Rozdział 37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sięgnęłam po telefon, leżący na szafce obok łóżka i napisałam do anonima. Mam pewne wyrzuty sumienia, co do mojego "stalkera"... Ostatnim razem napisałam do niego, a nastęnie całkiem olałam. Nie wiem z jakiego powodu, ale czuję się z tym źle.

Odkąd wróciłam do domu, leżę cały czas w łóżku. Poprosiłam panią Collins o jeden dzień wolnego i o dziwo się zgodziła. Wychodzę z łóżka jedynie, kiedy muszę skorzystać z toalety lub czegoś się napić. Nadal jestem obolała i zażenowana całą tą sytuacją. Nie dość, że straciłam dziewictwo z całkiem obcym facetem, to jeszcze musiałam wszystko tłumaczyć i opowiadać Michael'owi oraz Luke'owi. Czułam się nieswojo, płacząc i skarżąc się na ból w okolicach intymnych chłopakowi, w którym jestem zakochana. To dziwne, prawda?

Ja: przepraszam, że wczoraj tak się zachowywałam

Ja: napisałam, a kiedy już się zainteresowałeś, olałam cię

Ja: po prostu tyle się wydarzyło...

Idiota: nic się nie stało, księżniczko

Ja: księżniczko?

Idiota: księżniczko

Ja: to słodkie

Idiota: ty jesteś słodka

Ja: aww, uroczo

Ja: ale przestań już

Idiota: dlaczego?

Ja: zawstydzasz mnie, anonimie

Idiota: hah, to chyba dobrze

Ja: nie

Idiota: okej, jak chcesz

Ja: wiesz, że już za niecałe dwa tygodnie się spotkamy?

Ja: oczywiście jeśli raczysz przyjść...

Ja: o dziwo, cieszę się z tego spotkania

Ja: to przerażające, ale jednocześnie ekscytujące

Idiota: kurde, mam dwa tygodnie na ogarnięcie się

Ja: tak, masz tam być albo sama cię znajdę i zemszczę się

Idiota: postaram się

Idiota: obiecuję

Ja: trzymam cię za słowo

Idiota: jak się czujesz, adelaide?

Idiota: no wiesz... po wczoraj

Idiota: w końcu tyle się wydarzyło, prawda?

Ja: trochę kiepsko...

Ja: wszystko mnie boli i mam dość

Idiota: chciałbym ci jakoś pomóc

Ja: niestety nie możesz

Zrezygnowana opuściłam urządzenie na kolana, przewróciłam się na bok i zakryłam białą kołdrą. Wszyscy chcą mi pomóc, ale nie mogą. W kółko zadają to samo głupie pytanie: "mogę ci jakoś pomóc?", a i tak nic później nie robią. Czy to nie jest idiotyczne? Nie pomyślą, że wywołują w ten sposób tylko nadzieje u drugiej osoby? Nie mam za złe anonimowi, że to napisał, ale czuję się jeszcze gorzej z myślą, że sama muszę poradzić sobie w ciele, które dotykał oblech, taki jak Brandon... Zmarszczyłam brwi na samą myśl o tym człowieku. Kto by pomyślał, że chłopak, z którym tak dobrze się dogadywałam, wykorzysta mnie po pijaku w bardzo ohydny sposób?

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, więc spojrzałam na nie. Nie zdążyłam powiedzieć nawet krótkiego "proszę", a do pokoju już wszedł Luke. Miał na sobie czarne rurki z dziurami na kolanach, które były podstawą każdego jego stroju, koszulkę z logo All Time Low i całe czarne conversy, z którymi też rzadko się rozstawał. Widząc, że lustruje go wzrokiem, uśmiechnął się i usiadł na łóżku tuż przy moich nogach.

- Jak samopoczucie? - zapytał. Jego głos był troskliwy. Ostatni raz chyba słyszałam go w takim wydaniu, w gimnazjum, kiedy złamałam nogę na schodach w jego domu.

- Żyję - wzruszyłam ramionami. - Gdzie ty się podziewałeś całą noc?

- A co, martwiłaś się?

- Nie, ale Clifford tak - prychnęłam.

- Nie wierzę ci - zachichotał - martwisz się o mnie.

- To nie prawda, Hemmings.

- Ależ prawda, Foster. Nie zaprzeczaj.

- Nie jestem w humorze na takie zabawy... Luke, zrobiłeś mu coś?

- Komu? Temu pedałowi? - skinęłam głową - Tak. Spotkałem go w jednym klubie i...

- Szukałeś go - przerwałam mu.

- Może.

Na słowa chłopaka podniosłam się i wytrzeszczyłam oczy. Blondyn zbył mnie tylko machnięciem ręki.

- Och, Luke, w co ty się wpakowałeś? A jak doniesie gdzieś, że go pobiłeś?

- Od razu "pobiłem"... Po prostu grzecznie z użyciem siły wytłumaczyłem mu, że jest nic niewartym dupkiem... To wszystko.

- Mówiłam żebyś tego nie robił... - westchnęłam.

- A ja mowiłem, że muszę i tak to zrobię.

- Ugh i co teraz? - przewróciłam oczami.

- Nic - wzruszył ramionami - ciesz się, że ten pedał dostał nauczkę.

Mimowolnie uśmiechnęłam się i spojrzałam na niebieskookiego. Luke zrobił to samo. Utkwił wzrok na moich oczach, tak sądzę.

- Dziękuję - powiedziałam cicho, na co blondyn zachichotał i przysunął się bliżej. Spojrzał na mnie niepewnie, a następnie objął. Czując na sobie jego dotyk, spięłam wszystkie mięśnie.

- Nie ma za co - odpowiedział równie cicho.

Po około minucie oderwał się od mnie. Zdezorientowana spuściłam wzrok i utkwiłam go na swoich dłoniach. Luke cicho chrząknął i podrapał się po głowie.

- Chodź - odparł, już trochę głośniej.

- Gdzie znowu mam iść? - bąknęłam, zerkając na chłopaka.

Luke, cholera, musiałeś zniszczyć taki piękny moment? Moment, w którym czułam się bezpiecznie w towarzystwie chłopaka, w którym jestem zakochana?

- Tego jeszcze nie wiem, ale... nie będziesz siedziała cały dzień w łóżku.

- Luke - jęknęłam - nie chcę nigdzie wychodzić.

- Nie marudź, tylko się zbieraj - uradowany klasnął w dłonie. - Za dziesięć minut masz być gotowa albo wyniosę cię z domu w samej koszulce i bokserkach - zaśmiał się, patrząc na mój pognieciony podkoszulek.

- Jesteś głupi, wiesz?

- Wiem. Czekam w salonie - oznajmił, podnosząc się z łóżka. Wolnym krokiem podszedł do drzwi, otworzył je i zniknął za nimi, zostawiając małą szparę.

Westchnęłam głośno i rozkopałam kołdrę, aby zaraz wstać z łóżka. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne szorty, białą koronkową koszulkę na ramiączkach i kurtkę jeansową w jasnym odcieniu jeansu. Ubrałam czystą bieliznę, a następnie przebrałam się w wybrane ubrania. Przeglądając się w lustrze, stojącym obok szafy pomalowałam usta ochronną pomadką. Wsunęłam na stopy czarne conversy i poszłam do salonu, gdzie czekał Luke. Widząc mnie, wstał z kanapy, na której wcześniej siedział i razem wyszliśmy z mieszkania. Po półgodzinnej drodze dotarliśmy na plażę. Miło jest odetchnąć w towarzystwie Hemmings'a... Znowu jesteśmy sam na sam...

- I znowu jesteśmy na plaży - zauważyłam, patrząc na blondyna. W blasku Słońca jego włosy nabrały złotego koloru. Mogłabym patrzeć na niego godzinami.

- Czy to jakiś problem? Mieszkamy w Australii - uśmiechnął się.

Wzruszyłam ramionami i spuściłam wzrok. Kątem oka obserwowałam nasze dłonie, poruszające się obok siebie. W pewnym momencie małe palce styknęły się i złączyły na kilka sekund. Speszona wycofałam rękę i schowałam do kieszeni. Niebieskooki zrobił to samo i włożył dłoń do kieszeni swoich czarnych rurek.

- Ups - zachichotał blondyn. Spojrzałam na niego, nerwowo przygryzał wargę.

- Ups - powtórzyłam. Poczułam przyjemne kłucie w żołądku i dreszcze na całym ciele. Czy to przez Luke'a? O cholera. Chcę poczuć to jeszcze raz...


Od autorki: No i mamy kolejny rozdział... Jest dość długi (ma około 1000 słów) więc mam nadzieję, że wybaczycie mi dwa ostatnie trochę krótsze rozdziały... Niestety obawiam się, że schrzaniłam końcówkę.

Jak wam podoba się taki trochę romantyczny klimat między Adelaide i Lukey'em?

Muszę wam strasznie podziękować za ponad 3.5K gwiazdek i ponad 27.8K wyświetleń! Jesteście najlepsi! W głębi duszy liczę, że dobijecie do 30K wyświetleń... Kocham was x

+ NIEDŁUGO SPOTKANIE Z ANONIMEM

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro