Rozdział 29

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziło mnie jasne światło, przebijające się przez szparę w zasłonach. Niezadowolona rozkopałam kołdrę i przeciągnęłam się, głośno mrucząc. Kolejny ranek, a ja nadal jestem nie wyspana. Udało mi się zasnąć zaledwie na dwie, trzy godziny? Zamiast spać, całe noce myślę o Luke'u i o tym, co nas łączy... Nie wiem, czy to tylko przyjaźń, czy coś więcej. Hemmings niejednokrotnie dawał mi dziwne znaki, ale już się pogubiłam… Chciałabym, żeby to było coś więcej, ale wątpię, że po tym jak na niego naskoczyłam będzie chciał się ze mną przyjaźnić, a co dopiero wiązać… Jestem suką i tyle.

Wygramoliłam się z łóżka i ziewając, poszłam do łazienki. Na szczęście była pusta i spokojnie mogłam przygotować się do pracy. Po wykonaniu wszystkich łazienkowych czynności, zajęłam się makijażem. Przemyłam twarz odpowiednimi specyfikami, posmarowałam kremem i nałożyłam cienką warstwę korektoru i podkładku. Następnie rozprowadziłam puder i róż na policzkach. Zależało mi tylko na zakryciu worów pod oczami, spowodowanych bezsennością. Kiedy skończyłam wróciłam do pokoju, aby się ubrać. Przebrałam się w czystą bieliznę, a następnie nałożyłam czarne rurki i luźny t-shirt w tym samym kolorze.

Ostatni raz przeglądnęłam się w lustrze i poszłam do kuchni, gdzie siedział już Michael. Na szczęście Hemmo Dupero jeszcze śpi. Odetchnęłam z ulgą i zajęłam miejsce obok przyjaciela. Chłopak spojrzał na mnie i posłał krzywy uśmiech, który dopiero po chwili odwzajemniłam.

- Adelaide, martwię się o ciebie - oznajmił, zajadając się płatkami z mlekiem.

- Nie musisz - mruknęłam.

- Płakałaś cały wieczór… - kontynuował. To słodkie, że Michael tak się troszczy, ale nie chcę, żeby przez mnie się wkurzał i smucił. Kocham go, jak brata i zależy mi na jego szczęściu. Bardzo.

- Zdawało ci się - prychnęłam, sięgając po butelkę wody na pobliskim blacie.

- Nie sądzę.

- Michael, wszystko jest dobrze, a nawet jeśli … to poradzę sobie sama.

- Jestem twoim najlepszym przyjacielem.

- Owszem - pokiwałam głową. - I bardzo ci za to dziękuję.

- To przez Hemmings'a, tak? To przez niego tak się zachowujesz? - spytał. Miał bardzo poważny wraz twarzy, nie ma szans, żeby zaczął teraz fangirlować z powodu Lukelaide.

- Może… - powiedziałam cicho. Spuściłam wzrok i nerwowo przygryzłam wargę.

Nie chcę, żeby Clifford znał prawdę. U niego moja tajemnica nie będzie bezpieczna… Chciałabym mu ufać pod tym względem, ale nie mogę... Upije się i wszystkim wygada, że zakochałam się w Luke'u. I tak pewnie dużo osób to podejrzewa, ale… lepiej im tego nie potwierdzać. Przynajmniej na razie.

- Wiem, że znowu go kochasz - szepnął, abym tylko ja usłyszała.

- Michael, to nie ta…

- Mnie nie oszukasz - przerwał mi. - Znam cię nie od dziś. Wiem, kiedy coś się dzieje.

Nie odpowiedziałam. Westchnęłam głośno i upiłam dużego łyka wody z butelki.

- Okej… nie rozmawiajmy już na ten temat... Widzę, że nie chcesz…

- Mój anonim zgodził się na spotkanie - oznajmiłam, minimalnie się uśmiechając.

- Naprawdę? - zdziwił się.

Skinęłam głową.

- Uważam, że to zły pomysł… Co jak coś ci się stanie?

- Mike, nie jestem małą dziewczynką - mruknęłam. - Umiem się obronić w razie niebezpieczeństwa.

- To dlaczego płakałaś? Duże dziewczynki tego nie robią.

Nagle do kuchni wszedł Luke. Tym przerwał nam rozmowę, bo nie mam zamiaru być z nim w jednym pomieszczeniu. Miał na sobie tylko pogniecioną koszulkę i bokserki. Mimowolnie zlustrowałam go wzrokiem. Chłopak widząc to uśmiechnął się nieśmiało i przeczesał palcami rozczochrane włosy.

- Muszę iść, spotkamy się w pracy - mruknęłam, wstając z miejsca. Wzięłam do ręki zielone jabłko i udałam się z powrotem do swojego pokoju. Tam spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Na nogi wsunęłam krótkie bordowe conversy, a na ramiona narzuciłam czarną bluzę.

Kiedy byłam całkowicie gotowa, udałam się do wyjścia z pokoju. Niestety na drodze stanął mi Hemmings. Cholera, jak ja mam przesunąć prawie dwu metrowego chłopaka?

- Adelaide - jeknął blondyn, tarasując mi przejście.

- Daj mi przejść - bąknęłam.

- Nie - pokiwał na boki głową i schylił się, aby wziąć mnie na ręce. Upuściłam na podłogę torebkę, więc niezadowolona zaczęłam bić chłopaka w plecy.

- Puszczaj mnie - syknęłam, kiedy podniósł mnie wyżej.

Niebieskooki mnie zignorował. Cały czas trzymając mnie na rękach, zamknął drzwi, podszedł do łóżka, a następnie na nim posadził.

- Co ty do cholery robisz? - warknęłam, obserwując jak wchodzi na łóżko i prostuje mi nogi.

- Zatrzymuję cię - pokiwał zabawnie brwiami.

- Przykro mi, ale śpieszę się do pracy.

- Masz jeszcze 40 minut - zauważył. - Poświęcisz mi kilka minut.

Spojrzałam na niego spode łba. Chłopak zaczął się śmiać i usiadł na moich udach. Teraz to przesadziłeś, Luke!

- Połamiesz mi nogi, idioto! - pisnęłam, czując na sobie ciężar blondyna.

- Nic ci nie będzie, a teraz mnie posłuchaj.

Przewróciłam oczami i odwróciłam głowę od twarzy Hemmings'a. Kurwa, z jednej strony czuję się świetnie siedząc pod Luke'em, a z drugiej… halo, jestem zgniatana przez miłość swojego życia! Ugh. Mam się poświęcić i zaakceptować fakt, że siedzi na mnie w samych bokserkach i dziurawej bluzce? W SAMYCH BOSKERKACH! JEZUSIE…

- Po pierwsze jesteś na mnie zła i nawet nie zaprzeczaj. Po drugie przepraszam, za zachowywanie się jak dupek. Po trzecie… jeśli znowu coś do mnie czujesz… to… powiedz.

Cholera, cholera, cholera. Wie na 10000000%! Nie chcę się do tego przyznawać… zwłaszcza teraz, kiedy mam złamane serce, no ale… ON WIE! Nie chcę mu tak szybko wybaczać… Niech trochę się pomęczy i pokaże, jak bardzo zależy mu na naszej przyjaźni… Jeśli wogóle zależy…

- Jesteś ciężki - odparłam, ponownie spoglądając na blondyna. Odwrócił się w tym samym momencie, więc mogłam przyjrzeć się jego pięknym, błękitnym tęczówkom. Uwielbiam je! Mogłabym podziwiać je godzinami…

- Znowu się na mnie gapisz - uśmiechnął się.

- A co mam robić? Siedzisz na mnie w samych majtkach.

- Powinnaś się cieszyć - zachichotał. - Wygodna jesteś.

- Taaa… dziękuję. A teraz złaź.

Od autorki: Chyba zepsułam ten rozdział…
Co myślicie? Hemmo Dupero i te sprawy…
Dobijemy do 2K gwiazdek?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro