ᴘʀᴏʟᴏɢ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jego czujne oczy śledziły pobieżnie otoczenie skąpane w półmroku. Ludzie wokół niego prowadzili dyskusje i interesy między wprowadzeniem a wyprowadzeniem na oświetlaną scenę kolejnego obiektu na sprzedaż.

Handel żywym towarem nie był czymś, co kręciło Tomurę Shigarakiego, ale osoba, z którą chcąc nie chcąc musiał się spotkać, wybrała właśnie tę lokalizację, dlatego młody mężczyzna był zmuszony do siedzenia tutaj pośród bogatych tłumoków i gęstego zapachu dymu papierosowego, zamieszanego z potem i drogimi perfumami.

Jeszcze raz omiótł wzrokiem salę, w poszukiwaniu partnera biznesowego, ale tego jak na złość nigdzie nie było. Poddenerwowany posłał znaczący wzrok, nieustępującemu go na krok ochroniarzowi. Czas się stąd zabierać.

Oczywiście Tomura nie podejrzewał, że właśnie w tym miejscu, pełnym znaczących osobistości ze świata przestępczego, ktoś ośmieli się go zaatakować, ale sam fakt, że jego domniemany wspólnik się nie zjawił, już mógł świadczyć o jakimś potencjalnym zagrożeniu. Odruchowo dotknął broni, schowanej za paskiem, a po upewnieniu się, że ta bezpiecznie trwa na swoim miejscu, wstał od swojego stolika i powoli zaczął zmierzać do wyjścia.

— Drodzy państwo, proszę o uwagę, oto kolejny okaz, cena wywoławcza 15 000$! — Z głośników wydobył się, jakże entuzjastyczny (biorąc pod uwagę pracę, jaką wykonywał) głos licytatora. Tomura naprawdę nie rozumiał fenomenu na kupowanie sobie niewolników, a ludzi, którzy wyrzucali pieniądze w ten brudny interes, miał za skończonych idiotów. Zdecydowana większość produktów była po naprawdę wyszukanych cenach, więc po co marnować na to swój kapitał? Osobiście wolał zatrudniać u siebie dłużników, którzy wręcz błagali go o pracę, nawet po najniższej stawce, aby tylko zachować życie, a nie wydawać na takowych masę pieniędzy.

Shigaraki lawirował między biznesmenami byle by tylko móc w końcu dostać się do wyjścia i opuścić to śmierdzące miejsce, najlepiej, zanim ta hołota zacznie się przekrzykiwać i rechotać obrzydliwie przy licytacji. Jednak mimo tego, że licytator zamilkł, czekając na propozycje kupujących, po sali przetoczyły się jedynie jakieś szmery i szepty, nikt nie zgłaszał swojego udziału w tej akcji.

Tomura od niechcenia odwrócił swoją głowę, żeby zerknąć w kierunku sceny. Aktualnym towarem był wysoki mężczyzna w dodatku dobrze zbudowany. Normalnie taki okaz zapewne kupiłaby jakaś napalona, wymuskana kobieta w kwiecie wieku, ale nie tym razem. Wystawiony towar miał dość widoczną, rozległą wizualną wadę. Ciemne, sine blizny pokrywały dużą część jego ciała, wchodziły nawet na twarz, szpecąc go na tyle, że nikt nie zamierzał wydawać na niego swoich brudnych pieniędzy.

Shigaraki rozejrzał się jeszcze raz po sali, a potem ponownie spojrzał na mężczyznę na scenie. Mimo swojej niepochlebnej opinii co do kupujących na takich aukcjach zaczął rozważać mały akt hipokryzji. Dobrze zbudowany i w dodatku budzący grozę od samego patrzenia pachołek mógłby być nawet bardzo przydatny...

Szturchnął wiernie towarzyszącego mu Kurogiriego, obecnie jedynego ochroniarza i kierowcę, najbliższego i najbardziej zaufanego z mu poddanych. Ten spojrzał na niego zaskoczony, ale nie zamierzał się stawiać szefowi, to on tu rządzi, dlatego jedynie kiwnął porozumiewawczo głową i podniósł dłoń odzianą w białą rękawiczkę, wyrażając tym samym zainteresowanie licytacją.

— Mamy 15 000$, kto da więcej? — zapytał prowadzący, a oczy wszystkich, łącznie z mężczyzną ze sceny, zwróciły się w kierunku jedynego licytującego. Przez salę poniosło się trochę zaskoczonych pomruków i może kilka śmiechów ze strony jakichś starych wyjadaczy, jednak mimo to nikt nie przyłączył się do licytacji. — 15 000$ po raz pierwszy... drugi... trzeci... Sprzedany!
_________________________________________

Prolog trochę krótki, ale generalnie chciałam, żeby rozdziały nie były zbyt obszerne (niestety nie do końca mi się to udało heh).

W każdym razie, mam nadzieję, że jesteście zadowoleni, bo będzie to moje pierwsze ff od dobrych kilku miesięcy (nie liczę oczywiście one shotów).

Kochane duszyczki nie zapomną zostawić po sobie gwiazdki, a może nawet komentarza ;)

Do usłyszenia w następnym rozdziale (czyli w środę), trzymajcie się <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro