①⓪

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Wow, wyglądają super! Sama chętnie zrobiłabym sobie kolczyk. Może w pępku? — Kiedy niska blondynka rozważała różne warianty nowej biżuterii, Dabi opierał się o marmurowy kuchenny blat i pił, swoje nowe odkrycie, jakim była mrożona kawa.

— Kolczyk w pępku jest super. Nawet nie boli tak bardzo — odpowiedział, mimo że od jakiegoś czasu już tylko pobieżnie skupiał swoją uwagę na konwersacji. Wczorajszej nocy nie spał zbyt wiele, choć Kurogiri z lekarzem zjawili się dość szybko i starszy ochroniarz oddelegował Dabiego, żeby ten odpoczął w swoim pokoju. Po prostu nie mógł zasnąć. Wypalił jedynie kilka papierosów, zastanawiając się, czy z Tomurą wszystko w porządku i co mógł powiedzieć medyk. A sam nie znalazł w sobie tyle odwagi, by ponownie pójść do chłopaka, szczególnie że nie miał żadnej wymówki, jak wytłumaczyć mu i Kurogiriemu swoje najście.

— Masz? Pokaż! — poprosiła Toga, której żółte oczy wydawały się wręcz świecić z ekscytacji. Przy bliższym poznaniu okazało się, że dziewczyna była prawdziwym wulkanem energii i mimo że mogła ona czasem kogoś przytłoczyć, Dabi to nawet polubił.

— Może innym razem — odparł, szturchając zawiedzioną blondynkę pod ramię. Właśnie wypił ostatni łyk zimnego napoju. Możliwe, że wchłonięcie pobudzającej kawy, kiedy już jest się poddenerwowanym, nie było najlepszym pomysłem, ale mimo to brunet rozważał zrobienie kolejnej, pomijając fakt, że było dopiero około południa.

Rano zdołał się tylko dowiedzieć od jednej ze służących, która zabrała brudne rzeczy z pokoju Tomury, że chłopak zasnął. Czyli nie mogło być tak źle, prawda? Gdyby było, Kurogiri na pewno zabrałby go do szpitala, nawet wbrew jego woli.

Dlatego teraz pozostawało mu tylko uspokajać się tą myślą i czekać aż Kurogiri wyjdzie w końcu z pokoju Tomury, gdzie skrupulatnie pilnował młodszego od wczoraj.

— Zrobisz mi jeszcze? — zapytał Dabi, dziewczynę, która teraz żywo opowiadała o koleżance koleżanki, która też zdecydowała się zrobić sobie kolczyki.

— Och, okej! — odparła z szerokim uśmiechem, a potem szybko zabrała Dabiemu kubek i zaczęła się krzątać między ladami tak jak kilka innych służących, które również rezydowały w kuchni. — Wiedziałam, że szef jest zdolny do wypicia dwóch kaw pod rząd, ale u ciebie to nowość. Uważaj, żeby ci serce nie stanęło — zażartowała dziewczyna, co Dabi podsumował tylko smętnym uśmiechem. Zdecydowanie nie był teraz z nastroju na żarty, ale na szczęście opatrzność postanowiła uspokoić jego skołatane niepewnością nerwy.

— Śniadanie dla szefa, poproszę. Powiedział, że dzisiaj zje na balkonie — głos Kurogiriego rozniósł się po całym pomieszczeniu, a zaskoczony Dabi od razu spojrzał w stronę wejścia. Z tego wszystkiego był tak rozkojarzony, że nawet nie zauważył, kiedy ktoś wkroczył do środka.

— Tak jest! — odpowiedziały chórkiem obecne tam służące.

— Cześć Dabi. Dzisiaj też masz wolne. Szef nigdzie nie pójdzie, a należy ci się za wczoraj — oznajmił Kurogiri, podchodząc w stronę bruneta. Uśmiechał się łagodnie, jak zawsze, ale było widać, że ma jeszcze mniej energii niż na co dzień.

— Co z Tomurą? — Dabi nie mógł powstrzymać się przed zadaniem tego pytania, które tak uparcie nurtowało go od poprzedniego wieczoru.

— Właśnie się obudził. Na pewno ma się lepiej niż wczoraj, bo uznał, że chce wyjść na świeże powietrze.

— Jest na tym piętrze? — chciał się upewnić brunet, choć wiedział, że ze wszystkich balkonów w rezydencji tylko na tym najbliżej kuchni jest patio. Starszy mężczyzna pokiwał twierdząco głową. — Dzięki — rzucił, klepiąc kolegę po ramieniu, a potem zapominając już o swojej kawie, ruszył prosto na zewnątrz.

I kiedy tylko zobaczył Shigarakiego, jego humor momentalnie poszybował ku górze, zupełnie jakby jakaś część jego miała podejrzenia co do prawdomówności Kurogiriego, a Tomura mógł leżeć nieprzytomny gdzieś na podłodze.

— W końcu śpiąca królewna się obudziła — powiedział Dabi, podchodząc do wyglądającego przez barierkę młodzieńca. Chłopak dalej miał na sobie bluzę, w którą brunet pomógł mu się ubrać, a na ramiona zarzucił sobie koc, żeby nie wystawiać ciała, na chociażby lekkie podmuchy wiatru. A kiedy odwrócił się i posłał Dabiemu swoje niezbyt przyjazne spojrzenie, wyższy nie mógł powstrzymać uśmiechu. — Jak się czujesz?

— Wszystko mnie boli — westchnął Shigaraki, po czym wysunął jedną dłoń spod koca, żeby założyć, za ucho zbłąkane pasmo włosów, które wypadło z niechlujnego koka. — Ale mimo to lepiej.

— Cieszę się — odparł Dabi. Dopiero po chwili przyłapał się na bezceremonialnym wgapianiu się w Tomurę, więc szybko odwrócił wzrok, zaskoczony swoim własnym zachowaniem.

— Martwiłeś się? — zapytał Shigaraki, uśmiechając się półgębkiem, a potem usiadł na jedno z krzeseł przy stole. Może i czuł się lepiej, ale wciąż był trochę osłabiony i długie stanie męczyło go.

— Nie bądź śmieszny — parsknął Dabi, siadając naprzeciwko niebiesko-włosego. Jednak wbrew swoim wcześniejszym słowom nie mógł się powstrzymać przed dalszym dociekaniem: — Co powiedział lekarz?

— Ewidentnie się martwiłeś — stwierdził trochę prześmiewczo Shigaraki, na co Dabi tylko wywrócił oczami.

— Dobra, punkt dla ciebie, bachorze. Całkiem możliwe, że trochę się martwiłem.

— Jak zakochana nastolatka. — Tomura był przeszczęśliwy, że mógł użyć jego własnych słów przeciwko niemu, a Dabi wyłapując tę aluzję, parsknął śmiechem. — Powiedział, że to nic poważnego. Najwidoczniej amator, który chciał mnie otruć, nie znał się na swoich środkach i dodał za mało, abym stracił przytomność.

— Skoro Kurogiri mi ciebie powierzył, powinienem się bardziej sprawdzić i lepiej cię przypilnować — mruknął Dabi, przecierając twarz dłonią, żeby nie musieć patrzeć w czerwone oczy Tomury. Swoiste przeprosiny ciężko przeszły mu przez gardło.

— Mniejsza o to. Sam też nic nie zauważyłem, takie rzeczy się zdarzają. Jestem pewien, że gdyby sprawy potoczyły się inaczej, nie pozwoliłbyś, żeby stała mi się krzywda — powiedział Tomura, puszczając oczko do bruneta.

— Powiedziałbym, że włos by ci z głowy nie spadł, ale to mogłoby być niewykonalne — odparł od razu Dabi uśmiechając się szeroko. Tomura wytknął wyższemu język (co oczywiście przywodziło na myśl zachowanie małego dziecka), a potem zsunął się trochę na krześle.

— Smacznego. Bachory muszą dużo jeść, żeby mieć siłę — zaśmiał się Dabi, wstając ze swojego miejsca, z zamiarem opuszczenia balkonu skoro już wiedział, że Shigaraki ma się dobrze.

— Nie chcesz zjeść ze mną? — zapytał Tomura, skupiając pełną uwagę na przydługich rękawach bluzy, nitce wystającej z kocyka czy pojedynczych włosach wchodzących mu w pole widzenia, byleby tylko brunet nie pomyślał sobie, nie wiadomo czego, nie daj Boże, że mu zależy czy coś.

— Trochę późno jak na śniadanie, wiesz?

— Potraktuj to jako obiad — rzekł Tomura, powoli dochodząc do wniosku, że całe to przekierowywanie uwagi poszło na marne, bo chwilę później usłyszał śmiech wyższego.

— Skoro nalegasz nie ładnie byłoby odmówić — odparł Dabi, a szeroki uśmiech, który miał na ustach był czymś, czego nie mógłby powstrzymać, nawet gdyby chciał.

***

Dla niektórych można by było to nazwać największą meliną, przez co tacy jak Kai nie chętnie tu zaglądali, ale dla niego przybierało to postać czegoś w rodzaju azylu. Jego kąt, ciasny, ale własny. Piwnica z mnóstwem skrzyń w każdym kącie, które zastępowały drogie półki i szafki, a gdzieś przy ścianie wyświechtana kanapa i kilka krzeseł.

— Potrzebuję więcej tych prochów — powiedział zmęczony blondyn, rozsiadając się wygodnie na sofie i odkładając nogi w ciężkich buciorach na najbliższe krzesło.

— Ostatnio dałem ci wystarczająco, żeby powalić człowieka. Co się z tym stało? — zapytał drugi mężczyzna, który, jak zwykle lekko zgarbiony, opierał się o pudła, a w rękach przekładał wyszczerbiony nóż.

— Straciłem cel z oczu — odparł od niechcenia Hawks. Zdecydowanie potrzebował teraz dwóch rzeczy. Kasy i dużej ilości snu. Konfrontacja z kolegą z branży nie należała do listy jego priorytetów, ale doskonale wiedział, że bez niego nie osiągnie swojego celu.

— Jeśli tak dalej pójdzie to zarobimy więcej strat niż korzyści — odburknął ten drugi, niby z nudów wbijając czubek ostrza w opuszek swojego palca, żeby móc potem zlizać kropelki krwi. — Poza tym musimy się pośpieszyć, bo Yakuza zajmie się tym sama i gówno nam z tego zostanie.

— Już prędzej stawiałbym na innych bandziorów, którzy chcą szybko zgarnąć kasę. To zwykli amatorzy, więc...

— Ty też jesteś amatorem. Nie potrafiłeś mu nawet niczego dosypać. Co poszło nie tak? — zniecierpliwił się mężczyzna z nożem. Łypał groźnie na blondyna spod przepaski na oczach.

— Nie wiem, Stain. Poza tym nie był sam. Miał jakiegoś ochroniarza, nawet gdyby tam padł, nic bym nie zrobił. Miejmy nadzieję, że męczył się w konwulsjach w domu — odparł Hawks, chcąc uspokoić wspólnika. Z nich dwóch to właśnie Stain był bliżej Yakuzy i to on załatwiał różne potrzebne "rekwizyty", więc rozstanie się w nieprzyjemnych okolicznościach, nie wróżyłoby Keigo nic dobrego. Naprawdę potrzebował tych pieniędzy, a spora sumka, jaką wyznaczyła Yakuza za przyprowadzenie do nich jakiegoś dzieciaka nawet po podzieleniu na pół między ich dwóch, w zupełności by mu wystarczyła.

— Wydałeś nas, teraz będą ostrożniejsi — zauważył Stain, chowając nóż do pochwy przy pasie.

— Użyjemy drastyczniejszych środków.

— Pamiętaj, że Kai chce go żywego. Za zwłoki nic nie dostaniemy.

— Tak jak powiedziałeś, wystarczy, że będzie żywy, nieważne w jakim stanie. A reszty możemy się pozbyć — oznajmił spokojnie Hawks, zupełnie jakby mówił o pogodzie. Potem uśmiechnął się chytrze do przyjaciela. Nic nie powstrzyma ich przed zdobyciem tych pieniędzy.
_________________________________________

Tak jak wczoraj miałam małe problemy z wattpadem i nie mogłam napisać za dużo w notce od autora, tak teraz troszkę to nadrobię heh

Błagam, powiedzcie, że nie tylko ja kocham Togę, jako nieogarniętą koleżankę Dabiego XD

Co do maratonu, to jak widać trwa. Przypominam o ff Eruri, a dzisiejszym one shotem będzie Wolfstar (Syriusz Black x Remus Lupin).

Zostawcie gwiazdkę, żeby Tomura szybciej nam zdrowiał XD

Miłej majówki, bo wczoraj nie zdążyłam Wam tego życzyć. Odpoczywajcie i korzystajcie z wolnego!

Do usłyszenia jutro!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro