Rozdział.14.
Obudziłam się w ramionach Dereka. Postanowiłam go nie budzić. Wyślizgnęłam się z jego objęci i wstałam. Nałożyłam na siebie jego koszule i ruszyłam na sam dół. Wpadłam na pomysł aby zrobić mu śniadanie. Wbiłam dwa jajka do miski i zaczęłam je ubijać. Kiedy masa była już sztywna dodałam mąkę tortową i całą zwartość wlałam na rozgrzaną patelnię. Kiedy wszystko się ładnie usmażyło wyłożyłam zawartość patelni na talerz. Udekorowałam wszystko bitą śmietaną i owocami, które znalazłam w lodówce. Nagle usłyszałam krzyk i szybkie kroki.
- Co tu robisz?!- krzyk Dereka spowodował, że z moich rąk wypadła miska roztrzaskując się na płytkach
- Ja...ja...- nie mogłam się wysłowić
- Odpowiedz!- nie wiem dlaczego ale po moim policzku spłynęła łza
- Chciałam zrobić tylko tobie śniadanie.- szepnęłam cichutko
Spojrzałam na Dereka. Patrzyła na mnie pustym wzrokiem. Po chwili westchnął i zaczął iść w moim kierunku. Podniosłam ręce zasłaniając sobie twarz.
- Nie bój się.- powiedział cichutko- Przepraszam.
- Chciałam tylko zrobić tobie przyjemność.- zaczęłam się tłumaczyć
- Myślałem, że uciekłaś.- przytulił mnie mocno- Mmm...ale coś pachnie.
Puścił mnie i usiadł za wyspą klepiąc swoje kolana.
- Chodź do mnie.- mruknął zadowolony
- Muszę pierw to posprzątać.- wskazałam na pobitą miseczkę
- Clair chodź do mnie.- powiedział głośniej
Postanowiłam go nie denerwować. Podeszłam do niego i wspięłam się na jego kolana. Przytuliłam się do jego torsu. Jest taki wygodny.
- Bardzo dobre.- skomentował kiedy wziął pierwszy kęs do buzi- Otwórz buzie.- otworzyła posłusznie, lecz Derek specjalnie opuścił kawałek na mój biust- Ups.- uśmiechnął się i zaczął zlizywać bitą śmietanę z moich piersi.- Tak to jest o wiele lepsze.
Podniósł mnie i ruszył ze mną na rękach do sypialni a później do łazienki. Rozebrał mnie i siebie. Zasłoniłam się rękami.
- Skarbie nie wstydź się. Jesteś piękna.
Podniósł mnie do góry i wszedł ze mną do kabiny prysznicowej. Puścił wodę i przyparł mnie do ściany.
- Pozwól mi się posiąść.
- Ja nie....
- Spokojnie.- pogłaskał mnie po policzku- Będę delikatny.
- D-dobrze.
Derek złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Ten gest był po to aby bez ostrzeżenia wniknąć w mój środek swoim penisem. Krzyknęłam z bólu chowając głowę w zagłębienie szyi Dereka.
- Cichutko- szepnął
Zaczął się poruszać. Po chwili zamiast bólu czułam ogarniającą mnie przyjemność. Jęki wydobywały się z moich ust co chwilę.
- Och Derek...- jęknęłam kiedy uderzył w szyjkę macicy
- Tak skarbie poczuj to.
Nagle moje mięśnie zaczęły się napinać by po chwili wybuchnął we mnie wulkan przyjemność. Zarzuciłam ręce na szyję Dereka i przywarłam do niego całym ciałem.
- To było...- zaczęłam
- ...cudowne.- dokończył za mnie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro