytanie, marszcząc przy tym brwi. Dabi zamrugał lekko zbity z tropu.

— Nie — odparł spokojnie, nie do końca wiedząc do czego zmierzają.

— Pytałem cię, jak masz na imię, do cholery! — warknął niebiesko-włosy, nie był w nastroju i po tym jak został wystawiony najmniejszy szczegół wyprowadzał go z równowagi. Zaczął swoimi kościstymi dłońmi drapać się po szyi, a kiedy kołnierz płaszcza został lekko odsłonięty, brunet mógł zobaczyć na niej większe i mniejsze ranki i strupy.

— Moje prawdziwe imię jest nieistotne. Mów mi Dabi — rzekł wciąż zachowując spokój i na powrót skupiając swój wzrok na czerwonych tęczówkach rozmówcy. Był pod niemałym wrażeniem jego unikalnego wyglądu.

— Myślę, że to nie najlepsza pora na rozmowy. Wszyscy jesteśmy już zmęczeni — wtrącił się Kurogiri, widząc, że lada moment atmosfera zrobi się naprawdę niebezpieczna. A ostatnim czego dzisiaj chciał, był wybuch złości Shigarakiego i późniejsze mierzenie się z jego konsekwencjami.

— Idę do siebie. Zajmij się nowym — mruknął niebiesko-włosy, posyłają Dabiemu ostatnie zirytowane spojrzenie, a potem udał się w głąb domu. Kiedy chłopak zniknął im z oczu, brunet zauważył, że atmosfera wokół od razu zrobiła się dużo łagodniejsza.

— To jest szef? — zapytał starszego mężczyznę. Ten uśmiechnął się łagodnie i gestem nakazał pójście za sobą.

— Tak. Shigaraki Tomura. Na ogół dobry chłopak, ale niestety ma dość wybuchowy charakter. Jeśli będziesz przestrzegał zasad, jestem pewny, że wszystko będzie dobrze.

Dabi westchnął ciężko i ruszył za Kurogirim. Był na łasce niezwykle porywczego i nerwowego bachora, co mogło pójść nie tak?
_________________________________________

Myślałam o sprawdzeniu tego jeszcze raz od poniedziałku, a mimo to zabrałam się za to dopiero teraz...
No nic, ważne, że jest hah

Macie ulubiony film bądź serial? Nie mam pomysłu, co dzisiaj obejrzeć, a chętnie bym coś wybrała (w ostateczności padnie na Piratów z Karaibów, a jeszcze chwila i grozi mi znanie kwestii bohaterów na pamięć)

Standardowo zachęcam do zostawienia gwiazdki, bo czemu nie?

Do usłyszenia w piątek!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro