3.3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wow Jungkook zajefajny samochód! - Jimin, który, gdy tylko usłyszał od wyższego, że jego „stalker" przyjechał, wybiegł jak najszybciej podekscytowany, zostawiając go w tyle.

- Um, dzięki młody - brunet parsknął śmiechem patrząc, jak ciekawski różowo włosy próbuje zajrzeć przez przyciemniane szyby samochodu do środka. Powrócił wzrokiem do drzwi kawiarni, z której właśnie wychodził jego aniołek. Jeon, gdy tylko zobaczył zdjęcia Taehyunga zrobione przez Yoongiego, który kilka miesięcy temu przyniósł mu je do biura, od razu wiedział, że musi go mieć. Stwierdził, że ktoś tak piękny nie może się zmarnować, więc postanowił go zatrzymać dla siebie. Może po jakimś czasie jak mu się znudzi to go zabije, ale jak na razie to chciał się nim trochę zabawić, bo widział jak bardzo Taehyung jest naiwny, a Jeongguk uwielbiał naiwnych i uroczych chłopczyków.

- Witaj, mój piękny — zlustrował chłopaka wzrokiem. Taehyung naprawdę był zniewalająco piękny i na pewno nie odziedziczył urody po swoim tchórzliwym ojcu. Musiał pójść w matkę, której niestety Jungkook nie zdążył poznać osobiście. Podszedł do blondyna i delikatnie musnął ustami jego policzek po chwili oddalając się i otworzył mu drzwi od strony pasażera. Tym drugim nie musiał się martwić, ponieważ ciekawski Jimin już dawno siedział w środku i obserwował świecące się na suficie samochodu Jeona kropki, które imitowały gwieździste niebo. Okrążył pojazd i sam zajął miejsce kierowcy, odpalając, po czym włączył się do ruchu.

- Jak się czujesz? - zapytał po chwili co jakiś czas obserwując w lusterku poruszające się za nim samochody.

- Zdecydowanie lepiej niż wczoraj. Dziękuję ci za całą tę pomoc, bez ciebie i chłopców nie dałbym rady. - westchnął uśmiechając się krzywo.

- Nie ma sprawy, aniele. Co masz...-

- Co to za samochód?- Jimin przerwał ich rozmowę, bo, mimo że nie chciał im przerywać tak nie mógł się ze swoim pytaniem powstrzymać.

- Boże, Jimin...

- No co? Już od dziesięciu minut się nad tym zastanawiam!

- Możesz zapytać później!

- Spokojnie Tae. To Rolls Royce Phantom

- Eh, pierwsze słyszę, a ile kosztował?

- Pięćset tysięcy dolarów, z tego, co pamiętam — brunet odpowiadał na pytania Jimina nie zwracając uwagi na ich pełne szoku twarzy. Bardziej interesował go czarny Range Rover, który tak jak już na samym początku przypuszczał, ich śledził. Wziął ze schowka telefon i wybrał numer do Wonho.

- Tak szefie?

- Za pięć minut podjadę pod dom Tahyunga, a za mną Czarny Range Rover, który zapewne się zatrzyma gdzieś przed jego domem. Masz być z Markiem gotowy i któryś z was musi do ich samochodu przyczepić nadajnik. Ten chuj bądź chuje nas śledzą i muszę się dowiedzieć kto to. - nie czekając na odpowiedź, rozłączył się i rzucił telefon na jego poprzednie miejsce.

- Co się dzieje? - usłyszał spanikowany głos blondyna.

- Tak jak słyszałeś to nic takiego. Ktoś widocznie szuka problemów.

- Nic nam się nie stanie, prawda?

- Nie. Nie dopuszczę do tego, więc nie macie się czym martwić. Po prostu, gdy będziemy wysiadać z samochodu zachowujcie się normalnie i nie rozglądajcie. Wejdziemy jak gdyby nic do twojego domu Tae, a gdy chłopcy zamontują w ich samochodzie nadajnik dowiemy się kto to i będzie po sprawie. - złapał dłoń młodszego w swoją i zaczął ją lekko gładzić skupiając się na prowadzeniu samochodu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro