Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez kilka następnych dni Tomura był dość napięty przez tę całą sytuację z Kaiem. Nie miał pewności czy ten przypadkiem nie postanowi się zemścić i nie naśle jakichś zbirów na jego dom. W końcu to Yakuza, a z nią nie ma żartów, szczególnie kiedy jej nowym przywódcą jest Chisaki.

Shigaraki pierwszy raz poznał Kaia dobrych kilka lat wstecz, kiedy sam był siedmioletnim dzieciakiem, a jego tata prowadził biznesy z ówczesnym szefem Yakuzy i opiekunem Kaia, który tak jak Tomura nie miał rodziców, dlatego został przez kogoś przygarnięty.

I, mimo że mogłoby się wydawać, że skoro ci chłopcy są do siebie podobni pod wieloma względami, to powinni potrafić się dogadać, a nawet zaprzyjaźnić, to właśnie to podobieństwo ich od siebie odpychało i sprawiało, że nie mogliby przestać ze sobą rywalizować.

Na szczęście Shigarakiego kolejne doby mijały w miarę spokojnie, bez żadnych informacji od Yakuzy, żadnych telefonów czy prób inicjacji kolejnego spotkania. A kiedy głowę Tomury przestały tak bardzo zaprzątać wszystkie zmartwienia, zarówno jego szyja wyglądała lepiej, jak i jego twarz niewykrzywiona cały czas w jakimś grymasie.

Chłopak nawet postanowił zająć się różnymi — mniej lub bardziej — ważnymi sprawami, a pierwsze, co przyszło mu do głowy to załatwienie pewnych formalności w banku, o których myślał od pewnego czasu. A kiedy wreszcie znalazł czas, aby to zrobić, miał w końcu pretekst, żeby pójść wieczorem na balkon, gdzie Dabi regularnie wypalał swoją wieczorną porcję papierosów.

— Co to jest? — zapytał brunet, kiedy Tomura wręczył mu mały, plastikowy przedmiot.

— Karta. Co miesiąc będzie wpływało na nią twoje wynagrodzenie — odparł niższy, opierając się o barierkę.

Dabi przesunął palcami po gładkich krawędziach. Nigdy wcześniej nie miał w rękach chociażby czyjejś karty płatniczej, a co tutaj dopiero mówić o własnej.

— Wynagrodzenie, ale ja... — zaczął, chcąc oddać niebiesko-włosemu prezent.  Czuł, że to nie odpowiednie, w końcu Tomura i tak już wydał na niego swoje pieniądze, ale szef tylko schował ręce za plecami i pokręcił przecząco głową.

— Wypłata za twoją pracę. Każdy, kto dla mnie pracuje, zarabia. Nie jesteś wyjątkiem, nie chcę robić sobie jakichś długów — odpowiedział Shigaraki i uśmiechnął się lekko, widząc, jak wyższy wywraca oczami, ale niechętnie wkłada kartę do kieszeni spodni.

— Dziwny z ciebie dzieciak. Nie mogę nadążyć — mruknął Dabi, gasząc niedopałek papierosa między palcami. Tomura westchnął ciężko i spojrzał na rozmówcę spod przymrużonych oczu.

— Mógłbyś już sobie darować z tym dzieciakiem, wiesz?

— To jak mam do ciebie mówić?

— Mam imię, jakbyś nie wiedział — mruknął Tomura, a potem usłyszał, jak Dabi zaczyna się śmiać.

— Wow, już myślałem, że każesz mi do siebie mówić per "szefie" albo "panie" — zażartował, na co Shigaraki po raz kolejny wywrócił oczami, choć sam również parsknął śmiechem. Przez jakiś czas stali tak w ciszy, obserwując gwiazdy na niebie.

— Shiggy — powiedział po chwili Dabi, czujnie patrząc na Tomurę, w wyczekiwaniu na jego reakcję. Chłopak odwrócił się do bruneta i zmarszczył lekko brwi.

— No nie żartuj sobie tak ze mnie — burknął, szczerze wdzięczny, że panował mrok i wyższy nie mógł zobaczyć w pełni jego twarzy, bo był niemal pewny, że to ciepło, które na niej czuł było wynikiem delikatnych rumieńców. Nikt nigdy nie zdrabniał jego imienia i wydało mu się to dość wstydliwe czy nawet intymne.

— Nie żartuję. Ładnie brzmi — odparł Dabi, uśmiechając się głupkowato.

— Dziwnie — podsumował Tomura, drapiąc się nerwowo po szyi. A chwilę później usłyszał, jak ten drugi cmoka z niezadowoleniem.

— Uch, dreszcze mnie przechodzą, jak to widzę — powiedział, robiąc przy tym krzywą minę. I naprawdę, kiedy przypominał sobie, jeszcze ostatnie związane z tym widoki, czuł wewnętrzny dyskomfort, a na rękach pojawiła mu się gęsia skórka, mimo że tej nocy wcale nie było aż tak chłodno.

— Nie musisz na mnie patrzeć, jeśli cię to brzydzi — odburknął Shigaraki. Bardzo nie lubił, kiedy ktoś zwracał uwagę na to natarczywe drapanie, nad którym strasznie ciężko było mu zapanować. Miał wtedy wrażenie jakby robił coś, co powinno go krępować.

— Nie powiedziałem, że mnie brzydzisz — odparł od razu Dabi, patrząc na rozmówcę z troską. — Nie boli cię to?

— Taki nawyk — odparł wymijająco Tomura, modląc się w duchu, żeby Dabi skończył już drążyć ten niezręczny dla niego temat. Naciągnął mocno rękawy na dłonie i skrzyżował je na klatce piersiowej. Patrzył twardo przed siebie, gdzie na linii horyzontu było widać światła centrum miasta.

— Powinieneś nad nim zapanować. Robisz sobie krzywdę.

— Bez przesady — mruknął cicho niższy, ale już chwilę później poczuł, jak Dabi odgarnia na bok jego włosy, przy czym musnął delikatnie swoją zimną dłonią, skórę chłopaka. Tomura miał wrażenie, że całe jego ciało zesztywniało w niemym proteście na taki rodzaj bliskości.

— Nie przesadzam, tylko stwierdzam fakty. Krwawisz — podsumował brunet, zerkając na odsłoniętą szyję Tomury. Otarł się o nią tylko raz i to delikatnie, ale i tak poczuł nieprzyjemną wilgoć świeżych ran na swojej skórze.

— Nic mi nie będzie. Martw się o siebie — odparł Shigaraki, odsuwając się o jeden krok od Dabiego i dopiero teraz odważył się ponownie spojrzeć na jego twarz. Poprawił kaptur bluzy i włosy, aby dobrze uryć skutki swojego natrętnego nawyku. — Mógłbyś się tak na mnie nie gapić? Denerwuje mnie to.

— Czasem się zastanawiam czy jest coś, co ciebie nie denerwuje? — zapytał retorycznie Dabi, unosząc do góry jedną brew. Następnie oparł się plecami o barierkę i odchylił głowę lekko do tyłu. Delikatny wiatr przyjemnie smyrał go po twarzy. Odetchnął głęboko świeżym powietrzem, to była pierwsza noc, odkąd tu przychodził i trafiła mu się tak idealna pogoda.

— Podobają mi się twoje kolczyki — usłyszał zachrypnięty głos Shigarakiego, który zdecydował się przerwać tę ciszę, którą w sumie, sam zapoczątkował swoim oschłym zachowaniem na zwykłą ludzką troskę. Dabi spojrzał na niego kątem oka, nie mógł powstrzymać wkradającego się na jego usta uśmiechu, kiedy widział, jak chłopak miętosi palcami przydługie rękawy, z całych sił starając się zająć czymś ręce, aby nie drapać skóry. Starał się dla niego?

— Dzięki — odparł. — Jeśli byłbyś kiedyś zainteresowany przekłuciem, wiesz gdzie mnie szukać.

— Wow, mam ochroniarza i piercera w jednym.

— Jestem wielofunkcyjny, jak widać. — odparł Dabi, z pseudo dumą wypinając pierś do przodu, przez co oboje parsknęli śmiechem. — Do twarzy byłoby ci w kolczykach — dodał po chwili namysłu, uważnie lustrując wzrokiem twarz Tomury, przez co ten drugi się lekko speszył.

— Będę mieć na uwadze twoje skromne zdanie — wymamrotał Tomura, wciąż uśmiechając się pod nosem, a potem odgarnął kilka pasm włosów za ucho.

— Boisz się igieł? — dociekał brunet. Jako że sam był wręcz chodzącym człowiekiem-kolczykiem ciężko mu było znaleźć jakieś wolne miejsce na ciele, aby sam mógł zrobić sobie kolejne przekłucie. Jednak chętnie wykazałby swoich umiejętności na kimś innym.

— Nie jestem małym dzieckiem, żeby bać się igieł — odparł Shigaraki już swoim standardowym lekko podirytowanym tonem, posyłając wyższemu w międzyczasie zaczepne spojrzenie.

— Udowodnij — zażądał Dabi, uśmiechając się półgębkiem. Tomura wywrócił oczami.

— Myślisz, że pójdę na tak głupią prowokację? — zapytał, zerkając ostatni raz na widok rozchodzący się za barierką, po czym odepchnął się od niej i zrobił kilka kroków w tył. — Zastanowię się jeszcze — dodał już całkiem na serio, posyłając wyższemu lekki uśmiech, a gdy ten odwdzięczył się tym samym, niebiesko-włosy ruszył do drzwi.

— Tylko nie spękaj. Dobranoc, Shiggy — usłyszał jeszcze za sobą. Oczywiście, że już się nie odwrócił, ale doskonale wiedział, że twarz Dabiego wyraża teraz zwycięską radość. Sam chyba też był podekscytowany, bo jak inaczej wyjaśnić ten specyficzny ucisk w klatce piersiowej, który sprawia, że masz ochotę śmiać się i skakać z radości jednocześnie?

-— Dobranoc.
_________________________________________

W zamiarze miałam, aby wyszło coś uroczego i mam nadzieję, że mi się udało ;) Coś na osłodę przed jutrzejszym, mniej słodkim, powrotem do szkoły.

Odnośnie maratonu w czasie majówki — odbędzie się! I zakładam, że to będzie intensywne 5 dni (od piątku do wtorku). Wyczekujcie szczegółów ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Standardowo poproszę o gwiazdeczkę, dla naszych cudownych bohaterów (i mnie) :3

Do usłyszenia we wtorek! (Pod rozdziałem napiszę Wam wtedy coś więcej o maratonie, ale szczegółowo podam jeszcze info na mojej tablicy jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro