Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się z okropnym bólem głowy, na kanapie w salonie Ashton'a. No tak... znając życie wszyscy nieźle zabalowaliśmy i nie zdołaliśmy wrócić do domu.

Rozejrzałam się i zobaczyłam wokół okropny bałagan. Wszędzie rozsypane jedzenie, plastikowe kubeczki, puste butelki i puszki po piwie. Oprócz mnie spało tu jeszcze kilka osób, ale ja jako jedyna zajmowałam wygodną kanapę. Uśmiechnęłam się sama do siebie, a następnie przetarłam oczy i ziewając, przeciągnęłam się. Usłyszałam czyjeś kroki, więc odwróciłam się w stronę źródła dzwięku. Zobaczyłam zaspanego Luke'a, zmierzającego do salonu. Westchnęłam na jego widok. Czuję, że znowu będzie chciał namówić mnie na rozmowę. Przykro mi, Luke, na razie nie jestem gotowa.

- Cześć - powiedział cicho, wchodząc do pomieszczenia.

- Ym, cześć - odpowiedziałam.

- Chcesz aspirynę? - spytał, podchodząc do mnie.

Skinęłam głową i posłałam mu nieśmiały uśmiech.

Blondyn usiadł koło mnie i podał do ręki dwie tabletki oraz nienaruszoną butelkę wody. Podziękowałam mu, a następnie połknęłam lekarstwo i popiłam je orzeźwiającą wodą.

- Gdzie Michael? - spytałam w końcu.

- Chyba jeszcze śpi - wzruszył ramionami.

- Powiesz mi jeszcze tylko, która godzina?

- Jest jakoś po 14.

- O boże, aż tak długo spałam?

- Spałaś jak zabita - zachichotał, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby.

- A ty? Nie spałeś?

- Spałem, ale obudziłem się jakąś godzinę temu.

- Chyba powinniśmy poszukać Mike'a i zbierać się do domu...

- Tak - kiwnął głową. - Pewnie śpi w sypialni, rodziców Ash'a.

- Tak, pewnie tak. Pójdę po niego - wstałam z kanapy i poprawiłam swoją sukienkę, która minimalnie się przekręciła.

- Poczekaj - niebieskooki złapał mnie za nadgarstek. Puścił go dopiero, kiedy stanął na przeciwko mnie i spojrzał w moje oczy. Zdezorientowana spuściłam wzrok, ale blondyn delikatnie podniósł do góry moją brodę, przez co znowu musiałam patrzeć w jego cholernie piękne oczy.

- Porozmawiajmy - uśmiechnął się krzywo - proszę.

- Luke...

- Jestem w Sydney prawie 3 tygodnie, a ty ani razu normalnie ze mną nie porozmawiałaś.

- Luke - powtórzyłam, trochę ostrzej.

- Lubię, jak wypowiadasz moje imię - zaśmiał się cicho i nerwowo przygryzł wargę.

- Przepuść mnie.

- Porozmawiaj ze mną.

- Chcę wracać do domu, muszę znaleźć Michael'a.

- Znajdziemy go razem - zaproponował.

- To nienajlepszy pomysł - mruknęłam.

- Adelaide - powiedział powoli, ale stanowczo. Sposób w jaki wypowiedział moje imię, sprawił, że poczułam na ciele miłe dreszcze. Mogłabym ciągle słuchać jego słodkiego, ale seksownego głosu...

- Luke, nie chcę z tobą rozmawiać.

- Proszę.

- Nie.

- Co mam zrobić, żebyś się zgodziła? Mam zacząć krzyczeć i dźgać cię, jak Michael wczoraj?

- Tylko spróbujesz, a...

- A? - przerwał mi, a na jego idealnej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.

- A uduszę cię. Po za tym... rozmawiamy.

- Owszem, ale nie tak jakbym chciał.

- To masz problem, Hemmings.

- Co ci szkodzi? Jedna rozmowa.

- Posłuchaj raz a uważnie. Jesteś samolubnym dupkiem, który wyśmiał mnie, olał i zostawił, bo zachciało mu się lecieć do Stanów na amerykańskie dziwki.

- To nie prawda i dobrze o tym wiesz.

- Niestety nie wiem, bo jak zauważyłeś nie było mnie tam z tobą, były przyjacielu.

- Adelaide...

- Zamknij się. Myślisz, że znowu wtargniesz do mojego życia i zasłużysz sobie na szacunek? Mam gdzieś takich jak ty. Najlepiej wracaj do tych pieprzonych Stanów i daj mi spokój.

Odepchnęłam od siebie niebieskookiego. Blondyn w końcu mnie przepuścił i pozwolił pójść na górę. Otworzyłam drzwi sypialni państwa Irwin i zobaczyłam niebiesko włosego Clifford'a, przytulonego do dużej poduszki. Podeszłam do niego i szturchnęłam w ramię. Chłopak mruknął i ziewając, otworzył oczy.

- Co znowu? - jęknął.

- Wstawaj, jedziemy do domu - warknęłam i usiadłam na brzegu łóżku.

- A tobie co się stało, Luke cię zgwałcić, czy co? - zachichotał. Pacnęłam go i zmierzyłam wzrokiem.

- Nie wspominaj przy mnie imienia tego dupka.

- Przecież wczoraj dobrze się dogadywaliście... Myślałem, że między wami już wszystko okej.

- W takim razie myliłeś się, nie chcę go znać.

- Uhuh, wyczuwam zbliżający się okres - zaśmiał się.

- Pieprz się.

- I tak wiem, że nadal go kochasz.

Prychnęłam i gwałtownie wstałam. Zeszłam na dół i wcześniej zabierając swoje rzeczy, wyszłam z domu Ashton'a. Zignorowałam wołanie Luke'a i po prostu wybiegłam na zewnątrz.

Chcę być teraz całkiem sama. Muszę wszystko sobie przemyśleć... Nie wiem, czy warto poświęcać czas Hemmings'owi... Może nie powinnam była się w nim zakochiwać?


Od autorki: Ugh, jakoś chyba nie wyszedł mi ten rozdział... Jeszcze trochę was potrzymam, zanim Adelaide zgodzi się na rozmowę z Luke'em minie troszkę czasu. Uhuh. Prawdopodobnie jutro napiszę nowy rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro