Rozdział.2-10.
*tydzień później*
*Clarissa*
W końcu. Dzisiaj nareszcie wychodzę z tego piekła zwanym szpitalem. Nie chodzi o to, że się mną źle opiekowali bo to nie prawda. Lekarze i pielęgniarki skakały nade mną jak nad niepełnosprawną. Wystarczyło tylko, że Derek powiedział, że jestem jego narzeczoną. Podnoszę się delikatnie z łóżka i powoli wstaje. Czuje ogromy ból lecz staram się go ignorować. Ruszam powolnym krokiem w kierunku łazienki. Kiedy już do niej docieram co nie powiem ale zajęło mi sporo czasu. Ściągam z siebie koszulę szpitalną i wchodzę pod prysznic. Myję dokładnie głowę i ciało. Jednak kiedy wychodzę z kabiny moje ciało przechodzi niewyobrażalna fala bólu. Upadam na ziemię z krzykiem. Do pomieszczenia wpada zaalarmowany Derek.
- Clair? Kurwa Clair.- podbiega do mnie
- Dam radę.- odtrącam jego dłonie, widzę ból w jego oczach
- Wiem, że mnie w tym momencie nienawidzisz ale nie pozwolę ci cierpieć.
Podnosi mnie i najdelikatniej jak potrafi wynosi z łazienki. Kładzie mnie na łóżku i wraca po po ręcznik.
- Nie nienawidzę cię.- mówię nie patrząc mu w oczy
- Co?- pyta zaskoczony
- Skrzywdziłeś mnie lecz ja nadal cię kocham.
- Maleńka...
Derek wziął mnie w ramiona i przytulił mocno.
- Tak bardzo cię przepraszam. Obiecuję, że ci wszystko powiem jak tylko wrócimy do domu.
- A więc w drogę.
******************************
Kiedy weszłam do domu pierwsze co zrobiłam to wzięłam moje maleństwo na rączki.
- Lili. Moja malutka Lili.- tuliłam do siebie moją córeczkę bojąc się, że zniknie- Nigdy cię już nie zostawię.
Liliana mocno wtuliła się w moją szyję. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Tak bardzo tęskniłam za moim dzieckiem.
- Clair możemy już porozmawiać.- Derek powiedział i usiadł na kanapie
- Więc mów.- zachęciłam go
- Cameron. Mężczyzna, który cię ugodził nożem to Cameron. Miałem z nim nie małe porachunki związane z narkotykami. Chciał zabić ciebie, Lili i mnie. Nie mogłem na to pozwolić. Musiałem go powstrzymać. Dlatego te wszystkie tajemnice. Nie chciałem cię narażać.
- Mogłeś mi powiedzieć.
- Wiem. Ale tego nie zrobiłem. Jestem debilem.- Derek upadł przed moimi kolanami- Tak bardzo cię przepraszam. Wybacz mi.
Zsunęłam się na podłogę i przytuliłam go do siebie uważając na Lili
- Kocham cię.- szepnęłam w jego usta- Ciebie i naszą córeczkę.
- Ja też was kocham skarbie.- obdarował mnie namiętnym pocałunkiem w usta
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro